– O tak – przytaknął Ramsey, który natychmiast przypomniał sobie przyczajonego za krzakami w jego ogrodzie paparazzo. Nachalność tamtego fotoreportera była ostatnią kroplą. Właśnie wtedy Ramsey podjął decyzję o wyjeździe z San Francisco w Góry Skaliste, gdzie znalazł Emmę i zrozumiał, jak błahe są jego osobiste problemy.
– Od początku wiedziałem, że cała ta sprawa wcześniej czy później wypłynie na wierzch. Szczerze mówiąc, zależy mi, żeby dziennikarze się nią zajęli. Zrobię wszystko, żeby ich do tego zachęcić.
– Dlaczego? – Detektyw O’Connor przekrzywił głowę, nie spuszczając wzroku z twarzy Ramsey a.
– Żeby chronić Emmę, to zasadniczy powód. Niewykluczone, że ludzie, którzy na nią polują, wycofają się, kiedy dotrze do nich, iż wszyscy wiedzą o tym spisku, a środki masowego przekazu mają zamiar jeszcze bardziej rozdmuchać historię Emmy.
– O spisku?
Ramsey uśmiechnął się lekko.
– Cierpliwości, detektywie.
Weszli do gabinetu Masona i Ramsey zamknął drzwi. Plecy znowu zaczęły go boleć i musiał się chyba skrzywić, bo detektyw Riley O’Connor spojrzał na niego ze współczuciem.
– Słyszałem, że nieźle pan oberwał – powiedział.
– Tak, kawałkiem płonącej tapicerki. Na szczęście to nic poważnego, tylko kilka powierzchownych oparzeń. Znacznie gorzej czuje się pani Santera. Lekarz dopiero przed chwilą założył jej kilka sporych szwów na ramieniu, dlatego poszła z córką do swojego pokoju…
Przerwało mu pukanie do drzwi. W progu stanęła Molly, blada, z ręką na temblaku i rudymi lokami, otaczającymi niczym ognista aureola szczupłą twarz. Jej oczy były duże, spokojne i bardzo zielone, bez śladu szarego odcienia.
Ramsey po raz pierwszy zauważył ledwo widoczne cętki piegów na grzbiecie nosa. Uznał, że zdecydowanie dodają jej urody i uśmiechnął się do niej, ale natychmiast poznał, iż Molly jest na skraju załamania.
– Co ty tutaj robisz, Molly? – zapytał, robiąc krok w jej stronę. – Czy z Emmą wszystko w porządku?
Podniosła rękę i delikatnie musnęła jego wargi czubkami palców.
– Tak, Emma zasnęła. Miles siedzi przy niej, inaczej bym jej nie zostawiła. Chciałam porozmawiać z detektywami, powiedzieć im wszystko, co wiem. Nie ma powodu, aby rozmawiali z każdym osobno, poza tym sądzę, że będziemy jedynymi skłonnymi do współpracy świadkami w tym domu. Kiedy zaczniemy odtwarzać całą historię, może ja albo ty przypomnimy sobie coś, o czym zapomnieliśmy. – Podeszła bliżej i wyciągnęła rękę do policjanta. – Molly Santera.
Detektyw O’Connor spojrzał na nią ze zmieszaniem.
– Czy zmarły… To jest, czy Louey Santera, gwiazdor rocka, był pani mężem?
– Moim byłym mężem. Rozwiedliśmy się dwa lata temu.
– Napijesz się koniaku, Molly? – zapytał Ramsey. Potrząsnęła głową, ale po chwili wahania powiedziała: – Dobrze. Może koniak rzeczywiście dobrze mi zrobi…
Ramsey nalał koniaku do trzech kieliszków. Detektyw O’Connor uśmiechnął się i z nieukrywanym żalem odstawił swój kieliszek na brzeg stołu.
– Dziękuję. Może później…
– Nasza rozmowa na pewno trochę potrwa, detektywie.
Riley O’Connor wyjął z kieszeni płaszcza mały magnetofon kasetowy.
– Czy mogę nagrywać? Tak byłoby najlepiej. Molly i Ramsey w milczeniu słuchali, jak detektyw zgodnie z procedurą przedstawia się oraz podaje datę i miejsce nagrania.
– Jak już mówiłem, sędzio Hunt, teraz, po tragicznej śmierci pana Santery, pojawi się tu nie mniej dziennikarzy niż na procesie O. J. Simpsona. Bóg jeden wie, co się stanie, kiedy prasa i telewizja dowiedzą się o porwaniu pani córki, pani Santera.
– Nic na to nie poradzimy – powiedział Ramsey. – Myślę, że ty powinnaś zacząć, Molly. Detektyw O’Connor musi poznać wszystkie szczegóły tej historii. Ten, kto wysadził w powietrze Loueya, w rzeczywistości planował zabić nas troje…
– Tak – potwierdziła bardzo cicho. Wypiła kolejny łyk koniaku i postawiła prawie pusty kieliszek na stole. Odchrząknęła. – Zaczęło się od porwania Emmy. Boże, to było zaledwie trzy i pół tygodnia temu, Ramsey…
– Czy Emma została uprowadzona z domu, pani Santera?
– Nie, z małego parku, który znajduje się tuż za naszym domem. Robiłam tam zdjęcia…
Przerwała i zamilkła. Zacisnęła dłonie tak mocno, że knykcie zupełnie zbielały.
– To nie była twoja wina, Molly – rzekł Ramsey ostro. – Opowiedz detektywowi O’Connorowi, co się wydarzyło i nie staraj się obwiniać, dobrze?
Właśnie wtedy drzwi otworzyły się szeroko i do pokoju wkroczyli agenci specjalni FBI Dillon Savich oraz Lacey Sherlock Savich.
– Cześć, Ramsey – powiedział Dillon Savich. – Cieszę się, że cię widzę w jednym kawałku. Sprawa przybrała paskudny obrót, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Słyszeliśmy już o wybuchu bomby. Chyba pamiętasz Sherlock, prawda? Dziwne, ale jakoś nikt nie zapomina jej twarzy…
Savich spojrzał na O’Connora i z uśmiechem wyciągnął do niego rękę.
– Pracujemy dla FBI – wyjaśnił. – Proszę się nie przejmować, nie mamy zamiaru odbierać wam sprawy. Jesteśmy przyjaciółmi sędziego Hunta i postanowiliśmy trochę mu pomóc.
Doktor Loo lekko dotknęła nowego pianina Emmy i nacisnęła kilka klawiszy. Uśmiechnęła się.
– Umiesz grać Twinkle Twinkle Little Star? – zapytała. Ramsey się roześmiał.
– Zagraj podstawowy motyw i kilka swoich własnych interpretacji, dobrze, Emmo?
Emma siedziała ze wzrokiem wbitym w nowe pianino. Obudowa instrumentu była tak błyszcząca, że dziewczynka widziała w niej odbicie swojej twarzy. Z trudem przełknęła ślinę i delikatnie położyła palec na górnym F. Nie nacisnęła go. Potem powoli odwróciła się do doktor Loo.
– Przepraszam, ale nie mogę teraz grać – powiedziała. – To byłoby niewłaściwe. Moje stare pianino dopiero co umarło.
Ramsey zagryzł wargi, starając się zapanować nad wzruszeniem. Wziął Emmę na kolana, zostawiając pianino na małym stole, i przygarnął ją do piersi.
– Masz rację, skarbie, należy mu się odrobina szacunku. Musisz mieć trochę czasu, żeby je spokojnie opłakać. Możesz przecież zagrać dla doktor Loo następnym razem…
Doktor Loo, która dowiedziała się już od Molly, co się stało, ani słowem nie wspomniała o tragicznej śmierci ojca Emmy.
– Mason Lord, twój dziadek, przysłał tu rysownika, Emmo – odezwała się. – Chcielibyśmy, żebyś opisała człowieka, który cię porwał, tego samego, którego twarz zobaczyłaś w oknie sypialni. Myślisz, że mogłabyś to zrobić?
Na twarzy dziewczynki odmalował się niepokój, lecz po chwili skinęła głową.
– Spróbuję, pani doktor.
Recepcjonistka wprowadziła do gabinetu starszego, łysiejącego mężczyznę. Nazywał się Raymond Block i od dwudziestu siedmiu lat pracował w policji. Utrzymywał, że potrafi rozmawiać z dziećmi. Teraz usiadł obok Emmy i otworzył szkicownik.
– Jesteś gotowa, Emmo? – zapytała doktor Loo. – Chwileczkę, panie Block. Muszę podrapać się pod gipsem.
Doktor Loo nie zostawiła ich samych w swoim gabinecie. Raymond Block przez następne czterdzieści pięć minut rysował, poprawiał, poszerzał, wydłużał, wycierał niektóre fragmenty szkicu gumką i znowu rysował.
– To on – rzekła w końcu Emma.
Raymond Block odwrócił rysunek tak, aby doktor Loo, Molly i Ramsey dokładnie go widzieli.
– Ojej… – odezwała się niepewnie Molly, uważnie wpatrując się w doskonały szkic. – Jesteś pewna, że to tego człowieka zobaczyłaś za oknem, Emmo? To on cię porwał?
Читать дальше