Molly nie wydała najmniejszego dźwięku. Nie wiedział, jak to zrobiła, ale nawet nie drgnęła. Następne minuty wlokły się bez końca. Emma wierciła się, usiłowała podnieść głowę, więc Ramsey mówił jakieś pozbawione wszelkiego znaczenia rzeczy, starając się ją uspokoić.
W końcu płomienie opadły i z wraku zaczął wydobywać się czarny dym, który wkrótce spowił wszystko gęstą chmurą. Zapach palącej się gumy doprowadzał do mdłości. Mercedes był już tylko płonącą skorupą, a to, co pozostało z Loueya, znajdowało się w jego wnętrzu.
Kiedy Ramsey wreszcie się poruszył, Emma przekręciła się na plecy i spojrzała na matkę, która nadal trzymała ją za ramię.
– Co się stało? Dlaczego nasz samochód wybuchnął?
– Wszystko w porządku, Em, jesteśmy cali i zdrowi – uspokoił ją Ramsey. Nie mógł odpowiedzieć na pytanie dziewczynki, w każdym razie jeszcze nie teraz. Ostrożnie pomógł Molly dźwignąć się na nogi. – Trzymasz się jakoś?
– Tak, nie przejmuj się mną. Całe szczęście, że włożyłam sukienkę z długim rękawem. Niewielka to ochrona, ale jednak…
Rękaw jej sukienki był rozdarty, krew z rany przesiąkała przez zaimprowizowany bandaż i dużymi kroplami spływała ku dłoni.
– Musimy wezwać lekarza. Molly rzuciła mu pełne niepokoju spojrzenie.
– Dobrze się czujesz, Ramsey? Wiem, że jesteś ranny.
– To nic poważnego. Chodźmy stąd, Molly. Obejrzała się i jej twarz w jednej chwili stała się kredowo biała.
– O Boże, Louey! – krzyknęła rozpaczliwie i rzuciła się w kierunku płonącego samochodu. – Louey!
Ramsey otoczył ją ramieniem w pasie i zatrzymał.
– Nie, Molly, nie można mu już pomóc. On nie żyje. W tej samej chwili dotarło do niego, że ojciec Emmy zginął na jej oczach.
Ani on, ani Molly, zszokowani, nie byli w stanie myśleć jasno i szybko, więc dopiero teraz spostrzegł, że dziewczynka stoi zupełnie nieruchomo, wpatrując się w buchający dymem wrak. Ukląkł obok Emmy i przytulił ją do siebie.
– Wszystko będzie dobrze, Emmo, wierz mi. Wiem, jak się czujesz, kochanie, i jest mi strasznie przykro… Ktoś podłożył bombę w samochodzie, rozumiesz? Eksplodowała, kiedy przekręcił kluczyk w stacyjce…
Usłyszał dobiegające z tyłu głosy, nie odwrócił się jednak, aby sprawdzić, kto biegnie w ich stronę. Z samochodu nie zostało dosłownie nic i podobnie rzecz się miała z Loueyem Santerą. Rozpoznawalny był tylko firmowy znaczek na masce mercedesa.
Ramsey zerknął przez ramię i ujrzał wszystkich mieszkańców domu, stojących na schodach i z otwartymi ustami gapiących się na sczerniały metalowy szkielet. Małe języki płomieni nadal lizały tu i ówdzie poskręcany wrak.
Elektryczne pianino Emmy było rozbite, lecz dziewczynka dalej przyciskała je do piersi. Mała powoli przeniosła spojrzenie z matki na Ramseya.
– Nie rozumiem… – szepnęła.
– On nie żyje, Emmo – odezwała się Molly.
– Och… – Z piersi Emmy wyrwało się ciężkie westchnienie. – Nie widzę go, Ramsey…
– Ja też nie – odparł cicho.
Nie mógł przecież powiedzieć Emmie, że prochy jej ojca trzeba będzie zebrać na śmietniczkę i przesypać do jakiegoś naczynia. Zaraz potem wszyscy znaleźli się przy nich, mówiąc jednocześnie i przekrzykując się nawzajem, poklepując ich i pocieszając.
Mason Lord na krótką chwilę objął nawet Molly i przytulił do siebie. Gunther nie wypuszczał pistoletu z ręki, Miles zaś próbował znaleźć się jak najbliżej Emmy. Ochroniarze podbiegli do wraku z bronią gotową do strzału.
Wszyscy byli młodymi, sprawnymi i silnymi ludźmi; uzbrojonymi w automatyczne pistolety, lecz widok kompletnie zniszczonego wozu nawet na nich najwyraźniej zrobił duże wrażenie.
– To wy troje mieliście być w tym samochodzie, nie Louey Santera – powiedziała powoli Eve Lord, nie spuszczając wzroku z Emmy.
– Wiem, że zrobił to ten zły człowiek – przemówiła Emma. – Wrócił, ale zamiast mnie zabił tatę…
Spojrzała na rozbite pianino i delikatnie położyła je na trawie.
– Tylko spójrzcie, prawie wszystkie klawisze popękały – rzekła. Uklękła obok zniszczonego instrumentu i ostrożnie nacisnęła środkowe C.
Ciszę rozdarł ostry, nieco metaliczny dźwięk. Twarz Emmy znieruchomiała. Podniosła pianino i przytrzymując je ramieniem, weszła do domu. Molly pobiegła za córeczką i wzięła ją na ręce.
– Zadzwonię na policję – powiedział Ramsey do Masona Lorda.
– Nie wpuszczę policji na teren mojej posiadłości.
– Wpuści pan, i to bez słowa protestu.
Molly nie wydała nawet jednego jęku, gdy osobisty lekarz Masona Lorda, doktor Theodore Otterly, zszywał jej ramię. Ramsey widział, jak raz po raz napina mięśnie, usiłując powstrzymać drżenie, lecz nie skarżyła się na ból.
Zestawił dwa krzesła i podtrzymywał Molly, obejmując ją ramieniem, ponieważ doktor Otterly poprosił go o pomoc. Molly oparła podbródek na jego obojczyku. Emma trzymała ją za rękę. Doktor Otterly rozłożył cały swój sprzęt na kuchennym stole i tam opatrywał zranione ramię. Molly drgnęła gwałtownie i szybko wciągnęła powietrze. Z ust Emmy wyrwało się ciche, rozpaczliwe zawodzenie.
– Wiem, że to trudne, Em – odezwał się spokojnie Ramsey. – Twoja mama cierpi, ale jakoś się trzyma, widzisz? Jeżeli chcesz coś powiedzieć, zrób to, kochanie.
– Wszystko w porządku, mamo?
Jej głos był cichy i cienki, przerażenie prawie namacalne. Molly nie miała pojęcia, jakim cudem zdobyła się na uśmiech, ale to zrobiła.
– Hej, to nic takiego, Em. Jestem twarda i silna, podobnie jak Ramsey. Bez trudu radzę sobie z takimi drobnymi nieprzyjemnościami. Jestem macho, tyle że w spódnicy, wiesz? Nie martw się, mała. Nic mi nie jest.
Ramsey poczuł, że całe ciało Molly znowu przeszył dreszcz i objął ją mocniej. Oparła się o niego, pozwalając, by wziął na siebie część cierpienia. Wcześniej doktor Otterly pomógł mu zdjąć kurtkę, obejrzał jego plecy i powiedział, że w pierwszej kolejności zajmie się Molly.
Ramsey odetchnął z ulgą. Miał nadzieję, że rana nie pozbawi go możliwości działania i normalnego funkcjonowania, nawet na krótki czas. Wydarzenia zaczęły wymykać się spod kontroli i nie mógł teraz pozwolić sobie na chorobę. Ale plecy piekły go tak, jakby ktoś stale je przypalał, do cholery…
Mason Lord stał w progu kuchni z założonymi rękami. Nie odzywał się ani słowem, po prostu stał w drzwiach i czekał, aż lekarz skończy zabieg. Miles siedział obok Emmy, trzymając jej drugą łapkę. Ramsey wiedział, że policja już przyjechała, słyszał bowiem wycie syren i tupot wielu biegnących stóp.
– Ramsey, twoje plecy są czarne, to znaczy chodzi mi o koszulę… Mam nadzieję, że skóra jest w lepszym stanie…
– Doktor Otterly już je obejrzał, chrząknął i zabronił mi narzekać. Powiedział, że najpierw opatrzy twoją mamusię, bo mnie nic nie jest. Nie martw się, Emmo.
Ramsey cieszył się, że nie widzi, co zrobił z jego plecami kawał płonącej tapicerki. Doktor Otterly założył ostami szew na ramieniu Molly. Zmoczył tampon alkoholem i starannie przemył ranę. Potem się wyprostował.
– Już po wszystkim – rzekł pogodnie. – Teraz jeszcze tylko dwa zastrzyki, pani Santera. Zabandażuję pani ramię i zajmę się sędzią Huntem.
Po chwili ramię Molly spoczywało już na temblaku.
– Dzięki temu szwy będą mniej bolały – powiedział lekarz. Kiedy przyszła kolej Ramseya, Emma wzięła go za rękę.
– Jestem przy tobie, Ramsey. Wszystko będzie dobrze.
Читать дальше