Nadal stała tyłem do niego. Powoli zasunęła zasłony i spuściła głowę. Milczała. Ramsey zauważył, że jest boso. Paznokcie jej stóp pomalowane były na jasnoróżowy kolor, lakier odprysnął już w kilku miejscach.
– Kiedy ostatnio rozmawiałaś z ojcem?
– W zeszłym tygodniu.
– I powiedziałaś mu, co się stało? Kiwnęła głową.
– Powiedz mi coś, Molly. Kiedy ostatni raz widziałaś się z ojcem?
– Nie twoja sprawa! To nie ma nic wspólnego z porwaniem Emmy! Przestań mnie dręczyć!
– Zależy mi tylko na tym, żebyśmy wyszli z tego cali i zdrowi. Utrudniasz mi to zadanie, bo ciągle coś przede mną ukrywasz. Kiedy to było, Molly? Zasługuję chyba na odrobinę szczerości…
– No dobrze, ale ta informacja jest zupełnie bez znaczenia, sam się o tym przekonasz. Ostatni raz widziałam się z nim trzy lata temu.
Ramsey zerwał się na równe nogi, uderzając fotelem o podłogę.
– Trzy lata temu?! Dlaczego, na miłość boską?! Odwróciła się twarzą do niego, ale nie podeszła bliżej.
– Emma skończyła wtedy trzy lata – powiedziała. – Mój ojciec przyleciał do Denver w dzień jej urodzin, ale to nie był prawdziwy powód jego wizyty. Był wściekły na mojego męża i uznał, że musi z nim porozmawiać.
– I zrobił to?
– Tak. Po tej rozmowie Louey trafił do szpitala z dwoma złamanymi żebrami, odbitą nerką i siniakami na całym ciele, z wyjątkiem twarzy. Doszedł do siebie dopiero przed Bożym Narodzeniem.
– Co takiego zrobił Louey?
– Nie chcę o tym mówić. To nie ma nic wspólnego ze sprawą. Nie mam zielonego pojęcia, czy może mieć coś wspólnego z tą sprawą, Molly. Wiesz przecież, że Louey jest moim byłym mężem. Rozwiedliśmy się dwa lata temu. Nie kłamałam, mówiąc Emmie, że jej ojciec bardzo się o nią martwi. Louey zadzwonił zaraz po tym, jak dowiedział się o jej zniknięciu. Jeśli mam być szczera, bardzo mnie tym zaskoczył. Zadzwonił pierwszy, zanim zdążyłam się z nim skontaktować. Wydało mi się to o tyle dziwne, że od naszego rozstania w ogóle się nią nie interesował. Dzwonił z Berlina, po koncercie. Pamiętam dokładnie, co powiedział – że ktoś znajomy z Denver zawiadomił go o jej porwaniu. Zapytał, czy już ją odzyskałam. Kiedy zaprzeczyłam, przez chwilę robił wrażenie zaniepokojonego i przygnębionego, zaraz jednak roześmiał się i powiedział, że mój ojciec zapłaci za Emmę każdą sumę, więc nie powinnam się martwić. I zaczął opowiadać, jak układa mu się trasa koncertowa. Pochwalił się, że jakaś dziennikarka z „Berliner Zeitung”, Fraulein reporter, tak ją chyba nazwał, porównała go do Bruce’a Springsteena. Mówił, że Europejczycy mają lepszy gust niż Amerykanie, co znaczy, że on sam cieszy się większą popularnością w Europie, i że może przedłuży trasę do końca roku. Szczegółowo opowiedział o wszystkich swoich europejskich podbojach i ani słowem nie wspomniał więcej o Emmie. Policjantka, która słuchała go razem ze mną, miała oczy okrągłe ze zdziwienia. Uwielbiała Loueya i modliła się, żeby zadzwonił, bo wtedy mogłaby usłyszeć ten jego słynny seksowny głos, ale kiedy usłyszała, co ten seksowny głos mówi, zmieniła zdanie. Gdy odłożyłam słuchawkę, ze współczuciem poklepała mnie po ramieniu. Zaczęłam płakać, a ona klepała mnie dalej. Myślała chyba, że rozpaczam z powodu rozstania z Loueyem i że jego łóżkowe zwierzenia są dla mnie ciosem w samo serce…
– Przypominam sobie teraz, że prasa niewiele pisała o waszym rozwodzie – odezwał się Ramsey. – Nie było żadnych plotek o zdradach, narkotykach czy kłótniach, tylko krótkie oświadczenie o niezgodności charakterów. Dziennikarze bardzo szybko przestali się tym interesować.
– Mój ojciec jest potężnym człowiekiem. W tym wypadku wykorzystał swoje możliwości w dobrej sprawie. Prasa rzeczywiście szybko dała nam spokój, dokładnie po dwóch dniach. Byłam mu za to bardzo wdzięczna…
Spojrzała na swoje paznokcie. Na palcu wskazującym prawej ręki pozostał ślad po musztardzie. Zlizała go szybko.
– Molly?
– Louey, ojciec Emmy, nigdy jej nie chciał. Wydaje mi się, że po naszym rozstaniu poczuł ulgę, między innymi dlatego, że dziecko zupełnie nie pasowało do wizerunku symbolu seksu i gwiazdy rocka. To zabawne, ale Emma jest chyba nie mniej uzdolniona muzycznie od niego. Może nawet bardziej…
– Skąd Louey wiedział o porwaniu Emmy? Powiedziałaś, że zaskoczył cię telefonem.
– Też się nad tym zastanawiałam. Niewykluczone, że rzeczywiście zadzwonił do niego ktoś ze znajomych z Denver, a Louey szybko doszedł do wniosku, że jako troskliwy tatuś lepiej wypadnie w prasie. Zresztą, kto wie, jak to było.
– Ciekawe, kto pofatygował się, żeby się z nim skontaktować…
– Nie wiem, byłam zbyt zdenerwowana, żeby go o to zapytać. Louey zna mnóstwo dziennikarzy, więc może to ktoś z nich.
– Ma jakiegoś bliskiego kumpla z tej branży?
– Tak. Nazywa się James Hicks i pracuje dla „Denver Post”. Dlaczego pytasz?
– Bez specjalnego powodu. Po prostu lubię gromadzić informacje. Więc jak, zadzwonisz do ojca i powiesz mu, że Emma jest bezpieczna?
– Powinnam to zrobić. Bardzo się przejął, kiedy zadzwoniłam do niego zaraz po porwaniu. Wiedziałam, że natychmiast przyśle do imię swoich ludzi i nie pomyliłam się. W sześć godzin po naszej rozmowie zgłosiły się do mnie dwie kobiety i mężczyzna. Gliniarze z Denver dostali kota ze złości, atmosfera była gęsta od podejrzeń i wzajemnych oskarżeń. Zignorowałam ostrzeżenia policji i powiedziałam tamtym wszystko, co wiedziałam. Dlaczego miałabym tego nie zrobić? Chcieli mi pomóc, ojciec zapłacił im za to, żeby szukali Emmy. Widziałam ich jeszcze kilka razy, ale w gruncie rzeczy nie wiem, czy udało im się zdobyć jakieś informacje. Rozmawiali ze mną o różnych tropach i możliwościach, lecz ja zaraz potem wyjechałam.
– Mówiłaś im, że zamierzasz szukać Emmy na własną rękę?
– Nie. Zaczekaj, zaraz do niego zadzwonię. Przynajmniej on nie będzie próbował namierzyć mojego telefonu. – Zamilkła na moment i rzuciła Ramseyowi pytające spojrzenie. – Ciekawe, czy ojciec podejrzewa, że to porwanie może mieć coś wspólnego z nim… Założę się, że tak. I wiem jedno – jeżeli dowie się, kto to zrobił, nie zawaha się nasłać na niego płatnego zabójcę.
Nasłać płatnego zabójcę… Powiedziała to tak łatwo i naturalnie. Ile razy musiała słyszeć te słowa, gdy była dzieckiem?
– No to dzwonię… Zaraz, zaraz, a co, jeżeli tamci mężczyźni zjawili się wtedy, aby uratować Emmę i wzięli cię za porywacza? To zrozumiałe, że próbowaliby się ciebie pozbyć, a potem cię śledzić. O Boże, można tak roztrząsać tę sprawę bez końca. Głowa mnie od tego rozbolała, Ramsey.
– Świetnie się składa, bo mnie rozbolała noga. Tę teorię można było brać pod uwagę do chwili, kiedy ty wkroczyłaś na scenę. – Myślisz, że nie widzieli twojego zdjęcia? I nie mieli pojęcia, że jesteś córką ich szefa? Dzwoń, Molly. Chciałbym wiedzieć, co twój ojciec ma do powiedzenia. Z komórki, dobrze? I podejdź tutaj, żebym wszystko słyszał.
Usiadła na poręczy fotela i zaczęła wybierać numer. Kierunkowy 312, Chicago i przedmieścia willowe, na przykład Oak Park. Jasne, gdzież indziej mógłby mieszkać Mason Lord… Tylko w najlepszej dzielnicy. Ramsey zobaczył, jak dłoń Molly zaciska się na telefonie.
Dlaczego przez trzy lata nie widywała się z ojcem?
Po dwóch sygnałach w słuchawce odezwał się głęboki, urzekająco miły męski głos.
Читать дальше