Tess Gerritsen - Opary Szaleństwa

Здесь есть возможность читать онлайн «Tess Gerritsen - Opary Szaleństwa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Opary Szaleństwa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opary Szaleństwa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Położone nad jeziorem Locust miasteczko Tranquility wydawało się oazą spokoju. Doktor Claire Elliot osiedla się tutaj wraz ze swoim nastoletnim synem Noahem, w nadziei, że uchroni go przed niebezpieczeństwami wielkiego miasta. Niespodziewanie jeden z jej młodych pacjentów, kolega Noaha ze szkoły, popełnia zbrodnię. Niektórzy obwiniają o to lekarkę, która zmieniła chłopcu kurację przepisaną przez poprzedniego lekarza. W Tranquility szerzą się akty przemocy popełniane przez nastolatków, są kolejne ofiary śmiertelne. Psychoza zaczyna przyjmować rozmiary epidemii. Claire ujawnia, że podobne wydarzenia miały już miejsce w przeszłości – sto i pięćdziesiąt lat wcześniej. W pobliżu jeziora wymordowano całe rodziny. Czy istnieje medyczne wyjaśnienie tej zagadki? Claire musi je szybko odkryć – aby uratować siebie i swojego syna…

Opary Szaleństwa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opary Szaleństwa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wróć do mnie. Wciąż jestem twoją żoną. Obiecałeś mnie kochać i chronić. Wróć choć jeszcze jeden raz.

Na dworze szare światło popołudnia gasło, a razem z nim gasły nadzieje, które przez cały dzień pielęgnowała. Nadzieje, które – jak wiedziała w swych co bardziej przytomnych chwilach – nie miały podstaw. Z zapadnięciem mroku nadchodziła jasność spojrzenia.

I rozpacz.

Usiadła przy kuchennym stole i nalała sobie pierwszego drinka. Gdy tylko brandy spłynęła jej do żołądka, poczuła, jak ciepło zaczyna krążyć w żyłach, niosąc ze sobą pożądane znieczulenie. Wypiła drugą szklaneczkę i poczuła, że znieczulenie obejmuje wargi, twarz. I lęki.

Przy czwartym drinku nic już nie bolało, rozpacz zniknęła. Co więcej, z każdym łykiem czuła się bardziej pewna siebie. Raz przecież sprawiła, że się w niej zakochał. Może jej się udać jeszcze raz. Wciąż miała dobrą figurę. Lincoln jest mężczyzną, nie? Da się skusić. Wystarczy przyłapać go w chwili słabości.

Wstała chwiejnie i nałożyła płaszcz.

Na dworze zaczynało padać. Miękkie, koronkowe płatki spływały gdzieś z czarnego nieba. Śnieg był jej sprzymierzeńcem – czy może być lepsza ozdoba włosów niż parę błyszczących płatków śniegu? Wejdzie do domu z rozpuszczonymi długimi włosami, policzkami zaróżowionymi od mrozu. On zaprosi ją do środka – będzie musiał ją zaprosić – i być może przebiegnie między nimi iskra pożądania. Tak, tak, tak to sobie wyobrażała, z płatkami śniegu we włosach.

Ale jego dom był za daleko, by dotrzeć tam pieszo. Trzeba było znaleźć samochód.

Poszła w stronę sklepu „Cobb i Morong”. Do zamknięcia została godzina i trwał wieczorny szczyt: w drodze do domu ludzie kupowali jeszcze jeden karton mleka na wszelki wypadek, jeszcze jeden kilogram cukru. Zgodnie z oczekiwaniami Doreen przy chodniku przed sklepem stało kilka samochodów, niektóre miały włączone silniki i ogrzewanie. Nie ma nic równie przygnębiającego w zimną noc jak wsiąść do samochodu i stwierdzić, że silnik nie chce zapalić.

Doreen szła wzdłuż ulicy, przyglądając się samochodom, wybierając ten najlepszy. Nie furgonetka – to nie jest samochód dla damy; nie volkswagen, bo miała ważniejsze rzeczy na głowie niż mocowanie się z drążkiem zmiany biegów.

Zielony sedan. To samochód akurat dla niej.

Rzuciła okiem na sklep, zobaczyła, że nikt nie wychodzi, i szybko wśliznęła się za kierownicę. Fotel był miękki i ciepły, nawiew z wentylatora skierowany akurat na kolana. Wrzuciła bieg, nacisnęła gaz i ruszyła, podskakując na krawężniku. Coś w bagażniku głośno stuknęło.

Już odjeżdżała, gdy jakiś głos na ulicy zawołał:

– Hej! Hej, to mój samochód!

Dopiero kilka przecznic dalej udało jej się odkryć, jak włącza się światła, jeszcze jedną przecznicę zajęło włączenie wycieraczek. W końcu zaczęła widzieć drogę przed sobą. Dodała gazu i sedan zatańczył na świeżym śniegu. Słyszała, jak w bagażniku toczą się jakieś przedmioty, jak na ostrym zakręcie dzwoni szkło. Dotarła do domu Lincolna i poślizgiem wjechała na podjazd.

W domu było ciemno.

Wysiadła z samochodu, potykając się weszła na ganek i walnęła pięścią w drzwi.

– Lincoln! Lincoln! Muszę z tobą porozmawiać! Wciąż jesteś moim mężem!

Waliła i stukała, ale żadne światła się nie zapaliły, a drzwi były zamknięte na klucz. Ta świnia zabrała jej klucz, więc nie mogła wejść do środka.

Wróciła do samochodu i siedziała tam dłuższą chwilę z włączonym silnikiem i ogrzewaniem. Śnieg wciąż padał, cicho osiadając na szybie. Lincoln nie pracował na ogół w sobotnie wieczory, więc gdzie jest? Myślała o wszystkich miejscach, w których mógłby być, i czuła palący ból. Nie była głupia, wiedziała, że Fern Cornwallis zawsze miała Lincolna na oku. Zapewne są także inne kobiety, dziesiątki kobiet, dla których policjant w mundurze staje się pokusą nie do odparcia. Coraz bardziej zdenerwowana, zaczęła kiwać się na siedzeniu i jęczeć. Wróć do domu, wróć do domu. Wróć do mnie.

Nawet ogrzewanie nie wystarczyłoby przegnać chłód wkradający się w jej ciało, w jej duszę. Tęskniła za brandy, za pożądanym ciepłem alkoholu w żyłach. Nagle przypomniała sobie brzęk szkła w bagażniku. Proszę, niech to będzie coś, co da się wypić. Coś mocniejszego niż lemoniada z bąbelkami.

Niepewnie wysiadła z samochodu, okrążyła go i otworzyła bagażnik. Przez chwilę nie mogła skupić wzroku, a nawet potem zastanawiała się, czy to nie halucynacje. Takie piękne, takie zielone. Jak słoiki szmaragdów świecące w ciemnościach. Wyciągnęła rękę, by jeden podnieść, ale odwróciła się, słysząc odgłos silnika samochodowego.

Oślepiły ją zbliżające się światła. Niepewnie uniosła rękę, by osłonić oczy.

Ktoś wysiadł z samochodu.

Doktor Francis Clevenger był miniaturowym mężczyzną o drobnych kościach i twarzy jak jaskółka. Laboratoryjny kitel wyglądał na nim jak zbyt duży ojcowski płaszcz. Dzięki temu i absolutnie pozbawionej zarostu twarzy wyglądał na znacznie młodszego niż w rzeczywistości, bardziej na bladego nastolatka niż uznanego patologa. Na widok Claire i doktora Rothsteina, neurochirurga, który operował Warrena Emersona, żwawo podniósł się z krzesła.

– Te slajdy są niesamowite – powiedział. – To ostatnia rzecz, jaką bym się spodziewał na nich zobaczyć. No, popatrzcie tylko! – Wskazał dwuokularowy mikroskop.

Claire i Rothstein usiedli po przeciwnych stronach mikroskopu i przytknęli oczy do soczewek.

– No i co widzicie? – spytał Clevenger, niemal tańcząc z podniecenia.

– Mieszankę komórek – powiedział Rothstein. – Chyba astrocytów. I coś, co mi wygląda na zbliznowaciałą tkankę.

– To początek. Doktor Elliot, a pani widzi coś godnego uwagi?

Claire nastawiła mikroskop i przyjrzała się tkance. Była w stanie zidentyfikować większość komórek na podstawie tego, co zostało jej w głowie z zajęć z histologii w akademii medycznej. Rozpoznała gwiaździste astrocyty i makrofagi – załogę sprzątaczy, których zadaniem jest oczyszczenie organizmu po infekcji. Zobaczyła również to, co przedtem Rothstein: fragmenty ziarniny, czyli zbliznowaciałej tkanki, prawdopodobnie pozostałość po ostrym stanie zapalnym.

Sięgnęła po pokrętło ustawiające slajd i przesunęła pole widzenia, odkrywając nowe komórki. Pojawił się nieznany jej wzorzec, jakaś włóknista materia grubości kilku komórek, tworząca mikroskopijną ściankę.

– Widzę tu otorbienie – powiedziała. – Warstwę zbliznowaciałej tkanki. Czy to jakaś cysta? Jakiś proces zapalny, otoczony i otorbiony przez jego układ odpornościowy?

– Ciepło, ciepło. Pamiętacie tomografię?

– Tak, wyglądało na to, jakby Warren miał wyodrębniony guz ze zwapnieniami.

– Po przewiezieniu pacjenta zrobiliśmy rezonans magnetyczny – powiedział Rothstein. – Wykazał właściwie to samo. Patologiczne zmiany chorobowe, otorbione, ze zwapnieniami.

– Właśnie – potwierdził Clevenger. – A to, co doktor Elliot przed chwila zidentyfikowała, to ścianka torbieli. Ziarnina utworzona przez układ odpornościowy organizmu, otaczający i wyodrębniający gniazdo zapalne.

– Gniazdo zapalne wywołane przez jaki organizm? – spytał Rothstein, podnosząc głowę, by spojrzeć na Clevengera.

– Tu właśnie jest cała zagadka.

Claire powoli przesuwała slajd, znów zmieniając pole widzenia. To, co pojawiło się w jej okularze, było tak zdumiewające, że zamarła.

– Cóż to takiego, u licha?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Opary Szaleństwa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opary Szaleństwa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Tess Gerritsen
Kornel Makuszyński - Szaleństwa Panny Ewy
Kornel Makuszyński
Tess Gerritsen - Keeper of the Bride
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Harvest
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - The Keepsake
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - The Apprentice
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - El cirujano
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Body Double
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Vanish
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Call After Midnight
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Pažadėk, kad grįši
Tess Gerritsen
Отзывы о книге «Opary Szaleństwa»

Обсуждение, отзывы о книге «Opary Szaleństwa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x