Tess Gerritsen - Opary Szaleństwa

Здесь есть возможность читать онлайн «Tess Gerritsen - Opary Szaleństwa» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Opary Szaleństwa: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opary Szaleństwa»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Położone nad jeziorem Locust miasteczko Tranquility wydawało się oazą spokoju. Doktor Claire Elliot osiedla się tutaj wraz ze swoim nastoletnim synem Noahem, w nadziei, że uchroni go przed niebezpieczeństwami wielkiego miasta. Niespodziewanie jeden z jej młodych pacjentów, kolega Noaha ze szkoły, popełnia zbrodnię. Niektórzy obwiniają o to lekarkę, która zmieniła chłopcu kurację przepisaną przez poprzedniego lekarza. W Tranquility szerzą się akty przemocy popełniane przez nastolatków, są kolejne ofiary śmiertelne. Psychoza zaczyna przyjmować rozmiary epidemii. Claire ujawnia, że podobne wydarzenia miały już miejsce w przeszłości – sto i pięćdziesiąt lat wcześniej. W pobliżu jeziora wymordowano całe rodziny. Czy istnieje medyczne wyjaśnienie tej zagadki? Claire musi je szybko odkryć – aby uratować siebie i swojego syna…

Opary Szaleństwa — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opary Szaleństwa», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Damaris podeszła do ekspresu i nalała sobie kawy. Pijąc ją powoli, przyglądała się innym siedzącym przy śniadaniu dziennikarzom, aż jej spojrzenie zatrzymało się na Mitchellu Groomie, dziennikarskim wolnym strzelcu. Choć Groome nie mógł mieć więcej niż jakieś czterdzieści pięć lat, jego twarz składała się ze smętnie zwisających kawałków skóry – wyglądał jak pies w żałobie. A jednak jego ciało wydawało się wysportowane. Przede wszystkim jednak zauważył spojrzenie Damaris i przyglądał jej się, choć ze zdziwieniem.

Odstawiła pustą filiżankę i wyszła z jadalni, wiedząc instynktownie, że Groome się jej przypatruje.

Dziura nad Jeziorem zyskała odrobinę na atrakcyjności.

Na górze, w pokoju, przejrzała notatki z rozmów przeprowadzonych w ciągu ostatnich paru dni. Teraz dopiero zaczynały się schody – wszystko to trzeba było ująć w artykule, który zadowoliłby wydawcę i przyciągnął wzrok znudzonych gospodyń domowych z Nowej Anglii, pchających wózki z zakupami koło stelaży z kolorowymi magazynami.

Patrząc przez okno, zastanawiała się, jak z tego tragicznego, ale dość zwykłego wydarzenia sklecić opowieść nieco bardziej podniecającą. Dlaczego ten przypadek ma być taki szczególny? Jaki aspekt zachęci czytelnika do sięgnięcia po „Weekly Informer”?

Nagle zdała sobie sprawę, że pomysł ma wręcz przed oczami.

Po drugiej stronie ulicy stała stara rudera o zabitych deskami oknach. Wyblakły szyld obwieszczał „Meble Kimballa”.

Dom miał numer 666.

Znak Bestii.

Gdy jej laptop nagrzewał się, przejrzała jeszcze raz notatki, szukając zapamiętanej z poprzedniego dnia wypowiedzi kobiety w miejscowym sklepie spożywczym.

Znalazła. „Znam wyjaśnienie tego, co się stało w szkole – powiedziała kobieta. – Wszyscy je znają, ale nikt nie chce tego przyznać. Boją się, że wyjdą na przesądnych czy niewykształconych. Ale ja pani powiem, co to jest. To ta nowa bezbożność. Ludzie usunęli Boga ze swego życia. Zastąpili go czymś innym. Czymś, o czym nikt nie odważa się mówić”.

Właśnie tak! – pomyślała Damaris, uśmiechając się szeroko. Zaczęła pisać:

„W zeszłym tygodniu Szatan przybył do idyllicznego miasteczka Tranquility w stanie Maine…”

Faye Braxton siedziała na wózku inwalidzkim przy oknie dużego pokoju i patrzyła, jak jej trzynastoletni syn wysiada ze szkolnego autobusu i zaczyna pokonywać długi podjazd prowadzący do domu. Było to coś, na co codziennie czekała. Lubiła przyglądać się, jak drobna sylwetka Scotty’ego pojawia się w drzwiach autobusu, jak jego ramiona uginają się pod ciężarem plecaka, a głowa pochyla z wysiłku, gdy wchodzi pod górę, przez zarośnięte i strome podwórze.

Wciąż był taki drobny. Bolało ją, że tak mało urósł w ciągu ostatniego roku. Wielu kolegów prześcignęło go i wzrostem, i wagą; jej Scotty wciąż wyglądał, jakby dopiero zaczynał dojrzewać. Tak bardzo śpieszyło mu się, żeby dorosnąć, że tydzień temu skaleczył się, usiłując ogolić nieistniejącą brodę. Był jej pierworodnym synem, jej najlepszym przyjacielem. Wcale by się nie sprzeciwiała, gdyby czas nagle stanął, a ona mogła zatrzymać go takim, jakim był – słodkim, kochającym dzieckiem. Wiedziała jednak, że dziecko w nim wkrótce zniknie.

Metamorfoza już się rozpoczęła.

Była świadkiem pierwszych jej objawów kilka dni temu, gdy jak zwykle wysiadł z autobusu. Siedziała przy oknie i patrzyła, jak idzie ku domowi, gdy nagle zauważyła coś niewytłumaczalnego i przerażającego. Przystanął raptem na podwórzu i zaczął się przyglądać trzem szarym wiewiórkom, siedzącym na drzewie. Myślała, że jest po prostu ciekaw, że – jak jego młodsza siostra Kitty – będzie je wołałby zeszły na dół i dały się pogłaskać. Dlatego też zaskoczyło ją, że pochylił się, chwycił kamień i rzucił w górę.

Wiewiórki przeskoczyły na wyższą gałąź.

Patrzyła w osłupieniu, jak Scotty ciska kolejny kamień, potem jeszcze jeden, a jego szczupłe ciało napina się niby ciasno zwinięta sprężyna wściekłości. Gdy w końcu przestał atakować wiewiórki kamieniami, dyszał ciężko z wyczerpania. Potem skierował się ku domowi.

Wyraz jego twarzy sprawił, że cofnęła się od okna. Przez jedną okropną chwilę przemknęło jej przez głowę: To nie mój syn.

Teraz, gdy patrzyła, jak zbliża się do domu, myślała z niepokojem, który chłopiec wejdzie do środka: jej syn, jej prawdziwy syn, słodki i uśmiechnięty, czy ten wstrętny nieznajomy, który tylko wygląda jak Scotty? Dawniej umiałaby zdecydowanie potraktować próby rzucania kamieniami w zwierzęta.

Dawniej nigdy nie bała się własnego dziecka.

Faye usłyszała kroki Scotty’ego na ganku. Z bijącym sercem obróciła wózek, by widzieć syna w chwili, gdy stanie w drzwiach.

Rozdział 7

Nie mogło być żadnych wątpliwości, że czternastoletni Barry Knowlton jest dzieckiem swojej matki. Podobieństwo po prostu rzucało się w oczy. Barry i Louise wyglądali jak para radosnych kluseczek: oboje rudzi, o rumianych policzkach i różowych wargach. Ich powitalne uśmiechy były w stanie rozproszyć nawet ponury nastrój Claire.

Od strzelaniny w szkole, niemal tydzień temu, codziennie budziła się z okropną świadomością, że jej przeprowadzka do Tranquility była błędem. Zaledwie osiem miesięcy temu przyjechała tu pełna wiary i większość oszczędności wydała na kupno praktyki medycznej, która – była pewna – odniesie sukces. I czemu nie? W Baltimore była przecież wziętym lekarzem. Ale jeden nagłośniony proces może wszystko zniszczyć.

Codziennie na widok listonosza zbliżającego się do drzwi gabinetu przygotowywała się psychicznie na list, którego się obawiała. Paul Darnell groził, że odda sprawę w ręce adwokata, i nie miała wątpliwości, że tak właśnie zrobi.

Czy jest już za późno, żeby wyjechać? – to pytanie zadawała sobie codziennie. Czy jest już za późno na powrót do Baltimore?

Wchodząc do gabinetu, zmusiła się do uśmiechu. Barry i jego matka stanowili jasny punkt w ciągu dnia.

Oboje robili wrażenie naprawdę zadowolonych z tej wizyty. Barry zdjął już buty i stanął na wadze, czekając z nadzieją, aż wskazówka się uspokoi.

– Hej, chyba straciłem pół kilo! – oznajmił.

Claire sprawdziła kartę, po czym spojrzała na odczyt.

– Waga spadła do stu dwunastu kilogramów. Straciłeś prawie kilogram. Tak trzymaj!

Barry zszedł z wagi, która wyzerowała się z głośnym kliknięciem.

– Chyba mam już luźniej pod paskiem!

Teraz posłucham twego serca – powiedziała Claire. Barry poczłapał do stołu badań, ostrożnie wspiął się na stołeczek i klapnął na blat. Zdjął koszulę, ukazując fałdy bladego, miękkiego ciała. Claire słuchała jego serca i płuc, i mierzyła ciśnienie krwi, czując na sobie pełne ciekawości spojrzenie, śledzące każdy jej ruch. Podczas pierwszego spotkania Barry powiedział jej, że chciałby zostać lekarzem. Odbywane co dwa miesiące wizyty wydawał się traktować jak wizje lokalne na polu przyszłego zawodu. Okresowe pobieranie krwi, znienawidzone przez większość pacjentów, było dla Barry’ego fascynującą procedurą i szansą zadawania niezliczonej ilości pytań na temat rozmiarów igieł, pojemności strzykawek i przeznaczenia każdej inaczej zabarwionej probówki na krew.

Gdyby tylko Barry równą uwagę przywiązywał do tego, co bierze do ust!

Skończyła badanie, zrobiła krok w tył i przyglądała mu się przez chwilę.

– Dobrze ci idzie, Barry. Jak tam dieta?

– Chyba w porządku. – Wzruszył ramionami. – Bardzo się staram.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Opary Szaleństwa»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opary Szaleństwa» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Tess Gerritsen
Kornel Makuszyński - Szaleństwa Panny Ewy
Kornel Makuszyński
Tess Gerritsen - Keeper of the Bride
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Harvest
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - The Keepsake
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - The Apprentice
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - El cirujano
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Body Double
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Vanish
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Call After Midnight
Tess Gerritsen
Tess Gerritsen - Pažadėk, kad grįši
Tess Gerritsen
Отзывы о книге «Opary Szaleństwa»

Обсуждение, отзывы о книге «Opary Szaleństwa» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x