Graham Masterton - Ciemnia

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Ciemnia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciemnia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciemnia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwójka uczniów ginie spalona żywcem podczas ranki w domku plażowym. Grozę sytuacji podkreśla fakt, że spaliło się jedynie łóżko, na którym leżeli, zaś dom pozostał nietknięty. Na ścianie utrwalił się fotograficzny wizerunek umierających. W mieszkaniu, które Jim wynajmuje od kolegi z pracy, ma miejsce podobne zdarzenie – w płomieniach staje kotka Jima. Wydaje się, że istnieje związek między tym wypadkiem, a XIX-wiecznym portretem tajemniczego mężczyzny, dagerotypisty Roberta Vane`a, który wisi w mieszkaniu. Jim stara się dowiedzieć czegoś więcej o Vanie. Okazuje się, że był on podejrzewany o wzniecanie pożarów, a nawet morderstwa. Tymczasem ktoś dybie na życie Jima, mają miejsce kolejne dziwne zdarzenia…

Ciemnia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciemnia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jim skinął głową.

– Chyba nie mamy wyboru. Kto wie, co ci ludzie cienie nawyrabiali dziś w nocy? Jeżeli są podobni do Brada, pewnie spalili kogoś, kto nadepnął im na odcisk. Kto wie, co planują na następną noc i dalsze?

– Przyznam się bez bicia, że prawie narobiłem w gacie – mruknął Freddy. – Nie sądzę, by po dzisiejszym dniu coś jeszcze było w stanie mnie przestraszyć. Ci ludzie cienie… rany… są gorsi od duchów.

– „Niedobrze mi od cieni tych”* [*Z wiersza Alfreda Tennysona Pani Shalottu ] – zacytował Jim. – Chodźcie, może uda nam się gdzieś zjeść śniadanie. Ja stawiam.

Poszli do The Truck Stop przy Santa Monica Boulevard, wesołej knajpki w stylu lat 50., z pokrytymi czerwonym i białym laminatem stołami i szafą grającą. Randy, Freddy i Edward zamówili jajecznicę, smażony boczek i pieczone pomidory, a Cień wziął sobie owocowy biojogurt, oświadczając, że jego ciało jest „świętym miejscem kultu”. Sue-Marie była tak rozdygotana, że tylko dziobała widelcem naleśniki, które zamówiła. Jim wypił dwie filiżanki czarnej jak smoła kawy, po czym zjadł naleśniki Sue-Marie, polewając je syropem klonowym, aby były pożywniejsze.

– Wrócimy na Palimpsest Street około pierwszej – powiedział w końcu. – Przyniosę młotki, kwas siarkowy ze szkolnego laboratorium i rękawice ochronne. Wyjmiemy wszystkie dagerotypy, porozbijamy ramki i polejemy płyty kwasem. W magazynie Vane prawdopodobnie trzyma nienaświetlone płyty i rtęć do utrwalania obrazu. To też zniszczymy.

– Co się wtedy stanie z ludźmi na zdjęciach? Prawdziwymi ludźmi… takimi jak Brad?

– Nie wiem – przyznał Jim. – Nie sądzę jednak, żebyśmy zrobili im krzywdę, niszcząc złą stronę ich osobowości. Raczej ich uwolnimy, wyzwolimy. – Nadeszła kelnerka i Jim uniósł kubek, aby mu dolała kawy. – Przynajmniej miejmy taką nadzieję.

– Ale w dalszym ciągu nie rozwiązuje to problemu, co zrobić z samym Vane’em Porąbajnem – stwierdził Edward.

– Fakt, nie rozwiązuje, myślę jednak, że on potrzebuje tych zdjęć. Dają mu siłę, więc kiedy je zniszczymy, osłabnie. Wtedy poszukam sposobu skończenia z nim raz na zawsze.

– Może powinien pan spróbować utrzymać go w portrecie… jak ten Giovanni jakiś – tam…

Jim pokręcił głową.

– Myślałem o tym, ale to by oznaczało, że musiałbym dwa razy dziennie, do końca życia, przeprowadzać „odwrotny” egzorcyzm. Zresztą nawet nie wiedziałbym, jak się do tego zabrać… nie znalazłem nic na ten temat w dziennikach Giovanniego Boschetta.

– A co z kobietą, która go wozi? – spytała Sue-Marie. – Gdybyśmy się dowiedzieli, kto to jest, i powstrzymali ją… Vane nie mógłby wyjeżdżać na miasto, by robić zdjęcia…

– Masz rację – przyznał Jim. – Sporo o niej myślałem. Nie wiem, jak ją znalazł ani jak udało mu się namówić ją do pomocy. Przecież jest potworem. Jaka kobieta chciałaby pomagać komuś takiemu?

Freddy starł z brody keczup.

– Następnym razem, panie Rook, powinniśmy zostawić go w spokoju i zająć się właśnie nią. Załatwić ją, rozwalić furgonetkę. Co Vane zdziała bez samochodu i kierowcy?

– W dalszym ciągu byłby niebezpieczny. Kiedy zjawił się na cmentarzu i podpalił wasz autobus, nie widziałem nigdzie furgonetki. Uwierz mi: potrafi przemieszczać się nawet bez samochodu. Jest bardzo szybki, a ludzie go nie widzą.

– Czyli rozwalenie opon w furgonetce raczej go nie powstrzyma? – spytał Randy z pełnymi ustami.

– Na pewno nie – odparł Jim. – No, czas jednak, byście poszli do domów. Wykąpcie się i prześpijcie kilka godzin. Spotkamy się w szkole o wpół do pierwszej.

Wrócił do Benandanti Building. Kiedy szedł przez hol, natknął się na pana Maritiego.

– Wygląda pan jak dziesięć kilometrów kiepskiej nawierzchni, panie Rook.

– Dzięki, panie Mariti.

Tibbles czekała za frontowymi drzwiami, a kiedy Jim krążył po mieszkaniu, plątała mu się pod nogami i ciągle się o nią potykał.

Podszedł do kominka i popatrzył na obraz. Był pewien, że Robert H. Vane jest już z powrotem w środku. A przynajmniej jego duch lub to, w co Robert H. Vane się przemienił.

– Kim jesteś, Robercie Vane? – spytał głośno. – Czego właściwie chcesz?

Tibbles otarła mu się o kostki i zamruczała. Wiedział, o co jej chodzi: miała ochotę na rozgniecionego widelcem tuńczyka.

Nakarmił ją, a potem rozebrał się i wziął prysznic. Odkręcił kran z napisem POTOK. Hałas, jaki dobiegł z rur, był ogłuszający – przypominał pędzący zamkniętym tunelem pociąg metra, a woda trysnęła z taką siłą, że Jim musiał się oprzeć o ścianę, aby się nie przewrócić.

Kiedy skończył, owinął się w pasie wielkim niebieskim ręcznikiem i poszedł do kuchni, by zrobić sobie kawę. Włączył stojący na kuchennej ladzie przenośny telewizor.

„…dziewięć osób zginęło wczoraj w jedenastu niezależnych od siebie pożarach, które wybuchły w różnych okręgach Santa Monica i zachodniego Hollywood. Aktorka telewizyjna Kathy Mulholland spłonęła we własnym samochodzie, który się zapalił, gdy stanęła na światłach na Pacific Coast Highway. Prezes sieci telefonii komórkowej Cellcorp został znaleziony martwy w apartamencie hotelu The Palms Marina razem z niezidentyfikowaną kobietą…”.

Jim stał z czajnikiem w dłoni i słuchał doniesień o kolejnych pożarach. Wszystkie łączyło jedno: ofiary spaliły się „w sposób niemal uniemożliwiający identyfikację”. W pewnym momencie jakiś szybki ruch kazał mu spojrzeć w kierunku drzwi. Stała tam Eleanor, blada i nieruchoma, i wbijała w niego zdumiony wzrok. Miała na sobie krótką czarną tunikę, czarne spodnie i czarne buty na bardzo wysokim obcasie. Jej widok tak zaskoczył Jima, że omal nie wypuścił z ręki czajnika.

– Eleanor! Boże! Ale mnie przestraszyłaś!

– Przepraszam, nie chciałam. Usłyszałam hałas i chciałam sprawdzić, czy wszystko w porządku.

Jim włączył czajnik i poprawił ręcznik wokół talii.

– Prawdopodobnie słyszałaś prysznic. Walił jak Niagara. Eleanor weszła głębiej do kuchni i okrążyła go.

– No i? Jak poszło w nocy?

Stała bardzo blisko. W swoich wysokich butach przewyższała go niemal o pięć centymetrów, co sprawiało, że czuł się bardzo nieswojo.

– Omal nie zginęliśmy, ale wiemy, gdzie Vane trzyma dagerotypy.

Jej oczy rozszerzyły się.

– Ale nic ci się nie stało?

– Dzięki Bogu nie, choć niewiele brakowało. Kiedy przeglądaliśmy płyty, wróciły obrazy, które z nich wyszły… cieniste ja ludzi, których Vane sfotografował. Mogą robić to samo, co on: błyskać jaskrawym światłem i podpalać wszystko, co im stanie na drodze.

– Dużo ich było?

– Przynajmniej dwadzieścia. Musieliśmy uciekać przez okno na piętrze.

– Gdzie to się działo?

– W starym szpitalu weterynaryjnym przy Palimpsest. Chyba jest nieczynny od lat.

– Nie miałeś czasu zniszczyć płyt?

Jim pokręcił głową.

– Nie, ale zrobimy to. Wybieramy się tam dziś ponownie.

– A co z Vane’em?

Woda w czajniku zagotowała się i Jim nalał wody do kawiarki.

– Już mnie dziś o to pytano. Nie znam jeszcze odpowiedzi, ale… – postukał się w czoło – pracuję nad tym.

– Nie boisz się, że kiedy wrócisz do tego szpitala, Vane zechce ci przeszkodzić?

Jim przyjrzał jej się uważnie. Miała minę, której nie umiał rozszyfrować. Prowokowała go czy chciała ostrzec?

– Jeżeli zechce nas powstrzymać, będzie musiał się tam najpierw jakoś dostać – powiedział ostrożnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciemnia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciemnia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Irre Seelen
Graham Masterton
Graham Masterton - Innocent Blood
Graham Masterton
Graham Masterton - Festiwal strachu
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Ciemnia»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciemnia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x