Graham Masterton - Ciemnia

Здесь есть возможность читать онлайн «Graham Masterton - Ciemnia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciemnia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciemnia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwójka uczniów ginie spalona żywcem podczas ranki w domku plażowym. Grozę sytuacji podkreśla fakt, że spaliło się jedynie łóżko, na którym leżeli, zaś dom pozostał nietknięty. Na ścianie utrwalił się fotograficzny wizerunek umierających. W mieszkaniu, które Jim wynajmuje od kolegi z pracy, ma miejsce podobne zdarzenie – w płomieniach staje kotka Jima. Wydaje się, że istnieje związek między tym wypadkiem, a XIX-wiecznym portretem tajemniczego mężczyzny, dagerotypisty Roberta Vane`a, który wisi w mieszkaniu. Jim stara się dowiedzieć czegoś więcej o Vanie. Okazuje się, że był on podejrzewany o wzniecanie pożarów, a nawet morderstwa. Tymczasem ktoś dybie na życie Jima, mają miejsce kolejne dziwne zdarzenia…

Ciemnia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciemnia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zaparkował przed schludnym podmiejskim domem należącym do jego przyjaciela, Dennisa Washinsky’ego. Kolegowali się od szkoły średniej. Kiedy zaczynali chodzić do college’u, obaj byli przekonani, że zostaną najlepszymi scenarzystami filmowymi XX wieku. Uważaj, Williamie Goldmanie! Drzyj, Joe Ezsterhas! Gwoli uczciwości należy wspomnieć, że Dennis napisał scenariusze do trzech odcinków Star Trek: Voyager i do telewizyjnego dreszczowca X Marks The Spot, teraz jednak prowadził przez Internet kurs scenopisarstwa dla gospodyń domowych, których szansa na sprzedanie scenariusza jakiemuś studiu filmowemu była jedynie odrobinę większa od szansy trafienia przez meteoryt. Dla Jima ich wspólne wielkie plany zakończyły się belfrowaniem w Drugiej Klasie Specjalnej, a XX wiek należał już do przeszłości.

Kiedy zadzwonił do drzwi, niemal natychmiast się otworzyły, jakby żona Dennisa stała tuż za nimi i czekała na niego. Była blada, miała nijaką twarz i ciągle się czymś martwiła. Miała zwyczaj nagłego zatrzymywania się w pół kroku i odwracania – jak Olivia Oyl* [*Bohaterka kreskówki z Popey’em] – bo zdawało jej się, że zostawiła klucz w drzwiach, zapomniała włożyć lody do zamrażarki albo zgasić gaz pod garnuszkiem z mlekiem czy sosem.

– Jim! Miło cię widzieć! Wchodź! Właśnie zabieram się do przygotowywania kolacji. Lubisz pieczeń mieloną, prawda?

– Nie będę mógł zostać. Przykro mi, ale przyszedłem tylko po Tibbles.

– Nie napijesz się nawet piwa? – Zatrzymała się w pół mchu, gwałtownie odwróciła i popatrzyła za siebie. – Chyba nie włożyłam piwa do lodówki! A może włożyłam? Włożyłam?

Otworzyła lodówkę i okazało się, że na dolnej półce stoi dwanaście puszek piwa.

– Jest! Od razu pomyślałam, że musiałam je tu schować! Przyszedłeś po Tibbles? Znalazłeś sobie jakieś lokum?

– Znalazłem. Miałem niesamowite szczęście. Jeden z kolegów ze szkoły ma puste mieszkanie przy Satillo Street.

– To w Venice, prawda? W Venice? Lubisz Venice? Będziesz je z kimś dzielił?

– Tylko z duchem poprzedniego właściciela. Powinnaś zobaczyć to mieszkanie. Wygląda jak scenografia z Nawiedzonego domu.

Jim ujrzał stojącą na podłodze pralni miskę Tibbles – była wylizana do czysta, więc kotka musiała być dobrze karmiona.

– Tibbles nie sprawiała kłopotów?

– Nie nazwałabym tego „kłopotami”, ale jest bardzo… ekscentrycznym kotem, prawda? Jak na kota oczywiście. Jak na kota.

– Ma swoje idiosynkrazje…

Mary zamrugała, jakby nie rozumiała znaczenia słowa „idiosynkrazja”.

– Jest kapryśna – dodał Jim.

– Kapryśna! Właśnie! Dokładnie o to mi chodziło! Wiesz, poszukam jej. Chodź do ogrodu. Dennis ma o szóstej czat ze swoimi scenarzystami, więc się do niego przygotowuje.

Poprowadziła Jima przez dom i wyszli do maleńkiego ogródka, otoczonego pomalowanym na czerwono płotem, wzdłuż którego ciągnął się pojedynczy szereg słoneczników. Resztę podwórka pokrywała tak modna w latach 60. jasnozielona dichondra. Wyglądało to nie jak prawdziwe podwórko, a wykonany przez dziecko rysunek. Dennis siedział na tarasie – najwyraźniej spał – ze splecionymi na brzuchu dłońmi. Miał na sobie koszulę w czerwone i żółte pasy, a jego twarz przykrywał miękki płócienny kapelusz, wyglądający jak zwiędła kapusta.

– Dennis! – krzyknęła Mary. – Zobacz, kto przyszedł! – Zatrzymała się w pół ruchu i gwałtownie odwróciła. – Włączyłam pralkę? Dennis musi mieć na jutro czystą koszulę! – zawołała i pospieszyła z powrotem do wnętrza mieszkania.

Dennis zdjął z twarzy kapelusz i usiadł.

– Jim! Co słychać? – Był tak gruby, że jego ciało wyglądało, jakby zaraz miało się wylać z ubrania, miał poczerwieniałe od słońca policzki, nochal jak Jimmy Durante* [*Jimmy Durante (1893-1980) – znany muzyk jazzowy i aktor.] i krzaczaste brwi. Ale jego oczy były tak błękitne, że Jimowi zawsze wydawało się, iż w jego przyjacielu kryje się małe, złośliwe dziecko.

– Przychodzą uwolnić was od Tibbles – powiedział.

– Kiedy tylko chcesz. Ten kot sprawia, że dostaję dreszczy. Jim usiadł i upił łyk zimnego piwa.

– Chyba nie była niegrzeczna… Narozrabiała?

– Nie, trzeba przyznać, że to bardzo czysty kot, ale dość dziwny, chyba zgodzisz się ze mną?

– Co się stało?

– Nie uwierzysz… Kiedy w niedzielę wieczorem siedzieliśmy w salonie przed telewizorem, weszła, pociągnęła nosem, po czym wskoczyła na stolik, na którym trzymamy rodzinne fotografie…

– Mam nadzieję, że niczego nie zniszczyła? Nie wolno jej skakać na meble.

Dennis przytrzymał się za brzuch i beknął.

– Przepraszam. Za dużo piwa, ale nie przetrzymam tego czatu, jeżeli sobie nie podpiję – oświadczył, po czym zaczął mówić monotonnym głosem lekko pokręconego nudziarza: – „Drogi panie Washinsky, napisałam scenariusz do wspaniałego filmu przygodowego pod tytułem Martwy od szyi w górę… specjalnie dla Bruce’a Willisa. Proszę podać mi adres pana Willisa, abym mogła mu dostarczyć manuskrypt. Jestem pewna, że kiedy go przeczyta, będzie nalegał, żeby mu dano rolę w tym filmie”.

Jim uśmiechnął się.

– Daj spokój, Dennis. Musisz pozwolić ludziom mieć marzenia. Wiedzą tak samo dobrze jak ty, że nigdy się nie spełnią.

– Zawsze byłeś miękki. Powinieneś zobaczyć niektóre z prac, jakie przysyłają mi moje uczennice… wraz z absurdalnymi wskazówkami dotyczącymi ustawienia kamery i obsady liczącej tysiące aktorów. „Scena pierwsza: plener, filmowane z wysoka, z powietrza, bitwa pod Gettysburgiem, dzień”.

Jim roześmiał się.

– Lepiej opowiedz o Tibbles.

– No więc Tibbles wskoczyła na stolik i zaczyna obwąchiwać zdjęcia. Po chwili nagle przewraca jedno z nich… to na którym jest moja przyrodnia siostra Isabelle.

– Trzeba było ją trzepnąć. Ten język rozumie.

– No tak… W każdym razie Mary ją zgoniła i postawiła zdjęcie, ale Tibbles natychmiast znów wskoczyła na stół i znów je przewróciła. Mary wzięła zdjęcie i przeniosła je na kominek. Tibbles nie próbowała więcej skakać na stolik, ale kiedy poszliśmy do kuchni, nagle usłyszeliśmy łoskot. Tibbles wskoczyła na obramowanie kominka i zrzuciła zdjęcie na palenisko.

– Bardzo cię przepraszam. Rzeczywiście czasem bywa dziwna. Chyba pochodzi z długiej linii kotów należących do czarownic.

– Nie żartuj. Pół godziny później zadzwonił mąż Isabelle, aby nam powiedzieć, że spadła ze schodów i złamała sobie szyjkę kości udowej.

– Zwykły zbieg okoliczności.

– Mów, co chcesz, ale ja nie uważam tego za zbieg okoliczności. Tibbles trzy razy przewróciła to zdjęcie, a Isabelle spadła właśnie z trzech stopni.

Pojawiła się Mary – ze zwisającą jej z ramienia kotką.

– Znalazłam ją pod łóżkiem. Razem z siedmioma martwymi pająkami.

– Hm… – mruknął Jim. – Uwielbia polować na pająki. Jakby je zbierała.

Dennis pokręcił głową.

– Dlaczego mnie to nie dziwi?

Rozdział 5

Kiedy Jim postawił Tibbles na progu, zaczęła podejrzliwie obwąchiwać nowe mieszkanie. Obwąchała stertę butów w holu wejściowym i gwałtownie kichnęła, a kiedy weszła do salonu, zatrzymała się, rozejrzała i powoli uniosła ogon, jakby poczuła coś, co wcale jej się nie spodobało.

Jim poszedł do kuchni z torbą zakupów na ręku, po chwili jednak wrócił, aby zobaczyć, o co kotce chodzi.

– No i co, TD, jak ci się tu podoba? Przyznaję, że mieszkanie jest nieco zaniedbane, a meble mocno zużyte, ale ma atmosferę, nie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciemnia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciemnia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Graham Masterton
Graham Masterton - Mirror
Graham Masterton
Graham Masterton - The Devils of D-Day
Graham Masterton
Graham Masterton - Revenge of the Manitou
Graham Masterton
Graham Masterton - Das Atmen der Bestie
Graham Masterton
Graham Masterton - Irre Seelen
Graham Masterton
Graham Masterton - Innocent Blood
Graham Masterton
Graham Masterton - Festiwal strachu
Graham Masterton
Graham Masterton - Brylant
Graham Masterton
Graham Masterton - Kły i pazury
Graham Masterton
Graham Masterton - Manitú
Graham Masterton
Graham Masterton - Dom szkieletów
Graham Masterton
Отзывы о книге «Ciemnia»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciemnia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x