Ian Fleming - Goldfinger
Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Fleming - Goldfinger» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Шпионский детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Goldfinger
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Goldfinger: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Goldfinger»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Goldfinger — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Goldfinger», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Mroczny hol był jednocześnie dużym salonem. Na okratowanym palenisku dogorywał anemiczny ogieniek, a frontem do niego stały dwa smętne klubowe fotele i ciężka kanapa. Między nimi, na niskiej kozetce, spoczywała dobrze zaopatrzona w napoje taca. Całą przestrzeń otaczającą tę iskierkę życia wypełniały do ostatka masywne, empirowe meble oraz przedmioty ze złoconego brązu, szylkretu, mosiądzu i macicy perłowej, które rzucały wokoło bogate refleksy. Tak uporządkowana, iście muzealna wystawa rozlokowała się na tle ciemnej boazerii sięgającej antresoli na wysokości pierwszego piętra, dokąd wiodły bogato rzeźbione schody z lewej strony holu. Sufit zdobiły posępne płaskorzeźby z epoki.
Bond stał i chłonął ten widok, gdy wtem cicho nadszedł Koreańczyk. Skierował swój podręczny drogowskaz na tacę oraz fotele. Agent skinął głową i nie ruszył się z miejsca. Koreańczyk ominął go i zniknął za drzwiami prowadzącymi, jak przypuszczał Bond, do pokojów dla służby. Cisza spotęgowana wolnym, metalicznym tykaniem obficie zdobionego stojącego zegara wzbierała i skradając się, nadciągała bliżej.
Bond podszedł do kominka i odwrócił się plecami do lichego ognia. Spojrzał agresywnie na salon. Co za graciarnia! Co za koszmarny dom! Jak można mieszkać w tej bogatej, posępnej kostnicy otoczonej murem ciemnych świerków, kiedy sto jardów dalej jest światło, powietrze i niczym nie ograniczona przestrzeń! Wyjął papierosa i zapalił. Co też Goldfinger robił, gdy chciał się rozerwać, zabawić, gdy chciał pójść z dziewczyną do łóżka? Może tego nie potrzebował? Może pościg za złotem stłumił wszelkie inne zachcianki?
Gdzieś w głębi domu zadzwonił telefon. Zadzwonił dwa razy i umilkł. Ktoś coś powiedział półgłosem, potem w korytarzu zabrzmiał odgłos kroków i drzwi pod schodami otworzyły się. Goldfinger przekroczył próg i cicho je za sobą zamknął. Ubrany w aksamitny smoking koloru śliwki, szedł wolno po wypolerowanej drewnianej posadzce. Nie wyciągnął na powitanie ręki.
– Jakże to miło z pana strony, panie Bond – rzekł, uśmiechając się samymi ustami. – Przyszedł pan, chociaż zaproszenie wysłałem tak późno. Pan nie ma tu nikogo, ja również jestem sam, pomyślałem więc sobie, dlaczego by nie pogadać o interesach.
Tak zaczynają rozmowę ludzie bogaci. Bond ubawił się tym, że wciągnięto go czasowo do klubu milionerów.
– Przyjąłem pańskie zaproszenie z wielką przyjemnością – odparł. – Znudziło mi się już roztrząsanie moich problemów, a w Ramsgate nie ma zbyt wielu rozrywek.
– Rzeczywiście. A teraz od razu muszę pana przeprosić. Właśnie odebrałem telefon. Jeden z moich ludzi – zatrudniam Koreańczyków – miał drobny zatarg z policją w Margate i powinienem tam zaraz jechać, żeby wyjaśnić sprawę. O ile zrozumiałem, zdarzył się jakiś incydent w wesołym miasteczku. Ci ludzie łatwo tracą nad sobą panowanie. Mój szofer mnie zawiezie. Nie powinno to nam zająć więcej jak pół godziny. Obawiam się, że zmuszony będę tymczasem zostawić pana samemu sobie. Tam są drinki, uprzejmie zapraszam. Są również czasopisma, gdyby zechciał pan poczytać. Czy mi pan wybaczy? Nie więcej jak pół godziny, zapewniam pana.
– Oczywiście, nie ma o czym mówić. – Agent czuł, że kryje się za tym coś podejrzanego, ale nie umiał powiedzieć co.
– Zatem au revoir. – Goldfinger skierował się do, frontowych drzwi. – Aha, zapalę światło. Te wnętrza są bardzo ciemne. – Przesunął dłoń po tablicy przełączników na ścianie i nagle cały hol zalało jaskrawe światło bijące ze ściennych kinkietów, z czterech żyrandoli na suficie i ze zwykłych lamp. W pomieszczeniu zrobiło się naraz jasno jak w studiu filmowym. Cóż za niezwykła odmiana! Na wpół oślepiony Bond zdążył jeszcze zauważyć, że Goldfinger otworzył drzwi i wyszedł. Po chwili dobiegł go hałas silnika zwiększającego gwałtownie obroty – nie był to jednak Rolls – i zgrzyt skrzyni biegów. Samochód odjechał szybko świerkową aleją.
Pchnięty niejasnym impulsem, agent podszedł do frontowych drzwi i otworzył je. Na podjeździe nie było nikogo, za to w oddali dostrzegł światła wozu skręcającego w lewo, na drogę prowadzącą do Margate. Cofnął się od progu i zamknął drzwi. Stał nieruchomo i wsłuchiwał się w niemal absolutną ciszę zakłócaną tylko ociężałym tykaniem zegara. Podszedł do drzwi, za którymi zniknął Koreańczyk, i nacisnął klamkę. Ujrzał przed sobą długi, mroczny korytarz biegnący w głąb domu. Bond nachylił się i wytężył wszystkie zmysły. Cisza, martwa cisza. Zatrzasnął drzwi i rozejrzał się uważnie po jasno oświetlonym holu. Czyżby pozostawiono go tu samego? Samego? Sam na sam z tajemnicami domu Goldfingera? W jakim celu?
Agent stanął przy tacy z drinkami i nalał sobie mocnego dżinu z tonikiem. Telefon rzeczywiście zadzwonił, ale z powodzeniem mógł to być umówiony sygnał z fabryki. Historyjka ze służącym była do przyjęcia. Tak samo wiarygodne było to, że Goldfinger osobiście jechał do miasta, żeby złożyć kaucję i że wiózł go tam szofer. Złotnik po dwakroć wspominał, że na pół godziny Bond zostanie w domu sam, mówił, że zostawia go tu sam na sam z sobą. Może to i przypadek, ale równie dobrze mogła to być zachęta do tego, żeby Bond się z czymś wychylił, żeby zrobił coś nierozważnego. Czyżby go ktoś obserwował? Ilu tych Koreańczyków ma Goldfinger i co oni właściwie robią? Bond rzucił okiem na zegarek. Upłynęło pięć minut. Zdecydował się. Pułapka, nie pułapka, taka okazja już się nie nadarzy. Rozejrzy się trochę po domu – tylko trochę – i obmyśli jakieś wytłumaczenie na wypadek, gdyby Goldfinger wrócił wcześniej i nie zastał go w holu. Od czego by tu zacząć…? Od fabryki. Co powie? Że samochód sprawiał mu w drodze kłopoty – najpewniej zapchany przewód paliwowy – i że ruszył na poszukiwanie mechanika, który mógłby pomóc. Cieniuteńkie to, ale wystarczy. Bond dopił dżin, stanowczym krokiem podszedł do drzwi dla służby i otworzył je.
Znalazł przełącznik, zapalił światło i ruszył cicho długim korytarzem. Korytarz kończył się gładką ścianą i drzwiami z lewej i prawej strony. Wsłuchiwał się moment w dźwięki płynące zza tych po lewej i dobiegły go stłumione odgłosy kuchni. Otworzył prawe i znalazł się na wyłożonym płytkami podjeździe do nie istniejącego garażu. Tego się spodziewał. Dziwne było jedynie to, że podjazd oświetlały jaskrawe lampy łukowe. Naprzeciwko miejsca, gdzie stał, wznosił się długi fabryczny mur, a owo rytmiczne sapanie wyraźnie przybrało tu na sile. W murze zauważył całkiem zwyczajne, niskie, drewniane drzwi. Podszedł do nich, rozglądając się niepewnie wokoło i nacisnął klamkę. Otwierał drzwi ostrożnie i rozwarłszy je na oścież, przekroczył próg. Był w małym, pustym biurze oświetlonym jedną żarówką zwisającą z sufitu. Zobaczył biurko, na biurku jakieś papiery, zegar do kart kontrolnych, registrator i telefon. Inne drzwi prowadziły z biura do hali warsztatowej. Obok nich znajdowało się okienko, dzięki któremu można było mieć oko na robotników. Biuro naczelnika lub brygadzisty, bez dwóch zdań. Bond podszedł do okienka.
Sam nie bardzo wiedział, co spodziewał się tam ujrzeć, lecz na pierwszy rzut oka miał przed sobą zwyczajny, niewielki warsztat metalurgiczny. Zobaczył otwarte gardziele dwóch wielkich pieców hutniczych, w których przygaszono nieco ogień, obok rząd niedużych pieców do wyprażania stopionego metalu, liczne arkusze blachy różnych rozmiarów i kolorów oparte o ścianę, lśniący stalą stół piły tarczowej, najpewniej diamentowej, do rozcinania blachy. Po lewej stronie, nieco w cieniu, stał duży silnik na ropę napędzający generator prądotwórczy. Po prawej, w potokach światła z lamp łukowych, uwijało się pięciu ludzi w kombinezonach. Bond naliczył wśród nich czterech Koreańczyków. Uwijali się wokół – co za niezwykły przypadek! – żółtego rollsa pana Goldfingera. Rolls połyskiwał ciepło w jasnym świetle i zdawał się być bez najmniejszej skazy, jeśli nie liczyć drzwi od strony kierowcy, które robotnicy zdjęli z zawiasów i ułożyli na dwóch ławkach. Wyjęli z ramy płat wewnętrzny i akurat zaczęli mocować w jego miejsce nową, ciężką, odbarwioną płytę w kolorze przypominającym aluminium. Na podłodze leżały dwa młotki nitownicze i zaraz, pomyślał Bond, Koreańczycy przynitują płat do ramy i odpowiednio polakierują. Robota absolutnie czysta, niewinna i uczciwa. Goldfinger miał po południu małą stłuczkę i właśnie kończyli mu szybką naprawę przed jutrzejszą podróżą. Bond rozejrzał się pobieżnie jeszcze raz, zgorzkniały cofnął od okna i opuścił teren fabryki, delikatnie zamykając za sobą drzwi. I nic, cholera, nic! Co powiedzieć Goldfingerowi? Że nie chciał przeszkadzać robotnikom w pracy? Że może po kolacji, jeśli któryś z nich znajdzie chwilę czasu?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Goldfinger»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Goldfinger» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Goldfinger» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.