Ian Fleming - Goldfinger

Здесь есть возможность читать онлайн «Ian Fleming - Goldfinger» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Шпионский детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Goldfinger: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Goldfinger»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Auric Goldfinger: okrutny, inteligentny, frustrująco ostrożny. Oszust w kanaście i krętacz na dużą skalę w życiu codziennym. Takich ludzi James Bond nienawidzi najbardziej. Dobrze się więc składa, że to właśnie Bond otrzymał zbadanie tego co Goldfinger, najbogatszy człowiek w kraju, zamierza zrobić ze swoimi nieuczciwymi zyskami, oraz co łączy go ze Smiersz – ultratajną sowiecką organizacją bezlitośnie likwidujących obcych agentów. 007 odkrywa, że Goldfinger ma niezwykle ambitne i groźne plany: wśród nich są największa kradzież złota w historii oraz masowe morderstwo…

Goldfinger — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Goldfinger», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dusza Bonda śpiewała. Mam cię, sukinkocie! Mam cię! Rozpogodzony, wszedł na murawę i ruszył spacerkiem przed siebie, planując następne kroki, które mogły być obecnie tak ekscentryczne i tak szatańskie, jak tylko tego sobie życzył. Goldfinger już dostał w kość, już złapał się we własne sidła. Teraz przypiekać go tylko na wolnym ogniu, subtelnie, z wyrachowaniem.

Bond nie miał wyrzutów sumienia. Złotnik oszukał go dwa razy, a on puścił mu to płazem. Ale za oszustwa na „Dziewicy” i przy siedemnastce – nie wspominając już, że przy dołku numer trzy ułatwił sobie strzał, chytrze wyrównując nogami ziemię, nie wspominając o licznych podstępach zmierzających do wystrychnięcia Bonda na dudka – Goldfinger poniesie karę i przegra. A jeżeli nawet naprawienie krzywd wymagało jednego nieczystego zagrania ze strony Bonda, było to tylko zwycięstwo dobra nad złem. Poza tym chodziło tu o coś więcej niźli tylko o zwycięstwo dobra nad złem. Agent 007 miał obowiązek wygrać. Wydawało mu się, że rozgryzł Goldfingera i musiał zwyciężyć. Gdyby przegrał, wyrównałby z nim tylko rachunki. Jeśli wygra – a już wygrał – zdobędzie nad nim przewagę dwóch punktów, a to stan rzeczy nie do zniesienia dla kogoś uważającego się, jak sądził Bond, za człowieka wszechstronnego. Ten gość, pomyśli Goldfinger, coś w sobie ma. Ma zalety, które mogę spożytkować. To twardziel, awanturnik dysponujący całym arsenałem podstępnych sztuczek. Należy do typu ludzi, jakich potrzebuję. Potrzebuję – do czego…? Tego Bond nie wiedział. Może do niczego? Może wcale nie rozgryzł Goldfingera? Tak czy inaczej, innego sposobu, żeby go podejść, nie widział.

Do długiego strzału nad poprzecznymi łatami Goldfinger wybrał rozważnie łyżeczkę. Mierzył w kierunku wąskiej furtki prowadzącej na pole osiemnastki. Wykonał dodatkowy zamach próbny, później uderzył i posłał dunlopa dokładnie na fartuch. Piątka jak nic, może nawet czwórka. Tylko co mu z tego przyjdzie?

Bond naharowawszy się, by udać, jak się to niby stara, celowo nie utrzymał rąk w linii prostej z kijem i uderzył metalową trójką tak, że wirująca piłeczka ledwo wygrzebała się z łaty. Następnym strzałem wpakował ją na murawę, dwadzieścia stóp za masztem flagi. Znalazł się tam, gdzie chciał się znaleźć: wystarczająco daleko od dołka, żeby Goldfinger poczuł rozkoszny smak zwycięstwa, wystarczająco blisko, by drżał o swoje ostatnie, czwarte uderzenie.

I Goldfinger rzeczywiście drżał. Gdy pochylał się i przymierzał do długiego strzału ze skraju murawy, na jego twarzy zjawił się dziki wyraz koncentracji i chciwości. Oby tylko nie za mocno, oby tylko nie za słabo! Bond mógł odczytać wszystkie niepokojące myśli kotłujące się w głowie złotnika. Goldfinger stanął prosto, podszedł niespodziewanie do flagi, żeby sprawdzić linię strzału. Później wracał wolno wzdłuż niej, odgarniając – starannie, bardzo ostrożnie wierzchem dłoni! – kępki trawy i drobinki nawozu. Znów się pochylił i wykonał dwa próbne zamachy. Wreszcie przyjął postawę. Na skroniach wystąpiły mu żyły, między jego oczami Bond dostrzegł głęboką bruzdę znamionującą najwyższe skupienie.

Uderzył i piłeczka potoczyła się po nie istniejącej linii jak po sznurku. Wspaniały strzał – dunlop zatrzymał się sześć cali za masztem flagi! Teraz Goldfinger był już pewien, że jeżeli Bond nie skończy dołka z odległości dwudziestu stóp, a rzecz to bardzo wątpliwa, zwycięstwo należy do niego.

Agent rozpoczął długie, nonsensowne przedstawienie. Wyliczał strzał, mierzył, nie śpieszył się, a napięcie rosło niczym chmura wokół długich cieni rysujących się na proroczowściekłosinawej murawie.

– Proszę wyjąć flagę. Ten strzał wyląduje w dołku. – Bond nadał słowom ładunek złowieszczej pewności siebie, rozważając jednocześnie, czy skierować piłeczkę na lewo od dołka, na prawo, czy może uderzyć tak, by zatrzymała się tuż przed nim. Uderzył i penfold minął cel z prawej.

– Chryste! Pudło! – Włożył w okrzyk odpowiednią dozę goryczy i wściekłości. Podszedł do dołka, schylił się po obie piłeczki, trzymając je cały czas na widoku.

Goldfinger stanął obok niego. Jego twarz promieniała triumfem.

– No cóż – rzekł – dziękuję za grę. Jednak byłem chyba dla pana ciut za dobry.

– Dziewięć punków handicapu, nie ma co. Mocna dziewiątka… – odpowiedział agent z wyliczoną dawką zgorzkniałości. Spojrzał na piłeczkę, chcąc oddać złotnikowi jego i wydał z siebie okrzyk zdziwienia. – Zaraz! – Popatrzył ostro na przeciwnika. – Pan grał dunlopem numer jeden, tak?

– Tak, oczywiście. – Szósty zmysł wyczuł nadciągającą katastrofę i zmiótł wyraz triumfu z twarzy Goldfingera. – O co chodzi? Co się stało?

– Cóż – powiedział Bond przepraszająco – obawiam się, że grał pan nie swoją piłeczką. To jest moja, z sercami. A to dunlop numer siedem. – Wręczył obie piłeczki złotnikowi. Ten porwał je i zaczął gorączkowo oglądać.

Z wolna jego twarz przybrała kolor purpury. Stał, otwierał i zamykał usta jak ryba, gapił się to na piłeczkę, to na Bonda, to znów na piłeczkę.

– Szkoda, że graliśmy ściśle według reguł. Znaczy to chyba, że przegrał pan ten dołek. I, rzecz jasna, cały mecz – skonstatował cicho Bond, podczas gdy jego oczy beznamiętnie obserwowały przeciwnika.

– Ale, ale…

To było to, czego tak niecierpliwie agent oczekiwał – puchar odsunięty od ust, zniweczone nadzieje. Stał i czekał, nie mówiąc nic.

Zwykle opanowaną twarz Goldfingera rozsadził naraz wybuch wściekłości.

– To siódemka, którą znalazłeś na dzikim polu! To Hawker dał mi tę piłeczkę! Dał mi ją przy siedemnastce! Celowo mi dał nie tę piłeczkę, cholerny oszust…

– Spokojnie, tylko spokojnie – powiedział łagodnie agent. – Wytoczę panu proces o zniesławienie, jeżeli nie będzie się pan zachowywał roztropnie. Hawker, czy dałeś panu Goldfingerowi tę piłeczkę rozmyślnie? Może przez pomyłkę?

– Nie, proszę pana. – Hawker miał kamienną twarz. – Jeśli życzy pan sobie wysłuchać mojej opinii, sir – rzekł obojętnym głosem – pomyłkę popełniono najpewniej przy siedemnastce, kiedy pan Goldfinger znalazł piłeczkę tak daleko od linii, wzdłuż której szukaliśmy. Siódemka jest bardzo podobna do jedynki, sir. Myślę, że tak właśnie było. Dunlop pana Goldfingera mógł znaleźć się tak daleko od tego miejsca tylko niezwykłym cudem, sir.

– Brednie! – prychnął ze wstrętem złotnik i zwrócił się do Bonda: – Pan dobrze widział, że Foulks znalazł jedynkę.

Bond pokręcił z powątpiewaniem głową.

– Obawiam się, że nie obejrzałem jej sobie zbyt dobrze. Ale – agent nabrał animuszu, a jego głos stał się poważny – przecież to obowiązkiem grającego jest upewnić się, czy uderza we właściwą piłeczkę, prawda? Któż winny jest temu, że ustawia pan sobie cudzego dunlopa i oddaje nim pan trzy strzały? Tak czy inaczej – dodał, schodząc z murawy – wielkie dzięki za mecz. Kiedyś znów musimy razem zagrać.

Opromieniony chwałą zachodzącego słońca, Goldfinger wlókł za sobą długi, mroczny cień. Ruszył wolno za Bondem. Zamyślone oczy wbijał w plecy agenta 007.

10. Z wizytą

Są bogacze posługujący się swym bogactwem jak kijem do golfa. Takim bogaczem jest właśnie Goldfinger, myślał Bond, rozkoszując się kąpielą. Goldfinger należy do tych ludzi, którzy sądzą, że dzięki forsie mogą rozdeptać cały świat, ścierając na proch strapienia i przeciwności losu zasobnym trzosem. Złotnik miał nadzieję, że Bond straci zimną krew, kiedy stawką meczu będzie dziesięć tysięcy dolarów. Dla Goldfingera to tyle, co ugryzienie pchły, dla agenta – mała fortuna. Z wieloma innymi mogło mu się udać. „Wytrzymanie” zamachu, pochylenie głowy przy bezpośrednich strzałach, kiedy każde uderzenie zbliża lub oddala grającego od wielkich pieniędzy – to wszystko wymaga żelaznych nerwów, zwłaszcza że gra toczy się na osiemnastu długich dołkach. Zawodowcy zarabiający golfem na chleb dla siebie i swych rodzin niejednokrotnie czuli na karkach zimny oddech przytułka dla ubogich, gdy przy remisie rozpoczynali ostatnią, osiemnastą rundę strzałów. Oto dlaczego prowadzili stateczne życie, dlaczego nie palili, nie pili. Oto dlaczego wygrywa zazwyczaj ten z nich, który ma najmniejszą wyobraźnię.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Goldfinger»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Goldfinger» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Goldfinger»

Обсуждение, отзывы о книге «Goldfinger» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x