Fern Michaels - Twarz z przeszłości
Здесь есть возможность читать онлайн «Fern Michaels - Twarz z przeszłości» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Остросюжетные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Twarz z przeszłości
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Twarz z przeszłości: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Twarz z przeszłości»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Twarz z przeszłości — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Twarz z przeszłości», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dostrzegła, że Sandra rozmawia z Jimmym Johnem Johnsonem, który lubił, gdy mówiono na niego Trzy Jot. Postarała się, żeby pielęgniarka ją zauważyła, i popatrzyła na nią błagalnie: pośpiesz się.
Nadal było słychać szczęk obiadowych tac, zagłuszający ciche jęki i zawodzenia pacjentów. Patrzyła, jak Sandra mocuje płócienną serwetkę wokół indyczej szyi Trzech Jot. Niedawne doświadczenia podpowiadały jej, że może to zająć całe godziny.
Wyjęła kartkę z kieszeni na piersi i przeczytała po raz tysięczny adres swojej matki. Łabędzi Dom. Jakie było to miejsce? Czy będzie w stanie tam żyć? Co będą o niej myśleć? Wetknęła kartkę z powrotem do kieszeni.
Wiedziała od Sandry, że do miasteczka idzie się krótko, bo wyspa miała tylko kilka kilometrów długości. Znajdzie drogę. Sama. Casey spojrzała na swoją ponurą długą koszulę. No cóż, musi jej to wystarczyć.
Pragnąc jak najszybciej wyjść, uścisnęła panią M. po raz ostatni i podążyła spiesznie korytarzem, nie czekając na zmianę ubrania, którą obiecała Sandra. Minęła po drodze kilkoro ze swoich przyjaciół. Niektórzy machali do niej, inni pomrukiwali i grozili. Rozum innych był w takim stanie, że nie mogli myśleć i nie pojmowali otoczenia.
Wyczuwała ich pustkę, osamotnienie, strach. Gdy skręcała za ostatni załom, zatrzymała się i rozejrzała. Niebieskoszare ściany stały jak pokonani żołnierze po ostatniej potyczce z rycerstwem. Echo powtarzało zawodzenia rannych, trwała walka o przetrwanie. Ona już nie będzie musiała jej toczyć. Dla niej walka się skończyła. Wracała do domu, do własnego życia. Zabrali jej dziesięć lat. Tych straconych lat nigdy nie odzyska.
Gdy stanęła na schodach podniszczonego budynku, rzuciła ostatnie spojrzenie na pierwsze piętro i wypatrzyła okno swojego dotychczasowego pokoju. Żelazna siatka uwięzi kogoś innego. Ona odsiedziała swoje. Dreszcz przebiegł jej po kręgosłupie, a żołądek zacisnął się w oczekiwaniu na to, co się zdarzy. Po raz pierwszy w dorosłym życiu była wolna.
Adres na skrawku papieru nic jej nie mówił. Nie pamiętała, żeby kiedyś tam mieszkała. Nie miała żadnych skojarzeń.
Jej umysł przypominał startą do czysta tablicę.
Znajdowała się na skraju wyspy Sweetwater, zgodnie z tym, co głosił wyblakły napis na tablicy przybitej do zbutwiałego kołka. Do centrum miasta było jeszcze półtora kilometra. Najwyraźniej na tym krańcu wyspy nie było utwardzonych dróg. Czerwona glina pozostawiała warstewkę kurzu na szpitalnych tenisówkach. Sierpniowe słońce paliło jej bladą skórę, przypominając, gdzie spędziła ostatnie dziesięć lat. Wychodzenie na dwór nie było zakazane w szpitalu, a jednak Casey nie pamiętała, by spędziła więcej niż godzinę dziennie na zaniedbanych trawnikach szpitala.
Szpital znajdujący się na południowym krańcu wyspy pozostawał odosobniony, podobnie jak jego mieszkańcy. Ceglane mury nie pozwalały wyjrzeć poza jego teren. Casey nigdy nie odważyła się wyjść za mury. Teraz, idąc pokrytą kurzem drogą, oglądała wyspę. Szukała czegoś znajomego, co przywołałoby przeszłość i zmieszało ją z przyszłością.
Jej życie w szpitalu było nudne, jeśli wyłączyć potyczki z lekarzami i walkę z igłami, które posyłały ją do krainy marzeń. Stale zamroczona, często odnosiła wrażenie, że coś sobie przypomniała. Czasami krótkie, przelotne myśli przebiegały przez jej głowę, ale przerywało je ostre ukłucie igły.
Nie miała żadnego dowodu. Niczego. Tylko szare rozmazane obrazy, które wyłaniały się z podświadomości.
Teraz było inaczej. Każdy krok w kurzu wiódł ją ku wolności. Miała późno zacząć, ale zacząć od nowa. Była wolna. Mogła być kimkolwiek.
Ponieważ śpieszyła się do wolności, nie przeszkadzał jej sierpniowy upal ani to, że zaschło jej w gardle. Jednak nie odmówiłaby, gdyby ktoś poczęstował ją zimną coca-colą.
Sandra opowiedziała jej pokrótce historię wyspy, mówiąc, że jej mieszkańcy tworzą zamkniętą grupę i że wielu wywodzi się od Thomasa Carnegiego, który w końcu osiemnastego wieku kupił Sweetwater, która w czasach świetności znana była jako jedna ze Złotych Wysp. Carnegie zbudował wiele rezydencji i chociaż w latach dziewięćdziesiątych nie było to już idealne miejsce na towarzyskie spotkania, niektóre tradycje pozostawały bardzo żywe. Casey ciekawiło, jakie to były tradycje. Południową Georgię nadal charakteryzowała ignorancja, o której lepiej było zapomnieć. Przynajmniej Casey tak uważała. Chociaż przebywała w zamknięciu, w chwilach jasności umysłu czytała gazety i wiedziała, że rasizm i nienawiść nadal kryją się pod powierzchnią mętnych wód południowej subtelności. Zastanawiała się, jak ludzie ze Sweetwater ją przyjmą.
Dostrzegła dwóch chłopców, którzy jechali w jej stronę na rowerach. Narażając ich i siebie na skutki kolizji, stanęła na ich drodze. Zatrzymali się i patrzyli na nią wyczekująco.
Wyższy z nich, który wyglądał na mniej więcej dwanaście lat, chichocząc, spojrzał przez ramię na swoją mniejszą wersję. Bracia, pomyślała. Obszerne podkoszulki z wizerunkami gwiazd rocka zwisały do ich podrapanych kolan, a kilka srebrnych kółek zdobiło uszy.
– Cześć, hm… przepraszam, chłopcy, czy znacie ten adres? – Casey przebiegł lekki dreszcz, a jej ręka drżała, gdy podawała kartkę starszemu z chłopców. Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek znalazła się w pobliżu dzieci.
Chłopiec wziął kartkę.
– Taaa, wiem, gdzie to jest. Przejdź trzy kwartały, potem skręć w lewo. To jakieś półtora kilometra, potem znów w lewo. Kiedy już będziesz przy bramie, po prostu powiedz im, kim jesteś, i cię wpuszczą.
– Powiem komu? – zapytała.
– Ochroniarzowi, wariatko. Mieszkasz tam? – zapytał starszy z chłopców, a potem popatrzył na brata, wywracając oczami.
– Uhm, tak. Dzięki. – Skręciła w kierunku wskazanym przez chłopca. Nazwał ją wariatką. Czy to było aż tak widoczne? Popatrzyła na długą, ponurą brązową koszulę, którą miała na sobie, na białe płócienne tenisówki. Ubierała się w ten sposób od tak dawna, że nigdy się nad tym nie zastanawiała. Do teraz.
Na kieszeni koszuli wyblakłymi czarnymi literami było napisane: „Zakład dla Umysłowo Chorych w Sweetwater”.
Nic dziwnego, że chłopcy patrzyli na nią z uśmieszkiem. Dobroczyńcy szpitala nie byli zbyt szczodrzy i wszyscy, którzy mieli nieszczęście miotać się za jego murami, dostawali takie same ubrania, co miało uświadomić pacjentom, że gdy powstają różnice, rodzą się kłopoty.
Casey nigdy nie mogła pojąć logiki takiego stwierdzenia, ale nie dbała o to. Po prostu istniała. Jej życie było środkiem prowadzącym do celu. A jednak nie umiała odkryć, jaki dokładnie był ten cel, dopóki dwa miesiące temu nie powiedziano jej, że wkrótce wyjdzie ze szpitala.
Doszła do końca ulicy i skręciła w lewo. Miała nadzieję, że chłopiec podał jej właściwe wskazówki. Zatrzymała się. Dostrzegła swoje odbicie w oknie samochodu i wpatrzyła się w ten rozmazany obraz. Czarne włosy, kiedyś długie i lśniące, sterczały na wszystkie strony. Twarz wydawała się zmęczona i jakby zapadła się do środka. W ciągu ostatnich dziesięciu lat jej głównym problemem nie było bynajmniej to, jak wygląda.
Skrzypiąca zardzewiała tablica informowała, że na wyspie Sweetwater mieszka dwa tysiące ludzi. Casey musiała przygotować się na spotkanie, którego zaczęła się obawiać. Miała nadzieję, że ta wizyta rzuci światło na jej przeszłość, której nie potrafiła wskrzesić. Jeśli przeszłość była zapowiedzią przyszłości, Casey nie wiedziała, w jaki sposób wydobędzie odpowiedzi od unikającej ich udzielania kobiety. Pomyślała, że nawet gdyby znalazła sposób, by od matki uzyskać wyjaśnienia, to na pewno nie byłyby obszerne, bo matka nigdy nie chciała rozmawiać o przeszłości. Casey była zbyt szalona, żeby się tym przejmować. Ale to było wtedy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Twarz z przeszłości»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Twarz z przeszłości» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Twarz z przeszłości» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.