— Wydedukowałam, towarzyszu Stalin.
— Proszę jaśniej!
— Towarzyszu Stalin, ja, za przeproszeniem, postawiłam się na waszym miejscu.
— Doprawdy?
— W razie wielkiej wojny wyzwoleńczej niezbędne jest centrum dowodzenia. Podziemne miasto w Górach Żygulowskich to najtrafniejsza decyzja. Ale mając dwie stolice, główną i rezerwową, musicie mieć odpowiedni mechanizm zabezpieczający. Gdyby to było małe, proste urządzenie, to można by je podrobić lub czymś zastąpić. Gdyby było wielkie, albo wymagało ciężkiego osprzętu, to w krytycznych warunkach nie moglibyście mieć tego stale w zasięgu ręki. Optymalnym rozwiązaniem byłoby coś skomplikowanego, jak maszyna szyfrująca, ale przenośnego, rozmiarów teczki lub walizki…
— Skąd wiecie, że moduł wykonany jest ze złota i stali?
— Złoto jest najbardziej szlachetnym surowcem. Również w elektrotechnice. A przecież macie go pod dostatkiem. Jednak unikalny mechanizm zbudowany z jubilerską dokładnością z miękkiego metalu, jakim jest złoto, musi mieć mocny szkielet. Założyłam, że to będzie stal. Coś w rodzaju dwóch stalowych płytek ze złotym nadzieniem w środku.
— A firma RVB w Baltimore?
— Założyłam, że urządzenie wykonają nasi inżynierowie-aresztanci w monasterze. Albo zagraniczni inżynierowie w monasterze. Jednak tamtejsza baza produkcyjna nie wystarcza, aby wykonać moduł kontroli. Żaden krajowy zakład nie może otrzymać tego zlecenia. Tak niezwykłe zamówienie na pewno zwróciłoby uwagę NKWD. Założyłam, że moduł kontroli musi być dyskretnie zamówiony za granicą. Tak, żeby wykonawca nie domyślił się jego zastosowania. Najlepiej zlecić tę robotę świetnie prosperującej, choć niewielkiej firmie. Zebrałam dane o potencjalnych wykonawcach takiego zamówienia. Okazało się, że takich firm na świecie jest bardzo niewiele. Zaledwie siedem. Jedna w Japonii, cztery w Europie Zachodniej, dwie w USA. Założyłam, że zamówienie złożył osobiście Chołowanow. Pozostało tylko rozpracować trasy jego wojaży. Ktoś nie wtajemniczony miałby z tym duży kłopot. Ale ja pracowałam z Chołowanowem prawie ramię w ramię, a poza tym uznałam, że KONTROLA jego również dotyczy. Przez ostatni rok nie był ani razu w Japonii, ani w Europie Zachodniej, a za to trzykrotnie w Ameryce. Jedna ze wspomnianych firm znajduje się na Zachodnim Wybrzeżu, w Seattle. Chołowanow nie był ani razu w stanie Waszyngton. Druga firma, właśnie RVB, znajduje się na Wschodnim Wybrzeżu, w Baltimore. Po prostu zestawiłam kilka faktów…
Stalin wziął słuchawkę:
— Wezwać Chołowanowa.
VI
Ludowy komisarz spraw wewnętrznych, generalny komisarz bezpieczeństwa państwowego Nikołaj Iwanowicz Jeżow zaprzątnięty jest swoimi sprawami. Ale trzeba wrócić do rzeczywistości. Do bieżących zadań. Choć to nie takie proste.
Usiadł za biurkiem, otworzył czerwoną safianową teczkę. Przegląda aktualne wskaźniki. Wnioski są jasne i oczywiste.
Udało się podporządkować całą armię. Im wyższy rangą dowódca, tym większe prawdopodobieństwo, że trafi pod topór.
Partia została poddana eksterminacji w przyspieszonym tempie.
Z rozkazu Stalina-Dupalina.
Statystyki są naprawdę arcyciekawe. Wielka Czystka objęła wszystkich. Im wyżej na drabinie społecznej sytuuje się dany osobnik, tym większe prawdopodobieństwo, że spadnie pod walec sprawiedliwości proletariackiej. Przez ostatnie dwa lata przeciętny radziecki obywatel miał pięcioprocentową szansę trafić pod topór NKWD. Bezpartyjny kierownik najniższego szczebla — siedmioprocentową. Członek partii — czterdziestoczteroprocentową. Członek Komitetu Centralnego partii — siedemdziesięcioośmioprocentową. Gdyby przenieść tę prawidłowość na sam szczyt… na człowieka w rozpiętym wojskowym płaszczu, w wysokich butach i zielonej czapce z daszkiem… Ze statystyki wynika, że prawdopodobieństwo, iż stanie się on ofiarą NKWD wynosi sto procent.
Tyle statystyka. Teraz trzeba ją umiejętnie zastosować. No, bo jak inaczej? Sekretarz generalny partii, towarzysz Dupalin, rękami NKWD likwiduje własną partię. Jak zlikwiduje partię — to zostanie Dupalin sekretarzem generalnym bez partii. Na kim wtedy miałby się oprzeć? Na NKWD. Wyłącznie na NKWD. Ale czy NKWD udzieli mu wsparcia? Na Ludowym Komisariacie Łączności też nie powinien się raczej wspierać. Na armii? W armii wszyscy boją się Jeżowa. Na rządzie, urzędnikach państwowych? Jeżow trzyma wszystkich w garści. Towarzysz Dupalin wyraźnie przesolił. Towarzysz Dupalin jest golusieńki.
VII
Towarzyszko Strzelecka, czy byłybyście uprzejme powtórzyć towarzyszowi Chołowanowi to wszystko, co opowiedziałyście mi przed chwilą?
— Oczywiście. Ale chciałabym opowiedzieć o czymś jeszcze.
Towarzysz Stalin nie lubi, kiedy ktoś postępuje niezgodnie z wytycznymi towarzysza Stalina. Ale uśmiechnął się. Trudno powiedzieć, czy uśmiechem dobrodusznym, czy złowieszczym. Na pewno zagadkowym.
— No, to opowiedzcie nam o czymś jeszcze.
— Towarzyszu Stalin, wielu podsłuchanych rozmów nie jesteśmy w stanie rozszyfrować, ponieważ czekiści nie używają imion ani nazwisk, tylko pseudonimów.
— Jakich?
— Często mówią na przykład o niejakim Dupalinie.
— Dupalina znam. Dupalin to ja. Znaczy to o mnie.
Nastia się zmieszała:
— Mówią też o Szybciorze, Zygmuncie, Karlicy, Lufce, Gońku, Pestce, Duraku: nie sposób wyliczyć wszystkich. Skład czekistów wciąż się zmienia. Ci, co trafiają do monasteru na likwidację, co prawda podczas przesłuchań sypią, kto jest kto. Ale ci na wolności szybko wymyślają nowe kryptonimy i my znowu słuchamy i nic nie rozumiemy.
— Co proponujecie?
— Proponuję statystyczną analizę informacji o wszelkich kontaktach czekistów.
— Ot, co!
— Właśnie, towarzyszu Stalin. Często nie wiemy, albo błędnie interpretujemy, o kim mówią, a tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie, by naukowo analizować przebieg ich spotkań. Wszelkich. Tych oficjalnych i nieoficjalnych. Jeżeli umyka nam sens podsłuchiwanych rozmów, powinniśmy analizować nie ich treść, lecz dane statystyczne. Wszyscy republikańscy i obwodowi szefowie NKWD co jakiś czas zjawiają się służbowo w Moskwie. Mamy do dyspozycji pełną informację o ich przyjazdach i wyjazdach. Znamy hotele, w których się zatrzymują, ulubione restauracje. Mamy informacje o odwiedzinach w daczach i mieszkaniach ich moskiewskich kumpli. To naprawdę mnóstwo danych. Mamy odpowiednio dużo nagrań z nocnych biesiad i pijatyk… Na początek postanowiłam opracować tabelę odwiedzin wyższych rangą czekistów z terenu w prywatnych mieszkaniach i daczach towarzysza Jeżowa.
Towarzysz Stalin słowem się nie odezwał, tylko przysunął krzesło do biurka. Bliżej tabel.
— Na przykład towarzysz Ławruszyn z Gorkiego. W ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy był w Moskwie osiemnaście razy. Szesnaście razy przebywał w mieszkaniach lub daczach towarzysza Jeżowa. Łączny czas spędzony w oficjalnych urzędach NKWD — 21 godzin 10 minut. W mieszkaniach i daczach Jeżowa — 69 godzin 13 minut. W mieszkaniach i daczach innych wysokich urzędników NKWD — 12 godzin 43 minuty.
— To bardzo interesujące. I mamy nagrania?
— Tak. Ale w nagraniach nie ma nic ciekawego. Domyślają się, że mogą być na podsłuchu. Statystyka jest o wiele wymowniejsza. Proszę bardzo, zestawienie wizyt u Jeżowa towarzysza Litwina z Leningradu. A to wykaz wizyt towarzysza Nasiedkina z Mińska.
— Kto u Jeżowa spędza najwięcej czasu?
— Uspieński z Kijowa.
— Ciekawe — powiedział towarzysz Stalin. Przeszedł się po pokoju i powtórzył:
Читать дальше