Boris Akunin - Diamentowa karoca 1 - Łowca ważek

Здесь есть возможность читать онлайн «Boris Akunin - Diamentowa karoca 1 - Łowca ważek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diamentowa karoca 1: Łowca ważek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

12.01.2024 Борис Акунин внесён Минюстом России в реестр СМИ и физлиц, выполняющих функции иностранного агента. Борис Акунин состоит в организации «Настоящая Россия»* (*организация включена Минюстом в реестр иностранных агентов).
*НАСТОЯЩИЙ МАТЕРИАЛ (ИНФОРМАЦИЯ) ПРОИЗВЕДЕН, РАСПРОСТРАНЕН И (ИЛИ) НАПРАВЛЕН ИНОСТРАННЫМ АГЕНТОМ ЧХАРТИШВИЛИ ГРИГОРИЕМ ШАЛВОВИЧЕМ, ЛИБО КАСАЕТСЯ ДЕЯТЕЛЬНОСТИ ИНОСТРАННОГО АГЕНТА ЧХАРТИШВИЛИ ГРИГОРИЯ ШАЛВОВИЧА.


Rosja, maj roku 1905. Trwa na wpół przegrana wojna z Japonią. Wybuchła już, ale nie rozhulała się jeszcze rewolucja. Losy wojny i rewolucji przechylić chce nieuchwytny japoński dywersant, zwany Akrobatą. Ten istny geniusz zagłady ma tylko jednego godnego siebie wroga. Nieubłaganie tropi go cywilny doradca rządowy do spraw bezpieczeństwa kolei, Erast Pietrowicz Fandorin…

Diamentowa karoca 1: Łowca ważek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– No dobra, Smurow. Podejdźmy bliżej. O, tam jest pierwszorzędny stos szyn.

* * *

Gdy Drozd zapalał, Rybnikow spojrzał na zegarek.

– Za kwadrans trzecia. Wkrótce świt.

– Nie szkodzi, zdążymy. Większość załadowana – wskazał eserowiec większą barkę. – Została tylko sormowska. Drobiazg, jedna piąta ładunku. Żywiej, towarzysze, żywiej – zachęcał tragarzy.

Towarzysze towarzyszami, ale sam skrzynek nie taszczysz, pomyślał mimochodem Wasyl Aleksandrowicz, zastanawiając się, kiedy lepiej rozpocząć rozmowę o najważniejszym – terminie powstania.

Drozd ruszył niespiesznie w stronę magazynu. Rybnikow za nim.

– A moskiewską kiedy? – spytał o główną barkę.

– Jutro wodniacy przeciągną do Fili. Stamtąd jeszcze gdzieś tam. I tak będziemy przesuwać z miejsca w miejsce, żeby nie lazła w oczy. No, a malutka idzie zaraz do Sormowa, w dół rzeki Moskwy, potem Oką.

W magazynie kończyły się już skrzynki, zostały tylko płaskie pudła z lontami i mechanizmami zegarowymi.

– Jak po waszemu merci? - Drozd się uśmiechnął.

Agirato.

– A więc proletariackie agirato panu, panie samuraju. Zrobił pan swoją robotę, czas obejść się bez pana.

Rybnikow niecierpliwie zaczął mówić o najważniejszym:

– Zatem strajk musi się zacząć nie później niż za trzy tygodnie. Powstanie najpóźniej za półtora miesiąca…

– Nie komenderujcie, marszałku Oyama. Tak czy owak zadecydujemy bez pana – przerwał eserowiec. – Na pańską nutę grać nie będziemy. Myślę, że uderzymy jesienią. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Do tego czasu wyskubiecie Nikołaszce jeszcze trochę puchu i pierza. Niech przed narodem całkiem goły się zjawi. Wtedy się go upiecze.

Wasyl Aleksandrowicz odpowiedział na uśmiech uśmiechem. Drozd ani podejrzewał, że w tej sekundzie jego życie, jak i życie jego ośmiu towarzyszy, wisiało na włosku.

– Doprawdy, niedobrze. Nie dogadaliśmy się. – Rybnikow z rezygnacją rozłożył ręce.

W oczach wodza rewolucji błysnęły drwiące iskierki.

– Dotrzymywanie słowa przedstawicielowi imperialistycznego mocarstwa to burżuazyjny przesąd. – Popykał fajeczkę. – A jak będzie po waszemu „zwycięstwo”?

Podszedł robotnik, załadował na grzbiet ostatnie pudło i zdziwił się:

– Jakieś to za lekkie. Nie puste aby?

Postawił pudło na ziemi.

– Nie – objaśnił Wasyl Aleksandrowicz, podnosząc wieczko. – To zestaw lontów na różne okazje. O, to Bickforda, ten maskujący, a ten w gumowej koszulce do minowania pod wodą.

Drozd zainteresował się. Wyjął jasnoczerwony kłębek i obejrzał. Dwoma palcami wyciągnął metaliczny rdzeń – ów łatwo wylazł z wodoodpornej osłonki.

– Nieźle wymyślone. Podwodne minowanie? Może wywalić carski jacht? Mam tam w załodze człowieka, szalona pałka… Trzeba będzie pomyśleć.

Tragarz podniósł pudło, pobiegł na przystań. Tymczasem Rybnikow podjął decyzję.

– No cóż. Jesienią to jesienią. Lepiej późno niż wcale – rzekł. – A strajk za trzy tygodnie. Liczymy na was.

– A co wam zostało? – rzucił przez ramię Drozd. – I na tym koniec, samuraju. Rozstajemy się. Pruj do swojej japońskiej mamusi.

– Jestem sierota – uśmiechnął się samymi wargami Wasyl Aleksandrowicz i znów pomyślał, jak dobrze byłoby skręcić temu człowiekowi kark, żeby popatrzeć, jak przed śmiercią wyłażą i szklą mu się oczy.

I w owej chwili skończyła się cisza.

* * *

– Panie inżynierze, już chyba wszystko. Skończyli – szepnął Smurow.

Fandorin sam widział, że załadunek się kończy. Barka zagłębiła się niemal do linii wodnej. Była nieduża, lecz najwyraźniej pojemna – to nie byle co, wziąć na pokład tysiąc skrzynek z bronią.

Jeszcze po trapie wbiegła ostatnia postać, sądząc po chodzie, z brzemieniem całkiem lekkim, i na barce jeden po drugim zapłonęło siedem, nie – osiem ogników papierosów.

– Skończyli. Teraz popalą i odpłyną – dyszał Fandorinowi w ucho filer.

Kroszkin pobiegł po wsparcie za kwadrans trzecia, obliczał inżynier. Przypuśćmy, że o trzeciej dotarł do telefonu. Pięć, jeśli nie dziesięć minut zajmie mu tłumaczenie Daniłowowi lub dyżurnemu oficerowi, o co chodzi. Ech, trzeba było posłać Smurowa – wymowniejszy. Powiedzmy – dziesięć, nie, piętnaście po trzeciej zaalarmują straż. Przed wpół do czwartej nie ruszą. A jazda od Kałanczowki do mostu Kożuchowskiego drezyną – dobre pół godziny. Przed czwartą nie ma co czekać na żandarmów. A tu dopiero trzecia dwadzieścia pięć…

– Gotuj broń – rozkazał Fandorin, biorąc do lewej ręki swój brauning, a do prawej Kroszkinowski nagan. – Na trzy-cztery walcie w stronę barki.

– Po co? – wpadł w popłoch Smurow. – Ich cała kupa! Gdzie z rzeki prysną? Przyjdzie wsparcie, to dogoni się ich brzegiem!

– A skąd pan wie, że nie przeciągną barki za miasto, na odludzie, albo że jeszcze przed świtem nie przeładują broni na podwody? Nie, trzeba ich z-zatrzymać. Ile ma pan naboi?

– Siedem w bębenku, siedem zapasowych, i koniec. Myśmy filerzy, a nie baszybuzuki jakieś.

– K-kroszkin też ma czternaście. Ja tylko siedem. Zapasowego magazynka nie noszę. Też, niestety, nie jestem janczarem. Trzydzieści pięć strzałów – na pół godziny przymało. No, ale cóż robić. Działamy tak. Pierwszy bębenek wywalcie na wiwat, żeby zrobić wrażenie. A potem każdą kulę na pewniaka, z sensem.

– Coś daleko – zauważył Smurow. – A burta zakrywa ich do połowy. W figurę do pasa na taką odległość i w dzień trafić niełatwo.

– Nie celujcie do ludzi, bądź co bądź, to rodacy. Strzelać tak, aby nikt z barki nie przelazł na holownik. No, trzy-cztery!

Erast Pietrowicz uniósł do góry swój pistolet (tak czy owak, krótkolufowa broń na ten dystans na nic się nie zda) i siedem razy z rzędu nacisnął spust.

* * *

– Masz tobie – skonstatował Drozd, słysząc gęstą palbę.

Ostrożnie wysunął się zza drzwi. Rybnikow także.

Ogniki wystrzałów rozbłyskiwały znad pryzmy szyn zwalonych o pół setki kroków od przystani.

Z barki odpowiedziało bezładną kanonadą osiem luf.

– Szpicle. Wywęszyli nas – z zimną krwią ocenił sytuację Drozd. – Ale ich mało. Trzech, czterech, raczej nie więcej. Zaraz sobie poradzimy z tym fantem. Krzyknę chłopakom, niech obejdą z prawej i lewej…

– Stój! – Wasyl Aleksandrowicz złapał go za łokieć i zaczął szybko tłumaczyć: – Nie trzeba wikłać się w walkę, właśnie tego się po nas spodziewają. Jest ich mało, ale z całą pewnością posłali po wsparcie. Przechwycić barki na rzece nietrudno. Niech pan powie, jest ktoś na holowniku?

– Nie, wszyscy byli przy załadunku.

– Policjanci zjawili się niedawno – z przekonaniem powiedział Rybnikow. – Inaczej byłaby tu jak nic kompania żandarmów. Czyli że załadunku głównej barki nie widzieli, dobrą godzinę marudziliśmy z sormowską. Oto w czym rzecz, Drozd. Ładunek sormowski można poświęcić. Ratujcie dużą barkę. Uciekajcie. Wrócicie jutro. Idźcie, idźcie. Ja pociągnę policję za sobą.

Wziął od eserowca kłębek czerwonego lontu, wsunął go do kieszeni i wybiegł zygzakami na zewnątrz.

* * *

Czarne sylwetki na barce jakby wiatr zdmuchnął, znikły i purpurowe ogniki. Miast nich po sekundzie znad burty mignęły białe błyski strzałów.

Z magazynu na statek przebiegła, pętląc, jeszcze jedna postać. Tę odprowadził inżynier szczególnie uważnym wzrokiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Boris Akunin
Boris Akunin - Fandorin
Boris Akunin
libcat.ru: книга без обложки
Boris Akunin
Boris Akunin - Turkish Gambit
Boris Akunin
Boris Akunin - Gambit turecki
Boris Akunin
Boris Akunin - Śmierć Achillesa
Boris Akunin
Boris Akunin - Kochanek Śmierci
Boris Akunin
Boris Akunin - Skrzynia na złoto
Boris Akunin
Boris Akunin - Walet Pikowy
Boris Akunin
Отзывы о книге «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek»

Обсуждение, отзывы о книге «Diamentowa karoca 1: Łowca ważek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x