Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:2/3 Sukcesu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
2/3 Sukcesu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2/3 Sukcesu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
2/3 Sukcesu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2/3 Sukcesu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Moja kuzynka miała złoto – wyjawiła konfidencjonalnie. – Z zawodu była złotnikiem, bardzo długo pracowała u złotnika, zgromadziła sobie różne wyroby jeszcze w dawnych czasach, zanim wyszła za mąż. Jej mąż bardzo dobrze zarabiał, więc nigdy nie musiała tego sprzedawać. Nikt dokładnie nie wie, co po niej zostało, ale musi być tego dość dużo. Myślałam, że oni chcą zagarnąć właśnie to…
– Zależy kto… – zaczęła Janeczka.
– Dlaczego nikt nie wie? – zainteresował się równocześnie Pawełek.
– Bo mieszkanie nie zostało jeszcze porządnie przeszukane. Tam się wszyscy kłócą i nikt nikomu nie wierzy, czemu się wcale nie dziwię. Dopiero ostatnio, zaraz, w sobotę chyba… tak, w sobotę. Ustalono wreszcie, że sprawdzi się komisyjnie i na razie został przejrzany jeden pokój. Ja wiem, gdzie ona mogła to trzymać, ale im nie powiedziałam.
– Dlaczego?
– Bo ona to przeznaczała dla swojego chrzestnego syna. Nie miała własnych dzieci i tego chrzestnego syna bardzo kochała. Wolałabym z tym poczekać, aż on wróci, albo aż się to rozstrzygnie prawnie. Sądownie. Tymczasem, jeżeli znajdą teraz, rozdrapią wszystko. Najgorsza jest szwagierka. I ten jej okropny zięć. Nie mają do tego najmniejszych praw!
– Ta pani powinna była napisać testament – powiedziała Janeczka z naganą.
– No owszem, powinna była. Nie napisała, może myślała, że wszyscy o tym wiedzą i zachowają się przyzwoicie. Ale okazuje się, że testament może być także ustny.
– To znaczy co?
– To znaczy, że pięć osób razem musiało słyszeć jej polecenia. Że przeznacza wszystko dla swojego chrzestnego syna. I jeśli osoby zaświadczą to przed sądem, zostanie to potraktowane jak testament na piśmie.
– I co? Nie ma tych pięciu osób?
– Ależ są! Mówiła to do dwudziestu osób, wszyscy słyszeli, tylko tak się składa, że nie razem. Oddzielnie. Różni znajomi, także sąsiad, który mieszka piętro niżej, bywał tam często, pomagał jej, potem załatwiał pogrzeb… Chciał to jej mieszkanie zagarnąć dla siebie, ale widzi, że nie ma szans, więc teraz staje po stronie chrzestnego syna na złość szwagierce. Wie o jej złocie i widzę przecież, jak węszy po kątach… Ale doskonale się orientuje, kto po niej ma dziedziczyć!
– No tak – przyznała Janeczka. – Możliwe, że szwagierka i sąsiad pchają się do złota…
– Możliwe, że o znaczkach w ogóle nie wiedzą – wysunął przypuszczenie Pawełek.
– No właśnie! – przypomniała sobie pani Piekarska. – Co z tymi znaczkami? Znaczki miały być dla mnie i bardzo mnie to interesuje. Chciałabym je dostać.
– Możemy pani powiedzieć to, czego się domyślamy. Nawet jeśli szwagierka leci na złoto… Nie szkodzi, niech sobie leci, ale jej adwokat, ten wąż w okularach, czatuje na znaczki. Możliwe, że wcale jej o tym nie powiedział. Nie wiemy na pewno, ale wydaje nam się, że pan Spayer, mąż tej pani, kupił dawno temu znaczki od takiego innego pana. Bardzo drogie…
– Klasyki – wtrącił Pawełek.
Pani Piekarska, jak się okazało, o znaczkach miała pojęcie.
– Polskie czy zagraniczne? – spytała od razu.
– Polskie – odparła Janeczka. – Podejrzewamy, że to mogła być pierwsza Polska i nadruki na austriackich. Pani Piekarska aż się lekko zarumieniła.
– Ależ to szalenie cenne rzeczy! – wykrzyknęła z przejęciem.
– Toteż właśnie. Nasz dziadek bardzo się tym interesuje. Szuka jednej takiej kolekcji i my mu w tym pomagamy. I wyszło nam, że po tych wszystkich sprzedażach mogło to się znaleźć u pana Spayera. To znaczy, potem u pani Spayerowej. Tylko nie wiemy, czy pani Spayerowa tego nie sprzedała.
– Pan Spayer też mógł sprzedać, zanim umarł – wtrącił znów Pawełek. Pani Piekarska pokręciła głową.
– Chyba niczego nie sprzedał. Moja kuzynka też nie.
Chociaż… Zaraz, niech pomyślę, bo wiem, że miała jakieś propozycje… Czekajcie, muszę sobie przypomnieć.
Zajrzała do dzbanka, dolała sobie herbaty i zjadła kruche ciasteczko, nie zdając sobie sprawy co robi, głęboko zamyślona. Znów pokręciła głową, tym razem energiczniej.
– Nie. Jestem pewna, że nie. Rozmawiałyśmy na ten temat, mówiła, że ktoś jej proponuje bardzo dobrą cenę, ale sądziłam, że chodzi o biżuterię. Znaczki mi nie przyszły do głowy. W każdym razie zdecydowana była nie sprzedawać, powiedziała, że zachowa sobie wszystko na czarną godzinę. Znaczki pana Spayera oglądałam bardzo dawno temu, dwadzieścia lat co najmniej, to był przecież mój kuzyn, przez małżeństwo… Owszem miał bardzo ładne, dość drogie, ale nie było w nich aż takich nadzwyczajności. Możliwe, że później coś dokupił…?
Popatrzyła pytająco na Janeczkę i Pawełka. Obydwoje równocześnie kiwnęli głowami.
– Dokupił – zapewniła Janeczka. – To wiemy na pewno.
– No więc chyba one tam jeszcze są. I co? Mówiliście, że wasz dziadek tego szuka?
– Nie jesteśmy pewni, czy akurat tego. Ta kolekcja, której szuka, już się rozleciała, ale dziadek chciałby znaleźć chociaż kawałki.
– I co będzie, jak znajdzie?
– Nic. Możliwe, że będzie chciał odkupić, ale niekoniecznie. Dziadkowi chodzi głównie o to, żeby to nie zostało zniszczone ani wywiezione. Najbardziej by chciał wszystko skompletować z powrotem, ale chyba mu się nie uda. Wszystko mu jedno, kto to będzie miał, byle tylko istniało i było bezpieczne.
Pani Piekarska zastanowiła się przez chwilę.
– Czy wasz dziadek ma dużo znaczków? – spytała z lekkim wahaniem. – Nie klasyków, ale współczesnych?
– Olbrzymią ilość – zapewniła Janeczka.
– Ho, ho! – poinformował wyczerpująco Pawełek. Pani Piekarska przestała się wahać.
– No dobrze. Więc coś wam powiem. Ja zbieram tylko tak sobie, niepoważnie. Rozumiem waszego dziadka. Gdybym w końcu dostała te znaczki i gdyby się okazało, że to jest to, czego szukacie, ja mu to udostępnię. Nie sprzedam, ale mogłabym się zamienić. Na coś dla mojej bratanicy, ona zbiera ochronę środowiska, tematycznie.
– Z jakich krajów? – zaciekawił się Pawełek.
– Cały świat. Już ma bardzo dużo, ale ciągle jeszcze jej mnóstwo brakuje, a ja bym chciała, żeby miała całość. Więc w razie, gdyby udało się tę sprawę załatwić, pozamieniamy się. Bardzo to jest niepewne, ale na wszelki wypadek zapytajcie dziadka, czy zgodzi się na taki interes.
– Jesteśmy pewni, że tak, ale zapytamy – obiecała Janeczka. – Ale musimy pani jeszcze coś powiedzieć.
– No? Słucham.
Pawełek patrzył na panią Piekarską z wielką sympatią i uznaniem. Nagle nie wytrzymał.
– Rany, jak to fajnie rozmawiać z porządną osobą, która od razu wie, o co chodzi! – wykrzyknął z całego serca. – Do tej pory to albo oszust, albo przygłupek!
Pani Piekarska roześmiała się.
– Skąd wiecie, że ja jestem porządną osobą?
– Nasz pies powiedział – wyjaśniła uprzejmie Janeczka. – Zawsze on o tym decyduje i nie pomylił się jeszcze nigdy. Pani mu się spodobała od pierwszej chwili.
– Jaki mądry pies! – ucieszyła się pani Piekarska. – Nie tylko piękny, ale do tego rozumny. Czy on zje ciasteczko?
– Zje, jak mu się pozwoli. Chaber, zjedz piesku. Weź. Możesz.
Chaber leżał pod krzesłem swojej pani. Z godnością przyjął kruche ciasteczko z ręki pani Piekarskiej i życzliwie poklepał ogonem w podłogę. Pani Piekarska dała mu jeszcze drugie i wyprostowała się, wyjmując głowę spod stołu.
– Jaka szkoda, że ja nie mam takiego psa! Ale mieliście mi jeszcze coś powiedzieć? Słucham.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «2/3 Sukcesu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2/3 Sukcesu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «2/3 Sukcesu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.