Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:2/3 Sukcesu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
2/3 Sukcesu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2/3 Sukcesu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
2/3 Sukcesu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2/3 Sukcesu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
„No, jak teraz wrzaśnie i trzaśnie drzwiami…” – mignęło w głowie Pawełkowej.
Pani nie wrzasnęła i nie trzasnęła. Przeciwnie, rozpromieniła się uśmiechem.
– Jaki piękny pies! – powiedziała z życzliwą czułością. – To wasz pewnie? Czy można go pogłaskać?
Chaber uniósł łeb, pomachał ogonem, obejrzał się na swoją panią i usiadł. Janeczka doznała niebotycznej ulgi.
– Można, oczywiście. Pani mu się podoba.
– Poza tym on nie gryzie – wtrącił Pawełek.
– Mamy do pani bardzo skomplikowany interes – ciągnęła Janeczka, szczęśliwa, że wreszcie natknęli się na osobę bezwzględnie przyzwoitą. – Czy możemy wejść?
– Ależ tak, oczywiście – odparła pani z lekkim zakłopotaniem. – Otworzyłam wejście kuchenne… No nic, trudno, wejdźcie tędy, chociaż tu jest straszny bałagan…
– Nam nie przeszkadza żaden bałagan – zapewnił Pawełek i wszedł za Janeczka.
Pani przeprowadziła ich przez całe mieszkanie. Zaproponowała zdjęcie kurtek w przedpokoju i wprowadziła wreszcie do pokoju, zagraconego dokładnie olbrzymią ilość cudownie pięknych rzeczy. Na każdym meblu stały ozdobne bibeloty, antyczny stolik zastawiony był kwiatami w dekoracyjnych donicach, kąt zajmowała serwantka ze szkłem i porcelaną, na tapczanach leżały poduszki, na ścianach wisiały obrazy i rozmaite inne upiększenia, jakieś rysunki, fotografie, suche bukiety, talerze, jedną całą ścianę zajmowała oszklona biblioteka z książkami, a wszystko pokryte było szaloną ilością przepięknych haftów, po większej części niebieskich. Na szczęście stały tam także przy stole trzy wolne krzesła, niczym nie zajęte. Pani usiadła na jednym, wskazując im dwa pozostałe.
– Słucham. Co to za skomplikowany interes? Czy ja was w ogóle znam?
– Nie – powiedziała Janeczka – ale zaraz nas pani pozna. Tylko nie wiem, od czego zacząć.
Pawełek poczuł nagle, że załatwienie tej sprawy należy do niego. Podniósł się i ukłonił.
– My się nazywamy Chabrowicz – oznajmił. – Janina i Paweł. I mamy dziadka. Też się nazywa Chabrowicz. A pies ma na imię Chaber.
Uznał prezentację za ukończoną i usiadł. Janeczka pohamowała chęć popukania się palcem w czoło.
– Mamy także rodziców – uzupełniła z lekkim naciskiem. – Mieszkamy na Mokotowie. Nasz dziadek jest ekspertem filatelistycznym i właściwie cała sprawa dotyczy znaczków. Czy pani zbiera znaczki?
– Zbieram – przyznała się pani Piekarska. – Ale to nie jest bardzo ważne zbieranie. Trochę zbieram także monety. I co dalej?
– I pani należy również do spadkobierców pani Spayerowej?
Pani Piekarska poruszyła się nagle niespokojnie.
– Och, to taka nieprzyjemna sprawa! Co wy macie z tym wspólnego?
– My osobiście nic. Ale przypadkiem wiemy, że chyba coś tu jest nie w porządku.
– Tu jest wszystko nie w porządku! – wykrzyknęła pani Piekarska i podniosła się od stołu. – Czekajcie widzę, że to będzie długa rozmowa, może ja zrobię herbatę i mam szarlotkę…
Po trzech kwadransach wiedzieli już, że właśnie pani Piekarska jest jedyną prawdziwą spadkobierczynią pani Spayerowej, ale całe grono różnych osób, które roszczą sobie pretensje do schedy, zdążyło ją wyrolować. Pani Piekarska nie zamierzała się z nimi kłócić, nie ma pieniędzy na adwokata, ale chciałaby dostać po własnej krewnej przynajmniej trzy rzeczy. Mianowicie znaczki, trochę przedwojennego bilonu i globus. Globus dostała, stoi w drugim pokoju. Marzyła też o barometrze, który tam wisiał na ścianie, ale już go zgarnął zięć szwagierki. Nie będzie się z nim przecież biła, trudno, przepadło. Chciałaby także dopilnować, żeby najwięcej odziedziczył chrzestny syn nieboszczki, bo wie, że ona tak sobie życzyła, ale nie umie tego załatwić. Wszyscy dalsi powinowaci stanowią stado hien i szakali, drapieżnych i pazernych, a w dodatku pchają się tam jakieś zupełnie obce jednostki, których nigdy w życiu na oczy nie widziała. Krewnych nie ma, jedyną prawdziwą krewną jest właśnie pani Piekarska.
– Jej matka i moja matka były ciotecznymi siostrami – tłumaczyła pani Piekarska, ustawiając na stole, obok szarlotki, talerzyk z kruchymi ciasteczkami. – Więc to była moja cioteczno- cioteczna siostra. Miałyśmy wspólnych pradziadków. Dziadków już nie, to znaczy, nasze babki były rodzonymi siostrami. Prawnie to się nie liczy i ja tego w ogóle nie umiem załatwić.
– Ale przecież tam są jacyś adwokaci? – zauważył Pawełek ostrożnie.
Pani Piekarska nie zwróciła uwagi na jego zbyt wielką wiedzę.
– Tak, jest dwóch. Jeden to adwokat szwagierki, a drugi matki tego chrzestnego syna. Żaden mi się nie podoba. Adwokata szwagierki w ogóle nie powinno być. Obrzydliwy typ.
Janeczka koniecznie chciała przy okazji rozwikłać kwestię tajemniczej siostry, która nie miała żadnych praw. Pani Piekarska nie napomykała o niej ani słowem.
– A siostra? – spytała w końcu.
– Jaka siostra? – zdziwiła się pani Piekarska.
– Tam chyba jest jakaś siostra. Myśmy o tym coś słyszeli… Czyjaś siostra…
– A, no tak. To jest właśnie ta szwagierka, siostra męża mojej kuzynki. Rości sobie prawa z tego właśnie tytułu, że jest siostrą męża, ale przecież ten mąż umarł dziewięć lat temu i jego testament był warunkowy, więc stracił ważność…
– Co to znaczy warunkowy?
– W testamencie zapisał wszystko żonie pod warunkiem, że w chwili jego śmierci jeszcze będzie żyła. Sporządzał ten testament bardzo dawno, chyba przed trzydziestu laty i nie wiedział przecież, kto kiedy umrze. Gdyby żona umarła wcześniej niż on, spadkobierczynią miała być siostra. Ale żona nie umarła wcześniej, tylko dopiero teraz, odziedziczyła majątek legalnie i mogła go zapisać komu chciała. Nie szwagierce, to pewne, nie lubiły się bardzo…
Pani Piekarska, najwyraźniej w świecie, spragniona była zwierzeń na temat tej całej awantury spadkowej, opowiadała wszystko bardzo chętnie i bez najmniejszego wahania. Widać było, że jest głęboko rozżalona, czuje się skrzywdzona i niesłusznie pominięta, ponadto poczucie sprawiedliwości każe jej protestować przeciwko poczynaniom chciwej szwagierki. Stanowczo stoi po stronie chrzestnego syna. Chrzestnego syna w ogóle nie ma, akurat jest służbowo za granicą i wróci za kilka miesięcy, tu zaś działa jego matka, która wzięła adwokata, bo sama się nie zna na prawach spadkowych. Adwokat jest beznadziejny, powolny i rozlazły, za to operatywny jest adwokat, którego sobie znalazła szwagierka. Dziwny jakiś. Pani Piekarskiej nie podoba się okropnie, coś w nim jest takiego, niby nic, ale jednak…
– Czy to jest taki nie bardzo stary, w okularach? – spytała słuchająca w skupieniu Janeczka.
– Tak, w okularach. Młody człowiek, energiczny, grzeczny, ale jakiś taki… Śliski.
– Jak glista – podsunął Pawełek.
Pani Piekarska popatrzyła na niego z namysłem.
– Nie – zaprzeczyła stanowczo. – Glista jest zbyt łagodna. Jak wąż.
Janeczka i Pawełek wymienili spojrzenia i równocześnie skinęli do siebie głowami.
– Możemy pani powiedzieć, o co tu chodzi – rzekła Janeczka. – O znaczki.
– To znaczy, my tego nie wiemy na pewno – dodał Pawełek. – My to sobie tylko dedukujemy. Ale że idzie o znaczki, jest murowane jak granit!
Pani Piekarska zaciekawiła się i trochę zdziwiła.
– Naprawdę tak uważacie? Dlaczego? Mnie się wydawało, że raczej złoto…
– Jakie złoto?
Pani Piekarska zupełnie zapomniała, że rozmawia z dziećmi. W głębokim zatroskaniu i niepokoju możliwość znalezienia sprzymierzeńców, obojętnie w jakim wieku, przyniosła jej niewymowną ulgę.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «2/3 Sukcesu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2/3 Sukcesu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «2/3 Sukcesu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.