Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu
Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - 2/3 Sukcesu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:2/3 Sukcesu
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
2/3 Sukcesu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «2/3 Sukcesu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
2/3 Sukcesu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «2/3 Sukcesu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Nie zawahają się przed skrzywdzeniem także i was – dołożyła pani Nachowska, niewidzącym wzrokiem wpatrzona w ścianę za wanną. – Osiągną sukces i wtedy… Wtedy może się od nich uwolnię…
Sukces złoczyńców podziałał na Janeczkę tak, jakby jej nagle coś wystrzeliło w środku. W mgnieniu oka odzyskała całą sprawność umysłu, przytłumioną na chwilę zaskoczeniem i może nawet przestrachem.
– Rozumiem – powiedziała w skupieniu. – Pani musi udawać, że jest pani po ich stronie…
– Ja powinnam być po ich stronie, a nie tylko udawać – przerwała pani Nachowska ze straszliwym rozgoryczeniem.
Janeczka zamilkła. Przez te kilka sekund zdążyła się zastanowić. Panią Nachowska muszą zostawić w spokoju, to pewne, ale na dobrą sprawę dowiedzieli się już od niej wszystkiego, co trzeba. Nie powinni się do tego przyznawać, żeby jej nie zdenerwować jeszcze bardziej. Najsłuszniej będzie wyjść…
– Nie przychodźcie tu więcej – powiedziała pani Nachowska rozpaczliwie. – Bardzo was przepraszam. Wczoraj was nie widzieli, zasłaniałam drzwi, pytali mnie, kto to był, powiedziałam, że jacyś państwo, skierowani ze sklepu. Idźcie już, ja się boję. Nie mam siły bać się także i o was…
W milczeniu, z ciężkim westchnieniem, podnieśli się z wanny i wyszli do przedpokoju. W tym samym momencie Chaber zerwał się z podłogi. Stał z nosem przy szparze, a sierść na grzbiecie zjeżyła mu się lekko. Obejrzał się błyskawicznym ruchem, warknął cichutko i znów zniżył łeb.
Janeczka zatrzymała się jak wryta.
– Idzie któryś – zaraportowała pełnym przejęcia szeptem.
– O Boże…! – jęknęła pani Nachowska. Pawełek pociągnął siostrę za rękę.
– Do łazienki! Chowamy się! Chaber, tu…! Pani go weźmie do pokoju… I niech pani nie zamyka na klucz ani na łańcuch, bo będzie brzęczało. Tylko zatrzask…
W łazience przytomnie skupili się za drzwiami. Gdyby je ktoś otworzył, chcąc zajrzeć, ujrzałby puste pomieszczenie. Pani Nachowska wpuściła gościa, zobaczyli go przez szparę, kiedy przechodził do pokoju. Znajoma postać. Ropuch…!
Przejście na palcach przez przedpokój, bezszelestne otwarcie drzwi i równie ciche ich zamknięcie za sobą trwało dokładnie cztery sekundy. Nie wsiadali do windy, od razu ruszyli po schodach na górę.
– I w rezultacie nie powiedzieliśmy jej, że bywamy tu wcale nie u niej, tylko u pana Lewandowskiego – powiedziała Janeczka w połowie piętra z wielkim niezadowoleniem. – To było bardzo ważne!
– Nie jej trzeba było powiedzieć, tylko tym podlecom – sprostował chmurnie Pawełek. – Ciekawe, co ten półgłówek mógł zrobić…
– Jaki półgłówek?
– Ten jej syn. Już się nie miał kiedy wygłupiać, tylko akurat teraz!
– Może się wygłupił dawniej, a dopiero teraz wyszło na jaw. Jak ty to sobie wyobrażasz?
Pawełek zatrzymał się cztery stopnie przed podestem.
– Co sobie wyobrażam?
– Powiedzieć podlecom, że bywamy u pana Dominika. Ogłoszenie zawiesić na klatce schodowej?
– Jakoś im dać do zrozumienia. Nie wiem… Ten Ropuch tam akurat jest, wyczekać aż będzie wychodził i trzaskać drzwiami na górze, albo schodzić ze schodów razem z panem Dominikiem, albo zjeżdżać z nim windą…
– Żeby nas sobie dobrze obejrzał, tak? Ja wolę nie.
Pawełek wsparł się o poręcz i zastanowił.
– Czekaj no! Czy Chaber go zna osobiście?
– O Boże, przecież nie! Dobrze, że mi przypomniałeś…
Wrócili pod drzwi pani Nachowskiej. Chaber powęszył porządnie i został poinstruowany, iż to co tam weszło nosi nazwę Ropuch. Nie ropucha, tylko Ropuch. Ropuch. Ropuch. Ropuch…
– Może byśmy tak poszli wreszcie do tego pana Dominika – zaproponował zgryźliwie Pawełek. – Jest dziesięć po piątej.
Pan Dominik postarał się rozpędzić całą rodzinę i przyjąć ich samotnie, bez niepotrzebnych świadków. Pochwalili ten pomysł i w pierwszej kolejności zaprezentowali pana domu psu. Chaber ledwo się zbliżył i raz pociągnął nosem, już miał wyrobione zdanie. Pomachał ogonem, usiadł u nóg pana Dominika i spojrzał na Janeczkę, wyraźnie rozpromieniony.
– Wyjątkowo przyzwoity człowiek! – wyrwało się Pawełkowi, zanim się zdążył powstrzymać.
– Jak rzadko – przyświadczyła bez namysłu Janeczka. Pan Dominik rozpromienił się jeszcze bardziej niż pies.
– Co za inteligentne zwierzę! – zawołał rozczulony i pełen wdzięczności. – Coś byście zjedli? Kupiłem ciastka i marynowane pieczarki, bo nie wiem co lubicie.
– Wszystko – zadecydował Pawełek. – Znaczy, chciałem powiedzieć, proszę bardzo. Jedno i drugie.
Przyjęcie, złożone z kontrastowych artykułów spożywczych, od razu zaczęło przebiegać w atmosferze narastającej przyjaźni. Dzięki ocenie psa wiadomo było, że panu Dominikowi można powiedzieć wszystko, nie wygłupi się i nie zdradzi. Należy do tych nielicznych jednostek, które z wiekiem nie zidiociały i nie spaskudziły sobie charakteru. Rzadka rzecz, ale czasem się przytrafia.
Zapoznali go dość dokładnie z całą aferą, przy okazji precyzując najnowsze wnioski.
– Właściwie pani Nachowska, która nic nie chciała powiedzieć, wszystko nam powiedziała – rozważała Janeczka po opisie wizyty. – Gdyby tam się nie plątały znaczki z kolekcji dziadka, ucieszyłaby się i powiedziała, że to nie to, więc możemy się odczepić. I z głowy. Tymczasem wręcz przeciwnie, więc te znaczki tam są.
– I Barański w tym tkwi na mur – przyświadczył Pawełek. – Przeworski też.
– Zwracam wam uwagę, że ona bała się o was już od wczoraj – wtrącił pan Dominik. – Mogła stracić głowę, widząc was dzisiaj…
– I porządne łgarstwo nie przyszło jej na myśl – zgodziła się Janeczka. – Bo mogła jeszcze udawać, że się ucieszyła…
– Miała mało czasu – przerwał Pawełek. – Domyślała się pewnie, że zaraz przyleci Ropuch i chciała się nas pozbyć czym prędzej. Udawać te rozmaite uciechy i inne takie, to można na spokojnie, a nie w nerwach.
– Bardzo słuszna uwaga – pochwalił pan Dominik. – Została zaskoczona waszą wizytą, była pełna obaw, a zarazem rozterki, bo myślę, że znacznie chętniej nawiązałaby współpracę z wami niż z tą przedziwną szajką szantażystów. Szkoda, że ten syn… A propos, czy wy się nie boicie?
– Czego? – zdziwiła się Janeczka. – Przecież nie mamy syna?
– Nie o syna. O siebie. Nie boicie się, że naprawdę ktoś wam może zrobić coś złego?
– E tam! – prychnął wzgardliwie Pawełek. – Mogli nas pomordować arabscy złodzieje, to owszem, to było coś! Możliwe nawet, że trochę nas to przepłoszyło, ale tu? Nasi? Dużo nam zrobią!
Pan Dominik zaniepokoił się lekko. Na ile zdołał się zorientować, afera była nieprzyjemna, a wmieszani w nią ludzie prezentowali brutalną bezwzględność. Nie zrezygnują ze swoich zysków bez żadnego oporu tylko dlatego, że usiłuje im przeszkodzić dwoje dzieci. Postarają się po prostu usunąć przeszkodę.
– Powiem wam, co mogą zrobić – oznajmił stanowczo. – I mam nadzieję, że potraktujecie moje słowa poważnie. W najlepszym wypadku mogą być dla was niemili, zrobić ordynarną awanturę, ewentualnie uderzyć. Mogą włączyć rodziców i szkołę, oskarżając was o występne czyny, stosując nawet jakieś prowokacje. W najgorszym razie mogą stracić panowanie nad sobą i posunąć się nawet do zabójstwa, może przypadkowego, ale to żadna pociecha. Liczycie się z czymś takim?
Janeczka poruszyła się i wyprostowała na krześle z wielką godnością, co pan Dominik, mimo niepokoju, zarejestrował w pamięci ze szczerym zachwytem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «2/3 Sukcesu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «2/3 Sukcesu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «2/3 Sukcesu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.