Janet Evanovich - Seven Up

Здесь есть возможность читать онлайн «Janet Evanovich - Seven Up» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Seven Up: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Seven Up»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zadanie odnalezienia gangstera Eddiego DeChoocha nie jest łatwe – zwłaszcza gdy w sprawę wciągnięci są dwaj sympatyczni nieudacznicy: Walter "Księżyc" Dunphy i Dougie "Diler" Kruper. Okazuje się, że chodzi o coś więcej niż tylko o przemyt papierosów i kiedy obaj znikają, Stephanie Plum prosi o pomoc Komandosa. Ten zaś stawia warunek: spędzenie nocy z naszą bohaterką. Gdy Eddie uprowadza babcię Stephanie, żadną przygód, energiczną starszą panią, sytuacja komplikuje się coraz bardziej…

Seven Up — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Seven Up», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Hej, te kajdanki kosztowały sześćdziesiąt dolarów – powiedziałam.

DeChooch zmrużył oczy i wlepił wzrok w Księżyca.

– Znam cię?

– Jestem Księżyc, facet. Widziałeś mnie u Dougiego. – Księżyc uniósł dłoń i złączył dwa palce. – To ja i Dougie. Stanowimy jeden zespół.

– Wiedziałem, że to ty! – zawołał DeChooch. – Nienawidzę ciebie i tego twojego kumpla złodzieja. Mogłem się i domyślić, że Kruper nie odstawił tego numeru sam.

– Super – powiedział tylko Księżyc.

DeChooch zniżył broń i wycelował w Księżyca.

– Myślisz, że jesteś cwany, co? Myślisz, że możesz wykołować starego człowieka? Wyciągnąć więcej forsy… to ci chodzi po łepetynie?

Księżyc postukał się po głowie kłykciami.

– Nie ma tu złych zamiarów.

– Chcę tego, i to już – powiedział DeChooch.

– Z radością ubiję z tobą interes – oświadczył Księżyc. – A o co chodzi? O testery czy superkostium?

– Dupek – skomentował DeChooch. I oddał strzał, który był wymierzony w kolano Księżyca, ale chybił o jakieś piętnaście centymetrów. Kula wbiła się z wizgiem w posadzkę.

– Jezu! – zawołał Carolli, zakrywając sobie uszy. – Ogłuchnę od tego. Schowaj broń.

– Schowam, jak zmuszę go do gadania – oświadczył zdecydowanym tonem DeChooch. Znów opuścił spluwę, a Księżyc zaczął uciekać truchtem wzdłuż nawy.

W myślach zdobyłam się na czyn bohaterski, wytrącając broń z dłoni DeChoocha. W rzeczywistości stałam jak sparaliżowana. Niech tylko ktoś zamacha mi przed nosem spluwą, a moje ciało zamienia się w watę.

DeChooch oddał jeszcze jeden strzał, na szczęście chybiony. Pocisk wyrwał kawał gruzu z chrzcielnicy.

Carolli trzepnął DeChoocha po głowie.

– Skończ z tym!

DeChooch zatoczył się do przodu, broń wypaliła i wyrwała dziurę w obrazie przedstawiającym Ukrzyżowanie.

Otworzyliśmy z wrażenia usta. I przeżegnaliśmy się jak na zawołanie.

– Niech cię szlag – zaklął Carolli. – Postrzeliłeś Jezusa. To cię będzie kosztowało mnóstwo zdrowasiek.

– To był wypadek – tłumaczył się DeChooch. Spojrzał spod zmrużonych powiek na malowidło. – Gdzie go trafiłem?

– W kolano.

– Dzięki Bogu – odetchnął z ulgą DeChooch. – Przynajmniej nie oberwał śmiertelnie.

– Wracając do twojej wizyty w sądzie – przypomniałam – uczyniłbyś mi wielką łaskę, gdybyś zechciał udać się ze mną na policję i załatwić sprawę.

– Rany, ale jesteś upierdliwa – oświadczył DeChooch. – Ile razy mam ci powtarzać… zapomnij o tym. Cierpię na depresję. Nie zamierzam siedzieć w więzieniu. Byłaś kiedyś w więzieniu?

– Niezupełnie.

– No to uwierz mi na słowo, to nie jest miejsce dla człowieka w depresji. Mam poza tym coś do załatwienia.

Przeglądałam zawartość torebki. Powinien w niej gdzieś być rozpylacz pieprzu. I prawdopodobnie paralizator,

– Nie mówiąc już o tym, że szukają mnie pewni ludzie, którzy są znacznie groźniejsi od ciebie – dodał DeChooch. – Łatwo by mnie w więzieniu znaleźli.

– Jestem groźna!

– Panienko, jesteś amatorką – orzekł lekceważąco DeChooch.

Wyciągnęłam z torby lakier do włosów w spreju, ale nie mogłam znaleźć pojemnika z pieprzem. Brak właściwej organizacji. Powinnam pewnie schować rozpylacz i paralizator do wewnętrznej kieszonki, ale wówczas musiałabym znaleźć inne miejsce na gumę do żucia i pastylki miętowe.

– Idę – oświadczył zdecydowanie DeChooch. – Nie życzę sobie, żebyś lazła za mną, bo cię zastrzelę.

– Tylko jedno pytanie. Czego chciałeś od Księżyca?

– To sprawa między nami.

DeChooch wyszedł bocznymi drzwiami, a ja i Carolli patrzyliśmy w ślad za nim.

– Pozwoliłeś właśnie odejść mordercy – zwróciłam się do Carollego. – Siedziałeś tu i piłeś z mordercą.

– Skąd. DeChooch to żaden morderca. Znamy się od lat. Ma dobre serce.

– Próbował zastrzelić Księżyca.

– Poniosło go. Taki jest, od kiedy miał wylew.

– Miał wylew?

– Nieduży. Właściwie nic specjalnego. Ja miałem gorsze.

Jezu Chryste.

Dogoniłam Księżyca tuż przed jego domem. Podążał żwawo przed siebie, idąc i biegnąc na przemian, zerkał przy tym przez ramię. Przypominał księżycową wersję królika wiejącego przed ogarami. Nim zdążyłam zaparkować, wszedł do domu, zlokalizował niedopałek skręta i zaczął przypalać.

– Ludzie do ciebie strzelają – powiedziałam. – Nie powinieneś palić marihuany. Robisz się przez to głupi, a musisz być mądry.

– Fakt – zauważył, wypuszczając kłąb dymu.

Wyciągnęłam go z domu i zaprowadziłam do Dougiego. A więc pojawiło się coś nowego. DeChooch szukał czegoś i sądził, że Dougie to ma. A teraz w dodatku uważał, że ma to Księżyc.

– O czym mówił DeChooch? – spytałam Księżyca. – Czego szuka?

– Nie wiem, człowieku, ale to nie toster.

Staliśmy w salonie Dougiego. Dougie nie jest najschludniejszym człowiekiem na świecie, w pokoju jednak panował nieopisany bałagan. Poduszki na kanapie były porozwalane, a drzwi od szafy otwarte na oścież. Wsunęłam głowę do kuchni i zobaczyłam taki sam rozgardiasz. Pootwierane szafki, wysunięte szuflady. Drzwi do piwnicy i małej spiżami też były otwarte. Nie przypominałam sobie, by tak to wyglądało zeszłej nocy.

Postawiłam torbę na blacie szafki i przerzuciłam jej zawartość, znajdując wreszcie rozpylacz z pieprzem i paralizator.

– Ktoś tu był – powiedziałam.

– Tak, to się często zdarza – wyjaśnił Księżyc.

Spojrzałam na niego.

– Często?

– Trzeci raz w tym tygodniu. Tak sobie myślę, że ktoś szuka naszego towaru. No i ten stary gość. Co się z nim dzieje? Gadał z Dougiem po przyjacielsku, przyszedł do domu drugi raz i w ogóle. A teraz wrzeszczy na mnie. To wkurzające, facetka.

Stałam w kuchni z rozdziawionymi ustami i wybałuszonymi oczami przez kilka dobrych chwil.

– Zaraz, zaraz, chcesz powiedzieć, że DeChooch przyszedł jeszcze raz po tej dostawie fajek?

– Tak. Tyle że nie wiedziałem wtedy, że to DeChooch. Nie miałem pojęcia, jak się nazywa. Mówiliśmy na niego z Dougiem “stary gość". Byłem tu, jak podrzucił fajki. Dougie mnie zawołał, żebym pomógł przy rozładunku ciężarówki. A dwa dni później znów przyszedł. Ten drugi raz go nie widziałem. Wiem, że był, bo Dougie mi powiedział. – Księżyc zaciągnął się po raz ostatni. – Rany, ale zbieg okoliczności. Kto by pomyślał, że szukasz akurat tego starego gościa.

Coś mi przyszło nagle do głowy.

– Sprawdzę resztę domu. Ty tu zostań. Jak usłyszysz, że wrzeszczę, wezwij policję.

Odstawiałam bohaterkę czy co? Prawdę mówiąc, byłam pewna, że w domu nie ma nikogo. Padało od ponad godziny, może nawet dłużej, a na podłodze nie było mokrych śladów po butach. Już bardziej prawdopodobne, że dom przeszukano zeszłej nocy, po naszym wyjściu.

Zapaliłam światło na piwnicznych schodach i zaczęłam schodzić na dół. Dom był niewielki, piwnica też, nie musiałam się do niej zapuszczać, by stwierdzić, że została dokładnie przeszukana i że nikogo w niej nie ma. Potem sprawdziłam na piętrze, z tym samym skutkiem. Pudła w piwnicy i sypialni na górze porozrywano, a zawartość wysypano na podłogę.

Najwyraźniej Księżyc nie miał pojęcia, czego szukał DeChooch. Nie był na tyle sprytny, by coś kręcić.

– Brakuje czegoś? – spytałam. – Czy Dougie po tych rewizjach zauważył, że coś zniknęło?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Seven Up»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Seven Up» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Janet Evanovich - Hot Stuff
Janet Evanovich
Janet Evanovich - The Grand Finale
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Amor Comprado
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Smokin Seventeen
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Bastardo numero uno
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Scoop
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Blast
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Speed
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Wicked Appetite
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Visions Of Sugar Plums
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Motor Mouth
Janet Evanovich
libcat.ru: книга без обложки
Janet Evanovich
Отзывы о книге «Seven Up»

Обсуждение, отзывы о книге «Seven Up» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x