Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna

Здесь есть возможность читать онлайн «Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gazeta Lokalna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gazeta Lokalna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podczas wystawnego przyjęcia wydanego na cześć sędziego okręgowego Pinchasa Hornsztyka zostaje zamordowana jego żona Aleksandra, ambitna kobieta interesu. Uczestnicząca w przyjęciu Lizzi Badihi, "księżniczka miejscowego brukowca", postanawia podjąć prywatne śledztwo. Rozwikłanie zagadkowego zabójstwa staje się dla niej sprawą prestiżową. Frapująca intryga kryminalna, która zadowoli najwybredniejszych koneserów tego gatunku powieści, nie jest jednak jedyną zaletą książki. W miarę rozwoju akcji ciekawym przeobrażeniom podlega też sama jej bohaterka, głównie za sprawą niekonwencjonalnych przygód erotycznych. Czytelnik znajdzie tu też sporo ciekawych obrazków z życia współczesnej izraelskiej prowincji.

Gazeta Lokalna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gazeta Lokalna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

O wpół do siódmej wieczorem Lizzi postanowiła, że pojedzie do sklepu Lubicza i kupi butelkę wina. Na wszelki wypadek, gdyby Archimedes mimo wszystko został dzisiaj zwolniony z aresztu. Przy okazji może porozmawiać również o sprzedaży willi. Nadszedł czas, by wywołać wilka z lasu. Zajmuje się tą historią już prawie dwa tygodnie i nie dopuści do tego, żeby jakiś tam Cement zebrał owoce jej trudu.

W sklepie zastała Goldnera, który zachowywał się tak, jakby nie widział Lizzi od wieków, Aszbela, nie kryjącego obrzydzenia na jej widok, oraz Lubicza ojca. Stary Lubicz miał przygarbione plecy, zbyt długą brodę, a jego twarz poszarzała ze zmartwienia. Lizzi poprosiła o jakieś słynne drogie wino. Mężczyźni zaczęli się naradzać. Czy zamierza podać je do ryby, czy do mięsa? Ani to, ani to. Zamierza podać je bez zakąsek. W zasadzie rok 1959 był dobry i dla claretu, i dla burgunda. Nastąpiła mała sprzeczka, co będzie lepsze w tym przypadku – biały czy czerwony burgund. W tym roku także wina reńskie i mozelskie były wyśmienite. Rok 1959 był dobrym rokiem, co do tego wszyscy się zgadzali. Ale 1964 też nie był zły. Pozostawała jeszcze jedna możliwość: szampan. Czy to będzie jakaś uroczystość? Nie, to nie będzie żadna uroczystość. Na koniec zapadła decyzja: białe wino burgundzkie rocznik 1961. Widać było, że dyskusja o winach poprawiła wszystkim nastrój.

– Czy sędzia Hornsztyk znalazł kupca na swój dom?

– Co takiego?

Lizzi nie zauważyła, czy powiedział to Lubicz, czy Aszbel. Ich zdziwienie jednak wydawało się szczere.

– Słyszałam, że zamierza sprzedać dom.

– Nikt nie sprzedaje żadnego domu – powiedział Aszbel.

– Dali ogłoszenie o sprzedaży willi do „Czasu Południa”. Zaledwie na kilka dni przed… tą tragedią.

– O czym pani mówi? Ach, dziennikarze! Człowiek ma złamane serce, a wy? Jak pijawki! Tato, zamykamy?

Lizzi miała wielką ochotę przekazać gorące pozdrowienia dla jego grubej żony, ale zrobiło jej się żal tej kobiety i dała spokój. Zapłaciła za wino i wyszła ze sklepu.

Ty i to twoje gadanie – skarciła się w duchu. Czy to było rozsądne? Straciłaś swoją najlepszą kartę, Lizzi. Chyba że oni postanowią sprawę wyjaśnić. Szkoda, że nie zobaczy jego miny, kiedy mu powiedzą, że Lizzi Badihi, ta krowa z „Czasu Południa”, pytała, czy sprzedał już dom. Zareaguje tak jak zawsze – pomyślała. Zamglone spojrzenie, bezbarwne słowa. Biada krajowi, w którym sędziowie mordują. I biada idiotkom, które wpadają w ich ręce.

Rozdział 31

Furtka prowadząca na molo była zamknięta. Lizzi przypomniała sobie teraz, że Archimedes otwierał ją kluczem, który wyjął z kieszeni. Widocznie tylko właściciele jachtów mieli wstęp na przystań. Lizzi zadarła swoje długie nogi i przesadziła ogrodzenie. Jej wzrost bywał czasami zaletą. Zardzewiałe metalowe skrzydła zaskrzypiały, a kiedy Lizzi zeskoczyła na pomost, rozległ się odgłos jak przy burzeniu domu. Stała chwilę bez ruchu, wsłuchując się w szmery nocy. Jachty kołysały się leciutko. Fale uderzały o pomost, cofały się gwałtownie i wygładzały, znów uderzały, cofały się i wygładzały. Nad bramą wisiała na kawałku przewodu goła żarówka, oświetlając słowa: TEREN PRYWATNY, które ktoś napisał na kawałku blachy. Czarna woda drżała w słabym świetle.

Nikły blask przebijał również zza okrągłych okienek „Neptuna”. Lizzi weszła na pokład i zapukała do drzwi kajuty.

– Biały burgund rocznik sześćdziesiąt jeden – powiedziała.

Archimedes stanął w drzwiach, ubrany w wyblakłe dżinsy i koszulkę a la Picasso w poprzeczne czarno-białe pasy. „Tak wygląda mężczyzna, który ma wszystko, w swoim wolnym czasie”. Lizzi pamiętała, jak mocno pragnęła znowu go zobaczyć, ale zapomniała, jak bardzo jest przystojny. Przekrzywił odrobinę głowę i popatrzył w kierunku brzegu. Przestraszyła się, że nie zaprosi jej do środka. Przeciwnie – każe jej się wynosić z jachtu, a ona poczłapie na swych wielkich stopach. Wiedziała, że wygląda jak ostatnia kretynka, z tą głupią butelką w wyciągniętej ręce.

Archimedes nie powiedział ani słowa. Odwrócił się i wszedł do środka. Lizzi weszła za nim, zamykając za sobą drzwi.

– Podobno rocznik sześćdziesiąt jeden był wyjątkowo dobry – powiedziała.

Coś na kształt niechętnego uśmiechu wykrzywiło usta Archimedesa. Wziął butelkę i wstawił ją do lodówki. Dziękuję, Lizzi – powiedziała sobie w duchu.

– Zdejmiesz płaszcz?

– Wygląda na to, że nie pałasz entuzjazmem.

– Nie pałam.

– Jesteś na mnie zły?

– Nie.

Lizzi zdjęła płaszcz i usiadła. Zapomniała już, że kajuta jest aż tak mała. Poprzednim razem wydawała się większa.

– Nie otworzysz wina?

– Musi się najpierw schłodzić.

– Ile czasu to potrwa?

– Chcesz kawy?

– Tak.

Archimedes nastawił wodę i wyjął z szafki dwa kubki. Odwrócony do Lizzi plecami, w milczeniu przygotował kawę. Czy to takie dziwne, że nie cieszy się na jej widok? Czy ona by się cieszyła, gdyby ktoś wprosił się do niej bez zapowiedzi? Gdyby to był Archimedes… jeszcze jak!

Jedyny mój problem w tej chwili to jak wycofać się z godnością – powiedziała sobie Lizzi. Posiedzi jakiś czas, dziesięć minut albo kwadrans, i pojedzie do domu – postanowiła. Takie rzeczy już się zdarzały w dziejach ludzkości. Czy kiedy Napoleon został zmuszony do przerwania oblężenia Akki, szukał schronienia, żeby się wypłakać? Nie! Spakował swoje mapy i wrócił do domu.

Archimedes podał jej kubek kawy i usiadł naprzeciwko. Jakiś czas pili w milczeniu.

– Skąd wiedziałaś, że jestem tutaj?

– Domyśliłam się. Byłam u ciebie w domu, ale cię nie zastałam.

– Nie czytałaś „Dziennika”?

– Nie, mój drogi, akurat dzisiaj nie czytałam. Naczelny zadzwonił i zrobił mi awanturę.

– Przyjechałaś zrobić ze mną wywiad?

Lizzi poczuła się urażona. Jeżeli on naprawdę myśli, że mam zamiar wykorzystać naszą znajomość do celów zawodowych, to rzeczywiście powinnam stąd wyjść. Im prędzej, tym lepiej.

Zwykle nie obrażała się łatwo. Codziennie ktoś ją częstował jakąś niemiłą uwagą. Gdyby za każdym razem miała się obrażać, to lepiej by zrobiła, idąc pracować w fabryce, tak jak jej matka. Tam dopiero można się obrażać! Gdzie tam można! To wręcz obowiązek! Dyrektor mnie obraził, szef zmiany na mnie nagadał, tę babę awansowali, chociaż ja pracuję dłużej od niej, odjęli mi z pensji za ten dzień, kiedy poszłam do przychodni, księgowa odzywa się po chamsku… dajcie mi spokój! Obrażanie się było jedyną życiową rozrywką matki. Jeżeli brakło jej do tego własnych powodów, wynajdywała sobie cudze, bo dzień bez obrazy to dzień stracony. Stopień obrazy można było mierzyć w skali Richtera.

– Nie wierzyłam, że jesteś w areszcie. Chciałam sprawdzić sama. Zaraz sobie pójdę.

Archimedes zebrał puste kubki, umył je, wytarł i schował do szafki. Potem usiadł naprzeciwko i zapytał:

– Nie do druku, Badihi?

– Co?

– To, co ci powiem.

– Już ci mówiłam. Nigdy nie cytuję niczego, jeżeli rozmówca się nie zgodzi.

– Nadal jestem w areszcie.

– W areszcie domowym? Tu, na jachcie?

– Policja chce, żeby wszyscy wierzyli, że siedzę w więzieniu. Nie podejrzewają mnie o morderstwo Aleksandry Hornsztyk, ale chcą, żeby prawdziwy morderca tak myślał. Dlatego mam przebywać w odosobnieniu. Gdybyś przeczytała artykuł w „Dzienniku”, dostrzegłabyś drobne aluzje.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gazeta Lokalna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gazeta Lokalna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gazeta Lokalna»

Обсуждение, отзывы о книге «Gazeta Lokalna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x