Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Największa Przyjemność Świata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Największa Przyjemność Świata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Największej przyjemności świata Jacek Dąbała ukazuje dramatyczne losy pięknej córki polskiego multimilionera porwanej przez gang handlarzy kobietami. Poszukiwania prowadzi prywatny detektyw, Artur Brandt, były dziennikarz śledczy. Jeśli odnajdzie dziewczynę, otrzyma milion euro honorarium. Detektyw szybko odkrywa, że sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wszyscy myślą…

Największa Przyjemność Świata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Największa Przyjemność Świata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ozi tu jest? – zapytała z lękiem.

– Oziego już nie ma – odpowiedział zimno Toni. – Popełnił błąd i musiał za to zapłacić. Zajmie się tobą pani Natasza. Wystarczy, że naciśniesz dzwonek zamontowany koło łóżka.

– Są tu inne dziewczyny?

– Bywają, ale krótko – Toni zaśmiał się upiornie.

– Dlaczego krótko? – Nana nadal kuliła się pod kołdrą. Porywacz poprawił okulary i przybrał aktorską pozę.

– Jak wyglądam? – zapytał nagle. – Lepiej?

– Inaczej – odparła ostrożnie Nana. Wyczuwała, że jej prześladowca to narcyz, którego nie powinna drażnić. – Nie jest źle…

– To dobrze – ucieszył się. – Z gazet dowiesz się, że mnie szukają. Musiałem się trochę upiększyć, sama rozumiesz. Co do innych dziewczyn, mogę ci tylko powiedzieć, że niektórzy klienci zabierają je do siebie na zawsze…

– Żenią się z nimi? – zdziwiła się, a jednocześnie uwierzyła, że jednak istniało jakieś wyjście z tego labiryntu.

– Można tak powiedzieć – potwierdził cynicznie Toni. Podszedł do wyjścia i pokazał palcem szafę ze stylizowanymi drzwiami w ścianie. – Tam są twoje ubrania. Łazienka jest w drugim pokoju. O ile się na tym znam, teraz weźmiesz prysznic, bo bardzo się siebie brzydzisz, prawda? Tak robią w filmach wszystkie dziewczyny.

Toni wyszedł, zostawiając za sobą otwarte drzwi. Zupełnie jakby nie miał wątpliwości, że Nana zaakceptowała wszystkie jego warunki i pogodziła się z losem. Dziewczyna rozejrzała się i w rogu pokoju zobaczyła tylko jedną kamerę. W porównaniu z poprzednim miejscem, w tym było o wiele przyjemniej. Nawet szafa w ścianie zachęcała do zakupów. Wyglądała na bardzo pojemną. Nana odsunęła szklane drzwi i zajrzała do środka. Właściwie była to garderoba, a nie szafa – dużo półek, wieszaków, szuflad. Nie miała wątpliwości, Toni powinien odczuć jej upokorzenie także w kieszeni. Dlatego postanowiła zamówić ubrania zgodnie z marzeniami projektantów. Jeden z kolorowych magazynów leżał na stoliku i wabił wspaniałym światem barw, faktur, fasonów. Tylko okładka pozostawiała wiele do życzenia. Widniała na niej znana dziennikarka telewizyjna o urodzie świnki Piggy. Ani twarz, ani figura tej pani nie były prawdziwe – fotograf zastosował komputerowy retusz, po którym nawet gnojowisko wyglądałoby na jumbo jeta.

Nana powoli uspokajała się i zaczynała myśleć racjonalnie. Wiedziała już, że wyłącznie od niej będzie zależało, czy zakochany w niej klient zechce ją stąd wydostać. Może jednak istniała cena, za którą Toni byłby gotów wyrzec się jej? Musiała się tylko bardzo postarać. Tak, żeby tajemniczy mężczyzna nie mógł bez niej żyć, żeby uwierzył, że mogą być razem i pozwolił się zobaczyć. Zadanie było trudne, ale wykonalne, pomyślała, lekko uśmiechając się.

Rozdział 17

Nie ma nic piękniejszego niż pomysł, który pozwala człowiekowi wygrywać. Po przygodach w Puszczy Augustowskiej wróciliśmy z Susan do Warszawy, a ja umówiłem się na rozmowę w cztery oczy z Walewskim. Gość nie przypuszczał nawet, że umysł byłego dziennikarza śledczego mógł być dla każdego policjanta i detektywa niczym wzorzec z Sevre. Mój umysł, oczywiście. Byłem z siebie tak zadowolony, że po drodze śpiewałem w samochodzie piosenki Roda Stewarta. Susan też się z tego cieszyła, ale widać było, że czeka na moje ostateczne załamanie nerwowe. Nic dziwnego, nigdy nie miałem swojego psychoanalityka i pod tym względem nie kwalifikowałem się nawet do otrzymania zielonej karty.

W Warszawie byliśmy kilka minut po piętnastej. Zaprosiłem dziewczynę do Tradycji przy Belwederskiej i przez ponad godzinę pokazywałem, w co naprawdę wierzę. Zamówiłem przystawki, zupy, drugie dania, kawę i desery. Jeśli chodzi o ścisłość, były to: tatar, zupa borowikowa, pieczona kaczka i szarlotka. Potraw zamówionych przez Susan nie zapamiętałem, bo nie chciałem się rozpraszać. W końcu to nie ja je jadłem. Uczta w Tradycji kosztowała więcej niż lot na księżyc, ale było warto. Wreszcie przestałem gadać po próżnicy i po prostu jadłem. Oczywiście to nie przeszkodziło Susan trajkotać jak maszynka. Nawet nie wiem, o czym mówiła. Koło siedemnastej odwiozłem ją do jej mieszkania i pojechałem do biura naradzić się z Walewskim. Siedliśmy sobie wygodnie, a zza okna dolatywały do nas strzępy ulicznych nawoływań i warczenie samochodów. Walewski masował sobie brzuch. Zwierzył się, że zjadł w dworcowym kiosku nieświeżego hamburgera. Szczerze mu współczułem, ale pomocy nie zaproponowałem. Nie wyglądał na umierającego, więc był zdrowy.

– Chcę mieć oko na Radwana – zacząłem. – Muszę wiedzieć, gdzie chodzi, je, mieszka, z kim się spotyka. Ma się znaleźć pod obserwacją…

– Chce nas przewalić? – zapytał przytomnie Walewski.

– Kto wie? Niełatwo jest wybulić milion euro – odpowiedziałem, a mój współpracownik zrozumiał.

– Mogą się dogadać z porywaczami, a my tylko stracimy czas – wyjaśniłem.

– Zrobi się – szepnął Walewski i dłonią mocniej potarł swój brzuch. Tylko mi się tu bracie za bardzo nie rozluźniaj, pomyślałem. To czyste pomieszczenie i niech takie zostanie.

– Musi pan sprawdzić bilingi Radwana dwa tygodnie wstecz. Ciekawy jestem, gdzie w tym czasie przebywał, do kogo dzwonił – zdecydowałem, wiedząc, że łamiemy prawo.

Walewski wyszedł, a ja zacząłem zastanawiać się nad kilkunastoma tysiącami ludzi, którzy każdego roku przepadali bez wieści. Niektórzy się odnajdywali, jednak los większości pozostawał na zawsze tajemnicą. Kiedy tak rozmyślałem, moja głowa pochyliła się do przodu i omal nie usnąłem. Z półsnu wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi dobiegający z korytarza. Natychmiast wymacałem pod pachą pistolet i przygotowałem na najgorsze. Nikogo się nie spodziewałem, godziny przyjęć już dawno minęły. Może i wygarnąłbym do intruza, gdyby nie to, że rozpoznałem w nim panią Arietę Sosnowską-Radwanową. Nie była na wózku, poruszała się o własnych siłach.

– Dobry wieczór – pozdrowiła mnie ciepło i usiadła tuż przede mną. Sięgnęła po papierosa. Po chwili dym wypełnił całe pomieszczenie. No, no, zapowiadało się ciekawie. Cudowne ozdrowienie, wieczorna niezapowiedziana wizyta i coś nieprzyjemnego w spojrzeniu…

– Dobry wieczór. Co za niespodzianka? – odpowiedziałem, wciągając kinolem nikotynę. – Czym mogę służyć?

– W komputerze mojego męża znalazłam filmy i zdjęcia pornograficzne – powiedziała bez ceregieli matka porwanej Nany. – Przypadkowo weszłam do jego pokoju i zobaczyłam włączony komputer.

– Były tam zdjęcia państwa córki? – zapytałem obcesowo. Jak się bawić, to się bawić. Pani Radwanową obrzuciła mnie zaskoczonym spojrzeniem i zaprzeczyła.

– Pan mnie źle zrozumiał. Mąż w ten sposób próbuje natrafić na córkę…

– I natrafił?

– Chyba nie – odpowiedziała. – Nie jestem pewna.

– To co panią tak zdenerwowało? – zapytałem i dyskretnie przysunąłem się do okna. Palenie papierosów nie było moim ulubionym sportem.

– Tam były zdjęcia dzieci – wyszeptała z trudem.

– Co pani chce przez to powiedzieć? – Tym razem zaniepokoiłem się nie na żarty. Oto zbliżała się do mnie pedofilia w najczystszej postaci. Czułem to.

– Te dzieci były nagie…

– Znała je pani? – przerwałem. W jednej chwili zapomniałem o dymie i fatalnych skutkach biernego palenia.

– Tylko jedno – pokiwała głową. – Tam była moja córka. Na komputerze mojego męża są zdjęcia Nany, kiedy miała osiem lat. W wannie, w pokoju, na łóżku… Co ja mam o tym myśleć? Czy ktoś nas szantażuje? Kto zrobił te zdjęcia? Nie myśli pan chyba, że mój mąż…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Największa Przyjemność Świata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Największa Przyjemność Świata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata»

Обсуждение, отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x