– Masz trzy godziny – uspokoił ją strażnik Ozi. – Nie krzycz i nie próbuj uciekać. I tak nikt cię nie usłyszy.
– Gdzie jestem? – zapytała.
– W bezpiecznym miejscu – odparł „steryd” i zamknął za sobą drzwi do ogrodu.
Na niebie pojawił się samolot. Ciągnął za sobą smugę spalin i powiadamiał o bezpieczniejszym świecie. Patrzyła w górę aż do chwili, gdy maszyna schowała się w chmurach. Był październikowy dzień i rośliny już dawno zapomniały o swojej świetności. Obeszła ogród dookoła, szukając w murze słabego punktu. Ktoś jednak pomyślał o wszystkim – ściana była betonowa, gładka i w dodatku pomalowana na zielono. Ktoś miał najwyraźniej ambicje dekoratorskie. Gdy spojrzała w górę, zauważyła czubki olbrzymich tui rosnących po drugiej stronie muru. Usiadła na leżaku i cieszyła się słabymi promieniami słońca. Po chwili sięgnęła po jabłko i z przyjemnością wbiła w nie zęby. Sok ściekał jej po brodzie, ale nie zwracała na to uwagi.
– Sam wybierałem. – Usłyszała za sobą głos Toniego. Przestraszyła się i przestała jeść. – Musisz przyznać, że byle czym cię tutaj nie karmię. Co powiesz o tym ogrodzie?
– Ładny, ale przypomina więzienie – wyszeptała z trudem. Bała się tego człowieka, mimo że nic jej nie zrobił. Nawet jej nie dotknął. Kiedy jednak do niej mówił i patrzył na nią, wpadała w popłoch. Miała wrażenie, że za moment jego uprzejmość zniknie i stanie się coś złego.
– Zastanowiłaś się nad moją propozycją? – wyszeptał trochę teatralnie.
– Jaką? – udała roztargnienie.
– Chcesz zostać ze mną na zawsze?
– Nie mam wyjścia – odpowiedziała cicho, a jej dłonie zaczęły drżeć.
– A więc zgadzasz się?
– Tak…
– To świetnie, bo ja się rozmyśliłem – roześmiał się głośno.
– Jak możesz… – Nana skurczyła się i z trudem powstrzymała się od płaczu.
– Tak musi być, kochanie – odezwał się ciepło. – Inaczej mogłabyś uciec, a to udaje się tylko w filmach. Powiedz, czy moje projekcje czegoś cię nauczyły?
Jego projekcje? Ładnie to nazywał. Przez ostatni tydzień faszerowali ją wyłącznie obrazami pornograficznymi. Ba, ktoś nawet zadbał o ich porządek i zróżnicowanie. Niektóre nawet nie były nudne.
– Nie wiem, o co ci chodzi? – odparła niepewnie.
– O ciebie. – Chyba mówił prawdę. Patrzył na nią swoimi pięknymi oczami i od czasu do czasu poprawiał lśniące czarne włosy. Czuła zapach jego perfum. Oryginalny i naprawdę zmysłowy. Pomyślała, że mogłaby go uwieść i może wtedy wypuściłby ją. Przeciągnęła się i westchnęła. Wiedziała co robi, bo sukienki, jakie jej kupił, były zwiewne, kolorowe i przeważnie krótkie. Staników jej nie dostarczali, a więc piersi rysowały się pod materiałem bardziej, niż by tego chciała. Spojrzała ukradkiem na Toniego. Patrzył na nią i szeroko się uśmiechał.
– Nie rozumiem. Cały czas mnie oszukujesz – wyszeptała.
– To proste – zaśmiał się szczerze. – Taka dziewczyna jak ty nie może sobie chodzić po świecie i myśleć, że do nikogo nie należy. Kobiety są potrzebne z jednego powodu… – zawiesił głos. – Muszą się dobrze… kochać. Jeżeli pojawia się ładna dziewczyna, to w konkretnym celu, do kochania.
– A nie do rodzenia i wychowywania dzieci, do prawdziwej miłości? – Nana podjęła dyskusję, mimo że wydawała się bezcelowa.
– Nie udawaj – zganił ją łagodnie Toni. Sięgnął po gruszkę i ugryzł. – Facetów interesuje wyłącznie dobre bzykanie. Nie ma na to rady. Gdybyśmy tego nie chcieli, nie byłoby na świecie ludzi.
– A kobiety nie mają tu nic do powiedzenia? – dała się podprowadzić, ale było już za późno. Toni odłożył ogryzek do popielniczki i zapalił papierosa. Zapach perfumowanego tytoniu był przyjemniejszy, niż oczekiwała.
– Nie mają – odparł z filozoficznym spokojem. – Nie lubisz się kochać?
– Jesteś zboczony – żachnęła się. – Wszystko sprowadzasz do jednego. No i te filmy…
– Przyznaj, że trochę cię rozpaliły, co? – Tym razem nie śmiał się już łagodnie. – Obserwujemy cię w dzień i w nocy, kochanie. Możemy nawet robić zbliżenia. Widziałem, że lubisz się prężyć przed lustrem. No i robisz seksowne miny… Nikt nie wydyma ust tak ładnie jak ty, kochanie. To moje ulubione fragmenty, naprawdę. A twój tyłeczek… Mam tyle ujęć, że można nimi obdzielić całą zawodową armię. Goście zapłacą za nie fortunę. Tylko mi nie mów, że nie chciałabyś się trochę zabawić. Ty na pewno nie jesteś zimną panienką, o nie…
– Co ze mną będzie? – zapytała z rezygnacją. Brzydziła się Tonim i czuła wstyd, że wiedział o niej tak dużo.
– No właśnie – ucieszył się. – Nareszcie gadasz do rzeczy. Dzisiaj ktoś chce do ciebie przyjść. Ma zamiar przyjemnie się z tobą zabawić.
– Kto? – przestraszyła się.
– Klient – odparł bez emocji Toni. – Przystojny, czysty, pachnący, bogaty… Masz się sprawdzić, bo będzie naprawdę źle. Wiesz, co mogę zrobić.
– Ale ja nie dam rady – wyrwało się dziewczynie. – Nie przełamię się. Nie jestem prostytutką…
– Na pewno nie – Toni był bardzo rozbawiony. – Gdybyś była, cała zabawa dawno by się skończyła. Prostytutki interesują mnie tylko w wyjątkowych sytuacjach. Moje dziewczyny muszą być doskonałe. Piękne i nieprzechodzone.
Nana zamilkła. Bała się i nie wiedziała, co ma powiedzieć. Toni obserwował ją z wyraźną przyjemnością.
– A gdybym się z tobą przespała?
– Nie robisz mi żadnej łaski, kochanie – wyjaśnił jej. – W każdej chwili mogę zrobić z tobą, co zechcę. Jeśli zadecyduję, że masz mi zrobić dobrze, to zrobisz to bez żadnej fuszerki. Nawet teraz. Tak samo ma być z klientem. Obejrzałaś filmy, trochę się rozpaliłaś, a teraz masz się odpowiednio zachować.
– Nie dam rady… – jęknęła.
– Jeśli nie, to dam ci procha, zmiękniesz, a gość i tak sobie ulży. Ale to nie będzie to samo – wstał i skierował się do drzwi. Nagle stał się wulgarny i straszny. – Nie każdy lubi materac, kochanie. Klient chce mieć towar z najwyższej półki. Nawet trochę surowy, ale przynajmniej szczery w uczuciach. Bądź gotowa o dwudziestej drugiej.
– Skontaktujcie się z moim ojcem. – Nana chwyciła się ostatniej deski ratunku. – Na pewno za mnie zapłaci.
– Na pewno, kochanie. – Na odchodnym Toni obejrzał się. Jego twarz wyrażała cyniczne rozweselenie. – Potem też za ciebie zapłaci. W każdej chwili zapłaci za córeczkę. Teraz myśl tylko o bzykaniu. Nie chcę słyszeć o twoim charakterze, duszy, kłopotach, dobrym sercu, rodzinie i czym tam jeszcze chcesz. Dobry ojciec odkupi córkę nawet w kawałkach, a więc strata nam nie grozi.
Kiedy zatrzasnął drzwi, rozpłakała się. Czuła się skazana i straciła nadzieję na ratunek. Toni trzymał ją w jakimś tajemniczym miejscu na uboczu cywilizacji, za ogromnym murem. Była pewna, że nie robił tego po raz pierwszy. Zrozumiała, że ktoś ją kupił w ściśle określonym celu i ten ktoś miał ją wkrótce odwiedzić.
Dzień dobry. Piękny za dnia. – W ten wiele mówiący sposób przywitała mnie moja sekretarka, kiedy kilka minut po dziesiątej wszedłem do biura. „Piękny dzień” w jej wersji językowej zamienił się w szczególny komplement. Wynikało z niego, że w dzień wyglądam jako tako, ale w nocy upodabniam się do upiora. Amerykańska lisica udawała, że poprzedniego dnia nie dała mi kosza. Jej wygląd znów przywrócił mi nadzieję w dobre i uczciwe kobiety. Nawet w służbowej spódnicy i żakiecie Susan bardziej kojarzyła się z namydloną gąbką do kąpieli niż z pracownicą agencji detektywistycznej.
Читать дальше