Francis Dick - Dowód

Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Dowód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dowód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dowód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tony Beach, po śmierci żony Emmy, sam prowadzi sklep z winami. I jak co roku na podsumowanie sezonu wyścigów konnych w domu Jacka Hawthorna dostarcza alkohol. Ale tym razem huczne przyjęcie kończy się tragedią. Rozpędzony furgon do przewozu koni trafia w tłum i tratuje gości.
Wypadek czy celowe działanie? Zwłaszcza że ginie Larry Trent, właściciel lokalu, gdzie podaje się podrabianą whisky. I gdzie policja była już bliska zamknięcia sprawy. Prowadzącemu śledztwo Ridgerowi potrzebny jest teraz Tony Beach – jako ten, który zna się na alkoholach. A uciekający od samotności Tony przyjmuje tę rolę ochoczo. Dopóki nie pojawi się kolejna ofiara w tej sprawie. Tym razem bestialsko uduszona…

Dowód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dowód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nadal tu sypiałem. Często wydawało mi się, że ona jest niezwykle blisko. Czasami budziłem się wczesnym rankiem i wyciągałem rękę, szukając jej, zapominając. Słyszałem w ciemności to, co mi zostało w pamięci z jej śmiechu.

Mieliśmy szczęście w miłości, namiętnej i dobrze dobranej, niosącej obu nam satysfakcję. Pamiętam przede wszystkim jej płaski brzuch, nienabrzmiałe piersi, pamiętam lata wspaniałej zabawy, jej radosne orgazmy, gwałtowną, niewiarygodną ekstazę wytrysku. Lepiej pamiętać właśnie to.

Teraz w pokoju było spokojnie. Żadnej niewidzialnej obecności. Nie unosił się w nim żaden niespokojny duch.

Jeśli żyłem z duchami, to były we mnie: Emma, ojciec i tytaniczna postać dziadka, niemożliwie dzielnego. Żyli we mnie, nie potępiając, ale nie pocieszając. Bezustannie zmagałem się z tym, by pogodzić się z nimi, gdybym tego nie robił, byłbym zgubiony, ale i tak cała trójka rzucała długie cienie.

Ciąża mogła ostatnio podnieść ciśnienie Emmy, powiedzieli. To się często zdarza. Wyższe ciśnienie wytworzyło zbytnie napięcie w przeciekającym naczyniu, otwierając je szerzej… zbyt szeroko.

Sama ciąża, powiedzieli, przeważyła szalę na stronę śmierci. Wprawdzie obydwoje chcieliśmy mieć dzieci, jednak ziarno, które zasiałem, zabiło ją.

15

Następnego ranka, wchodząc do sklepu, zastanawiałem się, co mógłbym zaproponować sierżantowi Ridgerowi w zamian za próbkę whisky z „Silver Moondance”. Jednak on sam rozwiązał ten problem, zjawiając się niemal natychmiast po moim przyjściu pod drzwiami sklepu, jakby ściągnięty siłą telekinezy.

– Dzień dobry – powiedział, kiedy wpuściłem go do środka. Płaszcz przeciwdeszczowy ściągnięty paskiem, buty wyczyszczone, włosy wyszczotkowane. Czyżby nie słyszał, zastanawiałem się, że ostatnio policjanci w cywilu powinni nosić niechlujne dżinsy i wyglądać na bezrobotnych?

– Dzień dobry – odpowiedziałem, zamykając za nim drzwi. – Czy mogę panu coś sprzedać?

– Informację. – Jak zawsze był śmiertelnie poważny, stanął pewnie pośrodku sklepu na rozstawionych nogach.

– Hm, słucham.

– Czy z pana ręką gorzej? Ostatnim razem nie trzymał jej pan na temblaku.

– Nie gorzej. Wygodniej.

Nie przyniosło mu to wyraźnej ulgi, ale poczuł się pewniej. – To dobrze. Wobec tego składam panu oficjalną prośbę o pomoc w naszym śledztwie.

– Jaką pomoc? W jakim śledztwie?

– To bezpośrednia sugestia nadinspektora Wilsona.

– Czyżby? – pytałem zaciekawiony. – Do mnie osobiście?

– On sam zasugerował pańską osobę. – Ridger chrząknął. – W związku z naszym dochodzeniem w sprawie otrzymanych skarg na jakość produktów dostarczanych przez lokale z wyszynkiem, nie tylko „Silver Moondance”.

– Ee… – zająknąłem się. – Sierżancie, czy może pan sobie darować ten żargon?

Ridger popatrzył na mnie zaskoczony. W jego biurokratycznym umyśle to, co powiedział, rysowało się pewnie z wyjątkową jasnością.

– W toku śledztwa w sprawie zamordowania Zaraca padła sugestia, że należy pójść tropem niektórych innych skarg dotyczących nieprawidłowości na terenie całego regionu. Wczoraj odbyła się regionalna konferencja na najwyższym szczeblu, w której ja też uczestniczyłem jako ten oficer, który był na miejscu w chwili wykrycia fałszerstwa trunków, i nadinspektor Wilson zwrócił się do mnie bezpośrednio z prośbą o zabezpieczenie pańskiej pomocy tak jak poprzednio. Powiedział, że jeśli uda nam się znaleźć inny lokal, gdzie sprzedaje się jedną whisky jako drugą i jeśli ta whisky okaże się podobna lub identyczna z tą w „Silver Moondance”, możemy również znaleźć trop do dostawcy i mordercy Zaraca. Warto spróbować, powiedział, ponieważ jest tak niewiele innych wątków dochodzeniowych. Wobec tego jestem tutaj.

Wpatrywałem się w niego całkiem oszołomiony.

– Zaprasza mnie pan na wędrówkę po pubach?

– No… jeśli musi pan to w ten sposób określić, to tak.

Pięknie, pomyślałem. Zachwycająco. Pięćdziesiąt tysięcy barów stąd do Watford… z takim tylko ułatwieniem, że na policyjnej liście znalazło się kilka miejsc najbardziej podejrzanych.

– Czy pan będzie mnie woził tak jak poprzednio? – spytałem.

– Taka służba została mi przydzielona. – Nie można się było zorientować, czy mu to odpowiada, czy nie. – Czy mogę uznać, że będzie pan dyspozycyjny?

– Może pan. A kiedy?

Spojrzał na swój skomplikowany zegarek. – Dziesiąta piętnaście.

– Dziś rano?

– Oczywiście. Teraz pojadę się zameldować i później po pana przyjadę.

– W porządku. Aha, sierżancie, czy może pan przywieźć butelkę whisky Bell’s z „Silver Moondance”?

Na jego twarzy odmalowała się pełna powątpiewania koncentracja.

– Chciałbym jej jeszcze raz spróbować – wyjaśniłem. – Minęło dziesięć dni od naszej wizyty w „Silver Moondance”. Jeśli szuka pan tej właśnie whisky, muszę ją znać na tyle dobrze, żeby wszędzie ją poznać.

Wydało mu się to logiczne, bo powiedział: – Zgłoszę taki wniosek.

– Mmm… proszę powiedzieć, że to jest konieczne. Inaczej nie będę mógł spełnić pańskiej prośby.

– No dobrze. – Wyjął notes i coś zapisał, sprawdzając przy tym godzinę i zapewne dopisując na końcu: 9.14.

– Do ilu barów pojedziemy?

– Lista jest dosyć długa – powiedział rzeczowym tonem. – Oczywiście to duży obszar. Mój szef ma nadzieję, że zdążymy zakończyć śledztwo w dwa tygodnie.

– Dwa tygodnie!

– Pracując codziennie od dziesiątej trzydzieści do czternastej, w oficjalnych godzinach otwarcia barów.

– Czy to jest oficjalne zajęcie z wynagrodzeniem?

Zastanowił się głęboko, zanim odpowiedział: – Mówiło się o tym.

– No i co?

– Mieli dyspozycyjnego eksperta konsultanta, ale właśnie poszedł na emeryturę i wyjechał do Hiszpanii. On dostawał pieniądze. Oczywiście.

– Jak często… tak konsultował?

– Nie wiem dokładnie. Ja widziałem go tylko raz czy dwa. Tak jak pan potrafił odróżnić wszystko po smaku. Bo ludzie z Ceł i Akcyzy posługują się instrumentami, tak jak ci z Miar i Wag. Interesuje ich zawartość alkoholu, nie smak.

– Sprawdzali któryś lokal z tej listy?

– Wszystkie – powiedział z dezaprobatą, a ja przypomniałem sobie, co mi mówił wcześniej, że ktoś z jednego z tych urzędów uprzedził „Silver Moondance” o wizycie kontroli.

– Bez powodzenia?

– Nie doprowadziło to do żadnego oskarżenia. Istotnie.

– W porządku, sierżancie. Pan prowadzi, ja piję, ale muszę tu wrócić trzeźwy koło trzeciej, bo mam się pokazać w szpitalu na kontrolę ręki.

Oddalił się bardzo z siebie zadowolony, a pół minuty po dziewiątej trzydzieści pojawiła się pani Palissey z Brianem. Wytłumaczyłem, że teraz codziennie aż do wczesnego popołudnia nie będzie mnie w sklepie, obiecałem, że od jutra załatwię jej jakąś pomoc i będę wdzięczny, jeśli dzisiaj rano poradzi sobie sama.

– Pomoc? – Była wyraźnie dotknięta. – Nie potrzebuję pomocy.

– A co z przerwą na lunch…?

– Przyniosę coś z domu i zjemy na zapleczu. Nie chcę, żeby plątał mi się tutaj ktoś obcy. Sami z Brianem wszystko załatwimy. A pan niech sobie trochę odpocznie, bo nie wygląda pan najlepiej.

Miałem na końcu języka, że praca dla policji nie jest ideałem odpoczynku, ale przyszło mi do głowy, że tak naprawdę to sprawia mi ona przyjemność. Nie wahałem się ani chwili, czy przyjąć propozycję Ridgera, a właściwie Wilsona. Pochlebiało mi to, że uważano mnie za eksperta. Godna pożałowania próżność. Śmiej się z siebie, Tony. Zachowaj ludzkie odruchy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dowód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dowód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dowód»

Обсуждение, отзывы о книге «Dowód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x