Francis Dick - Dowód

Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Dowód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dowód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dowód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tony Beach, po śmierci żony Emmy, sam prowadzi sklep z winami. I jak co roku na podsumowanie sezonu wyścigów konnych w domu Jacka Hawthorna dostarcza alkohol. Ale tym razem huczne przyjęcie kończy się tragedią. Rozpędzony furgon do przewozu koni trafia w tłum i tratuje gości.
Wypadek czy celowe działanie? Zwłaszcza że ginie Larry Trent, właściciel lokalu, gdzie podaje się podrabianą whisky. I gdzie policja była już bliska zamknięcia sprawy. Prowadzącemu śledztwo Ridgerowi potrzebny jest teraz Tony Beach – jako ten, który zna się na alkoholach. A uciekający od samotności Tony przyjmuje tę rolę ochoczo. Dopóki nie pojawi się kolejna ofiara w tej sprawie. Tym razem bestialsko uduszona…

Dowód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dowód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Naprawdę? – nadzieje Ridgera wzrosły. – Zamierza pan spróbować?

Skinąłem głową i podszedłem do baru, ale pani Alexis znowu zajmowała się kominkiem. Wilfred za pomocą dmuchawy jedynie powiększał ilość dymu.

– Komin jest chyba zablokowany – stwierdził, próbując tym samym się usprawiedliwić.

– Zablokowany? – dopytywała się pani Alexis. – A jak to możliwe? – Zastanowiła się nie dłużej niż dwie sekundy. – Chyba że zbudował w nim gniazdo jakiś cholerny ptak, jak trzy lata temu.

– Lepiej poczekajmy, aż go przeczyszczą – proponował Wilfred.

– Poczekajmy? Wykluczone. – Ruszyła w stronę baru. – Zaraz wracam – powiedziała, widząc, że czekam. – Gniazdo ptasie. Cholerne ptaszyska w moim kominie! Już kiedyś to zrobiły, zaraz je wykurzę. Takje postraszę, że popamiętają na całe życie.

Nie zadałem sobie trudu, żeby przypomnieć o tym, że w październiku gniazda na ogół są niezamieszkane. Na pewno o tym wiedziała. Uśmiechała się też z szelmowską beztroską, kiedy wyłoniła się zza baru, trzymając w ręku osławioną strzelbę, do której ładowała nabój. Zdawało się, że u większości obecnych w hallu ten widok wywołuje podobną reakcję jak u mnie. Nikomu nawet nie przyszło do głowy, żeby ją powstrzymać, kiedy maszerowała w stronę kominka.

Ridger z niedowierzaniem otworzył usta.

Pani Alexis wetknęła całą strzelbę w przepastną czeluść kominka i odsunąwszy się na długość ramienia, bezceremonialnie pociągnęła za spust. We wnętrzu rozległ się przytłumiony huk i odgłos upadającej broni, którą w chwili szarpnięcia rzuciła na stertę polan. Wszyscy obecni wytrzeszczali oczy, ale pani Alexis spokojnie podniosła upuszczoną własność i wróciła do baru.

– Jeszcze jedną Bell’s? – spytała, wkładając strzelbę pod ladę. – I sok pomidorowy?

– No… – wydukałem.

Śmiała się. – Najszybszy sposób przeczyszczenia komina. Nie wiedział pan o tym?

– Nie.

– To stara strzelba… ma wykrzywioną lufę. Nie potraktowałabym tak dobrej broni. – Spojrzała na kominek. – W każdym razie zaczyna mniej dymić.

Wydawało się, że ma rację. Wilfred znowu klęczał z dmuchawą, ale teraz dym unosił się do góry, nie rozchodził się po całym pomieszczeniu. Wytrzeszczone dotychczas oczy widzów wróciły na miejsce, usta powoli się zamknęły, nawet usta Ridgera.

– Poproszę Laphroaig – powiedziałem. – Czy mógłbym popatrzeć na listę win?

– Wszystko, czego pan sobie życzy. – Musiała się mocno wyprostować, żeby sięgnąć do butelki Laphroaig, ale nalała porządną miarę. – Po co pan tu przyszedł z tym policjantem? – Błyszczące oczy wpatrywały się we mnie. – Ten policjant nie przyszedłby tutaj tylko po to, żeby się napić. Nie on. Nie na sok pomidorowy. I nie o tak wczesnej porze.

Zapłaciłem za Laphroaig i wziąłem listę win, którą mi podała.

– Szukamy szkockiej, która wylądowała w „Silver Moondance” w butelce Bell’s – wyjaśniłem. – To znaczy większych jej ilości…

Bystry wzrok nabrał intensywności.

– Tu jej nie znajdziecie.

– Nie, nie przypuszczam.

– Czy sprowadziły was tu te skargi z zeszłego miesiąca?

– Tak, jesteśmy tu z powodu skarg.

– Nie pokazał mi pan żadnych pełnomocnictw. – Żadnego antagonizmu, pomyślałem, a więc i żadnej winy.

– Bo nie mam żadnych. Handluję winem.

– Winem? – Zastanowiła się chwilę. – A jak się pan nazywa? Powiedziałem jej, podając także nazwę mojego sklepu.

– Nigdy o panu nie słyszałam – powiedziała pogodnie. – Pozna pan tę szkocką, jeśli pan jej spróbuje?

– O to generalnie chodzi. Poznam.

– Więc powodzenia. – Obrzuciła mnie rozbawionym spojrzeniem i zajęła się kolejnym klientem, a ja z moją szklaneczką poszedłem do stolika Ridgera, przekonany, że Laphroaig nie okaże się niczym innym.

– To haniebne. Powinienem ją aresztować – stwierdził sierżant.

– Na jakiej podstawie?

– Wystrzał z broni palnej w miejscu publicznym.

– Wnętrze komina nie jest miejscem szczególnie publicznym.

– To nie jest powód do żartów – oświadczył poważnie.

– Dym się zmniejsza. Strzał okazał się skuteczny.

– Myślałem, że ma pan dosyć strzałów na całe życie.

– To prawda.

Wypiłem Laphroaig: dymny, torfowy, dębowo-wiekowy historyczny Laphroaig, absolutnie autentyczny.

Ridger z trudem ukrywał rozczarowanie, narzekał na ceny i kręcił się niecierpliwie, kiedy czytałem bogatą, ręcznie napisaną listę win. Były tu wszystkie znane nazwy z „Silver Moondance” oprócz dziesiątków innych, ale kiedy pokazałem to sierżantowi, oświadczył sztywno, że otrzymał polecenia, które obejmują wyłącznie whisky.

Zamyślony zaniosłem listę win z powrotem do baru i poprosiłem panią Alexis o butelkę St Estephe.

Uśmiechnęła się. – Z największą przyjemnością. Odkorkować?

– Jeszcze nie. – Razem z nią przejrzałem listę win, wybierając St Emilion, Mäcon, Valpolicelle, Voley i Nuits St Georges.

– Oczywiście – odparła spokojnie. – Chce pan wszystkie?

– Tak, poproszę.

Zniknęła na chwilę, powróciła, niosąc koszyk z przegródkami, w których spoczywało sześć zamówionych butelek. Wziąłem każdą z nich i oglądałem etykiety, wszystkie miały odpowiednie nazwy, ale złe roczniki.

– Sprzedaliśmy już cały rocznik 1979 – wyjaśniała cierpliwie, kiedy zwróciłem jej na to uwagę. – Ciągle uaktualniamy listę win i dlatego jest pisana ręcznie. Aktualnie też piszemy już nową. Obecne wina są lepsze. Więc chce pan je, czy nie?

– Przepraszam, nie.

Bez komentarza postawiła koszyk z butelkami za barem u swoich stóp i uśmiechnęła się do mnie uprzejmie.

– Czy zna pani „Silver Moondance”? – spytałem.

– Ze słyszenia. Wszyscy w okolicy znają. Nigdy tam nie byłam. Nie w moim stylu. Ale słyszałam, że to i tak już równia.

– Równia…?

– Równia pochyła – wyjaśniła cierpliwie. – Bank żąda zwrotu hipotecznej pożyczki. Od dzisiejszego ranka cały personel już nie pracuje. Jeden z szefów kuchni dzwonił do mnie w sprawie pracy. – Mówiła to z rozbawieniem, jakby zamknięcie tamtego lokalu było komiczne, ale właściwie od chwili naszego przyjścia wyrazjej twarzy się nie zmienił, mięśnie policzków zdawały się zastygłe w wyrazie drwiny.

– W „Silver Moondance” sprzedawali jedno wino pod sześcioma różnymi etykietami – objaśniłem spokojnie.

Wyraz jej twarzy nie uległ zmianie, rzuciła tylko okiem na koszyk u swoich stóp.

– Tak, właśnie te – powiedziałem. – A raczej, niezupełnie te.

– Czy pan chce mnie obrazić?

– Nie, chcę panią po prostu poinformować.

Błyszczące oczy wpatrywały się we mnie niemal nieruchomo. – I szuka pan nie tylko szkockiej, ale również tego wina?

– Tak.

– Żałuję, ale nie mogę panu pomóc.

– Może to lepiej.

– Dlaczego?

– No… nie sądzę, żeby zbyt dokładna wiedza o tym winie zapewniała bezpieczeństwo. Główny kelner w „Silver Moondance” niewątpliwie wiedział, co sprzedaje… no i nie żyje.W jej twarzy nic się nie zmieniło. – Nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo – powiedziała. – To mogę panu obiecać. Czy chce pan coś jeszcze?

Pokręciłem przecząco głową. – Będziemy się zbierali. Jej wzrok prześlizgnął się po mnie i zatrzymał się na Ridgerze. Wciąż bez najmniejszej zmiany wyrazu twarzy powiedziała:

– Podeślijcie mi tu lepiej kogoś, kto pohuśta się na żyrandolu. Pokażcie mi prawdziwego mężczyznę. – Spojrzała na mnie, kpina w jej wzroku była wyraźna i nieukrywana. – Świat jest taki cholernie nudny…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dowód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dowód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dowód»

Обсуждение, отзывы о книге «Dowód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x