Dorothy Sayers - Kat poszedł na urlop
Здесь есть возможность читать онлайн «Dorothy Sayers - Kat poszedł na urlop» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Kat poszedł na urlop
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Kat poszedł na urlop: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kat poszedł na urlop»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Kat poszedł na urlop — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kat poszedł na urlop», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
W każdym razie czułem się coraz i coraz okropniej, aż stwierdziłem, że to stara panna, siedząca w przeciwległym kącie po mojej stronie, musi ukrywać kota w jednym ze swych niezliczonych koszyków. Czy nie poprosić jej o wystawienie go na korytarz? a może wezwać konduktora i kazać go usunąć? ale wiedziałem, jak głupio by to zabrzmiało, więc postanowiłem zacisnąć zęby i przetrwać. Nie mógłbym twierdzić, że to bydlę jest uciążliwe, czy coś w tym rodzaju, a starsza pani wyglądała całkiem sympatycznie: czy to jej wina, że ja mam bzika na tym punkcie? Żeby zająć myśli czym innym, patrzyłem na dziewczynę.
A było na co popatrzeć.
Bardzo szczupła, ciemnowłosa, o takiej śmiertelnie białej karnacji, co kojarzy się z kwiatem magnolii. Miała też zdumiewające oczy – w życiu podobnych nie widziałem – wyjątkowo blady brąz, niemalże bursztyn, szeroko rozstawione i nieco skośne, jak gdyby świecące własnym blaskiem od wewnątrz, jeżeli wiesz, co mam na myśli. Nie wiem, może to brzmi – żebyś tylko nie myślał, że mi zawróciła w głowie, czy coś – w istocie nawet mi się wcale nie podobała, choć mogę sobie wyobrazić, że jakiś inny mężczyzna mógłby dla niej oszaleć. Po prostu była niezwykła, i na tym koniec. Ale bez
względu na to, jak bym się próbował zająć czymś innym, to niemiłe uczucie prześladowało mnie, aż poddałem się i wyszedłem na korytarz. Wspominam o tym, żebyś łatwiej zrozumiał resztę. Gdybyś sobie mógł uświadomić, jak potwornie ja czuję się w obecności kota – choćby i zamkniętego w koszyku, nieważne – zrozumiałbyś, dlaczego kupiłem rewolwer.
No, więc dojechaliśmy do Hexham Junction, czyli następnej stacji za Little Hexham, i tam już na peronie czekał poczciwy Merridew. Dziewczyna również wysiadła – ale starsza pani z kotem, dzięki Bogu. jechała dalej – i właśnie podawałem jej manatki, kiedy Merridew podbiegł z powitalnym okrzykiem.
– Hej! – zawołał. – To cudownie! Już zapoznaliście się? – Wtedy połapałem się, że ta dziewczyna to pani Merridew, która wybrała się na zakupy do stolicy, i wyjaśniłem jej, że moje plany uległy zmianie – a ona powiedziała, jak to wspaniale, że mogłem przyjechać – to co zwykle. Zauważyłem wtedy, jaki ona ma urzekający, niski głos i jaki wdzięk w każdym ruchu, i zrozumiałem – choć nie podzielałem tego uczucia, podkreślam – dlaczego Merridew tak się w niej rozkochał.
Wsiedliśmy do jego samochodu – pani Merridew z tyłu, a ja obok niego – i tak dobrze mi było czuć powietrze i pozbyć się tego dręczącego wrażenia, jakby naelektryzowania, które czułem w pociągu! Opowiedział mi, jakie to wymarzone dla nich miejsce i że Felice -jak to określił – odżyła jak nowo narodzona. Stwierdził, że on też czuje się tu świetnie; aleja pomyślałem, że wygląda raczej na ciągnącego resztkami i w nerwach.
Spodobałaby ci się ta gospoda, Harringay. Prawdziwa, staroświecka gospoda, z tych najosobliwszych, a wszystko w niej autentyczne: nie jakieś tam starocie z Tottenham Court Road. Zjedliśmy posiłek, po czym pani Merridew stwierdziła, że jest zmęczona; więc położyła się wcześnie, a Merridew i ja, wypiwszy po jednym, wybraliśmy się na przechadzkę po wiosce. To niewielka osada, położona tam, gdzie pieprz rośnie; wszyscy gaszą światła o dziesiątej; domki pokryte strzechą z okienkami strychów, nastroszonymi jak kosmate uszy, tylko pomrukują przez sen. Załoga, którą kierował Merridew, oczywiście tu nie nocowała; postawili sobie baraki przy zaporze, oddalone milę od wioski.
Gospodarz właśnie zamykał bar, kiedyśmy weszli: postawny drab o twarzy kompletnie pozbawionej wyrazu. Jego żona była chuda, z włosami jak piasek, wyglądająca na zbyt przydeptaną, aby mogła otworzyć usta. Ale później przekonałem się, że to złudzenie, bo kiedy gospodarz chlapnął sobie parę głębszych po ósmej i przejawił jak gdyby chęć zabawienia się do późna, małżonka wyprawiła go na górę jednym gestem i spojrzeniem, od którego aż oklapł. W ten pierwszy wieczór siedziała na ganku i prawie nie spojrzała na nas, kiedyśmy ją mijali. Zawsze sprawiała jakoś niezręczne wrażenie, ale dom utrzymywała w nieskazitelnym porządku i czystości.
Dali mi wspaniały pokój tuż pod nawisem okapu, z szerokim, niskim oknem wychodzącym na ogród. Wyciągnąłem się w pościeli pachnącej lawendą i usnąłem, zanim byś doliczył do dziesięciu. Rozumiesz, byłem zmęczony. Ale przebudziłem się w nocy. Było mi za gorąco, więc odrzuciłem parę koców i podszedłem do okna, żeby odetchnąć. Ogród był skąpany w świetle księżyca i ujrzałem, że na trawniku coś dziwnie wije się i skręca. Wpatrywałem się w to przez dłuższą chwilę, nim poznałem, że to dwa koty. Nie przeszkadzały mi na tę odległość, więc poprzyglądałem się im trochę, zanim wróciłem do łóżka. Kotłowały się jeden przez drugiego, uskakiwały i goniły swe cienie po trawie, zajęte swymi tajemniczymi sprawami, z powagą, jak to zwykle koty. Wyglądało to na rodzaj rytualnego tańca. Potem coś jakby je spłoszyło i pierzchły.
Położyłem się, ale nie mogłem zasnąć. Nerwy miałem rozedrgane. Leżałem, patrząc w okno i nadsłuchując, jak coś szeleści w liściach bujnej głicynii, pnącej się po mojej stronie domu. Potem coś upadło z miękkim tąpnięciem na parapet: był to wielki cypryjski kot.
Proszę? No, taki w szare i czarne paski. Tak, pręgowany, U nas je nazywają kotami z Cypru albo cypryjskimi. W życiu nie widziałem takiego potwora! Stał z głową przechyloną na bok, łagodnie czochrając się uszami o pion framugi.
Jasne, że nie mogłem tego znieść! Przepędziłem to bydlę, a ono się bezszelestnie wyniosło. Mimo upału zamknąłem okno na cztery spusty. Wydało mi się, że słyszę gdzieś daleko w krzakach ciche miauczenie; a potem już nic. Natychmiast usnąłem i leżałem jak kłoda, aż pokojowa przyszła mnie obudzić.
Nazajutrz Merridew zawiózł nas samochodem, żebyśmy obejrzeli miejsce, gdzie stanie zapora, i wtedy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że nerwy Felice ciągle nie są w porządku. Pokazywał nam, gdzie odprowadzono część rzeki w bystry, wąski kanał, który miał napędzać prądnicę elektrowni. Nad kanałem położono dwie deski, po których Merridew chciał nas przeprowadzić, abyśmy zobaczyli maszynę. Nie było to przejście zbyt dalekie ani też ryzykowne, lecz pani Merridew stanowczo odmówiła i wpadła w histerię, kiedy ją próbował nakłonić. W końcu poszliśmy z nim we dwóch i sami oDejrzeliśmy tę maszynerię. Kiedy wróciliśmy, odzyskała już równowagę i przepraszała za swe niemądre zachowanie. Merridew się oczywiście gęsto usprawiedliwiał i poczułem, że mnie tu być nie powinno. Później wytłumaczyła mi, że jako dziecko wpadła do rzeki, omal się nie utopiła i został jej po tym – jak to się mówi – uraz na tle płynącej wody. Z wyjątkiem tego drobnego incydentu nigdy nie słyszałem, w czasie mego pobytu, aby padło między nimi choć jedno ostrzejsze słowo; i przez cały tydzień nie zauważyłem niczego, co by świadczyło o najdrobniejszej skazie w kwitnącym zdrowiu pani Merridew. Co więcej! w miarę jak dzień po dniu szło na letnie przesilenie i wzmagał się upał, z ciała jej aż promieniowała żywotność. Jakby ją coś rozświetlało od wewnątrz.
Merridew ciężko pracował i nie było go całymi dniami. Uważałem, że to przesada i spytałem go, czy źle sypia. Wprost przeciwnie – odpowiedział mi – zasypia, ledwie głową dotknie poduszki, a nawet – co u niego wyjątkowe – nic mu się nie śni. Ja też czułem się całkiem dobrze, tylko rozleniwiony od upału i nieskłonny do wysiłku. Pani Merridew zabierała mnie ria długie przejażdżki samochodem. Siedziałem w nim godzinami, na wpół uśpiony od pędu ciepłego powietrza i mruczenia motoru, przyglądając się, jak ona prowadzi, wyprostowana przy kierownicy, z oczyma wpatrzonymi bez mrugnięcia w nawijającą się drogę. Zwiedziliśmy cały kraj na południe i wschód od Little Hexham, a na północ dojechaliśmy.-raz czy drugi aż do Bath. Kiedyś zaproponowałem, abyśmy skręcili przez most na wschód i zapuścili się w te pięknie wyglądające okolice leśne, ale jej ten pomysł się nie spodobał; oświadczyła, że tam drogi są złe i że krajobraz po drugiej stronie rzeki nie jest wart oglądania.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Kat poszedł na urlop»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kat poszedł na urlop» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Kat poszedł na urlop» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.