ANIELA
Ach, gdyby można miłości dać wiarę,
Byłoby szczęście większe na tym świecie?
KLARA
Było przed laty, wszak pamiętasz przecie,
Cośmy czytały?
ANIELA
Czy ja mam w pamięci?
Jak tylko wspomnę, w głowie mi się kręci.
Pani Dobrójska, Aniela, Klara, Albin.
Albin, wszedłszy, opiera się o ścianę blisko stolika i z założonemi rękami, często wzdychając, oka nie spuszcza z Klary.
PANI DOBRÓJSKA
wchodząc, do Albina:
Kocha się, kto się kłóci, dawne to przysłowie.
KLARA
całując ją w rękę
PANI DOBRÓJSKA
do Klary:
KLARA
PANI DOBRÓJSKA
KLARA
ANIELA
Klara, moja mamo,
Bywa bardzo rozsądna.
KLARA
ANIELA
Zgadzamy się we wszystkiem.
KLARA
PANI DOBRÓJSKA
Kiedy dwie głowy radzą daremnie,
Rozsądna zatem Klara rozsądnej Anieli
Zapewne jej uwagi rozsądnej udzieli,
Że grzeczność, a szczególniej w swojej matki domu,
Najmniejszej przynieść krzywdy nie może nikomu;
A nawzajem Aniela poradziła Klarze,
Że obojętność szydzić niekoniecznie każe.
KLARA
kłaniając się nisko Albinowi
Panie Albinie, bardzo dziękujemy.
ANIELA
do Dobrójskiej
Trzebaż się starać o pana Gustawa?
PANIE DOBRÓJSKA
Ale nie krzywić, nie dąsać się zawsze.
Siadają przy okrągłym stoliku i robótki biorą, prócz Klary.
ANIELA
szybka rozmowa
KLARA
ANIELA
Mamże 14 14 mamże (daw.) – czyż mam, mam przecież. [przypis edytorski]
go błagać o względy łaskawsze?
KLARA
Mówić, gdy milczy; gdy nudzi, zabawiać?
ANIELA
ironicznie
I jakaż na wsi może być zabawa!
KLARA
podobnie, coraz prędzej
I z wieśniaczkami o czemże rozmawiać!
ANIELA
O pięknym czasie 15 15 piękny czas – tu (z fr. beau temps ): ładna pogoda. [przypis edytorski]
, albo słotnej porze.
KLARA
Miejskim rozumem zaćmiłby nas może.
ANIELA
Przez litość, gęstą daje mu zasłonę.
KLARA
Przez litość, drzemiąc, stara się o żonę.
PANI DOBRÓJSKA
Już to mnie przegadacie, moje piękne damy.
ANIELA
Ależ, mamo kochana! cóż my robić mamy?
KLARA
Kiedy na sofie rozparty szeroko,
Półgębkiem gada, śpi na jedno oko,
Mamyż mu śpiewać arietkę wesołą?
Albo z girlandą tańcować wokoło?
Klara, mówiąc ostatni wiersz, robi kilka kroków tańca z chustką w ręku. Albin rzuca się i odrzuca krzesło za nią stojące.
ALBIN
KLARA
ALBIN
KLARA
rozgniewana
Ach! Z panem… prawdziwie…
Nawet potknąć się nie można!
ALBIN
ANIELA
do Dobrójskiej
PANI DOBRÓJSKA
śmiejąc się
Ja sama się dziwię.
Nie arietki, nie, ani też balety,
Lecz grzeczność, skromność, to wasze zalety.
KLARA
ironicznie
Zresztą, jest Radost, jest Albin, jest Gustaw…
Trzech mężczyzn! to sąd podług męskich ustaw;
Trzech! razem! ogrom! i czegóż im trzeba?
Cóż rozum kobiet, ten słaby twór nieba,
Co się im zbliżyć nawet praw nie rości,
Dałby za korzyść tym sędziom honoru,
Wszechwładcom świata, skarbonom mądrości?
Nasze uczucia, nie sięgając wzoru,
Na męskiej duszy twór zawsze wyniosły
Pęta by tylko albo skazę niosły.
PANI DOBRÓJSKA
Nie wszystko straszne, co czasem zastrasza.
Mają wady mężczyźni, ma także płeć nasza;
Zatem szalę rozsądku ta strona przeważa
Co swoje błędy karci, a cudzym pobłaża.
P. Dobrójska, Aniela, Klara, Albin, Gustaw.
Albin stoi przy prawej stronie sceny, przy nim siedzi przy stole pierwsza Klara, druga Aniela, trzecia Dobrójska, robótkami zajęte. – Gustaw wchodzi i, skłoniwszy się, stawia krzesło na środku – siada obrócony do parteru trochę na przodzie sceny – Gustaw w tej scenie mówi z roztargnieniem, aby tylko co mówić, z początku swoim ubiorem zajęty.
GUSTAW
Przecie deszcz ustał – pogodniej na niebie.
KLARA
Arcyprzyjemna aura, w samej rzeczy.
Do Anieli
Że grzecznie bawię, nikt już nie zaprzeczy.
A teraz kolej, Anielo, na ciebie.
PANI DOBRÓJSKA
do Klary z nieukontentowaniem
Klaro, czy znowu?
do Gustawa
Albin mówił właśnie,
Że z nowej chmury nowa grozi słota.
ALBIN
Dla mnie pochmurno, ach, nawet ciemnota.
Bo i nadzieja powoli już gaśnie,
Kiedy mym smutkiem Klara ucieszona.
KLARA
zniecierpliwiona
Ach nie, wcale nie, smuci się, i bardzo.
GUSTAW
zawsze z roztargnieniem, byle co mówić
KLARA
Mężczyźni tem gardzą
Lubo w tej pracy najprędsza obrona
Przeciw tym nudom, w które wieś obfita.
PANI DOBRÓJSKA
do Klary z nieukontentowaniem
KLARA
GUSTAW
Читать дальше