Antonina Domańska
Trzaska i Zbroja
Z ulicy Floriańskiej ku kościołowi Panny Marii szedł niemłody wieśniak z tobołkiem na plecach. Kożuch miał wyszarzany, czapkę wytartą, twarz zmizerowaną, ale siwe oczy, osadzone głęboko i jakby przyczajone pod krzaczastymi brwiami, spoglądały przenikliwie, a lekko wysunięta naprzód dolna szczęka nadawała tej twarzy wyraz silnej woli czy uporu.
Spojrzał w Rynek. Mało jeszcze było ludzi. Jakkolwiek dzień targowy zgromadzał dwa razy w tygodniu tłumy przekupniów i kupujących, dziś jakoś jeszcze się nie zeszli. Może dla 1 1 dla (daw.) – z powodu. [przypis edytorski]
niepogody, bo zimny, gęsty deszczyk prószył od wczesnego rana.
Chłop zrobił kilka kroków ku Sukiennicom, pomruczał coś sam do siebie, machnął ręką i zawrócił do kościoła.
Jak to było powszechnie przyjęte w średnich wiekach, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie, że cmentarze otaczały kościoły parafialne, tak też i plac dokoła Panny Marii zasiany był gęsto kamiennymi i drewnianymi krzyżami.
We drzwiach od strony północnej siedziała staruszka grubymi chustami poowijana i odmawiała różaniec, chuchając kiedy niekiedy w skostniałe palce.
– Niech będzie pochwalony… Jak się macie, Jacentowa? – rzekł wieśniak.
– Na wieki amen. Jak groch przy drodze – odpowiedziała babka. – Włóczę jeszcze te nogi po bożym świecie, ale każdy dzień mocy ujmuje, a ciężkości na kark przyrzuca. Człek się chyli, chyli ku tej świętej ziemi, aż i przyjdzie ona ostatnia godzina, co się trza będzie piękniuśko w grobie położyć na wieczne odpoczywanie.
– Jużci, wedle 2 2 wedle (daw.) – koło. [przypis edytorski]
zadusznych dni zawdy 3 3 zawdy (daw.) – zawsze. [przypis edytorski]
smutek serce ogarnia, ale gdyby tak słoneczko się ukazało miasto 4 4 miasto (daw.) – zamiast. [przypis edytorski]
tych burych szmacisków na niebie, gdyby to maj się poczynał, a nie listopad, tobyście ta jeszcze podskoknęli co nieco, prawda?
– Dworuj 5 5 dworować (daw.) – żartować, kpić. [przypis edytorski]
se, Wojtek, dworuj, nijakiego poszanowania dla starszej siostry nie masz.
– Olaboga! Starszej! Dy 6 6 dy a. dyć (daw.) – przecież. [przypis edytorski]
i mnie się już obróciło na czterdziesty ósmy.
– Mądre słowo, na zdrowie ci. Swoje lata umiesz policzyć, a żem ja już z nieboszczykiem Jacentym z Krakowa na Łobzów na twoje chrzciny chodziła, to ci za mało?
– E, gdzie byśmy się ta o byle co przemawiali! Nie latami człek się starzeje, ino 7 7 ino (daw.) – tylko. [przypis edytorski]
biedą a turbacją 8 8 turbacja (z łac.) – zmartwienie. [przypis edytorski]
. Ja bym was zaprowadził do mojej chałupy z dziurawą strzechą, co deszczówka jak bez 9 9 bez (gw.) – przez. [przypis edytorski]
przetak 10 10 przetak – sito z dużymi otworami. [przypis edytorski]
dzieciom prosto do łóżka leci. Ja bym wam kazał słuchać, jak te siedem Chrobaków jeść wołają abo ze zimna zębami klekocą. Ja bym wam…
– A cóżem to ja starościna czy żona rajce krakowskiego? Na złotej lamie spać legam, paśne kury zajadam, a miodownikiem 11 11 miodownik – rodzaj ciasta. [przypis edytorski]
pogryzam? W biedziem się ulęgła, jako i ty, na biedowanie z domu poszła i biedą cały wiek się karmię. Ino w twojej rozwalonej chałupie zdrowie mieszka, twojej żony ani twoich siedmi dziecek śmierć się nie ima, a u mnie co? Pięciorom ich miała jako palców u ręki, wszystkie Pan Jezus pozabierał, święta Jego wola. Ty masz kobietę uczciwą, pracowitą, posłuszną; ona ma ciebie dobrego, trzeźwego chłopa, a ja kogo? Ten poczerniały krzyżyk pod cmentarnym płotem, co nań czternaście roków od rana do nocy pozieram, w kościelnych drzwiach siedzący. Ani się równaj ze mną, mizerną babką proszalną 12 12 babka proszalna – żebraczka. [przypis edytorski]
spod Panny Maryje!
– Darujcie, siostro miła – pokornie odezwał się chłop – nie domawiajcie 13 13 domawiać (daw.) – przygadywać. [przypis edytorski]
mi tyla. Mniemałem, że sobie pogadamy, pocieszymy się i ozweselimy oboje, a tu, jak na przekór, wszelakie gorzkości ze serca na język wypłynęły. Ot, lepiej powiadajcie, co słychać w mieście. Trzy tygodnie na targu nie byłem, bo z próżnymi rękoma i z pustą kaletą 14 14 kaleta – noszony przy pasie skórzany woreczek na pieniądze. [przypis edytorski]
po co szedł będę na Rynek?
– A dziś? – spytała babka, spoglądając na tobołek.
– Ano, masła osełczynę, sera dwie plaskanki i kopkę 15 15 kopa – 60 sztuk. [przypis edytorski]
jaj, co moja uskładała od czterech młódek.
– I ty, człecze, o biedzie prawisz?! – roześmiała się Jacentowa, trzęsąc głową. – Krowa, kury, pańskie gospodarstwo!
– Teraz ja wam rzekę, co se dworujecie ze mnie, ino że ja waszej mowy do serca nie przybieram – odparł Wojciech spokojnie. – Krówkę się kupiło za sprzedane bursztyny, jeszcze po Margosinej matce. Bydlątko każdemu miłe, a zimne paciorki jeść nie dadzą. I tę morgę 16 16 morga – dawna miara powierzchni gruntu. [przypis edytorski]
jałowizny 17 17 jałowizna – tu: nieurodzajna ziemia. [przypis edytorski]
też choć raz w kielo czas 18 18 raz w kielo czas (gw.) – raz co jakiś czas. [przypis edytorski]
godzi się omaścić. A skąd nawozu, skoro w szopie pustki? Człek sam z dzieciskami głodem przymiera, byle srokata miała żarcia do woli. Masło, ser się sprzeda, a maślankę i serwatkę za przysmaki w niedzielę zjemy. Chleba swego nie ma, to w mieście u krowodrzanek trza kupić. Mąkę na zacierkę, krup jednych i drugich, na wszystko trzeba grosza. A soli? Jałową kaszę każdy zje, ino bez soli ani rusz. Ale ja tu o sobie wciąż rozpowiadam, a wy nic.
– Cóż gadać? Izdebkę na prałatówce w podwórcu mam, jako ci wiadomo, do śmierci podarowaną, a dziesięć czeskich co miesiąc mi przynosi pachołek pana burmistrzowy. To i starczy na łyżkę ciepłej strawy.
– Jacenty nieboszczyk, jako był chłop uczciwy i sprawiedliwy przez całe życie, tak wam jeszcze nawet swoją śmiercią dopomógł. Boga by w sercu nie mieli sławetni rajcowie 19 19 rajca – członek rady miejskiej. [przypis edytorski]
, gdyby się wami nie zaopiekowali.
– Wolej 20 20 wolej (daw.) – lepiej. [przypis edytorski]
bym onego za opiekuna miała. Niechby żył. Tobie się może zda, że na starość człek pamięć traci? Oj, oj, wiatr zdmuchuje ino listeczki z kwiatów, kolce zawdy zostają. Wesołe się zapomina. Co bolało, zawdy boli. Ile to ja razy przez dzień widzę mego Jacusia z roztrzaskaną głową, na marach! Ile razy śnił mi się cały krwią zalany!
– Ale z tej żałości waszej macie i pociechę stokrotną, że w służbie Najświętszej Bożej Matki śmierć go spotkała. Spadł ci z dachu, ale z kościelnego. Już mu tam w niebie nie pożałowali godnego miejsca – to pewna. A i na was za to Opatrzność boska pilnie pogląda, cobyście nędzy nie cierpieli.
– Słusznie gadasz, Wojtuś. Za wszystko trzeba dziękować Panu Jezusowi. Ale, com to jeszcze chciała rzec… Aha. Jest nas tu trzy babki do zamiatania kościoła i uprzątania pajęczyn. Każda ma dwa dni służby, a w świętą niedzielę wypoczynek. Niby to lekka robota, a przecie w moich leciech 21 21 w moich leciech (daw.) – w moim wieku. [przypis edytorski]
umęczenie wielkie. Jak się naschylam, nazginam, spod ławek, z kątów i zakamarków śmiecie powymiatam, to mi się zda, że mi het cosi gnaty połamało. W nocy, to się ani z boku na bok przewrócić nie zdolę 22 22 zdolę – dziś popr.: zdołam. [przypis edytorski]
.
Читать дальше