Dżek bardzo chciał prowadzić bibliotekę. Bo książki będą w szafce zamknięte na klucz. I trzeba pilnować porządku: żeby nie niszczyli, jak biorą. Każdą zwracaną książkę trzeba obejrzeć, każde najdrobniejsze uszkodzenie podkleić gumowanym papierem. Dżek na pewno by umiał. Pisze nie bardzo ładnie, toby którego poprosił. A zresztą już by się postarał.
Kiedy pani zapytała się – kto, Dżek chciał podnieść rękę. Ale teraz za późno: może i jego wyśmieją, może pani chce kogoś innego. Więc się nie odzywa.
Gdyby pani dała czas do namysłu. Niechby każdy parę dni pomyślał, zastanowił się i poradził. Jak ojcu radzono, żeby rzucił fabrykę i poszedł do majstra, który lepiej płaci – ojciec cały tydzień chodził, pytał się, dowiadywał. A to przecież nie byle co – bibliotekarz całej klasy, jeżeli się ma udać. Powiedzieć: „ja” – łatwo; toteż Fil może nie błaznował wcale, może naprawdę myślał, że to przyjemnie, i chciał się przydać na coś. Bo Fil jest lekkomyślny.
A pani była już zła, więc się jeszcze więcej śpieszyła.
– No i nikt się nie zgłasza? No, więc dobrze: niech nie będzie biblioteki, niech trzeci oddział nie umie czytać. No, Harry, właściwie ty powinieneś się podjąć.
Ale Harry mówi, że nie może.
– Więc która z dziewczynek, jeżeli chłopcy nie chcą. Gdyby szło o futbal 37 37 futbal (daw., z ang. football ) – piłka nożna. [przypis edytorski]
, pewnie by było wielu amatorów. Może Klaryssa 38 38 Klaryssa – spolszczenie imienia Clarissa . [przypis edytorski]
albo Fanny?
Klaryssa nie chce, a Fanny sama się boi.
– Ja mogę prowadzić – mówi Dżems.
Klasa wie doskonale, dlaczego Dżems się zgodził: szło mu o to, żeby bibliotekarką nie została dziewczynka. Klasa wie, że się nie uda, jeżeli Dżems się do tego weźmie. Dżems jest zarozumiały, i on nie lubi, i jego klasa nie lubi. Samolub – czyta dużo, ale żeby go nie wiem jak prosić, nie opowie nic, nie pożyczy, nie wytłumaczy. Kapryśny i obraźliwy, a przy tym złośnik.
Ale pani od razu się zgodziła.
– Brawo, Dżems! Uratowałeś honor klasy.
Dżems skrzywił się, coś bąknął pod nosem i na pewno żałował już, że się zgodził.
Było źle: zaraz nazajutrz Dżems zapomniał klucza. Na przyniesione przez kilku kolegów książki powiedział, że śmiecie. Jedna książka głupia, druga nudna, trzecią sto już razy czytały dwuletnie dzieci. (Sam głupi zarozumialec: szkoda, że nie powiedział „roczne”). W ogóle tak mówi, jakby nie dla wszystkich miały być te książki, a dla niego tylko.
Po tygodniu już i pani spostrzegła, że się pomyliła. Dżems najwyraźniej w świecie robi łaskę. Kiedy mu pani wreszcie ostro zwróciła uwagę, że lekceważy dobrowolnie przyjęty obowiązek, Dżems powiedział, że nie umie i nie chce. I niesłusznie się pani na niego gniewała, bo naprawdę nie umiał. Przecież co innego samemu czytać, a co innego – książki do czytania wydawać.
Fil triumfował:
– Dobrze pani tak; ja bym się postarał o różne wesołe, takie śmieszne książki, różne bandyckie bujdy od brata, rozmaite mocium dzieju bajaderskie piosenki. Cały oddział tak by czytał jak aeroplan 39 39 aeroplan (daw.) – samolot. [przypis edytorski]
– aż by warczało.
Ale bibliotekarką została Fanny i rozumie się, najprzód 40 40 najprzód (daw.) – najpierw, z początku. [przypis edytorski]
chłopcy powiedzieli, że od niej ani jednej książki nie wezmą, a potem i dziewczynki dały spokój. Brały tylko lizuchy, żeby pani się przypodobać. Fanny udawała panią.
– To będzie dla ciebie za trudne. Nie dam ci tej książki, bo nie zrozumiesz.
A sama smarkata nawet nie wiedziała, o czym tam pisze 41 41 o czym tam pisze – dziś popr.: co tam jest napisane, co jest tam opisane. [przypis edytorski]
.
Raz nawet ośmieliła się powiedzieć:
– Przeczytaj na próbę pierwszą stronicę i opowiedz, to może ci wydam.
Za to brudasowi Dżonowi 42 42 Dżon (daw.) – spolszczona (dziś niepoprawna) pisownia anglosaskiego imienia John . [przypis edytorski]
dała zupełnie nową książkę Pennella i Dżon oderwał kawałek okładki, a w środku zamazał masłem. Całe szczęście, że Pennell gamajda 43 43 gamajda – ciamajda, osoba powolna i przesadnie łagodna. [przypis edytorski]
i każdy z nim robi, co chce, bo inaczej miałaby za swoje.
Wreszcie pani się zniechęciła.
– W tamtej szkole, gdzie byłam, doskonale się udało, a tu doprawdy, że się zniechęciłam. Jeżeli nie chcecie, powiedzcie szczerze: „Nie chcemy”.
Fil nie wytrzymał.
– Proszę pani, ja bym powiedział, ale żeby mnie pani za drzwi nie wyrzuciła.
– Więc powiedz.
– Ale pani mnie nie wyrzuci?
– Fil, tylko nie żartuj, bo to doprawdy niewesoła sprawa.
– Ja nie żartuję, tylko niech pani powie, żeby się nie śmiali.
– No, już mów.
– Proszę pani, trzeba kupić ciekawe książki: jakieś takie wesołe albo Bosko czarnoksiężnik 44 44 Bosko czarnoksiężnik – książka opisująca sztuczki magiczne, inspirowana postacią sławnego włoskiego magika Bartolomeo Bosco (1793–1863), którego występy dostarczały rozrywki monarchom europejskim w I połowie XIX w. [przypis edytorski]
, zagadki, Eddie Polo 45 45 Eddie Polo (1875–1961) – austriacko-amerykański aktor epoki niemego kina. [przypis edytorski]
, sennik egipski, różne sztuki z kartami. Ja nawet mogę buchnąć 46 46 buchnąć (pot.) – ukraść. [przypis edytorski]
siostrze ten sennik: jak się komu śni na przykład pożar, to znaczy, że złodzieje. Widzi pani, już się zaczynają śmiać.
Pani powiedziała, że na próbę będzie sama przez miesiąc prowadziła bibliotekę. A potem się zobaczy.
Fanny wszystko oddała pani w największym porządku. Kartki już były ponalepiane, katalog ułożony. Klaryssa pomagała trochę. I niby jakoś szło, ale widać było, że biorą książki tylko dlatego, żeby pani nie obrazić.
A tymczasem Dżek umacniał się w postanowieniu, że nikt inny, tylko on zostanie bibliotekarzem. Już wszystko dokładnie naprzód sobie ułożył, pewien był wygranej, więc przyglądał się, jak to pani robi, słuchał uważnie, co mówi klasa – i czekał. A kiedy po miesiącu pani się znów zapytała, kto weźmie klucz od szafki, Dżek spokojnie, ale stanowczo oznajmił, że chce i może. Pani zgodziła się od razu.
Pani kazała dać książki Dżeka i Dżona i tak powiedziała:
– Patrzcie, książki Dżeka są czyste i porządnie obłożone, a Dżona pomazane, z rogami pozawijanymi, brudne i zakleksane 47 47 zakleksany (daw.) – pobrudzony kleksami z atramentu. [przypis edytorski]
. Dżon wszystkim obrazkom dorabia wąsy, nazwisko swoje namazał prawie na każdej stronicy, a jak już chce coś wytrzeć, to ślini brudny palec i robi w stronicy dziurę.
Potem pani powiedziała coś, co nie było prawdą:
– Kto lubi czytać, ten szanuje książki. Powiedz, Fulton, prawda, że ty dużo czytasz?
Dżek nie chciał kłamać, a niegrzecznie z panią się sprzeczać. Więc chrząknął tylko i mruknął, co mogło znaczyć i nie – i tak. A pani myślała, że dużo, tylko nie chce się chwalić.
Nareszcie. Nareszcie będą wiedzieli, że i Dżek Fulton coś znaczy. Bo do tej pory Dżek mógł być albo nie być, i nikt nawet nie wiedział. Kiedy dwa dni miał gorączkę i nie przychodził do szkoły, tylko sąsiad i Nelly pytali się go, dlaczego. Nelly doszła 48 48 dojść – tu: podejść. [przypis edytorski]
i powiedziała:
Читать дальше