– Podoba ci się? Jesteś zadowolona?
Dżek bardzo lubi swoją skrzynkę. Żeby się jeszcze zamykała na kluczyk, byłoby lepiej. Przyjemnie wiedzieć, że coś jest zamknięte i nikt nie otworzy. Czarli ma całą szufladę własną, a klucz nosi na wstążce. Właściwie powinien być na dewizce, bo tylko dziewczynki noszą na tasiemce kluczyki od piórników. Ale Dżek nawet piórnik ma otwarty.
Pewnie i scyzoryka nie dostanie, bo trzeba dać buty do podzelowania i mama wspomniała o nowej czapce.
To przykre, że dzieci tak drogo kosztują. Czarli jest jedynak, więc ma nawet album z markami 28 28 marka (daw.) – tu: znaczek pocztowy. [przypis edytorski]
. A Sandersiaków 29 29 Sandersiak – dziecko państwa Sanders; forma nazwiska uzupełniona polskim formantem słowotwórczym - 'ak , oznaczającym najczęściej istotę młodą. W czasie, kiedy powstawały powieści Janusza Korczaka, tworzenie takich form było w polszczyźnie znacznie częstsze niż na początku XXI w. [przypis edytorski]
jest aż pięcioro. I kiedyś pani Sanders, bijąc na schodach Robina, sama mówiła:
– Żeby się na śmierć zapracować, i tak na nic nie starczy, jak trzeba pięć żołądków nakarmić.
I powtarzała:
– A masz, darmozjadzie, a masz, a masz!
Ciągle mówiła: „Darmozjadzie”.
A przecież Robin zarabia, bo zanim idzie do szkoły, kurierki 30 30 kurierek (daw.) – gazeta. [przypis edytorski]
roznosi. Widocznie mało zarabia.
Tak rozmyślał Dżek, przepisując wiersz o jaskółce, która uczy swoje małe latać. Właściwie Dżek powinien myśleć o jaskółce. W szkole panie zabraniają myśleć o czym innym i mają słuszność. Bo Dżek się już dwa razy omylił. Ale bardzo trudno myśleć akurat o lekcji, kiedy zupełnie inne rzeczy przychodzą do głowy. Chcesz się zmusić, żeby myśleć o jaskółce, i nawet zaczynasz, a tu nagle:
„Szczęśliwe jaskółki, że im butów ani palta, ani nic nie potrzeba”.
I dalej:
„Szkoda, że człowiekowi tyle potrzeba”.
I dalej, i dalej. Przypomnisz sobie panią Sanders, jak z całej siły biła Robina. I ani się obejrzysz nawet, jak dwa błędy zrobiłeś. A pani mówi:
– Jesteś nieuważny.
I samemu nieprzyjemnie, jak kajet jest pomazany.
Ale co na to poradzić, kiedy często chcesz, a nie możesz?
Bardzo łatwo nauczyć się czytać i pisać po polsku; prawie wszystko czyta się tak, jak się pisze, i pisze się tak, jak się czyta. Tylko er-zetczyta się jak żet, no i ce-zet, es-zeti de-zet. Trochę kłopotu ma się z okreskowanym; no a że chlebpisze się przez be, a ławkaprzez wu, to bardzo łatwo spamiętać; bo mówi się chleba, a nie chlepa, i ławeczka, a nie łafeczka. Więc trzeba już być zupełnie gapą, żeby nie umieć.
O wiele trudniej czytać po francusku. Napisane beaucoup , a czyta się boku, pisze się trois , a czyta się trua, pisze się je vous prie , a czyta się że wu pri– to znaczy: proszę.
Ale od biedy i z tym można sobie dać radę. Za to w języku angielskim dzieją się straszne rzeczy. Znam tylko jeden wyraz angielski i mam dosyć na całe życie. Bo pomyśleć tylko że „Shakespeare” to znaczy „Szekspir”. Chyba już tylko chiński jest trudniejszy.
W Ameryce najwięcej piszą po angielsku i dzieci muszą w szkołach bardzo dużo czytać, żeby zrozumieć nawet najłatwiejszą powiastkę, a co dopiero książkę.
Więc chociaż w szkole była biblioteka, pani postanowiła urządzić własną biblioteczkę trzeciego oddziału 31 31 oddział (daw.) – tu: klasa. [przypis edytorski]
.
Pani tak powiedziała:
– To wielki wstyd, że nie wszyscy uczniowie trzeciego oddziału płynnie czytają. Kto płynnie czyta, ten po pracy, spędzonej w fabryce, weźmie sobie książkę…
– O Pinkertonie 32 32 Pinkerton, Allan (1819–1884) – słynny amerykański detektyw i szpieg, założyciel agencji ochroniarsko-detektywistycznej, działającej nadal w XXI w. w USA. [przypis edytorski]
, proszę pani – wtrącił Fil.
– Fil, nie przeszkadzaj, bo pójdziesz do kąta.
I pani dalej objaśnia o pożytku czytania.
– …Na przykład spieszysz się do roboty, a tu na murze wisi nowe ogłoszenie…
– Że policja poszukuje morderców – dodaje Fil.
– Fil, uspokój się, bo cię za drzwi wyrzucę – mówi pani i dalej tłumaczy. – Płynnie powinien czytać każdy człowiek. Wymaga tego godność obywatela…
– Proszę pani, kto w kinematografie 33 33 kinematograf (daw.) – tu: kino. Na początku XX w. filmy pokazywano bez dźwięku, najważniejsze wypowiedzi czy komentarze pojawiały się na ekranie w formie napisów. Filmy były czarno-białe, a seans uzupełniała muzyka, grana na żywo na pianinie. Pierwszy film z dźwiękiem wyświetlono w 1927 r. [przypis edytorski]
nie zdąży przeczytać napisu, to potem siedzi jak tabaka w rogu 34 34 jak tabaka w rogu – powiedzenie to w całości brzmi: być ciemnym jak tabaka w rogu i opisuje osobę, która zupełnie nic nie rozumie i nie wie; tabaka – sproszkowany tytoń, zażywany przez wciąganie nosem, co ma powodować przyjemny odruch kichania i oczyszczać górne drogi oddechowe; daw. pojemniki na tabakę często wykonywane były z rogów zwierzęcych. [przypis edytorski]
.
– Fil, wyjdź w tej chwili z klasy.
– Uj, już nie będę.
– Ruszaj za drzwi.
Fil spuścił pokornie głowę, idzie – ale zatrzymuje się przed stolikiem i pyta się:
– Ale prawda, że mam ruchliwy umysł?
– Skąd ci to przyszło do głowy?
– A jak nauczyciel śpiewów się na mnie skarżył, pani sama przecie powiedziała.
– A ty skąd wiesz, co mówiłam?
– Bo bałem się, że będę miał grandę, więc sobie z boczku słuchałem, co powie.
– No, dobrze: brzydko jest podsłuchiwać. A teraz wyjdź, bo przeszkadzasz.
– Uuu-rozz-maa-icam lekcję – powiedział Fil we drzwiach.
Pani spokojnie już teraz skończyła.
Szło o to, że każdy ma w domu parę książek, więc niech je na rok pożyczy szkole. Jeżeli każdy da dwie książki, a uczniów jest czterdziestu, więc biblioteczka liczyć będzie osiemdziesiąt numerów. Każdy będzie mógł przeczytać osiemdziesiąt książek. I wtedy nie tylko Dżems 35 35 Dżems (daw.) – spolszczona (dziś niepoprawna) pisownia anglosaskiego imienia James . [przypis edytorski]
i Harry będą chętnie czytali, ale wszyscy.
– Ale trzeba, żeby ktoś się podjął biblioteczkę prowadzić. Z początku będzie nawet duża praca, żeby nalepić kartki z numerami, ułożyć katalog, zaprowadzić kontrolę.
Pani, rozumie się, dopomoże, ale odpowiedzialność za wszystko musi ktoś wziąć na siebie.
– Więc kto? – pyta się pani.
– Ja – odzywa się Fil przez uchylone drzwi. I tak to śmiesznie i nagle krzyknął, że wszyscy zaczęli pękać ze śmiechu. I pani naprawdę się już rozzłościła.
Gdyby nie Fil, może by od razu wybrano bibliotekarza, ale w hałasie trudno się porozumieć. Przy tym i pani była zdenerwowana.
„Nieznośny chłopiec” – pomyślał Dżek.
Bo Dżek był zachwycony pomysłem pani. Była to dla Dżeka najciekawsza lekcja, jaką słyszał. A słuchał tak uważnie, jak nigdy. Rzeczywiście, takie proste i mądre. Dżek ma w skrzynce trzy książki w oprawie i pięć małych książeczek. Ma Kota w butach , Robinsona , Chatę wuja Toma , dwa stare kalendarze 36 36 kalendarz – dawniej dużą popularnością cieszyły się książki zawierające kalendarz uzupełniony dużą liczbą informacji praktycznych z różnych dziedzin, porad gospodarskich, krótkich opowiastek, ciekawostek itp. [przypis edytorski]
, bajki Andersena i jeszcze. I jest tak akurat, jak pani mówiła, że mu przeszkadzają, niepotrzebnie tylko zajmują miejsce, a potem nie mieszczą się ważniejsze rzeczy. Niech sobie koledzy biorą: bo Dżek jedne zna, a innych nie ma ochoty czytać.
Читать дальше