Czeka kapitan okrętu, patrzy, dziwi się. Dziwią się marynarze, a że ludzie zabobonni, niejednemu przyszło do głowy, że kto wie, czy Maciusiem nie jest właśnie kanarek w złotej klatce. Może go królowie zaczarowali, a może Maciuś nigdy nie był człowiekiem?
Po przyjeździe na bezludną wyspę odebrał Dormesko pokwitowanie na to, co przywiózł, a sam wraca. Śpi niespokojnie, sumienie go dręczy. Przykro staremu służbiście nie wykonać dokładnie rozkazu.
Raport, jako ważny dokument historyczny, podaje dosłownie:
Twierdza. Czwarty Fort Śmierci. Rozkaz w punkcie pierwszym wykonałem. Rozkaz w punkcie drugim wykonałem. Punkt trzeci rozkazu wykonany częściowo: rzeczy Maciusia przewiozłem w całości na bezludną wyspę (pokwitowanie załączam). Punkt czwarty rozkazu wykonany niniejszym raportem. Były król Maciuś w drodze zbiegł. Pułkownik Dormesko.
Posłał raport przez ordynansa i znużony podróżą – położył się spać.
To, co się później działo, było największą awanturą, jaką świat pamięta.
Że Dormesko grożono rozstrzelaniem, degradacją, karnym batalionem, ciężkimi robotami – to głupstwo. Nie, wśród samych królów działo się coś niebywałego. Odbywały się trzy posiedzenia w dzień i jedno w nocy. Każde posiedzenie w innym mieście, czasem jednocześnie w dwóch różnych miastach. Z początku tajne, ale panowie od gazet dowiedzieli się, że Maciuś uciekł – i w te pędy za królami. Pociągi jeżdżą jak zwariowane. Ministrowie pogubili walizy, mistrze 26 26 mistrze – dziś popr. forma M. lm: mistrzowie. [przypis edytorski]
ceremonii – głowy. Druty telegraficzne pękały od nawału depesz. Nadzwyczajne dodatki gazet wychodziły niekiedy o drugiej i trzeciej w nocy i ludzie w koszulach, jak podczas pożaru, wybiegali na ulicę kupować. Iluzjony 27 27 iluzjon (daw.) – kino. [przypis edytorski]
powyciągały stare filmy z Maciusiem. Wszędzie Maciuś i Maciuś. Cygara – Maciuś Pierwszy. – Cukierki – Maciuś Pierwszy. Wódka maciusiówka. O rety!
– Nadzwyczajny dodatek! Rewolucja u młodego króla!
– Nadzwyczajny dodatek! Smutny król się zbroi!
– Nadzwyczajny dodatek! Rewizja w pałacu Kampanelli!
– Nadzwyczajny dodatek! Wojna południowej Afryki z północną!
– Nadzwyczajny dodatek! Zerwanie przyjaźni żółtych królów z białymi!
Tysiąc dwanaście razy donoszono, że Maciuś schwytany – a za każdym razem kogoś innego chwytano, albo zupełnie kłamali, żeby gazet więcej sprzedawać. Nagrodę za głowę Maciusia podniesiono z pięciu na dziesięć milionów.
Każdy czekał, że stanie się coś niezwykłego, ale co się dzieje naprawdę, nie wiedzieli nawet królowie. Jedno było pewne: jeżeli nie złapią Maciusia, już się nie uspokoi. Ani czarni i żółci królowie, ani dzieci nie tak łatwo dadzą się usunąć od sprawy Maciusia. Wszystkie białe, czarne i żółte dzieci były po stronie Maciusia. Dopiero młodzież dzieliła się na partie.
Na próżno zamknięto fabrykę stalek 28 28 stalka a. stalówka – w czasach, w których powstała ta książka, pisano piórem, przy czym tzw. wieczne pióra były drogie, więc dzieci w szkołach używały zwykle pióra składającego się z podłużnej drewnianej obsadki z zamocowaną metalową stalówką, którą maczało się co chwilę w kałamarzu z atramentem. Długopis został wynaleziony w 1938 r., a do powszechnego użytku wszedł znacznie później. [przypis edytorski]
maciusiek 29 29 maciuśka – tu: stalówka marki „Maciuś” (zapewne słowo wymyślone na bieżąco przez autora). [przypis edytorski]
, na próżno nałożono karę na dwanaście sklepów za wystawienie pocztówek z Maciusiem, redaktor Zielonego Sztandaru siedział w kozie, znany poeta za hymn o Maciusiu miał wytoczoną sprawę sądową. Szkoły obstawiono wojskiem. Zabroniono dzieciom sprzedawać zielone materiały na sztandary. Za grę „w zielone” nauczyciele zostawiali w kozie 30 30 zostawiać w kozie (pot.) – karać, zamykając ukaranego w jakimś pomieszczeniu w szkole, w czasie lekcji, a częściej po lekcjach. [przypis edytorski]
. A znany z głupoty cesarz Pafnucy wydał rozkaz, że on – z Bożej łaski cesarz i samodzierżec 31 31 samodzierżec lub raczej samodzierżca – władca rządzący niepodzielnie, władca absolutny. [przypis edytorski]
– żąda, aby w ciągu miesiąca wszystkie rośliny ogrodów, lasów i placów miejskich – zmieniły barwę.
Było gorzej. Księżna Iola Bengalska na balu króla Ludwika wystąpiła w zielonej sukni. Syn Orestesa, mały królewicz Hestos, stanął na czele pochodu zbuntowanych uczniów. Rewolucyjne napisy, które niesiono przez miasto, głosiły:
Żądamy lepszych ołówków i kredek, bo dla dzieci robią najgorsze ołówki, które się łamią.
Papier w zeszytach jest lichy.
Źle oprawione są książki szkolne. Oprawa zaraz się zrywa.
Precz z ubraniami na wyrost.
Niech żyją cukierki i czekolada. Od cukierków nie psują się zęby.
A na afiszach wyborczych w republice Północnego Koguta jedna partia wyraźnie zapowiedziała walkę o równouprawnienie Murzynów i dzieci.
Już sami królowie nie wiedzą, kto się z kim przyjaźni i na kogo gniewa. Jeden na drugiego zwala winę za to, co się stało.
– Tyś pierwszy zaczął wojnę z Maciusiem.
– A ty żądałeś, żeby Maciusia ogłosić królem.
– A ty pozwoliłeś, żeby Maciuś woził złoto Bum-Druma przez twoje państwo.
– A u ciebie Maciuś poznał się z Murzynami.
– Ty pokazałeś mu parlament.
– Twój szpieg założył mu gazetę.
I wychodzi tak, że musi być wojna. Ale każdy boi się wspomnieć o wojnie, bo nie wie, kto pójdzie z nim, a kto przeciw.
Jak się w szkole pokłócą, przychodzi nauczyciel, skrzyczy jednego, drugiego albo w kącie postawi – i koniec. Jak się ministrowie pokłócą, przychodzi król i wszystkich albo kilku wyrzuci, to znaczy: daje dymisję.
Ale co robić, jak się królowie pokłócą?
Jest na to sposób. Zawsze znajdzie się jakiś bardzo mądry człowiek – nazywa się dyplomata – i obiecuje, że wszystko będzie dobrze, że bić się nie trzeba. Toteż i teraz zjawił się taki: stary już i bardzo a bardzo mądry – lord Pux.
Lord Pux pali fajkę i mało mówi. Gazety piszą, że można być spokojnym, bo jeżeli lord Pux podejmie się, zrobi; jak coś obieca, to i dotrzyma.
Pojechali wszyscy na wyspę Fufajkę. Lord Pux bierze listę, wywołuje, czy kogo nie brakuje.
– Jest. – Jest. – Chory. – Jest. – Jest. – Wyszedł do ustępu 32 32 ustęp – tu: toaleta. [przypis edytorski]
, zaraz wróci. – Jest. – Nie ma.
Są prawie wszyscy królowie. Cicho. Czekają, co lord Pux powie. A on nakłada tytoń do fajki – wcale się nie spieszy.
– Teraz każdy po kolei musi powiedzieć, czego chce i o co się gniewa.
Gadają: jeden głośniej, drugi ciszej, jeden krótko, drugi długo, jeden się jąka i czerwieni, drugi chrząka, trzeci sepleni. Jeden rękami macha, drugi się kiwa.
Dawniej posiedzenia trwały dwie-trzy godziny, a teraz – od rana do samego wieczora. Lord Pux popiół wytrząsa, tytoń nakłada, nie mówi nic. Nie darmo nazywali go żelaznym starcem. Ani drgnął. A jak kto chciał przerwać albo podpowiedzieć, a nie jego kolej – lord Pux tylko spojrzy, i dosyć.
Już prawie nikt nie słucha – tacy wszyscy zmęczeni. A każdy tylko ciekawy, co lord Pux odpowie.
Skończyli. Cisza. Dziennikarze zatemperowali ołówki. Posłali na telegraf, żeby wszystko było gotowe, bo zaraz mówić będzie Pux. A on fajkę dokończył, popiół wytrząsł, oczyścił, schował – i powiedział:
Читать дальше