Paweł Jaszczuk - Plan Sary

Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Jaszczuk - Plan Sary» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Plan Sary: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Plan Sary»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Plan Sary — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Plan Sary», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wilga odwzajemniła ten uśmiech i zamknęła notesik. Zapisała w nim pięć stron i zamierzała wykorzystać ten gorący materiał do kolejnego szokującego artykułu.

– Co mam teraz robić? Kiedy mam się zgłosić po nagrodę?

– Proszę o cierpliwość. Wkrótce się do pani odezwiemy – powiedział Stern, siadając ponownieza stołem, by dopić kawę.

– Redaktor naczelny wysłucha naszej relacji – poparła go Wilga – a potem...

– A potem wyślemy do pani gońca – poinformował Jakub, nerwowo pukając palcami po stolei z trudem zbierając myśli po tym, co zobaczył przed chwilą za oknem.

Wpadł do domu z poczuciem winy.

– Gdzie Piotruś? – rzucił do Magdy, odkładając kapelusz na wieszak.

– Piotruś od godziny śpi, proszy pana.

– A pani?

– Za niedługo powinna wrócić z apteki – odpowiedziała, wkładając buty i szykując siędo wyjścia. – Spichciłam obiad. Stoi w duchówce. Jest jeszcze ciepły, proszy pana. Muszę już lecieć, to do widzenia! – I wybiegła na ganek.

Jakub wszedł do pokoju Kasi, pochylił się nad córką i zapytał, co słychać w szkole.

– Nic! – odpowiedziała markotnie, odsuwając się od niego.

– Dostałaś dwóję? – dopytywał się.

– Nie! – ucięła rozmowę, zajęta pisaniem w zeszycie.

– Więc o co chodzi?

– Ty tylko obiecujesz, a potem...

– Wiem, wiem. Mamy iść do kina na Shirley Temple, na...

– Nie, ona mnie już nudzi. Teraz są inne gwiazdy.

– A jakie? – dociekał zadowolony, że przestała się dąsać.

– Donald Duck!

– Donald? Duck?

– Kaczor Donald. On ma już dwa lata i jest taki... – szukała słów, by go opisać – no, okropnieśmieszny.

– Obiecuję ci, że niedługo pójdziemy!

– A potem będzie jak zwykle? Więc kiedy? – złapała go za słowo.

– W niedzielę, weźmiemy mamę i Piotrusia.

– On jest za mały i będzie się bał! – powiedziała rezolutnie i spojrzała na ojca, jakby chciała daćdo zrozumienia, że chce, by poszli we dwoje, jak dawniej, gdy poświęcał swój czas wyłącznie jej.

– Masz rację, Piotruś zostanie z mamą w domu – odpowiedział i skierował się do kuchniposzukać obiadu.

Kasia ruszyła za nim i nagle zapytała z troską w głosie:

– Tato, a ty się jej nie boisz?

– Kogo?

– Czarnej chmury!

– Co też ci przyszło do głowy? – Próbował grać na zwłokę. Podniósł pokrywkę z brytfannyi wdychał zniewalający zapach gołąbków w sosie pomidorowym zagęszczonym śmietaną.

– Pani w szkole też powiedziała, że to nie jest normalne, że u nas w mieście nigdy takiej chmurynie było. Ona wygląda jak umbra, ten klosz od lampy, co wisi w salonie.

– Umbra? A to ciekawe porównanie – mruknął niewyraźnie, przeżuwając smakowity mięsnyfarsz z ryżem, owinięty słodkim liściem kapusty. – Ten twój matowy klosz to tylko skondensowana para wodna. Zwykła fizyka, Kasiu, nic poza tym.

– Tak jak lód?

– No, chyba tak – odparł niepewnie.

– A Szymon powiedział, że w hitlerowskich Niemczech to lody będą niedługo sprzedawaćautomaty. To prawda?

– Tak – odpowiedział spokojnie, delektując się gęstym sosem.

– Maszyny?

– Maszyny, które zastąpią kiedyś człowieka!

Stała, patrząc z podziwem, jak nakłada dwa wielkie gołąbki na talerz – jej najmądrzejszy ze wszystkich tatuś, maczający razowy chleb w pomidorowym sosie.

Pół godziny później Anna zjawiła się już na Pohulance i Jakub blefował, że miał udany dzień. Podgrzał obiad, a potem siedział i – tak jak Kasia przedtem na niego – teraz on patrzył na żonę pałaszującą przygotowane przez Magdę gołąbki.

– Marzyłam o czymś takim w recepturze – powiedziała, przytulając Piotrusia, który właśniewstał z łóżeczka. – Zauważyłeś, Kuba, że nasza Magda ma talent do gotowania i zawsze wykrochmalony fartuch? Chyba jej nie doceniałam. Tak jak ja woli gotować obiad na gazie, a nie na kuchni węglowej, i nie wierzy w opowieści, że od tego psuje się smak.

Jakub z pomocą Kasi nakarmił Piotrusia, a potem uległ dzieciom i kolejny raz zamienił się w lokomotywę. Oboje wskoczyli ojcu na plecy i kazali się wieźć z gościnnego do kuchni, a stamtąd do sypialni i z powrotem, głośno sapiąc i pogwizdując.

Anna niespodziewanie włączyła się do zabawy, ogłaszając, że tatuś potrafi udawać prawdziwy pociąg i może zatrąbić na muszli.

– Na jakiej muszli? – zapytała Kasia.

– Na morskiej i zaraz nam to pokaże! – powiedziała i przyniosła ze służbówki opalizującąmuszlę, którą kiedyś dostała od swoich rodziców. – Kuba, nie daj się prosić, dzieci czekają!

Jakub przystawił muszlę do ust i zaczął grzmieć tak donośnie, jak wjeżdżający na stację pociąg.

– Ja też, jak będę dorosła, to będę grać na takiej muszli – zakomunikowała zdecydowanie Kasia.

– I ja tez, i ja tez, mamo – dodał szybko Piotruś, gdy zmęczeni sadowili się na kanapie.

Późnym wieczorem, gdy dzieci poszły spać, Jakub z Anną, jak za dawnych dobrych lat, urządzili sobie romantyczną kolację, taką ze świecami, winem i oliwkami nadziewanymi papryką.

Anna dostała rumieńców i ożywiła się. Włączyła radio, a gdy lampy rozgrzały się i zielone oko zaczęło mrugać, nastawiła na Warszawę i trafiła na porywające argentyńskie tango. Bez wahania wyciągnęła Jakuba do tańca i przytulona pozwalała mu się pieścić.

Całował ją, a cały czas miał do siebie żal, że tak niedawno podle ją oszukał. Nigdy nie dowiedziała się o tej drugiej. Nie domyślała się nawet, że istniała, że miała na imię Sara i że do szaleństwa mu się podobała. Nigdy też nie miała się dowiedzieć, że oboje zwrócili na siebie uwagę w dniu, gdy stremowany Jakub przyszedł poprowadzić swoje pierwsze ćwiczenia. Dlaczego właśnie to Sara Reddig nakreśliła przed grupą ten swój cholerny plan? Co jej strzeliło, by być pierwsza? Słuchając argentyńskiego tanga, wracał myślami do jednego zimowego popołudnia, które spędził na stancji u Sary. Tego dnia nie przyszła na ćwiczenia, co go zaniepokoiło. Chciał sprawdzić, co się stało. Gdy dojechał tramwajem na Zamarstynów i doszedł na stancję przy Kwiatowej, trząsł się już z zimna. Miał ze sobą butelkę wina, którą Sara podgrzała z miodem, cynamonem i goździkami. Nie zadał jej pytania o powód absencji na zajęciach. Czekał, aż sama się otworzy. Kiedy wypili grzane wino, Sara wyjęła ze swoich zapasów starkę. Wypiła za dużo alkoholu i stała się gadatliwa. Wspomniała o jakimś tajemniczym znajomym, ale wystarczyło, że zadał jej kilka pytań, natychmiast przerwała swoją opowieść. Zdenerwowana powiedziała, że nie jest niczyją kochanką i żeby raz na zawsze wybił to sobie z głowy. Była z nim blisko, to fakt, lecz z jej słów wynikało, że ten ktoś przed nim był z nią jeszcze bliżej. Dlaczego mieszkała sama na stancji? Miała przecież we Lwowie rodziców. Dlaczego nie utrzymywała z nimi kontaktów?

Nigdy jej nie pytał o prawdziwy powód życia w pojedynkę. Sara milczała, z jej oczu płynęły łzy. Wreszcie przyznała się, że kilka miesięcy temu poznała kogoś, że strasznie za nim tęskni i że będzie go pamiętać do końca życia. Nagle opamiętała się. Zapragnęła być sama. Stanowczo nalegała, by Stern wyszedł. Nie zamierzał robić jej przykrości. Poza tym spieszył się do domu.

Po drodze znowu musiał wymyślić jakieś kłamstwo.

Potem zdarzyło się nieszczęście, które zapobiegło rodzinnej tragedii. Sara pozostawiła po sobie puste miejsce w trzecim rzędzie pod oknem i wspomnienie zagadkowego uśmiechu. Zamyślony Jakub pomylił kroki i Anna coś wyczuła. Zatrzymała się i spojrzała badawczo.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Plan Sary»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Plan Sary» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Plan Sary»

Обсуждение, отзывы о книге «Plan Sary» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x