Zygmut Miłoszewski - Gniew

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gniew: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Właśnie. W tej wersji nie szukacie Hannibala Lectera i jemu podobnych, mordujących dla przyjemności zadawania cierpienia. Szukacie kogoś, kto wierzy w to, że jest jedynym sprawiedliwym. Wolałby siedzieć na działce i grillować, ale cóż zrobić, skoro świat wymaga oczyszczenia.

– To oznacza, że Najman zapłacił za jakąś swoją winę?

– Tak, lecz nie potrafimy przewidzieć skali zaburzenia „sprawiedliwego”. Może denat nielegalnie zagrodził dostęp do jeziora na działce, a sprawca jest ekologicznym lewakiem? Proszę pamiętać, że cały czas poruszamy się w obrębie zaburzenia. Poważnego zaburzenia.

Klejnocki sięgnął po kiełka, zostało mu już tylko kilka.

– Druga analogia to publiczność. Nawet jeśli samo, hm, inkwizycyjne postępowanie przygotowawcze było prowadzone w lochach, to egzekucje odbywały się publicznie, ku uciesze i przestrodze tłumu. Oraz ku reklamie jej oprawców.

– To nie jest żadna analogia. – Falk wzruszył ramionami. – Najman zginął najprawdopodobniej w jakiejś głuszy, a jego szczątki ukryto w zapomnianym od dekad bunkrze. A sprawca niestety nie stoi na rynku i nie czeka na poklask.

– Uważam, że pan się myli, panie asesorze – odparł Klejnocki. – Szczątków nie ukryto, znaleźliście je po kilku dniach.

– Przypadek.

– Wierzy pan w przypadek? Pan, człowiek rozumu? Ale darujmy sobie złośliwości – dodał, widząc mordercze spojrzenie Szackiego. – Nawet na początku, kiedy wierzyliście, że szczątki należą do jednej osoby, mało prawdopodobne było, żeby ktoś je tam chciał schować. Odkąd wiecie, że szkielet został pieczołowicie spreparowany z paru osób, jest to nieprawdopodobne. Nikt nie zadaje sobie takiego trudu bezinteresownie. Ten szkielet miał być znaleziony. I to szybko. Gdyby roboty drogowe nie wypaliły, sprawca znalazłby pewnie inny sposób.

– Z tym mogę się zgodzić − skomentował chłodno Falk – ale to ciągle nie jest analogia do egzekucji. Czyn został dokonany w ukryciu i poza nami prawie nikt o nim nie wie. Myli się pan.

Szacki pod stołem zacisnął dłonie tak mocno, że paznokcie wbiły mu się boleśnie w podstawę kciuka.

– Proszę pana, jest dwudziesty pierwszy wiek, nasz epigon inkwizycji musi działać w ukryciu, bo inaczej zaraz byście go zamknęli i jak wtedy by wymierzał sprawiedliwość? A co do publicznej egzekucji, to proszę dać mu szansę. Nie trzeba wiele, żeby wszystkie media się na to rzuciły, doskonale pan o tym wie. Trudniej dziś jest sterować samochodzikiem na radio niż mediami.

– Dlaczego jeszcze tego nie zrobił? – Falk nie odpuszczał i w końcu napotkał wzrok Szackiego, ponieważ dodał do swojego patrona: – To nawet nie jest teoria, to są jakieś fantasmagorie. Boję się, że się zasugerujemy i pójdziemy tym tropem.

– Można powiedzieć, że płomień nie jest dostatecznie wysoki – kontynuował Klejnocki. – Sprawca chce, żeby jego czyn został zauważony w całej krasie. Odkryliście zwłoki. Potem dowiadujecie się, że zwłoki są świeżutkie. Potem odkryliście straszną śmierć, która stała się udziałem denata. Potem, że szczątki są „wieloosobowe”. Za chwilę pewnie znajdziecie coś, co sprawi, że jego czyn będzie jeszcze bardziej spektakularny. I wtedy zobaczymy to na pasku we wszystkich telewizjach. To wariant optymistyczny.

– Optymistyczny?

– Że odkryjecie coś, co już się stało. Wariant pesymistyczny jest taki, że dorzuci wam nowego trupa albo i kilka, pójdzie w ilość, a nie w jakość. To wariat, nie zapominajmy.

Szacki pomyślał, że bardzo mu się nie podoba wywód Klejnockiego. Miał szczerą nadzieję, że barwna hipoteza nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Tertio : to nie jest samotny myśliwy...

– Bzdura! – wtrącił się znowu Falk. – Analizy behawioralne są jednoznaczne, seryjni mordercy zawsze działają w pojedynkę.

– Pan mnie obraża, stawiając na równi z tymi hochsztaplerami z FBI, którzy udają, że potrafią przewidzieć, w jakim krawacie będzie zatrzymany i w której dziurce od nosa będzie dłubał. – Naukowiec uniósł się. – To, co ja robię, to nie jest analiza behawioralna. To jest próba myślenia równoległego, które ma wyrzucić was z kolein, otworzyć wasze ciasne prokuratorskie umysły na coś innego niż to, co już wymyśliliście.

– Jeśli ta rozmowa kosztuje pana tyle emocji – zwrócił się Szacki lodowatym tonem do Falka – to przypominam, że nie bierze pan udziału w tym postępowaniu i pańska obecność nie jest obowiązkowa.

Falk przez chwilę wyglądał, jakby chciał wybuchnąć, ale w końcu zapiął górny guzik marynarki i skinął głową na znak przeprosin.

Tertio – powtórzył Klejnocki – w tej narracji sprawca nie jest samotnym myśliwym. Stosy płonęły, bo stała za nimi potęga instytucji. Także prawo, jak wspomniałem. Rozważaliście istnienie jakiejś sekty?

Szacki pokręcił przecząco głową.

– Zdaję sobie sprawę, że to fantastyczna hipoteza. Ale żyjemy w czasach przełomu. Kryzys, nierówności społeczne, relatywizm, odwrót od wiary, szalony Putler za bliską granicą. To tradycyjnie czasy, kiedy pojawiają się różni wróże, prorocy i szamani, żeby żerować na ludzkiej niepewności. Poza tym jeśli weźmiecie pod uwagę, że sprawca nie działa w pojedynkę, wiele rzeczy z tej sprawy łatwiej wyjaśnić. Dla jednej osoby porwanie, wymyślne morderstwo, podrzucenie zwłok to ogromna praca, jak dla geniusza. Przy kilku osobach do pomocy nie potrzeba geniusza, tylko sprawnego menedżera.

– Rozumiem – powiedział Falk ze sztucznym spokojem – ale chciałbym, aby zostało odnotowane, że się z tym nie zgadzam. Zabójstwo Najmana i innych to dzieło szaleńca, nie da się dzielić szaleństwa z innymi.

– Niech pan to powie Świętej Inkwizycji i swoim mazurskim przodkom z Hitlerjugend.

– Wypraszam sobie. Jestem Warmiakiem od pokoleń.

– Tak? A jak dziadkowie w plebiscycie głosowali?

– Nie można zadawać takich pytań bez zrozumienia mentalności na tych ziemiach i ówczesnych realiów historycznych.

– Jasne. – Klejnocki uśmiechnął się złośliwie.

Szacki policzył w myślach od pięciu do zera, żeby nie wybuchnąć.

– Panowie – mówił bardzo wolno i spokojnie – jak dla mnie możecie potem dyskutować godzinami. A teraz skończmy.

Quatro i ostatnio. – Klejnocki wyprostował dłoń z czterema rozcapierzonymi palcami. – Taka wersja śledcza zakłada motywację, nazwijmy to, systemową. Dla sprawcy nadrzędne jest oczyszczenie społeczeństwa i wedle takiego klucza wybiera swoje ofiary. Kieruje się przy tym jakimś kodeksem oraz znanymi nam z teorii prawa zasadami prewencji szczególnej i prewencji ogólnej. Czyli chce ukarać sprawcę oraz wysłać sygnał potencjalnym sprawcom, że on i jego kodeks czuwają i żeby mieli się na baczności, ponieważ jego metody są cokolwiek bardziej surowe niż te stosowane przez organy ścigania i wymiar sprawiedliwości. W tej wersji powinniście założyć, że motywy osobiste nie mają znaczenia. Anioł sprawiedliwości nie kieruje się tak niskimi pobudkami jak rodzinne toksyny.

– Wracamy do tej samej wątpliwości – powiedział Szacki. – Jeśli zasada prewencji ogólnej ma mieć zastosowanie, to sprawa powinna zostać nagłośniona. Jeśli społeczeństwo o niej nie wie, to działanie nie ma sensu.

– Wracamy do tej samej odpowiedzi. Może za chwilę sprawa zostanie nagłośniona. Zastanówcie się, czy nie wolicie jej nagłośnić wcześniej sami na waszych warunkach. Manewr wyprzedzający, włożenie kija w szprychy. Wariat wygląda na neurotycznie poukładanego, na takich ludzi zwykle źle działa pokrzyżowanie planów. Może zrobi jakiś błąd.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gniew»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gniew»

Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x