• Пожаловаться

Paweł Huelle: Mercedes-Benz

Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Huelle: Mercedes-Benz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Paweł Huelle Mercedes-Benz

Mercedes-Benz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mercedes-Benz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Urocza, przezabawna powiastka gdańskiego prozaika zaczyna się w okolicznościach iście dramatycznych: bohater (noszący wiele znamion, które pozwalają utożsamiać go z autorem), wsiadając w początku lat dziewięćdziesiątych do małego fiata z instruktorką kursu prawa jazdy, nieomal umiera z upokorzenia i wstydu. Pragnąc opóźnić moment ostatecznej kompromitacji, ucieka się do wypróbowanego sposobu: zaczyna snuć opowieść o samochodach swoich dziadków: citroenie zmiażdżonym przez pociąg relacji Wilno-Baranowicze, mercedesie zarekwirowanym w 1939 przez Sowietów w okolicach Lwowa… W trakcie opowieści, jak na wytrawnego narratora przystało, uświadamia sobie, że powiela fortel i zarazem literacki chwyt Hrabala, który w opowiadaniu Wieczorna lekcja jazdy w analogiczny sposób próbował obłaskawić i zmylić czujność instruktora usiłującego wprowadzić go w arkana jazdy na motocyklu. Narracja staje się piętrowa i wielowymiarowa: wątki hrabalowskie przeplatają się ze współczesnymi i z nostalgiczną, pełną ciepła i humoru wyprawą w głąb rodzinnych korzeni, w odeszły w przeszłość świat międzywojnia, wypraw na pikniki w sosnowe lasy, zawodów balonowych, spotkań w Automobilklubie i – przede wszystkim – cudownych chromowanych karoserii.

Paweł Huelle: другие книги автора


Кто написал Mercedes-Benz? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Mercedes-Benz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mercedes-Benz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Akademie der Praktischen Medizin in Danzig profesor Spanner produkował z ludzkich zwłok mydło, i zaraz zrobiło mi się niedobrze na wspomnienie tych fotografii i zeznań świadków, o których pisała w swoim dzienniku zaraz po wojnie Zofia Nałkowska, jak to się mówi, na gorąco, no bo dymiły jeszcze wówczas resztki popiołów w podręcznym krematorium, a w kotłach spoczywały rozgotowane ludzkie torsy i płaty zdejmowanej skóry; zrobiło mi się niedobrze, kiedy uprzytomniłem sobie, że duch tamtej, niemieckiej Akademii Praktycznej Medycyny jest przecież w murach obecnej Akademii wciąż obecny, skoro ludzie w rodzaju doktora Elefanta są w niej powszechnie szanowani, podaje im się rękę, gratuluje habilitacji, składa imieninowe życzenia, przesyła listy pełne szacunku, przydziela rektorskie nagrody, a wszystko to mimo powszechnej znajomości jego metod. – Mam nadzieję – położyłem dłoń na kolanie panny Ciwle – że piekło go pochłonie – piekło – zaśmiała się z niedowierzaniem – tacy jak on są ubezpieczeni na wszystkie sposoby, czy pan wie, że doktor Elefant co dziesiątą operację wykonuje za darmo i nazywa to funduszem świętego Antoniego, no i chyba naprawdę ma nadzieję, że mu to pomoże, chociaż ja myślę, że jak się te wszystkie przypadki dzieciobójstwa podsumuje, no to jednak musi być piekło dla takich jak on. – Dzieciobójstwa? – przerwałem gwałtownie – chyba nie chce pani powiedzieć, że ten cholerny doktor jest także ginekologiem i że w swoim gabinecie, z pomocą ultranowoczesnych rurek i pomp, wysysa te małe galaretowate istoty z łona matek wprost do zlewu – co też obruszyła się panna Ciwle – tego nie powiedziałam, ale powinien pan wiedzieć, że doktor Elefant jest mistrzem zwłok i kiedy trzeba robić operację, czeka, aż rodzice zbiorą całą sumę, no i nie muszę chyba mówić, że nieraz to czekanie przeciąga się zbyt długo i mały pacjent umiera, dlatego nazywają Elefanta doktorem Mengele, aniołem śmierci, chociaż ja nazwałabym go raczej doktorem praw ekonomicznych, no bo w końcu o tym, czy ktoś ma szansę przeżyć, nie decydują narodowość czy wyznanie, ale pieniądze, czysta i sterylna kasa… -To było, kochany panie Bohumilu, bardzo długie milczenie; jechaliśmy teraz wolno Konnym Traktem wzdłuż starych lip, które ponad dwieście lat temu zasadzono w tej alei za pieniądze Daniela Gralatha i pomyślałem sobie, że gdyby Spanner i Elefant byli sympatykami masonerii jak burmistrz Gralath, być może nigdy nie zhańbiliby lekarskiego powołania i pozostali wierni Hipokratesowi, bo przecież w końcu duch masoński mówi o poświęceniu i braterstwie i nie pozwala myśleć o człowieku wyłącznie w kategoriach kostek mydła czy liczby zer po przecinku na koncie, lecz z drugiej strony, tenże duch masoński dawno już wyparował z tego miasta, czego przykładem była właśnie nazwa alei, którą jechałem z panną Ciwle: najpierw nazwano ją Główną, potem Hindenburga, następnie Hitlera, dalej Rokossowskiego, a wreszcie Zwycięstwa, zupełnie tak, jakby wszyscy kolejni-władcy tego miasta bali się Gralatha, choćby tylko we wspomnieniu i pewnie nie mogło być inaczej, skoro aleją pośród wiekowych lip przeciągały od Opery do Śródmieścia fackeizugi, a od Śródmieścia do Opery pierwszomajowe pochody i gdzieś, w niewidzialnym strumieniu czasu, mieszały się ze sobą te wszystkie swastyki, sierpy, młoty i orkiestry, a doktor Spanner i doktor Elefant patrzyli na to z okien Zakładu Praktycznej Anatomii i ściskali sobie ze wzruszeniem dłonie, no bo skoro po tezie fackelzugów przyszła i przeminęła antyteza komunistycznych marszów, nareszcie dla takich jak oni nastał czas syntezy, nieskrępowanej działalności twórczej, arytmetyki czystych zysków, wypranych z wszelkiego brudu zbędnych już idei – tak, tak, kolego, gratuluję mówił ze łzami w oczach Spanner – dożył pan pięknych czasów, w tej szkole lekarze nigdy nie mieli takich możliwości ależ niech pan, łaskawco, nie przesadza – Elefant grzecznie kiwał głową – pański wkład w powojenny rozwój koncernów kosmetycznych jest równie godny podziwu i zazdrości, zwłaszcza że musiał pan zaczynać niemal od zera, po tamtej stronie Oceanu. – O czym pan myśli? – panna Ciwle przerwała milczenie w małym fiatku. – O facecie, który będąc burmistrzem wyłożył z własnej kasy sto tysięcy na budowę i upiększenie tej drogi – powiedziałem – niemożliwe – wykrzyknęła panna Ciwle – to jest zbyt piękne, aby było prawdziwe, mówi pan – z własnej, a nie miejskiej, kasy? Przecież nie było o tym w telewizji, no i jak sobie to odpisał od podatku, przecież ten Balcerowicz to reketier, nikomu nie popuści – tak – uśmiechnąłem się do panny Ciwle – ale wtedy były zupełnie inne prawa podatkowe i kiedy Daniel Gralath spisywał ten swój legat, ten swój testament, kiedy przeznaczał sto tysięcy guldenów na plantowanie terenu, na wytyczenie alei, wreszcie na zakup i posadzenie tych kilku tysięcy lip, no to nie było żadnego Balcerowicza i dlatego – niech pani tylko spojrzy – ta aleja jest taka długa i szeroka, jedyne miejsce w mieście, gdzie do dziś nie ma korków, jedyny w mieście pomnik prawdziwie twórczej myśli – wtedy – zapytała panna Ciwle – to znaczy, w którym roku, no i kim był ten cały Gralath – już powiedziałem, że burmistrzem naszego miasta, a przy okazji łowczym i burgrabią polskiego króla, wydał pierwszą encyklopedię elektryczności – zjechałem na prawy pas, skręcając obok Placu Zebrań Ludowych w prawo ku Gradowej Górze – ponadto zajmował się tajnymi naukami różokrzyżowców i wielu podejrzewało burmistrza o przynależność do masońskiej loży, czego nigdy nie udało się stwierdzić, nie jak w przypadku jego syna, również Daniela, ten młodszy Daniel, po studiach u samego Immanuela Kanta, założył w Gdańsku lożę zwaną Pod Dwoma Koronowanymi Lwami, w której to bibliotecznych zbiorach odnaleziono wiele książek Gralatha-ojca, w większości poświęconych rytuałom wtajemniczenia, no i dlatego uważano potem, że Gralath-ojciec także był masonem, co nam wyjaśnia w zupełnie oczywisty sposób, czemu za żadnej władzy, czy byli to Prusacy, naziści, Polacy, komuniści, czy sowieci, nie nazwano tej pięknej alei imieniem wielkodusznego fundatora, który swój zapis w testamencie uczynił tuż przed śmiercią, dokładnie w roku 1767 – Jezu, proszę skręcić na stację benzynową – krzyknęła panna Ciwle – nie mamy już paliwa, zamiast spojrzeć na wskaźnik słucham pana i słucham, jakby pan wrócił z Ameryki, no teraz w lewo, zatankujemy, jak zwykle zapomniał pan migacza!! – Kochany panie Bohumilu, to był nasz stały spór, niejako refren każdej jazdy, z tym migaczem, nieprawda, że zapomniałem go włączyć, otóż nie, nigdy nie zapominałem, ale, niech pan sam przyzna, na przykład na placu manewrowym, kiedy nie ma oprócz nas żadnego innego samochodu, roweru czy pieszego, albo na drodze, jak koło tamtej stacji benzynowej, kiedy nic nie nadjeżdżało ani z góry od cmentarza, ani z dołu od strony Placu Ludowych Zebrań, no niech pan sam przyzna, jaki jest sens włączać wtedy to migające światło, zupełnie niczym latarnię morską w biały dzień, czyli zupełnie bez potrzeby, lecz panna Ciwle była odmiennego zdania i nieodmiennie w takiej sytuacji mówiła nieco obrażonym tonem – panie Pawle, migacz włączamy nawet na pustyni – a wtedy ja czułem zawsze, że życie zatacza znów tę swoją pętlę, tę mimořádnou smyčku , no bo przypominałem sobie te pańskie lekcje jazdy na motocyklu jawa i zastanawiałem się, czy kiedy skręcaliście z Václavskich namesti, dajmy na to, w ulicę Krakowską, to instruktor przypominał panu – proszę wysunąć rękę w prawo – bo przecież wtedy na motocyklach nie montowano jeszcze migaczy, no i pewnie ten moment jazdy z jedną ręką na kierownicy musiał pana kosztować chwilę nerwów, nie mówiąc już o instruktorze, no więc wówczas, tuż koło stacji benzynowej i cmentarza, panna Ciwle powiedziała to swoje sakramentalne – panie Pawle, migacz włączamy nawet na pustyni – lecz wtedy akurat nie zdążyłem pomyśleć o panu ani odpowiedzieć pannie Ciwle równie sakramentalnym – to jedźmy na Grenlandię – bo tuż przed skrętem w lewo jej mały fiat kaszlnął, czknął, strzelił z wydechowej rury, no i definitywnie stanął, więc musieliśmy z niego wyskoczyć i pchać tych kilka metrów ostro pod górę, by następnie skręcić w lewo, i kiedy zaczynał się już toczyć z górki na podjazd benzynowej stacji, musieliśmy wskoczyć do niego równocześnie, każde ze swojej strony, no i dojechać na luzie bez silnika pod dystrybutor, co się udało wykonać z nadspodziewanie symetryczną precyzją, zupełnie tak, jakbyśmy byli z panną Ciwle taneczną parą łyżwiarzy figurowych, znających najgłębszą tajemnicę swego fachu, ową matematyczną w gruncie rzeczy definicję zwierciadlanych ruchów, która powiada, że symetria to nic innego, jak niezmienność w przekształceniach, ów punkt widzenia przed i po przemianie, zakładający, mimo wszystko, pewną kosmiczną równowagę: góry i dołu, lewej i prawej, ciała i ducha, mowy i milczenia, atomu i próżni, słowem, nicości, z której wyłania się materia, jak zawsze w symetrycznych przeciwieństwach. No, niech pan wsadza rurę – panna Ciwle przez chwilę mocowała się z kluczykiem wlewu – ja pójdę po rachunek – i ruszyła w stronę kasy, a ja, kochany panie Bohumilu, z tym wężem w dłoni, pochylony nisko nad wlewem małego fiatka, odwracałem głowę jak żona Lota, żeby podziwiać niebywale płynny krok panny Ciwle, jej piękne ruchy, które nie miały w sobie nic z lepkich landrynek, nic z filmów pani Orlowsky, nic z atmosfery budek peep show dance, nie, panna Ciwle płynęła do kasy stacji benzynowej jak łania z
Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mercedes-Benz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mercedes-Benz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Paweł Huelle: Weiser Dawidek
Weiser Dawidek
Paweł Huelle
Andrzej Ziemiański: Zapach Szkła
Zapach Szkła
Andrzej Ziemiański
Joanne Harris: Jeżynowe Wino
Jeżynowe Wino
Joanne Harris
Terry Pratchett: Wyprawa czarownic
Wyprawa czarownic
Terry Pratchett
Отзывы о книге «Mercedes-Benz»

Обсуждение, отзывы о книге «Mercedes-Benz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.