Monika Szwaja - Stateczna I Postrzelona

Здесь есть возможность читать онлайн «Monika Szwaja - Stateczna I Postrzelona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stateczna I Postrzelona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stateczna I Postrzelona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tytuł powieści (oczywiście ukłon w stronę niezrównanej Jane Austen) sugeruje dwie bohaterki, i tak jest rzeczywiście: są dwie, mają dosyć różne charaktery i różne prowadzą życie jedna jest kustoszką w muzeum, druga luksusową narzeczoną biznesmena. Ten, niestety, okazuje się gangsterem, w dodatku pechowym: idzie siedzieć, a narzeczona zostaje na lodzie. Wraz z przyjaciółką i przyjaciółmi przyjaciółki rozpoczyna więc nowe życie daleko od rodzinnego miasta, w podupadającym ośrodku jeździeckim, który zamierzają przekształcić w kwitnące gospodarstwo agroturystyczne. Żadne z nich nie ma co prawda zielonego pojęcia o gospodarzeniu, ale od czegóż wrodzona inteligencja! Ponieważ wszyscy mieszkańcy Rotmistrzówki (nie wyłączając gospodyni, starej rotmistrzowej) dysponują nie tylko inteligencją, ale również wdziękiem i iście mołojecką fantazją, życie w dworku zaczyna się toczyć w zupełnie nowym tempie. Zwłaszcza kiedy w charakterze gościa przybywa dawna właścicielka domu i całej wsi, leciwa niemiecka baronowa. Dodajmy do tego skomplikowane perypetie sercowe i rodzinne, leciutki i raczej dobrotliwy powiew kryminału, sporo humoru, ciepła i życzliwości dla ludzi, a otrzymamy pełny obraz tej pogodnej i bardzo kobiecej powieści.

Stateczna I Postrzelona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stateczna I Postrzelona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ryczałam tak dosyć długo, a on cierpliwie stał w miejscu i czekał, aż się od niego odlepię. Być może nie nastąpiłoby to w ciągu najbliższej doby, bo chyba wylewałam też przy okazji cały żal do świata i Leszka (pierwszy raz, odkąd się rozstaliśmy, poryczałam się tak porządnie), ale kiedy byłam w stanie największego zapuchnięcia, poczułam, że ktoś mnie obejmuje za ramiona i odwraca ku sobie.

Kolejne chwile spędziłam, mocząc dla odmiany przód kamizelki z tysiącem kieszeni, które mnie gniotły w twarz. Rafał, podobnie jak Latawiec, nic nie mówił, pozwalając mi wypłakać się do woli.

Przestałam w końcu lać łzy, ale jeszcze sobie trochę tak postałam. Dobrze mi z tym było. No i w końcu zaczęłam się zastanawiać, jak ja mu pokażę twarz, która teraz nadawała się tylko do tego, żeby na niej usiąść.

– Masz jakieś chusteczki?

Sięgnął do kieszeni, jednej z tych, do których nie byłam aktualnie przyklejona i podał mi jedną chusteczkę higieniczną luzem. – Mam tylko tę jedną. Poradzisz sobie?

Poradziłam sobie, wydmuchując w nią nos. Reszta twarzy pozostała mokra, zapuchnięta, prawdopodobnie czerwona i ohydna.

– Wolisz, żeby zostawić cię samą, czy pobyć z tobą?

– Nie wiem. Jeśli chcesz ze mną pobyć, to na mnie nie patrz.

– Dobrze, nie będę patrzał. Chodź, usiądziemy sobie gdzieś na osobności, ale może w domu, bo mi zmarzniesz na kość. Albo w stajni. Gdziekolwiek, ale już nie na świeżym powietrzu…

Faktycznie, nie zwróciłam uwagi, że to nie lato i że wieje zimny wiatr z zachodu, a ja wyleciałam z tej ciepłej kuchni jak do pożaru, w samej lekkiej sukience.

Poszliśmy do siodłami i usiedliśmy w najciemniejszym kącie na szerokiej ławie. Wolałabym, żeby usiadł bliżej, ale widocznie uznał, że dostatecznie mnie uspokoił i więcej nie musi. I tak przód klatki piersiowej miał całkiem zamoczony. Siedział tak i nic nie mówił, ja też siedziałam i nic nie mówiłam, a po paru minutach znowu mnie złapało i znowu zaczęłam ryczeć. Nawet chciałam przestać, bo przestraszyłam się, że mnie uzna za histeryczkę i dostanę w dziób, może mi nawet złamie szczękę, jak Misiakowi, bo ma on ten cios, nie, przecież to nie on, tylko Misiu, och, kurczę, wszystko jedno…

Nie dał mi w dziób, tylko przesiadł się bliżej i znowu mnie do siebie przytulił. Ostatni raz, jak pamiętam, przytulał mnie tak ojciec, kiedy miałam jakieś pięć lat i płakałam gorzko z powodu psa, którego przejechał samochód. Pies był zwykłym kundlem, nazywał się Groszek (tata mawiał: Groszek Niekoniecznie Pachnący) i wpadł pod ten samochód, kiedy biegł do mnie, uradowany, że mnie widzi i cały merdający… Uznałam, że jestem winna jego śmierci – potem na szczęście okazało się, że żyje, dało się go odratować, tylko do końca życia kulał na tylną łapę. Ale ja już zdążyłam przeżyć i jego śmierć, i straszliwe poczucie winy, że to przeze mnie, bo do mnie tak pędził w podskokach…

Teraz też Latawiec omal nie zginął przeze mnie.

Chyba powiedziałam coś w tej sprawie, bo Rafał zaczął mi tłumaczyć, że to nie moja wina, że ludzie są gnoje i łobuzy – niespecjalnie słuchałam, dopóki nie dotarło do mnie, o czym on właściwie mówi. A od pewnego już czasu mówił o swojej rodzinie, o żonie, która była w ciąży, w piątym miesiącu, już wiadomo, że z córeczką, o tym, że ta żona miała wypadek, a on był wtedy w jakiejś podróży, ona trafiła do kliniki, gdzie ją pan profesor mylnie zdiagnozował, przez co nie udało jej się utrzymać przy życiu, to dziecko też zginęło, a wszyscy dokoła dobrze wiedzieli, że pan profesor się pomylił, ale kto by tam w klinice podważał zdanie profesora i ordynatora w jednej osobie…

Wyzwoliłam się z jego objęć.

– Czekaj – powiedziałam, jeszcze lekko skołowana. – Ty mówisz, że lekarze wiedzieli, że on nie ma racji? I nikt mu nie powiedział?

Patrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem.

– Tak właśnie było. Ja w tym szpitalu byłem na stażu, więc dość szybko do mnie doszło, co, jak i dlaczego. Po prostu nikt się nie chciał wychylić… we własnym, dobrze pojętym interesie.

– Nie rozumiem tego! One… przez to umarły?

– Tak.

– Nie mieści mi się w głowie…

– Mnie też się nie mieściło.

– I to wtedy… zrezygnowałeś z medycyny?

– Tak. Doszedłem do wniosku, że wolę pracować ze zwierzętami niż z ludźmi. Jak dotąd nie żałowałem decyzji.

– Ale przecież nie wszyscy profesorowie są tacy!

– Prawdopodobnie są ordynatorzy przyjmujący słowa krytyki czy choćby wątpliwości, ale ten akurat do takich nie należał. Dawno było o tym wiadomo, więc już nikt nie zamierzał być kamikadze. A mnie się już nie chciało poszukiwać sprawiedliwych.

Nie wiedziałam, co mam teraz powiedzieć. Zaczęłam się też zastanawiać, dlaczego mi to mówi i dlaczego właśnie teraz.

– Czemu mi to mówisz? – usłyszałam własny głos.

Uśmiechnął się niewesoło.

– Chciałem, żebyś przestała płakać. Tak myślałem, że będziesz mnie słuchać, kiedy ci o tym wszystkim opowiem. Trzeba cię było wyrwać z tych szlochów, a nie chciałem uciekać się do rękoczynów…

A jednak!

– To znaczy do bicia? Złamałbyś mi szczękę? Jak Misiakowi?

Zaśmiał się znacznie weselej.

– Starałbym się nic ci nie łamać. Ale to jest niezła metoda na takie ataki żalu.

Nie potraktował mnie jak histeryczkę! Zrozumiał, dlaczego tak beczałam… Swoją drogą milej by mi było, gdyby opowiedział mi swój życiorys w zaufaniu, jak przyjaciółce, a nie w charakterze lekarstwa na ataczek ryku!

Wystąpiłam z tą pretensją, zanim zdążyłam pomyśleć, a on zaczął się naprawdę śmiać.

– Kiedyś i tak bym ci to wszystko opowiedział, Emilko.

– Kiedy?

– Nie wiem. Ale opowiedziałbym.

– Jezus, Maria – przestraszyłam się nagle i zerwałam z ławy. – Zostawiliśmy konie na padoku!

– Nie sądzę, żeby ten cały Misiak miał dublera. Nie martw się, nic złego się nie stanie.

Nie rozumiałam wprawdzie, skąd on ma tę pewność, ale jakoś mi się jego spokój udzielił. Najchętniej siadłabym teraz z powrotem na ławie i kontynuowała zwierzenia, to znaczy słuchałabym jego opowieści z życia, ale nastrój do zwierzeń znikł gdzieś jak sen jaki złoty. Pozostała moja twarz, w stanie absolutnie do remontu kapitalnego, natychmiast!

Opuściliśmy więc siodlarnię, Rafał poszedł do towarzystwa, a ja chyłkiem przemknęłam się do łazienki. To, co tam zobaczyłam w lustrze, nie nadaje się do opisania.

Po upływie dobrego kwadransa, kiedy pomału zaczynałam przypominać wyglądem kobietę (i to nie najgorszą), przyszło mi do głowy jedno pytanie. Dlaczego mianowicie Rafał i Tadzio postanowili nas odwiedzić znienacka w powszedni dzień przed południem? Chyba nie w przewidywaniu konieczności wykonywania bohaterskich czynów w obronie życia i zdrowia naszych koni?

Przyspieszyłam prace remontowe i pomaszerowałam do salonu, gdzie, oczywiście, znalazłam wszystkich z wyjątkiem Misia i Misiaka (ale się zrobiła… jak jej tam – aliteracja? Muszę spytać Lulę, jak się to polonistyczne zjawisko nazywa. Chociaż Lula ostatnio jakoś krzywo na mnie patrzy, może lepiej sprawdzę w encyklopedii. Albo w internecie). Był natomiast Janek, który wrócił już z zakupami. Atmosfera panowała raczej spokojna, widocznie szok wywołany dramatycznym aresztowaniem na naszym padoku minął im, kiedy ja miałam kłopoty ze sobą.

– Ooo – powiedziała babcia Stasia – Emilka. Dobrze, że jesteś. Czy ty wiesz, dziecko, że znowu miałaś dobry pomysł?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stateczna I Postrzelona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stateczna I Postrzelona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Stateczna I Postrzelona»

Обсуждение, отзывы о книге «Stateczna I Postrzelona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x