Dorota Terakowska - Samotność bogów

Здесь есть возможность читать онлайн «Dorota Terakowska - Samotność bogów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Samotność bogów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Samotność bogów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piękna, nowoczesna baśń rozgrywająca się w czasach średniowiecza i współczesności. Rzecz dzieje się w świecie budowanym z motywów mitologii słowiańskiej i tradycji chrześcijańskiej, elementów rzeczywistości baśniowej i wizji historiograficznej, w którym nowy bóg zajmuje miejsce starych i okrutnych bóstw plemiennych. Przesłaniem autorki jest uświadomienie nie tylko młodemu odbiorcy, konieczności wzajemnej tolerancji między ludźmi żyjącymi w różnych światach, tradycjach i kulturach. Powieść odznaczona Nagrodą Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych WIOSNA 98 oraz Nagrodą IBBY 98.

Samotność bogów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Samotność bogów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Byli wewnątrz zamkowych murów i mimo wrzasków wartownika, który przynaglał straż do pościgu, gnali dziedzińcem w stronę głównego zamkowego wejścia. Tu także pełno było straży, ale Dziewczyna nie zwracała uwagi na jej wezwania. Ruszyła na strażników swym koniem, zmuszając Jona, by uczynił to samo. Po chwili oboje biegli podcienionym korytarzem, a końskie wodze rzucili zaskoczonym gwardzistom.

W zamkowym korytarzu było pełno dworzan. Usuwali się płochliwie przed dwójką podróżnych, za którymi – w pewnej odległości – posuwała się drużyna Chłopca.

– Wariatka z Domremi… Nawiedzona słysząca Głosy… Wieśniaczka, która chce walczyć o tron… – rozlegały się wokół szepty pełne ciekawości lub drwiny i Jon pojął, że sława Dziewczyny już dawno przekroczyła granice posiadłości wielmoży z Wokuler. Dopiero teraz w pełni pojął, dlaczego ów chciał się jej pozbyć. Iskra już wznieciła ogień, na razie wątły, dopiero pełgał to tu, to tam.

Ku zdziwieniu Jona ta wiejska dziewucha, za którą podążał pełen mieszanych odczuć, czuła się w wytwornym zamku w Szinie jak u siebie. Nie widział na jej twarzy ani przestrachu, ani uniżoności czy kornego zachwytu nad wspaniałością dworu i dworzan.

– Prowadźcie mnie do delfina – powiedziała zdecydowanym tonem do jednego z lepiej odzianych dworzan i pociągnęła go zgrubiałą dłonią (z zastarzałymi, czarnymi obwódkami wokół paznokci: od bydlęcego gnoju, od szorowania podłóg) za elegancki, brokatowy strój. Dworzanin cofnął się wystraszony, a wokół rozległy się ściszone chichoty. Dwór zaczynał bawić się sytuacją. Na tyle dobrze, by w ogóle nie zauważyć, że poza Dziewczyną i towarzyszącym jej Jonem – jest tu jeszcze czterech zbrojnych i niepozorny Chłopiec. Miał on ułatwione zadanie: sekretni posłańcy nie powinni rzucać się w oczy. Uwagę wszystkich skupiała Dziewczyna.

Przepychając się tak poprzez gęstniejący i coraz bardziej rozbawiony tłum dworzan, Dziewczyna wołała raz po raz:

– Gdzie jest nasz pan, jedyny prawowity król i władca? Gdzie jest delfin? Prowadźcie mnie do niego!

Dworzanie rozstępowali się niechętnie, gdyż każdy pragnął obejrzeć z bliska wariatkę z Domremi, zajrzeć jej w twarz, dotknąć z odrazą jej ostrzyżonych na jeża włosów i dziwacznego stroju – lecz równocześnie w ich cofaniu się, gdy zrobili jej przejście, było coś niezwykłego, co Jon natychmiast dostrzegł. To wąskie przejście wśród eleganckiego tłumu samo ich wiodło do dużej, pełnej przepychu sali, w której potężny, kryształowy żyrandol rozjaśniał wnętrze tysiącem świateł. Rozstępujący się strojny tłumek wskazywał Dziewczynie drogę do jednego z kątów sali, gdzie już z daleka dostrzec można było jakieś zamieszanie. Jedni dworzanie odsuwali się, inni przeciwnie – zasłaniali sobą kogoś przed wścibstwem przybyszów.

Delfin nie chce jej widzieć. I nie chce, aby ona rozpoznała go wśród tłumu. Ale tłum bezwiednie wskazuje jej drogę, rozstępując się. Inaczej nigdy nie odnalazłaby następcy tronu – pomyślał Jon i wyciągając głowę, stanął na palcach. W kącie wielkiej, urządzonej z przepychem sali, wśród grupki dworzan, krył się – skulony jak zając pod miedzą – potomek prawowitych królów. Jon od razu rozpoznał charakterystyczny duży nos i wypukłą, jakby wydętą dolną wargę – znak rozpoznawczy rodu, którego wizerunki, w osobach kolejnych władców, przez długie lata wybijano na monetach. Ku jego zdumieniu Dziewczyna bezbłędnie odgadła, gdzie on jest i który to z licznej grupy wielmożów, mimo że zdążył zamienić perukę i frak na mniej dostojne szaty. Zamiast haftowanego złociście stroju ubrany był w zwykły plusz, pozbawiony wspaniałej, lśniącej kryzy, a jego peruka przedstawiała opłakany widok.

– Tyś, panie, jest królem – powiedziała Dziewczyna dźwięcznym, mocnym głosem i mocną, małą dłonią ujęła poły jego fraczka, by przywrócić delfinowi pionową postawę. Wydęta warga delfina bezwiednie wywinęła się jak do płaczu.

– Nie, nie… – wyjąkał. – Mylisz mnie z kimś innym, przysięgam…

– Na ciebie wskazują znaki od Boga – odparła Dziewczyna i cofając się kilka kroków, złożyła mu głęboki, choć, mało dworski, niezgrabny ukłon. Był to ukłon prostej wieśniaczki bez manier.

– Nie jestem delfinem… – protestował młodzieniec, a jego twarz pobladła ze strachu i wściekłości na dworzan, że go wydali. Dziewczyna spojrzała na niego z mimowolną pogardą, ale w jej postawie widać było determinację i jakiś szczególny rodzaj zachwytu. Zniżyła głos do szeptu i rzekła:

– Nie bój się, mój panie. Przysięgam, że najeźdźcy nic ci nie zrobią. Przeciwnie, pokonasz ich z pomocą Boga i zostaniesz namaszczony na króla w wielkiej katedrze w Rims. A ja będę tego świadkiem.

Delfin jednak wciąż był przerażony. Było widać, iż dawno już pogodził się z utratą tronu na rzecz najeźdźcy. Pragnął tylko spokoju, dobrego jedzenia, pięknych dam dworu wokół, wygodnego łóżka z puchową pościelą, dworskich bali, na których mógł najpiękniej tańczyć. Był gotów na każde upokorzenie, byle odsunąć myśl o wojnie, którą wszczęli jego pradziadowie.

– Nie… nie… – powtarzał teraz, cofając się przed Dziewczyną, która zirytowana kiwnęła na Jona:

– Pokaż najjaśniejszemu panu, co nosisz w woreczku na szyi – powiedziała głośno.

Jon zdrętwiał: w woreczku przecież niczego nie było! Owszem, mówiono, że zapewne jest w nim relikwia – były to wszak czasy, gdy nikt rozsądny nie poruszał się po drogach bez relikwii, dających rękojmię boskiej ochrony. Ale Jon sprawdził zawartość swego woreczka po wiele razy i niczego w nim nie znalazł. Było w nim tylko jakieś pokruszone ziele i to wszystko. Zapewne jakiś chciwy mnich sprzedał owo ziele rodzicom, wmawiając, iż rosło pod Krzyżem, ale tylko naiwni wierzyli mnichom i dawali im za nie, za jakąś ułudę, twarde, prawdziwe złoto.

– Pokaż! – powtórzyła z naciskiem Dziewczyna i Jon bezwiednie sięgnął pod koszulę. Dworzanie skłębili się teraz wokół niego, prawie włażąc mu na plecy, aby ujrzeć, co ma ukryte na piersi. Jon drżącymi dłońmi szarpnął za rzemień i… z uchylonego woreczka wysunęła się biała lilia, a właściwie tylko jej szlachetny, niepowtarzalny w wysmukłej linii kwiat.

– Lilia! Lilia! Świeża lilia! – przebiegł przez salę szept, który powoli przechodził w narastający krzyk. Lilia była przecież symbolem królewskiego rodu. Lilia kwitła, jak większość kwiatów, jedynie latem! A właśnie dziś pierwsze mrozy skuły burą ziemię za oknami zamku w Szinie…

– Oto znak. Bóg, mój panie, wie, czego od ciebie żąda. Bóg wie, co chce ci dać. Nie zawiedzie cię – uśmiechnęła się Dziewczyna i jej uśmiech błysnął jaśniej niż tysiące świec w żyrandolach u rzeźbionego sufitu.

– Czego chcesz? – spytał delfin, prostując się i odruchowo poprawiając perukę. Jego wypielęgnowane dłonie trafiły na obce, nieświeże loki i blada twarz powlekła się rumieńcem. Mimo to jakimś cudem wskrzesił w sobie resztki rodowej godności i ponowił pytanie:

– Czego zatem chcesz ode mnie? Co nakazują ci czynić twoje Głosy?

– Nakazują mi żądać od ciebie armii, abym mogła ruszyć na Orlin i odbić go z rąk najeźdźców. To będzie nasze pierwsze wspólne zwycięstwo. Po nim przyjdą następne, a potem… potem najeźdźcy opuszczą nasz kraj, a ja będę podziwiać twą koronację w wielkiej katedrze w Rims, mój panie – odparła Dziewczyna z mocą, a w wielkiej sali po krótkiej, lecz przejmującej ciszy zawrzało od podnieconych głosów.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Samotność bogów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Samotność bogów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Katherine Page
Dorota Terakowska - Lustro Pana Grymsa
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Dobry adres to człowiek
Dorota Terakowska
libcat.ru: книга без обложки
Howard Lovecraft
Dorota Terakowska - W krainie kota
Dorota Terakowska
Dorota Masłowska - Paw królowej
Dorota Masłowska
Dorota Terakowska - Poczwarka
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Tam, gdzie spadają anioły
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Ono
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Córka Czarownic
Dorota Terakowska
Bruno Schulz - Samotność
Bruno Schulz
Отзывы о книге «Samotność bogów»

Обсуждение, отзывы о книге «Samotność bogów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x