Król płacze?
Jego stryj Artabanos, widząc płaczącego Kserksesa, tak do niego powiedział: Królu, przed chwilą mówiłeś, że jesteś szczęśli wy a teraz płaczesz- Cóż za gwałtowna zmiana nastroju. A ten odrzekł: – Tak, bo zdjęło mnie uczucie smutku, gdym rozważył, jak krótkie jest cale życie ludzkie; wszak z tych tak licznych ludzi za sto lat nikt nie pozostanie przy życiu!
Ta rozmowa o życiu i śmierci trwa między nimi jeszcze długo, po czym król odsyła starego stryja z powrotem do Suzy, a sam, doczekawszy świtu, zarządza przeprawę przez cieśninę Hellespontu na drugi brzeg – do Europy: Kiedy wzeszło słońce, Kserkses wylał ze złotej czary obiatę do morza i modlił się do słońca, aby go nie spotkał żaden wypadek, który przeszkodziłby mu w ujarzmieniu Europy, zanim dojdzie do ostatnich jej granic.
Armia Kserksesa, wypijając rzeki, zjadając napotkaną żywność, gdziekolwiek by była, i trzymając się północnych brzegów Morza Egejskiego, przechodzi Trację, Macedonię, Tesalię i dociera do Termopil.
O Termopilach uczą we wszystkich szkołach, zwykle poświęcona jest im cała lekcja, uczniowie muszą rysować mapki, a czasem pisać klasówki i robić ściągawki na maturę.
Termopile to wąski przesmyk, przejście między morzem a wysoką górą leżące na północny zachód od dzisiejszej stolicy Grecji. Zdobyć to przejście to mieć otwartą drogę do Aten. Rozumieją to Persowie, wiedzą o tym Grecy. Dlatego stoczą tu zażartą bitwę, w której zginą wszyscy walczący w niej Grecy, ale i straty Persów będą ogromne.
Z początku Kserkses liczył, że garstka broniących Termopil Greków na widok gigantycznej armii Persów po prostu ucieknie, więc spokojnie czekał, aż się to stanie. Ale Grecy pod wodzą Leonidasa nie cofają się. Zniecierpliwiony tym Kserkses wysyła na zwiad konnego szpiega. Ten podjechał blisko pozycji greckich. I co zobaczył? Widział, jak jedni z mężów oddawali się gimnastyce, drudzy czesali sobie włosy. Patrząc na to, dziwił się i zapamiętał sobie ich liczbę. A kiedy wszystko dokładnie obejrzał, odjechał w spokoju, nikt go bowiem nie ścigał i nie zwracano nań zgoła uwagi. Po powrocie opowiedział Kserksesowi wszystko, co widział. Kserkses, dysząc to, nie mógł zrozumieć, dlaczego Grecy są gotowi zginąć.
Bitwa trwa kilka dni, ale szalę przeważa dopiero zdrajca, który pokazuje Persom ścieżkę przez góry. Okrążają Greków, którzy wszyscy giną. Po bitwie Kserkses chodzi po zasłanym trupami pobojowisku, szuka zwłok Leonidasa. Kserkses przeszedł przez trupy i kazał głowę Leonidasa odciąć i wbić na pal.
Wszystkie swoje następne bitwy Kserkses przegrał: gdy Kserkses zrozumiał poniesioną klęskę, obawiał się, że Grecy, podpłynąwszy do Hellespontu, mogą zerwać mosty, przez co on, odcięty w Europie, narażony byłby na zgubę. Dlatego myślał o ucieczce.
I w istocie ucieka, ucieka z pola walki jeszcze przed końcem wojny. Wraca do Suzy. Ma wówczas trzydzieści kilka lat. Będzie jeszcze królem Persów lat piętnaście. Mało o tych latach wiemy. Zajmował się rozbudową swojego pałacu w Perse-polis. Może czuł się wewnętrznie wypalony? Może był w depresji? W każdym razie zniknął dla świata. Zgasły sny o potędze, o panowaniu nad wszystkim i nad wszystkimi. Mówi się, że interesowały go już tylko kobiety: zbudował im wielki, okazały harem, którego ruiny widziałem.
Miał pięćdziesiąt sześć lat, kiedy w 465 roku zamordował go Artabanos – szef jego ochrony. Ten to Artabanos wysunął na króla młodszego brata Kserksesa – Artakserksesa. Ten zamordował później Artabanosa w walce wręcz, jaka wywiązała się między nimi w pałacu. Syna Artakserksesa – Kserksesa II -zamordował w 425 roku jego brat Sogdianus, który został później zamordowany przez Dariusza II itd., itd.
Zanim Kserkses wycofa się z Europy i pokonany, razem z padającymi z wycieńczenia, chorób i głodu oddziałami wróci do Suzy (Dokądkolwiek w swojej drodze docierali i do jakichkolwiek ludzi, żywili się, grabiąc ich plony. A gdzie żadnych plonów nie zna-leźli, tam zjadali trawę wyrastającą z ziemi i korę odartą z drzew, i liście zrywane zarówno z owocowych, jak i z leśnych drzew, niczego nie zostawiając. A czynili to z głodu. Ponadto ogarnęła wojsko zaraza i biegunka, która po drodze je wyniszczała. Chorych król zostawiał…), otóż nim to nastąpi, wiele się jeszcze rzeczy wydarzy i dużo upłynie krwi.
Trwa przecież wojna, w której Persja ma podbić Grecję, a to znaczy – Azja ma zawładnąć Europą, despotyzm ma unicestwić demokrację, a niewolnictwo rozprawić się z wolnością.
Z początku wszystko wskazuje na to, że tak się stanie, że tak właśnie będzie. Wojsko perskie idzie przez Europę setki kilometrów, nie napotkawszy żadnego oporu. Co więcej – szereg greckich państewek, bojąc się, że zwycięstwo tak wielkiej armii jest nieuchronne, poddaje się bez walki i przechodzi na stronę Persów. Toteż w miarę swojego pochodu armia Kserksesa jeszcze bardziej rośnie i potężnieje. Tak, pokonawszy zaporę Termopil, Kserkses dociera do Aten. Zajmuje i pali miasto. Ale choć Ateny leżą w gruzach, Grecja istnieje – ocali ją geniusz Temistoklesa.
Temistokles został właśnie wybrany na przywódcę Aten. Dzieje się to w momencie trudnym, w atmosferze napiętej, bo jest wiadome, że Kserkses przygotowuje inwazję. W tym samym czasie Ateny zdobywają duże pieniądze ze swoich kopalń srebra w Laurion. Populiści i demagodzy od razu chwytają wiatr w żagle, rzucają hasło: rozdać wszystkim „po równo"! Nareszcie każdy będzie coś miał, nareszcie poczuje się mocny i zadowolony.
Ale Temistokles zachowuje się przytomnie i odważnie: – Ateńczycy, woła, opamiętajcie się! Przecież wisi nad nami groźba zagłady. Jedynym ratunkiem jest, żeby zamiast rozdać te pieniądze, zbudować za nie silną flotę, która powstrzyma perską nawałę!
Cały obraz tej wielkiej wojny starożytności Herodot buduje według reguł kontrastu: z jednej strony, od Wschodu, toczy się olbrzymi, potężny walec – to trzymana w żelaznych ryzach ślepa siła poddana despotycznej władzy króla-pana, króla-boga. Z drugiej – rozproszony, skłócony, pełen wewnętrznych konfliktów, sporów i ans świat grecki, świat plemion i niezależnych miast, które nie mają nawet jednego, wspólnego państwa. Na czoło tego niezbornego żywiołu wysuwają się dwa ośrodki – Ateny i Sparta, a złożone stosunki i układy między nimi stanowić będą oś całej historii starożytnej Grecji.
W tej wojnie stoi naprzeciw siebie dwóch ludzi. Młody, o silnym poczuciu władzy absolutnej Kserkses, i starszy od niego, przekonany o swojej racji, odważny myślą i czynem Temistokles. Ich sytuacje są nieporównywalne – Kserkses rządzi, wydając samowolnie rozkazy, Temistokles – nim wyda rozkaz, musi uzyskać zgodę tylko nominalnie podległych mu dowódców i aprobatę całego ludu. Każdego z nich widzimy też w różnej roli: jeden stoi na czele sunącej jak lawina armii, której spieszno do ostatecznego zwycięstwa, drugi jest tylko primus inter pares , czas upływa mu na przekonywaniu, argumentowaniu i dyskusjach z nieustannie wiecującymi i spierającymi się o wszystko Grekami.
Persowie nie mają rozterek – ich jedynym celem jest zadowolić króla. Są jak rosyjscy żołnierze z Reduty Ordona Mickiewicza.
„Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara
Jest Car. – Car gniewny: umrzem, rozweselim Cara".
Natomiast natura Greków jest rozdarta; z jednej strony są przywiązani do swoich małych ojczyzn, swoich miast-państw, z których każde ma jakieś własne interesy i odrębne ambicje, z drugiej – łączy ich wspólny język i bogowie, a także mgliste, ale czasem odzywające się z wielką siłą poczucie szerszego, greckiego patriotyzmu.
Читать дальше