Jeśli mieszkamy na sąsiedniej ulicy, orgii wizyt w ogóle nie uda nam się opanować. Ale może być lepiej. i (Miasto nie ma nic do rzeczy. Dokładnie to samo dotyczy wsi.) Należy przyznać, iż bez względu na rodzaj i długość wizyt, z tatusiem (który zarazem jest teściem naszej Istoty, o czym warto pamiętać) na ogół nie mamy wielkich zgryzot. O ile nie jest: – zakamieniałym alkoholikiem, Co zmusza nas do poszukiwań po okolicznych knajpach, wizytowania szpitala odwykowego i transportu z izby wytrzeźwień, przyczyniając nam straty czasu i licznych kosztów.
– złodziejem, Co powoduje nasze ścisłe kontakty z bramą więzienną i pobyty wewnątrz nieprzyjemnej budowli na tak zwanych widzeniach.
– aferzystą wysokiego szczebla, Co naraża nas na występowanie w roli świadka i wielogodzinne przesłuchania, w czasie których drżymy, żeby przy okazji nie wyszły na jaw nasze nieco drobniejsze aferki.
– królem, Co kompletnie dezorganizuje naszą egzystencję i wypłasza naszych co skromniejszych przyjaciół. ani też niczym podobnym, zazwyczaj wielkich kłopotów nie sprawia, nie czepia się, znajdujemy z nim nawet czasami wspólny język (przeważnie przy narzekaniach na mamusię) i wytrzymywać musimy tylko potężne chrapanie.
Zatykamy sobie uszy i cześć.
Z mamusią (będącą zarazem teściową naszej Istoty) sprawa wygląda gorzej.
Nie wiadomo dlaczego z faktem, iż nasze dziecko… nasza osobista własność, przedmiot naszych starań i źródło wszelkich nadziei, nasza podpora i skarb największy… nagle przestało należeć do nas i przeszło w ręce obcej nam osoby, łatwiej na ogół potrafi pogodzić się tatuś niż mamusia. Mamusia nie popuści.
I nawet trudno ocenić, w kogo bardziej wczepi pazury: w córkę czy w synka?
Zważywszy jednak, że mamusia to zawsze mamusia i choćby nawet była najnieznośniejsza i najuciążliwsza w świecie, wiążąc się z Istotą, zdołaliśmy jej umknąć, wytrzymywanie z nią w czasie wizyty polega na prostym przeczekaniu. Ozłoconym pewnością, że prędzej czy później wyjdzie lub wyjedzie.
Jeśli zatem mamusia u nas: a. Siada w fotelu i każe się obsługiwać, b. pomiata naszą Istotą, w której już widzimy zaczątek iskrzenia, C. Lata po całym domu i wszystko nam przestawia, d. Nigdzie nie lata, tylko wszystko krytykuje, e. Wypytuje nas natrętnie o intymne szczegóły naszej egzystencji, f. obraża naszych gości, g. Jojczy, płacze i narzeka, jaka to jest samotna i zapomniana, h. Wlewa w nas siłą wzmacniające ziółka, i. Wbija nas siłą w ciepłe majtki, gacie, sweterek i szaliczek, j. a nie daj Boże, może nawet robi porządek w naszych rzeczach, mobilizujemy się, zaciskamy zęby i przetrzymujemy, jak trąbę powietrzną, względnie bombardowanie. Czy jakikolwiek inny kataklizm.
Chyba że: mamy na podorędziu drugą taką samą (na przykład sąsiadkę), z którą wspólnie będą mogły sobie ponarzekać.
Albo: Trzymamy w zapasie coś, co mamusia uwielbia i możemy jej tego błyskawicznie dostarczyć (kwoka z małymi kurczątkami, film z Gretą Garbo, ptysie z bitą śmietaną, przegląd błędów młodości aktualnej prezydentowej z fotografiami i komentarzem, flacha Remy Martin, kominek do oczyszczenia, żywy Bogusław Linda, żywy tygrys… Kwestia gustu).
Albo: Potrafimy organizować sobie awaryjne wyjście, a jeszcze lepiej wybiegnięcie z domu (telefon z życzliwą informacją, że pali się na naszym strychu, że właśnie kradną nasz samochód, że nasz wspólnik ucieka z naszymi pieniędzmi, że coś wybuchło w naszym miejscu pracy i jesteśmy wzywani w trybie natychmiastowym… itp.
Byle co nie wchodzi w rachubę, musi być wydarzenie rzędu co najmniej katastrofy).
Albo: Posiadamy terrarium i umiemy skłonić nasze ulubione zwierzątka do rozlezienia się po całym mieszkaniu (musimy umieć je skłonić także do powrotu).
Jest rzeczą jasną, iż powyższe kataklizmy nie powinny przytrafiać się za każdą wizytą mamusi, bo spowoduje to daleko idące podejrzenia i liczne niesnaski.
Mogą nam najwyżej od czasu do czasu dostarczać odrobiny ulgi.
Ale już sama myśl o uldze będzie stanowić pociechę i pozwoli łatwiej wytrzymać. Też zysk1
Bywa odwrotnie. Mamusia jest dla nas aniołem.
1. Wysłucha ze zrozumieniem.
2. Pocieszy i pomoże.
3. Udzieli sensownej rady.
4. Zadba. Naprawi, przygotuje.
5. Użali się i zatroszczy 6. Utwierdzi nas w mniemaniu, że jesteśmy najdoskonalsi w świecie.
Wszystko pięknie i sama radość, niemniej jednak uporczywie nasza mamusia dla naszej Istoty jest TEŚCIOWĄ.
Pozwolimy sobie na krótki przykładzik z życia.
Do stadła na kontrakcie w kraju o średnio rozwiniętej cywilizacji przybyła mamusia męża (a zatem teściowa żony).
Pierwsze, co uczyniła, to uprała wszystkie spodnie synka. Synek nie miał absolutnie nic przeciwko temu, ale jego małżonka potraktowała czyn teściowej niczym osobistą obrazę i nietaktowny wyrzut, jakoby niedostatecznie dbała o jego garderobę.
I już widać, że co innego mamusia, a co innego teściowa.
Kimkolwiek dla nas jest, przybywszy z daleka z dłuższą wizytą, każe się oprowadzać i obwozić po nie znanym jej kraju, pokazywać i tłumaczyć wszystko…
Chce koniecznie poznać naszych znajomych i uczestniczyć w życiu towarzyskim…
Chce jeść to samo co w domu, bo u nas wszystko jej szkodzi…
W tym ostatnim wypadku pojawiają się przed nami ogromne szanse skrócenia wizyty. Wystarczy upierać się z wielkim smutkiem, że tylko takie potrawy w tym rejonie geograficznym istnieją, innych nie ma (Chiny na przykład, same robaki, pędraki, szczurze udka, karaluchy w miodzie i sałatka z bambusa…), Pilnując tylko, żeby mamusia (teściowa) o własnych siłach zdołała wsiąść do samolotu.
W pozostałych sytuacjach nastawiamy się z góry na wszelkie możliwe udręki i potem codziennie skreślamy jeden dzień w kalendarzu, co stanowi dla nas najprzyjemniejszą chwilę doby.
Malejąca ilość dni do skreślenia przysparza nam radosnej nadziei i wprawia nas w coraz lepszy humor, dzięki czemu wytrzymywanie traci swój straszliwy ciężar.
O ile jesteśmy kobietą, a teściowa zanudza nas wizytami kilkugodzinnymi, powinnyśmy mieć przygotowane jakieś absorbujące zajęcie, koniecznie wymagające naszej uwagi.
Szumowanie konfitur, na przykład, albo pilnie potrzebną robótkę szydełkiem, w której bez przerwy trzeba liczyć oczka.
Trudno, siła wyższa musimy się temu oddać i w żaden sposób nie zdołamy poświęcić należytej atencji gościowi. Gość w końcu nie wytrzyma i pójdzie w diabły.
Nie warto chyba nawet wspominać, że zarówno robótkę, jak i konfitury odkładamy natychmiast do kąta i w ogóle nie spoglądamy w ich stronę aż do następnej wizyty. Raz wrzucone do garnka konfitury posłużą nam długo, a że skisną albo spleśnieją, to co nam szkodzi?
Nie miałyśmy wszak w planach przyrządzania smakołyku, tylko wypłoszenie teściowej.
Należy pilnować, żeby pomiędzy wizytami robótką nie bawił się kot.
Ogólnie zaś wskazane jest na samym wstępie wprawić teściową w dobry nastrój, robi się bowiem wówczas znacznie łatwiejsza do wytrzymania.
Służą temu bardzo proste słowa: Jak mamusia schudła1
Mamusia coraz młodziej wygląda1
Co to jest, że na mamusi wszystko dobrze leży?
Świetnie mamusi w tym uczesaniu.
Jak to dobrze, że mamusia przyszła, bo nie wiemy, czym się doprawia sos grzybowy1
Inne kobiety mają zmarszczki, a mamusia wcale1
I tym podobne.
Nawet hipochondryczka i cierpiętnica powita powyższe wypowiedzi łaskawie.
Przy uwagach typu: „Mamusia cudownie gotuje” należy zachować ostrożność, bo możemy narazić się na przymus konsumowania obiadów u niej codziennie i życie jednak będziemy mieli zmarnowane.
Читать дальше