Roman Jonasz - Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy

Здесь есть возможность читать онлайн «Roman Jonasz - Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"…Najbardziej wstrząsająca, bardzo pouczająca i rozbijająca mity książka, w której były ksiądz-Roman Jonasz, na kanwie własnych przeżyć, opisuje prozę kapłańskiego życia- pełnego intryg, skandali, ludzkich słabości i upadków. Nie księża są tu jednak piętnowani, ale błędny system który ich deprawuje…"

Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Naturalnie czasy się zmieniają i Kościołowi potrzebne są samochody, budynki, stacje radiowe czy telewizyjne, ale czy to ma być celem, czy też raczej środkiem do celu [10]. Zdecydowanie za dużo jest w Kościele instytucjonalizmu, planowania, polityki, wyrachowania. Spójrzcie na Glempa, Pieronka albo Muszyńskiego – wypowiadających się przy różnych okazjach w TV. Przecież to są doskonali politycy, mężowie stanu! A jak potrafią zręcznie grać na uczuciach ludzi! Przypatrzcie się ich wyreżyserowanej dyplomacji; posłuchajcie wyważonych komentarzy. Każdy z nich mógłby być z powodzeniem marszałkiem Sejmu albo ministrem spraw zagranicznych; tym bardziej, że ani nie są kształceni na duszpasterzy, ani nie są nimi z doświadczenia! To największe, najzdolniejsze, najbardziej lojalne seminaryjne „kujony” i „przydupasy”, wybrane przez swoich biskupów do „wyższych celów”. Ci ludzie, odgrodzeni od świata grubymi murami pałaców, kurii, pancernymi szybami mercedesów – nie tylko nie potrafią zrozumieć szarych ludzi – uwikłanych w,jakieś” rodziny, pracę, dzieci – ale obce są im nawet problemy ich własnych kapłanów pracujących w terenie.

Tacy ludzie rządzą dzisiaj Kościołem i tak dzisiaj wygląda Kościół. Wróćmy jednak do Sakramentu Pokuty.

Poza bezsprzecznie największą grupą tych, którzy nie przykładają większej wagi do spowiedzi, jest też dość liczna grupa systematycznie korzystających z tego sakramentu. Są to na ogół praktykujący i zadeklarowani Katolicy. Starają się być – w zgodzie z sumieniem – wierni zasadom własnej wiary i w miarę gorliwi. Spowiadają się co dwa, trzy miesiące, a niektórzy „odprawiają” co miesiąc tzw. pierwsze piątki. Ci najbardziej cierpią na „luzackim” podejściu wielu kapłanów do spowiedzi. Ich dobra wola i gorliwość stają w konfrontacji z rutyną i zgorzknieniem spowiedników. Tylko nieliczni spotykają zaangażowanych, odpowiedzialnych, ideowych – którzy na serio traktują konfesjonał. Pół biedy jest wówczas, kiedy ksiądz „dostosowuje” się do penitentów – jeśli słyszy dojrzałą spowiedź traktuje ją w sposób dojrzały. Starsi kapłani, niechętni nowym trendom w Kościele (oazom, ruchom religijnym, urozmaiconej liturgii i muzyce sakralnej) zwykle więcej czasu spędzają „za kratkami”. Jeden z nich przekazał mi kiedyś bardzo dosadnie starą księżowską maksymę: „ksiądz jest od spowiadania – jak dupa od srania…”

Pouczenia spowiedników, jeśli takowe są, spotykają się z bardzo różnym przyjęciem ze strony wiernych – od infantylnego do bardzo dojrzałego. Infantylna bywa młodzież, „spędzana” przez swoich katechetów na okresowe spowiedzi do świątyń. Niektórzy z nich traktują parę chwil przy konfesjonale jak dobrą zabawę i ciekawostkę. Infantylni bywają także dorośli, którzy całą swoją edukację religijną „opękali” w kilka dni nauk przed I Komunią i Bierzmowaniem. Nierzadko słyszy się „wyznanie grzechów” szacownego 40, 50 – cio latka, „…Mamusi nie słuchałem. Paciorka nie mówiłem. W piątek zjadłem serdelka. Więcej grzechów nie pamiętam…”. Spowiedź żywcem przeniesiona z dzieciństwa i nie mająca nic wspólnego z autentyczną pokutą! Gdzie tu widać dojrzały rachunek sumienia?! Bez uprzedniej głębokiej auto – refleksji, dotarcia do korzeni własnego,ja” – jako dziecka Bożego – spowiedź jest tylko niepotrzebną stratą czasu. Ludzie są na ogół zupełnie tego nie świadomi i to ich generalnie usprawiedliwia. Dojrzałego rachunku sumienia, tak samo jak dojrzałej wiary, powinni nauczyć ich księża.

W swojej praktyce spowiadania stykałem się również z penitentami, którzy powrócili na łono Kościoła po wielu latach pozostawania poza nim. Takie nawrócenia zdarzały się z wielu powodów.

Zdumiewające – jak wielki wpływ, w odstępstwach i powrotach ludzi do praktyk religijnych, mają postawy kapłanów. Zło lub dobro – doznane od jakiegoś księdza ma wręcz znaczenie decydujące. Wierni szczególnie boleśnie odbierają pazerność i nietakt przy okazji pobierania opłat za pogrzeby oraz różne przejawy chamstwa. Dziesięć lat „na łonie” Kościoła (od wstąpienia do seminarium) przekonały mnie, że od księży najczęściej oczekuje się – poza posługami duszpasterskimi oraz pomocą w rozterkach duchowych – zrozumienia, uczciwości, kultury i zwykłego, ludzkiego ciepła. Widać to wyraźnie właśnie podczas spowiedzi. Jest w tych wszystkich oczekiwaniach dużo podświadomego szukania wzorca, autorytetu; przekonania samego sobie, że jednak można żyć „po Bożemu” i warto się starać.

Spowiadałem ludzi, którzy od 10, 20 – tu lat nie byli w Kościele, nie mówiąc o spowiedzi. Do kratek konfesjonału przywodzi ich na ogół: inna osoba, refleksja nad przemijaniem (często śmierć kogoś najbliższego), przeżyta ciężka choroba, życiowa bezradność, lektura Biblii itp.

Dokładnie te same powody, może poza ostatnim, powodują (odwrotnie) odstępstwa od Boga. Kwestią otwartą i indywidualną jest czy odejście lub powrót do Kościoła równa się odejściu lub powrotowi do autentycznej wiary. Z moich doświadczeń wynika, że nie jest to jednoznaczne. Wiary nie można mierzyć wypchanymi nogawkami w kolanach ani liczbą odklepanych „zdrowasiek”.

Bywają naturalnie Katolicy bardzo dojrzale traktujący Sakrament Pokuty i nauki spowiedników; mający prawidłowo wyprofilowane sumienia i zdrowe podejście do kapłanów. Ci najwięcej korzystają ze spowiedzi. Czasami potrafią zawstydzić samych księży i „wyprostować” ich postawy.

Prawdziwym „przekleństwem” dla spowiedników są jednak ludzie o przeczulonych, nadwrażliwych sumieniach. Prym wiodą wśród nich członkinie kółek różańcowych i aktywistki Radia Maryja. Spowiadają się dosłownie ze wszystkiego, że np. „powąchały w piątek salceson”; „…23 razy powiedziały brzydkie słowo «kurcze»; „56 razy źle o kimś pomyślały”; a „raz nawet pomyliły się w różańcu…” itp.

Mnie osobiście najbardziej wpieniały zwierzenia skrajnego odłamu powyższego ugrupowania. To były dopiero dewoty! Przychodziły do spowiedzi po to tylko, żeby… „błysnąć” przed księdzem (a nuż zapamięta!). Taka spowiedź wyglądała mniej więcej tak:

„No…hmm…do kościoła chodzę codziennie. Nie byłam tylko w zeszłą środę, ale bardzo bolała mnie noga, bo ja właściwie w ogóle nie chodzę, ale do kościoła – a jakże! Różaniec odmawiam systematycznie, raz tylko miałam „rozproszenie” w czasie odmawiania. Poza tym – ze wszystkimi żyję w zgodzie; daję ofiary na Kościół. Więcej grzechów nie pamiętam…”

Tak wyglądają autentyczne spowiedzi i wcale nie należą do rzadkości (także z uwagi na ich częstotliwość – mniej więcej raz na trzy dni!).

Za to najmłodsze pociechy spowiadają się fantastycznie. Są zwykle bardzo przejęte i skupione. Z wielkim namaszczeniem deklamują swoje grzechy, wpatrując się w kratki konfesjonału okrągłymi oczkami. Starałem się często je wyluzować, gdyż niektóre bywały nie na żarty znerwicowane. Zwłaszcza pierwsza pokuta przed I Komunią bywa dla wielu berbeciów prawdziwym horrorem. Słowa więzną im w gardle, grzechy się plączą, w popłochu zerkają na ściągi i co najmniej połowa ma wtedy biegunkę. Miałem parę takich przypadków, kiedy dziecko zrywało się nagle z klęczek i z płaczem wybiegało z kościoła bo… „popuściło”.

Jeden z I – szych „komunistów” był taki zawzięty, że „zerżnął” się w spodenki i dalej bohatersko kontynuował spowiedź. Jakżeby miał przerwać pierwszy sakrament w swoim życiu! Gdy, zafrapowany przykrym zapachem, spojrzałem na niego przez kratki – zobaczyłem tak wielką determinację w oczach malca, iż nie odważyłem się interweniować w jakikolwiek sposób. Dotrwałem jakoś do końca, zaprowadziłem go do drewnianej budki nieopodal świątyni, dałem rolkę papieru i kazałem po wszystkim iść do domu. „Nie martw się mocarzu…” – klepnąłem go po ramieniu – „…prawie każdemu to się zdarza”. To niewinne kłamstwo wywołało wreszcie cień uśmiechu na jego zawstydzonej buzi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»

Обсуждение, отзывы о книге «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x