Roman Jonasz - Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy
Здесь есть возможность читать онлайн «Roman Jonasz - Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dacie wiarę, że facet oprzytomniał. Olśniło go! Gdyby wcześniej porozmawiał z żoną, z pewnością powiedziałaby mu dokładnie to samo. Ale on uniósł się honorem, walnął drzwiami i poszedł wyżalić się do księdza – jaką to ma niewdzięczną babę. Po paru dniach przybiegł cały w skowronkach i ze łzami w oczach dziękował mi, że uratowałem mu małżeństwo. Guzik prawda, ale cieszyłem się szczerze razem z nim. Miał chłop wielkie szczęście, że żona naprawdę go kochała i nie znalazła „pocieszenia” w ramionach sąsiada czy inkasenta, kiedy jej pan i władca budował innym domy, burząc w tym czasie swój własny.
Każde małżeństwo, rodzina ma swoją specyficzną i jedyną atmosferę
– własne radości, problemy i sposoby na ich przeżywanie (chodząc po kolędzie przekonałem się, że każda rodzina ma nawet swój własny zapach!). Nie istnieje więc jedna, jedyna metoda uzdrowienia i uszczęśliwienia wszystkich. Są jednakże prawidła i sposoby uniwersalne, co do których wszyscy mogą się z powodzeniem stosować.
W łagodzeniu ogromnej większości konfliktów pomiędzy małżonkami a ich dziećmi; teściami, dziadkami, rodziną, obcymi – jednym słowem – w relacjach międzyludzkich – istnieje jedna, złota zasada «POSTAW SIĘ NA MIEJSCU DRUGIEGO CZŁOWIEKA». To wielka sztuka, ale jednocześnie miara Twojej ludzkiej wartości
– jako męża, żony, ojca, matki, dziadka, babki, teściowej, synowej, szefa, podwładnego, królewicza, żebraka itd. Każdy ma w sobie dar zrozumienia motywów, które kierują innymi ludźmi, ich intencji i przyjmowanych (często na pokaz) postaw, ale niewielu chce ten dar rozwijać. A to jest właśnie klucz do udanego małżeństwa, kontaktów z szefem czy teściową. Trzeba dosłownie wejść w skórę drugiego człowieka; spojrzeć na dany problem jego oczami. Do tego potrzebna jest też obiektywna samoocena i dużo, dużo pokory. To wcale nie łatwe – uświadomić 17 – latce miłość matki, wyrażoną w zakazie pójścia na „nocną” prywatkę. Trudno pogodzić się z niedołęstwem starszych ludzi, a jeszcze trudniej uznać ich dziwactwa, nerwowość, podejrzliwość, ale jak by nie patrzył – mają do nich naturalne prawo _ czas i zmagania z losem pozostawiają na każdym jakieś piętno.
Tak to wtedy tłumaczyłem (śmiem twierdzić – niegłupio) moim zagubionym, kochanym owieczkom i tak bym tłumaczył dziś. 90% pokut, które zadawałem w „konfliktowych” spowiedziach były dobrymi uczynkami lub innymi formami sympatii okazanej „wrogowi”.
Trzeba zawsze pamiętać, że wszyscy ludzie są dziećmi Bożymi i tym samym naszymi braćmi – już choćby z tego powodu winniśmy okazywać im wyrozumiałość i przebaczenie. Wszyscy też jesteśmy grzeszni i mamy wręcz prawo popełniać błędy. Ale w każdym człowieku tli się choć maleńka iskierka Bożej miłości. O wiele łatwiej ją stłumić aniżeli rozdmuchać.
Nie mamy jednak obowiązku postępować w taki sposób z ludźmi – hienami (bo i tacy bywają), którzy tylko czekają na dobroduszne, dobrotliwe, życiowe „fajtłapy”. Na pewno spotkaliście takie typy „bez sumienia” – żerujące na krzywdzie i cierpieniu innych. Wasza kultura i dobroć może być przez nich potraktowana jako przejaw słabości. Nie nadstawiajcie im drugiego policzka! Można się za nich modlić i pościć, ale trzeba też z nimi walczyć, gdyż gotowi zniszczyć Was i Waszych najbliższych. Walka z chamstwem i dziadostwem jest konieczną i chwalebną samoobroną. Jest też pewnego rodzaju „świętą wojną”. Na co zasługują wielokrotni mordercy? Bez cienia skruchy śmieją się szyderczo z nieudolnego prawa, które za wielokrotne morderstwa, za śmierć niewinnych ludzi gwarantuje im utrzymanie i dach nad głową na 15, 20, 25 lat, a nawet do śmierci! Powinni być eliminowani jak pasożyty z niszczonego przez nich środowiska! „Miejcie wstręt do złego…” – poucza nas św. Paweł [4].
Może trochę mnie poniosło, ale Wierzcie mi – nasłuchałem się na spowiedziach (i nie tylko) takich historii, że na samo wspomnienie czasem „nóż się w kieszeni otwiera”. Jakże podli potrafią być ludzie!!! Pamiętajmy jednak zawsze o podstawowej zasadzie – «zawsze bardziej trzeba walczyć ze złem, które jest w człowieku aniżeli z samym człowiekiem».
Jeśli już mi się ten „nóż otworzył” to wspomnę o tym, co najbardziej wstrząsało mną na spowiedziach. Bywały takie zwierzenia od których „uszy puchły” i chciało się czasami wyjść z „budy” i najzwyczajniej nawalić gościowi po ryju.
Wyobraźcie sobie taką spowiedź. 40 – letni mężczyzna opowiada o molestowaniu seksualnym własnych dzieci:
„…Zaczęło się od Justynki. Jak miała półtora roczku zacząłem wyręczać żonę w opiece nad nią. Szczególnie lubiłem ją kąpać. Obmacywanie pulchnego ciałka Justysi sprawiało mi coraz większą przyjemność. Potem – „dla zabawy” – lizałem po kąpieli jej „szparkę”. Pewnego wieczoru, kiedy żona wyszła na dłużej do koleżanki, nie wytrzymałem – wszedłem do łóżeczka małej, nasmarowałem dokładnie wazeliną ją i swojego penisa i… „zrobiłem to”. Justynka płakała, ale ponieważ byłem bardzo podniecony, długo to nie trwało. Bałem się, że dzieciak będzie tak chlipał do przyjścia żony. Dałem więc Justynce silne środki nasenne, po których zaraz zasnęła. Powtarzałem to prawie zawsze, kiedy byłem z nią sam w domu; czasami także w ciągu dnia”.
Justyna miała w czasie spowiedzi ojca 15 lat. Najpierw przekupywana, a później szantażowana, pełna wstydu – nikomu nie wspomniała o dramacie dzieciństwa. Stała się zamknięta w sobie i znerwicowana, choć „tatuś” nie współżyje z nią już od kiedy poszła do pierwszej klasy. Akurat w tym czasie jego uwaga zaczęła się skupiać na jej młodszej siostrzyczce. Historia dokładnie się powtórzyła – kolejne dziecko przeżyło swój „pierwszy raz” z ojcem – pedofilem.
„Kiedy nasza druga córka skończyła osiem lat zapragnąłem kolejnego dziecka” – zwierzał się dalej troskliwy tato – „…byłem zły, bo urodził się… chłopak. Wydaje mi się, że wtedy moja żona zaczęła się czegoś domyślać. Teraz Tomuś ma dwa latka, a ja zaczynam rozmyślać… jak mogę to z nim robić? CHYBA coś jest ze mną nie w porządku. Przecież to mój własny syn…”.
Ten człowiek wydawał się być pozbawiony ludzkich – wyższych uczuć. Przez kilka minut potrafił niemal z dumą opowiadać, jak starał się bardzo delikatnie „wchodzić” w dziewczynki. „Ja w zasadzie…wyrażałem w ten sposób swoją miłość do nich” – skonkludował zboczeniec.
Nie wiedziałem co z nim zrobić – nie miał właściwie świadomości popełnionego grzechu, a więc również poczucia winy i żalu. Musiałem wpierw uświadomić mu, że tylko nieliczne, bardzo prymitywne zwierzęta posuwają się do podobnych praktyk. To był wyjątkowo ciężki przypadek – typ bezdusznego racjonalisty; przy tym wcale nie głupi facet. Długo nie mógł jednak załapać gdzie leżała jego, jakże wielka wina. Nie dałem mu tego dnia rozgrzeszenia. Spotkaliśmy się jeszcze trzy razy zanim uznałem, że zrozumiał wreszcie – kim był i co zrobił. Ja „uznałem”, ale czy uznał to Bóg!?
Spowiadałem chyba kilkunastu pedofili, ale zawsze spowiedzi te poruszały mnie do żywego. Najbardziej przerażające jest to, że największą grupę wśród nich stanowią ojcowie gwałcący własne dzieci oraz księża, powołani do obrony „maluczkich”.
Psychika i zachowania ludzkie stanowią zawsze nieodgadnioną zagadkę. Są typy zdolne autentycznie do wszystkiego. Większość ludzi ma na szczęście swoje granice występku. Istnieją jednak tacy, którzy swoimi zwierzeniami potrafią zaszokować nawet najbardziej zaprawionych w boju spowiedników. Księża później opowiadają sobie takie historie, od których włos jeży się na głowie, a czasem…brzuch boli od śmiechu. Takie reakcje są efektem rutyny i naturalnego wśród wieloletnich spowiedników „otrzaskania”. Z całą pewnością, o ile już się przytacza publicznie treść spowiedzi (naturalnie anonimowo), nie powinna być ona przedmiotem żartów czy też kpin. Nie miałem osobiście takiego przypadku, aby ktoś przyszedł do konfesjonału pożartować. Bywało jednak, że człowiek mimo woli się uśmiechnął.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Byłem Księdzem II. Owce Ofiarami Pasterzy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.