Wojciech Cejrowski - Gringo Wśród Dzikich Plemion

Здесь есть возможность читать онлайн «Wojciech Cejrowski - Gringo Wśród Dzikich Plemion» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gringo Wśród Dzikich Plemion: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gringo Wśród Dzikich Plemion»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

,,Gringo… to książka podróżnicza pełna przygód i zaskakujących zwrotów akcji. Autor – Wojciech Cejrowski, znany z niezwykłego poczucia humoru -po raz kolejny wprowadza nas w odległy, tajemniczy i całkowicie obcy współczesnemu europejczykowi świat indiańskich wierzeń i obyczajów. Na szczególną uwagę zasługują zamieszczone w książce zdjęcia ukazujące najbardziej egzotyczne zakątki świata i barwne wizerunki ich dzikich mieszkańców. Lektura tej ksiażki całkowicie pochłania czytelnika przenosząc go w ginący klimat pierwotnych kultur i plemiennych obyczajów.

Gringo Wśród Dzikich Plemion — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gringo Wśród Dzikich Plemion», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Żeby nie zepsuć tej chwili, bardzo mocno starałem się zapomnieć o widowni zgromadzonej za naszymi plecami – na brzegu rzeki przycupnęła ciekawie cala wioska. Właściwie za moimi plecami, bo najprawdopodobniej nikt nie patrzył na plecy moich kompanów – oni byli normalni – to ja byłem biały. (Starałem się tez zapomnieć o tym, ze na pewno nie chodzi o moje plecy – trochę poniżej były rzeczy dużo bielsze).

Skupiłem uwagę na dokonaniu kolejnego małego kroczku w kierunku wzajemnego zaufania – mydliłem się tak, by zaciekawić Indian blizną widoczną na moim prawym boku.

Chwyciło! To był milowy krok we właściwym kierunku.

Ale i tak niewystarczający.

Kolejne cztery dni pochłonął kontredans złożony z całej masy małych kroczków, z których żaden nie był przełomowy, ale ich suma doprowadziła do tego, ze wreszcie dwie obce sobie kultury spotkały się przy wspólnym ognisku. (A konkretnie: moja kultura została zaproszona do ich maloki na wieczorne Opowieści.)

CHATA ZGROMADZEŃ

Siedliśmy wokół ogniska w chacie zgromadzeń Zeszli się wszyscy mieszkańcy wioski Biały człowiek był dla nich taką samą atrakcją, jak oni dla mnie. Przyglądali mi się badawczo, czasem któraś ze starszych kobiet nie wytrzymywała i skubała mnie za włoski na nogach, dziwując się, ze mi tam wyrosły

Rozmawialiśmy długo w noc – om ciekawi mojej kultury, ja ich…

– Macie tu cmentarz? – pytam ostrożnie, gotowy wycofać się w każdej chwili. Natychmiast, gdy poznam, ze pytanie narusza tabu albo dobre obyczaje.

– Tam. Na drugim brzegu – kilku mężczyzn pokazuje kierunek palcami.

– A ilu tam leży?

– Sześciu.

– Tylko tylu?

– Reszta leży dużo dalej wzdłuż rzeki. Ci są koło wioski, bo umarli nagle – na chorobę. Skóra im się psuła i trzeba było szybko zakopać.

– Nie macie tu szamana albo przynajmniej Curandero? – pytam zdziwiony, bo w KAŻDEJ indiańskiej wiosce jest ktoś, kto umie leczyć. [Przypis: Curandero tu znachor – od szamana (czarownika) różni się tym, że zna tyko zioła ale nie ma kontaktu z Duchami i nie dysponuje Mocą. Takie rozróżnienie stosują wyłącznie Indianie dla innych mieszkańców Ameryki Południowej Curandero i szaman to właściwie to samo].

– Nie mamy. To znaczy jest, ale już nie leczy Ochrzcił się i czary ma zakazane.

– Jak to się ochrzcił? Gdzie?!

– Tu. W naszej rzece. My wszyscy ochrzczeni.

Na dowód pokazali mi fotografię wykonaną polaroidem, przedstawiającą dwóch młodych mężczyzn w garniturach i białych koszulach. Siedzieli pośrodku tej samej maloki. Każdy miał przypiętą na piersi charakterystyczną czarną plakietkę z wyżłobionym białym napisem: Kościół Jezusa Chrystusa Świętych Dni Ostatnich. Mormoni? Aż tutaj? Niewiarygodne.

I straszne.

* * *

Na coś takiego nadziałem się dwukrotnie w moim życiu. Raz chodziło o mormonów, innym razem o zielonoświątkowców.

Nieodpowiedzialne, destrukcyjne misje daleko w dżungli.

Chrzczą Indian, a przy okazji wmawiają im, że tradycyjna wiara w siły natury, w demony i duchy, będące przyczyną chorób, że to wszystko jest złem. W konsekwencji, nawrócony na nową religię szaman nie może już leczyć, bo nie wolno mu wchodzić w kontakty z Mocą. Nie wolno mu się odurzać ayauaską [Przypis: Tą nazwą określa się halucynogenne wywary służące szamanom różnych plemion amazońskich do wchodzenia w kontakt ze światem duchów Skład chemiczny ayauaski rożni się zależnie od plemienia. Efekt działania jest zawsze podobny [przyp. tłumacza] , nie wolno wprowadzać siebie ani innych w trans poprzez wielogodzinne śpiewy, nie wolno stosować magicznych ziół. A jak bez tego wszystkiego indiański szaman ma wypędzić Demona choroby?

* * *

– To kto was teraz leczy? – pytam przerażony. – Zostawili wam jakieś leki, szczepionki? Przysyłają doktora?

Solo oración (tylko modlitwa) – słyszę w odpowiedzi.

– Ale gdy kogoś ukąsi wąż, to przecież tylko szaman potrafi pomóc.

– Kiedyś pomagał. Teraz solo oración.

A gdy kobieta nie może urodzić?…

– Umiera.

– Ale kiedyś szaman „wyciągał” dziecko śpiewem.

– Teraz nie wyciąga. Modlimy się tylko, bo stare czary są złe.

NIECH SZAMAN ŚPIEWA

Ochrzcić i wyjechać, zostawiając Indian samym sobie – to takie nieodpowiedzialne. Nieludzkie. Pozbawia się ich JEDYNEJ metody leczenia, jaką znają, a nie daje nic w zamian.

Jeżeli ktoś pragnie podnieść Indian na wyższy poziom cywilizacyjny, jeżeli chce ich oduczyć wiary w czary, powinien to robić stopniowo, metodą małych kroczków. I nie wolno mu pozostawiać pustki, a hasło solo oración, w miejsce szamana który leczy, to JEST pustka!

Chcecie, żeby „dzikus” przestał ganiać po lesie w spódniczce z liści? W porządku, ale nie zaczynajcie od zabierania spódniczki. Najpierw dajcie mu spodnie – alternatywę.

Nie wolno, w imię nowej religii, odbierać Indianom możliwości ratowania życia. Nie podobają się czary? – w porządku – nauczcie ich nowoczesnej medycyny, albo w miejsce szamana sprowadźcie lekarza.

Ale to musi być lekarz, który potrafi być bardziej skuteczny niż szaman. A dżungla niesie przecież wiele zagrożeń, o których współczesna medycyna nie ma zielonego pojęcia. Czy ten lekarz będzie prawdziwą alternatywą? Czy, na przykład, potrafi uratować od śmierci po ukąszeniu przez jadowitego węża? Nie musi tego robić ziołami i śpiewem – może mieć lodówkę pełną zagranicznych szczepionek – ale czy sprosta zadaniu?

A jeżeli nie – a na naszych rękach właśnie umiera człowiek – co wtedy?

Wtedy niech szaman śpiewa! Niech wprowadza ludzi w trans! Niech wypędza Duchy, Demony i złe Moce!

Pan Bóg był w dżungli i mieszkał z Indianami na długo zanim przyszli misjonarze. Był tam od stworzenia świata. Kto temu przeczy, podważa dogmaty wiary i nie nadaje się na misjonarza.

* * *

Zacząłem moją Opowieść.

Indianie słuchali pilnie. Bardzo skupieni. Część tej Opowieści znali już z ust misjonarzy. Ale nie całą. Byli wyraźnie zaintrygowani.

A ja, wolno, małymi kroczkami, zbliżyłem się do fragmentu, który miał przywrócić szamanowi Moc uzdrawiania.

Skończyłem właśnie opisywanie tego, jak Jezus, przyjął chrzest w rzece – zupełnie tak samo, – jak wy w swojej – a potem…

…Potem ruszył w świat. Krążył od wioski do wioski, od plemienia do plemienia i uzdrawiał łudzi. Czasami leczył poprzez nakładanie rąk. Innym razem donośnym krzykiem wypędzał demony z serc. Potrafił przywracać mowę i słuch. Potrafił nawet przywracać wzrok.

A wiecie jak to robił?

Pewnego razu splunął na ziemię, zrobił błoto, a potem nałożył je ślepcowi na oczy i rzekł:

– Idź, obmyj się w sadzawce.

Tamten poszedł, zmył błoto i wrócił widząc 16. [Przypis: „ Scena opisana w Ewangelii św. Jana (J 9,1 – 7).

Ciekawi mnie, jak odnieśliby się do mej zielonoświątkowi misjonarze? Pewnie oskarżyliby Jezusa o czary i próbowali go spalić na stosie.

Sprawa oczywiście nie jest prosta, bo Prawo Boże wyraźnie zabrania czarów, i to pod karą śmierci. Chodzi jednak o magię związaną z oddawaniem czci ciemnym siłom. Ja dostrzegam różnicę między wiarą w Moc Boga działającą przez nasze ręce. a „magicznym” wyginaniem łyżeczek oraz noszeniem żelazek przyczepionych do namagnetyzowanej piersi.]

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gringo Wśród Dzikich Plemion»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gringo Wśród Dzikich Plemion» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gringo Wśród Dzikich Plemion»

Обсуждение, отзывы о книге «Gringo Wśród Dzikich Plemion» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x