Cizia Zykë - Sahara

Здесь есть возможность читать онлайн «Cizia Zykë - Sahara» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sahara: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sahara»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podróż kilku kombinatorów przez Saharę: ciemne interesy, korupcja, afrykańska rzeczywistość i… piękne kobiety. Nie pozbawione erotyzmu.

Sahara — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sahara», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Skaczą sobie do oczu i kłócą się przez cały wieczór. Koka rzuca nam wyzwanie, byśmy ją zabrali ze sobą na nasz rajdzik. Pogardliwie proponuje zakład, że poderwie więcej dziewczyn niż my. Jacky zgadza się. W rezultacie zostaję sam w opuszczonym salonie, wzgardzony przez Kokę, która poszła do łóżka w damskim towarzystwie.

Przez chwilę waham się, czy obudzić starą Gordę, po czym przeklinając moich przyjaciół idę spać samotnie.

Następnego dnia ustalamy reguły zawodów. Każdy będzie musiał przynieść majtki swoich zdobyczy. Wygra ten, kto przyniesie ich najwięcej.

Przykro mi trochę ze względu na Kokę, która wobec nas dwóch nie ma żadnych szans, ale może oduczy ją to zostawiania mnie samego na noc w salonie. Dziewczyna proponuje, byśmy zaczęli zabawę wypadem na urodzinowe przyjęcie jej przyjaciela w Genewie. Parę godzin później rolls pędzi autostradą.

Przyjęcie, na które ściągnęła nas Koka, jest już dobrze rozkręcone, kiedy przyjeżdżamy, w doskonałych humorach, wypoczęci i z kieszeniami pełnymi kokainy. Wieczorek odbywa się w wielkim domu, w którym zabawia się dobrze ułożone i trochę świntuszące bogate towarzystwo. Eleganccy maitres d'hótel, strumienie szampana i innych alkoholi.

Naturalnie Jacky i ja myślimy tylko o jednym, i każdy stara się rozpocząć zawody. Jacky sadza przy naszym stoliku pierwszą młodą kobietę, ale ta, którą przyprowadzam parę minut później, jest jeszcze ładniejsza. Koka gdzieś zniknęła. Zaledwie dostrzegamy ją od czasu do czasu, śmiejącą się i pozdrawiającą znajomych. Flirtujemy z naszymi towarzyszkami, genewskimi elegantkami, miłymi i bardzo zadbanymi. Kątem oka dostrzegam Kokę zagłębioną w dyskusji z wysoką rudą dziewczyną. Uśmiechają się do siebie. Koka kładzie rękę na ramieniu rudej. Jest niedobrze. Podwajam uśmiechy skierowane do mojej Szwajcarki, a Jacky, który także nie jest ślepy, roztacza cały swój osobisty urok.

Nic z tego, nie my zdobywamy pierwszy punkt. Nagle pojawia się Koka, cała w skowronkach, zupełnie naturalnym ruchem przygotowuje sobie rządek koki wprost na stoliku, wącha go, po czym dyskretnie wyciąga ze swojej torebki brzeg małych zielonych majteczek, trofeum po swojej pierwszej zdobyczy. Wybucha śmiechem i zwraca się do naszych towarzyszek:

– Przystojni są ci moi kumple, nie? I w dodatku dobrze was przelecą.

Nowy wybuch śmiechu i znika. Obie młode kobiety, które są urocze, doskonale się bawią i zostają z nami. Rozkręcona Koka pojawia się jeszcze dwukrotnie, za każdym razem podwyższając swój wynik.

***

Następnego dnia rano, kiedy zabawa rozpoczyna się na nowo, wychodzimy, by uroczyście włożyć delikatne figi naszych Szwajcarek do pudełka przewidzianego na ten cel, znajdującego się na tylnym siedzeniu rollsa. Jacky podnosi wieczko i nie może powstrzymać przekleństwa, raczej obraźliwego dla Koki, które ciśnie mu się na usta. Po czym wyciąga jedną po drugiej sześć par majteczek, które już znajdują się w pudełku.

– Oszukuje.

– Jak…

– Oszukuje. To oszustka. Zna tutaj wszystkich. Oznajmia nam z wielkim uśmiechem: "Mam przyjęcie u znajomego w Genewie". My rzucamy się na to z zamkniętymi oczami, a tymczasem ona znając tyle dziewczyn zapewnia sobie wynik nie do pobicia. To nic trudnego!

– Ej, bracie, takie są reguły gry.

– Co takiego? Ależ nie możemy jej na to pozwolić. Nie, zostaniemy tu ani minuty dłużej. Wyjeżdżamy.

I lecimy uprzedzić Kokę, że rolls zaraz odjeżdża. Przyjmuje naszą decyzję z lekko kpiącym uśmiechem, szykuje się i idzie za nami. Jacky siada za kierownicą i prowadzi jak wariat, pilno mu do Francji i na gastronomiczne tournee.

Jacky zna na pamięć listę kucharzy, do których zamierza nas zaprowadzić, i jak zwykle wybrał tylko to, co najlepsze. Zatrzymujemy się w otoczonych drzewami oberżach i w spokoju i ciszy oddajemy się rozkoszom podniebienia. Dania, które nam przynoszą, pokazują i podają, są niewyobrażalnie delikatne. Każdy kęs to fajerwerk smaków, bogatych, wyrafinowanych i subtelnych. Szczupaki, homary, sosy, a przede wszystkim mięsa, niezrównane pieczenie… Stale na haju i przepełnieni uczuciem szczęścia wszyscy troje skupiamy się na doznaniach naszych kubeczków smakowych. Jacky dobiera wina do każdego menu i stara się, by nasze odczucia były jeszcze pełniejsze.

Wieczorem bawimy się w nocnym lokalu lub kasynie, jeśli takie jest w mieście, gdzie akurat przebywamy. I otaczamy się pięknymi kobietami. Nasze podboje są fantastyczne. Nie ma nic lepszego niż szampan i kokaina, by rano przebudzić się w doskonałym humorze, mając za oknem park małego hotelu dla wybranej klienteli, w przestronnym, luksusowym i zacisznym pokoju. Po południu mała miłosna sjesta, piętro wyżej niż stół, od którego właśnie się wstało. Z rzadka, ze względu na chłód, romantyczny spacer z towarzyszką chwili.

Ale Koka bawi się coraz lepiej. Dwoi się i troi, by wygrać nasze zawody, i podrywa na prawo i lewo. Jacky i ja byliśmy świadkami, jak poznaje, oczarowuje, po czym zabiera do siebie niesamowite ilości kobiet, młodych i nieco mniej młodych. Niekiedy sprząta nam sprzed nosa upatrzone już ofiary.

Wczoraj po południu, kiedy z Jackym prześcigaliśmy się w uprzejmościach wobec kelnerki zacisznej restauracyjki, gdzie właśnie zjedliśmy obiad, to w końcu Koka poszła z nią na górę.

Jacky dyszy z wściekłości. Próbuję go pocieszyć:

– No wiesz, w końcu nie była taka ładna… Chodź, nadrobimy opóźnienie w mieście.

Bierzemy kurtki, kłaniamy się w stronę hoteliku i ruszamy.

***

– A to dziwka!

Miejsce na parkingu, gdzie stał nasz rolls, jest puste. Koka unieruchomiła nas tutaj.

Jacky wzrusza ramionami. Robię to samo i idziemy coś przekąsić, skoro nic innego nam nie pozostało.

Koka wraca po południu i teraz z kolei znika Jacky. Ponieważ długo nie wraca, po piętnastu minutach idę go szukać. Siedzi w rolls-roysie na tylnym siedzeniu, z pudełkiem na kolanach. Podnosi na mnie wzrok:

– Dwadzieścia cztery, bracie!

– Nie? To niemożliwe.

Ze smutkiem kiwa głową. Sam ma siedem, ja mam sześć. Dwadzieścia cztery!

Jacky wyjmuje majteczki całymi garściami i podaje mi je.

– Jestem pewien, że ta kurwa oszukuje. To z pewnością jej własna bielizna. Ty ją znasz, może byś…

Rozumiem, o co mu chodzi. Pomimo całej tej kokainy, którą się szpikujemy, mój zmysł powonienia chyba jeszcze nie zanikł całkowicie. Biorę kilka par i sprawdzam.

– Nie, to nie jej. Nie, te też nie…

I jedne po drugich oddaję majteczki Jacky'emu, po kontroli. Weryfikacja obejmuje tylko połowę, bo nie wszystkie dowody rzeczowe są czyste, ale wystarcza, by stwierdzić:

– Nie oszukiwała, bracie.

– Na pewno?

– Na pewno. No chodź, pójdziemy coś zjeść.

A Koka działa dalej. Dwie autostopowiczki, praktycznie wszystkie kelnerki, policjantka, która chciała nam wlepić mandat, nie sposób wszystkie wymienić. Jacky i ja zwiększamy porcje kokainy, a także nasze wysiłki, ale teraz jesteśmy już praktycznie bez szans. Jacky jednak nie rezygnuje. Walczy jak wariat. Któregoś dnia widzę, jak odciąga na bok kucharkę w małej restauracyjce, w której jemy obiad. To potężna, gruba baba, której młodość zakończyła się dawno temu, ale mojego przyjaciela nic nie powstrzyma.

Dwadzieścia minut później wraca na salę, uśmiechnięty, podchodzi do Koki i z triumfem rozkłada na stole gigantyczne bawełniane gacie.

– To warte jest co najmniej cztery punkty.

Koka jednak jest całkowicie odmiennego zdania. Dla niej jest to po prostu jeden dowód rzeczowy i nic więcej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sahara»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sahara» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Sahara»

Обсуждение, отзывы о книге «Sahara» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x