Joanne Harris - Czekolada

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanne Harris - Czekolada» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czekolada: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czekolada»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Do małej mieściny na francuskiej prowincji, gdzie czas się zatrzymał, przyjeżdża tajemnicza młoda i piękna kobieta z córeczką. Mieszkańcy Lansquenet ze zdumieniem obserwują, jak Vianne z Anouk odnawiają starą piekarnię na rynku, by urządzić tam sklep z czekoladą. W dniu otwarcia właścicielka ofiarowuje zaglądającym do niej ciekawskim takie słodycze, jakie każdy z nich lubi najbardziej, jak gdyby znała ich najskrytsze myśli i pragnienia. Czyżby ta dziwna kobieta była czarownicą?
Dla wielu mieszkańców miasteczka przyjazd Vianne jest prawdziwym darem losu, ale są i tacy, którzy zrobią wszystko, by opuściła Lansquenet. Zbliża się Wielkanoc i Vianne zamierza urządzić dla dzieci "festiwal czekolady", lecz jej wrogowie za wszelką ceną chcą jej w tym przeszkodzić…

Czekolada — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czekolada», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyciągam ręce obronnie.

"Nie przeze mnie – szepczę. – Przez ciebie, to masz być ty, jesteś Człowiekiem w Czerni, jesteś… -I padam w tył, w lustro i po drugiej stronie lustra wszędzie wokół mnie rozlatują się karty. – Dziewięć mieczy, śmierć. Trzy miecze, śmierć. Baszta, śmierć. Rydwan, śmierć".

Budzę się z krzykiem. Anouk stoi nade mną, pochyla ciemną twarzyczkę, zaspana i niespokojna.

– Maman, co ci jest? – Ciepłymi rękami oplata mi szyję. Pachnie czekoladą, wanilią i dziecięcymi niezmąconymi godzinami snu.

– Nic. Jakieś majaki. Nic.

Grucha coś do mnie słabym, cichym głosikiem i aż słabnę z wrażenia, że świat się wywrócił, że ja wtapiam się w nią jak jednokomórkowy glon w swoją spiralę – w kółko, w kółko, w kółko – kiedy jej ręka chłodzi mi czoło, jej usta muskają moje włosy.

– Precz-precz-precz – szepce Anouk machinalnie. – Złe duchy, zabierajcie się stąd. Już w porządku, maman. Wszystkie poszły.

Nie wiem, skąd to zna. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek uczyła się tych zaklęć mojej matki, a przecież nieraz je stosuję, jak stary swojski przepis. Przytulam się do niej obezwładniona miłością.

– Będzie dobrze, prawda, Anouk?

– No pewnie – odpowiada głosem czystym, ufnym, dorosłym. – Pewnie, że tak. – Kładzie mi głowę na ramieniu i zwija się w kłębek w moich objęciach. – Ja też cię kocham, maman.

Za oknem świt migocze daleko na szarzejącym horyzoncie. Mocno trzymam córkę, która zasypiając, łaskocze mnie kędziorami w policzek. Czy właśnie tego moja matka się lękała? – zastanawiam się, przysłuchując ptakom: pojedynczym kra kra z początku, potem całym chórom. -Czy od tego uciekała? Nie przed śmiercią, tylko od tysięcy maleńkich skrzyżowań jej życia z życiem innych, od zerwanych związków, od ogniw będących ogniwami wbrew samym sobie, od obowiązków? Czy przez tamte wszystkie lata uciekałyśmy od naszych miłości, przyjaciół, przypadkowych słów wypowiedzianych w przejściu, słów, które mogą zmienić kurs całego życia.

Próbuję rozpamiętywać mój sen, twarz Reynauda -wyraz zagubienia i przestrachu na jego twarzy – spóźniłem się, spóźniłem się – on także ucieka od czy do jakiegoś niewyobrażalnego przeznaczenia, w którym ja nieświadomie, nieumyślnie odgrywam jakąś rolę. Ale ten sen rozpadł się na fragmenty rozrzucone jak karty w podmuchach wiatru. Trudno mi sobie przypomnieć, czy Człowiek w Czerni prześladuje, czy jest prześladowany. Trudno wiedzieć, czy on to właśnie Człowiek w Czerni. Znowu widzę Białego Królika jak twarz przerażonego dziecka na karuzeli rozpaczliwie pragnącego już zejść.

– Kto wydzwania zmiany? – W zamęcie myślę, że ktoś mnie pyta; w sekundę potem pojmuję, że to ja pytałam. Ale zasypiając jestem prawie pewna, że słyszę, jak inny głos odpowiada, głos trochę Armande, trochę mojej matki.

Ty, Yianne – mówi mi cicho. – Ty wydzwaniasz.

20

Wtorek, 4 marca

Pierwsza zieleń wiosennego zboża sprawia, mon pere, że krajobraz jest pogodniejszy niż ten, do którego przywykliśmy. Z daleka zieleń wydaje się soczysta – kilka wczesnych trutni lata nad zbożem, które lekko się chwieje, i pola wydają się niejako senne. Ale my wiemy, że za parę miesięcy to będzie spalona słońcem szczecina i na ziemi gołej, spękanej, szkliście czerwonej nawet osty nie zechcą wyrosnąć. Gorący wiatr, zmiatając to, co jeszcze zostało, przyniesie suszę i cuchnący bezruch, w którym lęgną się choroby. Pamiętam lato 1975 roku, mon pere, martwy upał, rozgrzane do białości niebo. Mieliśmy plagę po pladze tamtego lata. Najpierw rzeczni Cyganie w swoich brudnych pływających norach przypełzli po rzece Tannes i utknęli w Les Marauds na spieczonych mieliznach. Potem choroba poraziła ich zwierzęta, a następnie nasze -w jakimś obłędzie wywracały ślepiami, miały słabe drgawki, wzdęcia pomimo wodowstrętu, pociły się, trzęsły i zdychały pod nawałem fioletowoczarnych much. Boże, to gęste od much powietrze, przejrzałe i mdłe, jak zepsuty owoc. Pamiętasz, mon pere? Taki był upał, że złaknione dzikie zwierzęta wychodziły z zaschniętych marais do rzeki. Lisy, tchórze, łasice, psy. Wiele wściekłych, przygnanych z ich środowiska głodem i suszą zabijaliśmy z broni palnej albo kamieniami, gdy zataczały się na brzegach rzeki. Dzieci rzucały kamieniami również w Cyganów,lecz oni jak zwierzęta wciąż wracali. Powietrze robiło się sine od smrodliwego dymu, gdy ogniem usiłowali wypalić tę chorobę. Nasze konie najpierw uległy, potem krowy, woły, kozy, psy. Trzymaliśmy tych Cyganów z daleka, nie chcieliśmy im sprzedawać towarów ani wody, odmawialiśmy im lekarstw. Na mieliznach kurczącej się Tannes pili piwo butelkowe i wodę rzeczną. Pamiętam, jak nocą obserwowałem i słyszałem dobiegające stamtąd przez ciemną wodę szlochy kobiety czy może dziecka.

Niektórzy parafianie, słabeusze – Narcisse wśród nich – zaczęli mówić o miłosierdziu. O litości. Wszelako ty, mon pere, pozostawałeś silny. Ty wiedziałeś, co robić.

Na mszy wyczytałeś nazwiska wszystkich, którzy nie chcieli współpracować. Muscat – stary Muscat, ojciec Pau-la – służył ci pomocą, nie wpuszczał tych opornych do kawiarni, dopóki się nie opamiętali. W ciemnościach bywały bójki. Kościół profanowano. Lecz ty, mon pere, trwałeś przy swych słusznych racjach nieugięcie.

Pewnego dnia zobaczyliśmy, jak Cyganie usiłują przeciągnąć łodzie po mieliznach na środek rzeki. Muł był jeszcze miękki, ślizgali się i zapadali po uda, gramolili się, przytrzymując oślizgłych kamieni. Jedni ciągnęli zaprzęgnięci do barek linami, drudzy popychali barki z tyłu. Widzieli, że patrzymy, kilku ordynarnie nas przeklinało ochrypłymi głosami. Wszelako minęły jeszcze dwa tygodnie, zanim w końcu odeszli, pozostawiając swoje wraki. Pożar, powiedziałeś, mon pere, ogień niedop ilnowany przez pijaka i jego niechlujną kobietę, toteż płomienie z ich łodzi rozniosły się w suchym naelektryzowanym powietrzu, rozszalały się na rzece. Wypadek.

Niektórzy ludzie gadali, niektórzy zawsze gadają. Sporo o tym, że ty, mon pere, zachęcałeś do tego swoimi kazaniami. I z mrugnięciem przemądrzale wskazywali starego Muscata i jego młodszego syna, i wydziwiali, że chociaż z kawiarni dużo widać i słychać, ci dwaj tamtej nocy nic nie widzieli i nic nie słyszeli. Na ogół jednak oddychano z ulgą. A gdy spadły zimowe deszcze i Tannes znów wezbrała, nawet te wypalone kadłuby zniknęły.

Dziś rano znów przechodziłem tamtędy. Denerwuje mnie ta okolica. Les Marauds wygląda prawie tak samo jak dwadzieścia lat temu, jest tam jakiś chytry spokój, nastrój wyczekiwania. Firanki drgają w brudnych oknach, gdy przechodzę. Wydaje mi się, że nieustanny niegłośny śmiech dolatuje z ciszy. Czy będę dostatecznie silny, mon pereł Czy może pomimo moich ze wszech miar dobrych intencji zawiodę?

Trzy tygodnie. Już trzy tygodnie spędziłem na odludziu. Powinienem być oczyszczony ze zwątpień i słabości. Cóż, kiedy lęk we mnie pozostaje. Ona śniła mi się tej nocy. Och, nie był to sen zmysłowy, tylko sen niepojęcie groźny. Nastrój nieładu, jaki ona wnosi, mon pere, tak na mnie działa. Takie bezludzie.

Jej córka, jak mi powiedziała Joline Drou, jest nie lepsza od niej. Biega samopas po Les Marauds, mówi o obrzędach i zabobonach. Joline powiedziała, że to dziecko nigdy nie chodziło do kościoła, nigdy nie mogło się modlić. Gdy opowiadała w klasie o Wielkanocy i rezurekcji, to dziecko plotło trzy po trzy jakieś pogańskie bzdury. A ten festiwal. W każdym sklepowym oknie wisi plakat. Dzieci szaleją z podniecenia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czekolada»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czekolada» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanne Harris - Blackberry Wine
Joanne Harris
Joanne Harris - W Tańcu
Joanne Harris
Joanne Harris - Runas
Joanne Harris
Joanne Harris - Zapatos de caramelo
Joanne Harris
Joanne Harris - Chocolat
Joanne Harris
Joanne Harris - Jeżynowe Wino
Joanne Harris
Joanne Harris - Runemarks
Joanne Harris
Joanne Harris - Holy Fools
Joanne Harris
Joanne Harris - Sleep, Pale Sister
Joanne Harris
Joanne Sefton - Joanne Sefton Book 2
Joanne Sefton
Отзывы о книге «Czekolada»

Обсуждение, отзывы о книге «Czekolada» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x