Charles Bukowski - Listonosz

Здесь есть возможность читать онлайн «Charles Bukowski - Listonosz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Listonosz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Listonosz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Większość książek Bukowskiego zawiera wątki autobiograficzne. Tak jest też w powieści Listonosz, w której autor przedstawia dość długi epizod ze swojego życia, kiedy jako doręczyciel przemierzał codziennie ulice Los Angeles z torbą przewieszoną przez ramię. Choć szczerze nienawidził tej pracy, trzymał się jej, jak żadnej innej potem, przez wiele lat. Ta mieszanka niechęci i fascynacji zaowocowała książką pełną pasji, przypominającą reportaż. Z właściwym sobie dystansem i cierpkim humorem Bukowski – krytyczny obserwator rzeczywistości – przygląda się funkcjonowaniu instytucji poczty i panującym w niej stosunkom, z wrażliwością reagując na ludzką krzywdę.

Listonosz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Listonosz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie, nie, Chinaski, takim przygłupem to chyba jeszcze nie jesteś. Ta norma jest całkiem nieźle wykombinowana. Oni to wiedzą. Ja to wiem i ty też to wiesz. A jak nie wiesz, to się dowiesz!

– I na co te przysrywy?

To pytanie pozostało bez odpowiedzi.

– Muszę to zanotować, Chinaski. Czymś muszę zapełnić te rubryki w moich codziennych raportach, prawda? Zasłużyliście na naganę, właśnie udzielam jej tobie, a oprócz tego będziecie dodatkowo pouczeni na specjalnym spotkaniu z przełożonymi. W bardzo bliskiej przyszłości!

Wróciłem do stołu i usiadłem na nim. Jedenaście lat! Miałem dokładnie tyle samo pieniędzy w kieszeni, co wtedy, kiedy tu zaczynałem przed jedenastu laty. I mimo że każda z tych wielu nocy wydawała mi się piekielnie długa, to te jedenaście lat minęło błyskawicznie, albo jeszcze szybciej. Może właśnie dlatego, że odwalałem tę robotę nocami, a może dlatego, że wykonywałem ciągle te same monotonne i wiecznie się powtarzające ruchy górnymi kończynami. Kiedyś, na samym początku, jak pracowałem u Stone'a, nie miałem nigdy pojęcia, co mi się nagle zwali na głowę. Tu, na etacie, nie było żadnych odlotowych zaskoczeń i niespodzianek.

Te jedenaście lat przekotłowało mi się przez głowę. Ci nieliczni, którzy zaczynali jeszcze ze mną, przypominali teraz wypatroszone indory, wiszące na hakach w przedśmiertnych drgawkach łysych odwłoków. Jimmy Potts z urzędu w Dorsey! Kiedy widziałem go pierwszy raz, był dobrze zbudowanym chłopakiem w podkoszulku. Teraz, wykończony i załatwiony, kiwał się na taborecie, żeby raz jeszcze nie zwalić się na pysk, zapierał się stopami o nogi stołu sortowniczego. Od trzech lat miał na tyłku te same spodnie, zmieniał koszulę dwa razy w tygodniu, chodził coraz ślamazarniej, był zbyt zmęczony, żeby iść do fryzjera i obciąć sobie włosy. Poczta powoli zabijała go. Miał dopiero pięćdziesiąt pięć lat, do emerytury zostało mu jeszcze siedem. – Nie dociągnę – powiedział kiedyś. Albo przypominali wypatroszone indory, albo tłuszcz wciskał się im we wszystkie możliwe zakamarki ich sflaczałych ciał, szczególnie w okolicach tyłków i brzuchów. Powód był bardzo prosty, ciągłe siedzenie na taboretach, ciągle te same ruchy, ciągle te same głupie gadanie i paplanie. Ja nie byłem od nich gorszy, ale za to bogatszy w zawroty głowy, bóle ramion, pleców, w piersiach, prawie wszędzie. Spałem cały dzień, żeby móc zasuwać w nocy, a w niedziele musiałem jeszcze dodatkowo chlać, żeby nie myśleć o tym więcej. Przed jedenastu laty ważyłem 84 kilogramy, a teraz prawie dwadzieścia więcej. Brak ruchu nas wykańczał, jedyną częścią ciała poruszającą się przez te jedenaście lat, i to bez przerwy, było prawe ramię.

2

Wszedłem do biura. Miano mnie pouczać. Za biurkiem siedział Eddie Beaver. Miał szpiczastą głowę, szpiczasty nos, szpiczasty podbródek. Cały przypominał raczej psa rasy szpic, a nie człowieka.

– Proszę usiąść, Chinaski.

Trzymał w ręku jakieś papiery, czytał je cicho pod nosem.

– Chinaski, pan podobno potrzebuje 28 minut, żeby opróżnić kosz z przesyłkami. Jak pan dobrze wie, na tę czynność została ustalona norma 23 minut.

– Człowieku, jeśli chce pan mieszać łapą w nocniku pełnym gówna i udawać, że tak pachną bzy, to rób se pan to sam! Ja jestem zbyt zmęczony i nie mam na to ochoty.

– Słucham!

– Powiedziałem: „Człowieku, jeśli chce pan mieszać łapą w nocniku pełnym gówna i udawać, że tak pachną bzy, to rób se pan to sam!” Jeśli mam coś podpisać, podpisuję, a jeśli nie, to nie. Nie mam nic więcej do powiedzenia.

– Chinaski, pan jest tutaj, ponieważ zarobił pan sobie naganę. Ja jestem po to, żeby pana pouczyć i udzielić nagany.

– No, dobra – westchnąłem już wal pan to wszystko naraz, aby szybko, zamieniam się w słuch.

– Chinaski, każdy z nas ma określoną dolną granicę wydajności pracy, związaną z rodzajem zajęcia jakie wykonujemy…

– Jasne!

– Jeśli pan zejdzie poniżej tej granicy, oznacza to, że ktoś inny będzie musiał sortować przesyłki, jakie powinien pan, w ramach ustalonych godzin i norm, wyjąć z kosza i wetknąć w odpowiednią przegrodę. Jeśli tak się stanie, powstaje konieczność uruchomienia dodatkowego, droższego systemu – to się nazywa nadgodziny!

– Czy chce mi pan teraz powiedzieć, że to JA jestem winny temu, że każdej nocy, bez pytania nas o zdanie, każecie nam pracować trzy i pół godziny dłużej, w ramach, jak wy to nazywacie, planu godzin nadliczbowych?

– Chinaski – tu chodzi tylko o to, że norma przewiduje 23 minuty na opróżnienie standardowego kosza, a wy potrzebujecie na to aż pięciu minut dłużej! To jest dowiedzione i zostało zanotowane w raportach dozoru.

– Chwileczkę! Tak pięknie to nie wygląda! I pan to też wie! Każdy kosz ma sześćdziesiąt centymetrów długości, ale w niektórych jest trzy, a nawet cztery razy więcej przesyłek niż w pozostałych. Kolesie łapią zawsze te „odtłuszczone”, jak oni je nazywają, kosze – a co się dzieje z tymi trochę pełniejszymi, z których przesyłki nawet się wysypują? Ktoś przecież musi je posortować, nie? Ale wy tego nie chcecie dostrzec, wy tylko wiecie, że kosz musi zostać posortowany w ciągu 23 minut, tak! Chcę panu tylko przypomnieć, że my nie wpychamy koszy w przegródki, tylko pojedyncze przesyłki!

– Nie… nie!… Chinaski, to wszystko zostało dokładnie przeanalizowane i obliczone!

– Być może! Ale ja te wasze analizy i koncepty… to pan już wie, gdzie ja to mam! Dlaczego sterczycie ze stoperem, odmierzając zawsze czas dla jednego tylko kosza… dlaczego nie mierzycie czasu wtedy, kiedy sortowacz posegregował już piętnaście koszy albo jest już po siódmej godzinie pracy… dlaczego tego nie robicie… bo to komplikuje wam życie… zmusza do wysiłku i myślenia… te wasze liczby stają się wtedy… nie tak optymistyczne?… co?

– Chinaski, wygadaliście się już? Więc może ja teraz coś powiem! Pan potrzebował 28 minut, żeby wykonać pracę, dla której norma przewiduje 23 minuty! DLA NAS to jest decydujące! Jeżeli jeszcze raz dotrą do nas informacje, że nie mieści się pan w granicach dopuszczalnej normy, będziemy zmuszeni zaprosić pana na ROZSZERZONY CYKL ROZMÓW WYJAŚNIAJĄCYCH, POŁĄCZONY Z UDZIELENIEM PANU NAGANY DRUGIEGO STOPNIA.

– Brzmi to fascynująco, ale pozwoli pan, że zadam jedno pytanie.

– Słucham.

– Zakładając, że uda mi się dopaść „odtłuszczony” kosz. Czasami to się udaje. Wtedy trzeba mi tylko pięciu albo ośmiu minut. W myśl wykombinowanych przez was norm, oszczędzam na takim koszu piętnaście minut. Czy mam wtedy prawo zejść do kantyny i zjeść ciastko z kremem, a może nawet rzucić okiem na telewizor, a potem dalej odrabiać tę pańszczyznę, czy…

– NIE! POWINIEN PAN NATYCHMIAST ZACZĄĆ SORTOWAĆ NASTĘPNY KOSZ!!!

Podpisałem jakiś papierek, na którym stało, że pouczenie odbyło się i że nagana została przyjęta. Czy ja ją przyjąłem, nikt się nie pytał. Szpic – Beaver zanotował czas mojego pobytu w jego gabinecie i kazał mi wyjść.

Odetchnąłem!

3

Koszmarna monotonia pracy dobijała nas, więc tym dłużej i intensywniej wspominaliśmy te krótkie chwile wydarzeń nieprzewidzianych i nieoczekiwanych. Jednego chłopaka nakryli na klatce schodowej, tej samej, w której zamknięto mnie kiedyś, z głową pod spódnicą dziewczyny ze stołówki. Po paru dniach ta sama dupodajka oskarżyła trzech sortowaczy i jednego pilnowacza o to, że pomimo wykonania usług doustnego zaspokojenia ich samczych chuci, nie uiszczono należnego jej honorarium.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Listonosz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Listonosz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Charles Bukowski - Post Office
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Women
Charles Bukowski
libcat.ru: книга без обложки
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Factotum
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Szmira
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Faktotum
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Hollywood
Charles Bukowski
libcat.ru: книга без обложки
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Essential Bukowski - Poetry
Charles Bukowski
Отзывы о книге «Listonosz»

Обсуждение, отзывы о книге «Listonosz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x