Charles Bukowski - Hollywood

Здесь есть возможность читать онлайн «Charles Bukowski - Hollywood» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Hollywood: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Hollywood»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Charles Bukowski, amerykański pisarz niemieckiego pochodzenia pozostawił po sobie bogaty dorobek w postaci ponad 30 książek, tomów prozy i poezji. Otaczająca go atmosfera skandalu i prowokacji, emanująca z jego prozy postawa niepokornego buntownika, obalanie obyczajowych tabu, dosadny, często wulgarny język sprawiły, że stał się kultowym pisarzem undergroundu, idolem mas i pokolenia bitników. W powieści "Hollywood", będącej znakomitym literackim wizerunkiem słynnej "fabryki snów", Bukowski obnażył kabotyństwo filmowego świadka, drwiąc bezlitośnie z obowiązujących w nim konwencji i reguł gry, które obudziły jego odrazę.

Hollywood — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Hollywood», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Naprawdę znalazł pan innego producenta?

– Jasne, że tak…

– Zechce pan zdradzić jego nazwisko?

– Proszę bardzo. Hal Edleman. Friedman wie o tym.

Zutnick zamrugał. Słyszał o Edlemanie. Edleman to była wielka forsa.

– Czytałem scenariusz. Wydał mi się dość… nieskomplikowany.

– Czy czytał pan poza tym cokolwiek z twórczości pana Chinaskiego? – indagował Jon.

– Nie, ale córka czytała zbiór opowiadań Stek marzeń.

– I?

– Uważa, że są wstrętne.

Wróciła Rose z przepisaną umową. Podała ją Zutnickowi. Zutnick przejrzał dokument, wstał i podszedł do Jona.

Jon jeszcze raz przeczytał całość.

– Bardzo dobrze.

Odniósł umowę na biurko, nachylił się i podpisał. Zutnick złożył swój podpis w imieniu Friedmana i Fischmana i już było po wszystkim. Każda ze stron zachowała swoją kopię.

Zutnick roześmiał się z ulgą.

– Adwokaci wykonują swój zawód w coraz dziwniejszych okolicznościach.

Jon wyciągnął z gniazdka wtyczkę black and deckera. Zutnick podszedł do szafki ściennej i wystawił na biurko butelkę i 3 kieliszki. Nalał wszystkim.

– Za naszą umowę, panowie…

– Za naszą umowę… – powtórzył Jon.

– Za naszą umowę – zawtórował scenarzysta.

Nie dość, że obaliliśmy po kieliszku brandy, to jeszcze udało nam się odzyskać nasz film.

Odprowadziłem Jona do jego samochodu. Cisnął black and deckera na tylne siedzenie i siadł za kierownicą.

– Jon? – spytałem z krawężnika. – Powiesz mi coś na serio?

– Jasne.

– Z tym black and deckerem, no wiesz, to zostanie między nami. Naprawdę chciałeś uciąć sobie palec?

– Oczywiście.

– No a potem? Miałeś zamiar odcinać sobie kolejne palce?

– Pewnie. Jak już raz zaczniesz, to nie ma końca.

– Odważny z, ciebie gość.

– Ee, tam. Tak naprawdę to jestem głodny.

– Czy mogę cię zaprosić na śniadanie?

– Czemu nie… Znam fajne miejsce… Jedź za mną…

– Dobra.

Ruszyliśmy z Jonem przez Hollywood, skąpany w blasku i cieniach Alfreda Hitchcocka, Laurela i Hardy'ego, Clarka Gable, Glorii Swanson, Myszki Miki i Humphreya Bogarta.

26

Przez jakiś tydzień nie wydarzyło się nic specjalnego. Właśnie bawiłem się na dywanie z jednym z kotów, kiedy zadzwonił telefon. Odebrała Sara.

– Słucham? O, cześć, Jon. Tak, jest w domu. W poniedziałki i wtorki nie ma gonitw. Co? Rany, ale heca… Zaczekaj, dam ci Hanka.

Podniosłem się z dywanu i wziąłem słuchawkę do ręki.

– Cześć, Jon.

– Hank, jest obsuwa…

– Z czym?

– Z tym całym Edelmanem. Za 7 milionów dolców próbowali odsprzedać Taniec Jima Beama za naszymi plecami. Ludzie, których wynająłem, kiedy współpracowaliśmy z Firepower, żeby po cichu rozejrzeli się za innym sponsorem, donieśli mi, że ludzie Edlemana zaproponowali im odkupienie praw do filmu za 7 milionów.

– Przecież oni jeszcze nie mają żadnych praw.

– Udawali, że mają. Przedstawili scenariusz, budżet, aktorów. Za prawo do produkcji filmu żądali 7 milionów. Planowali cichcem podpisać umowę, a potem odkupić od nas prawa.

– Rany…

– Kolejny raz padamy ofiarą szajki oszustów. Koniec z Edlemanem. Mamy go z głowy. W tej sytuacji musimy rozejrzeć się za nowym producentem. Przykro mi, że cię niepokoję, ale chyba lepiej, żebyś wiedział.

– Jasne, że tak. Jak wam idzie?

– Dzwonimy do różnych ludzi. Przedstawiamy im sytuację przez telefon, oni na to: „Znakomicie, bierzemy ten film”. A potem czytają scenariusz i mówią: „Nie, dziękujemy”. Całe Hollywood nam podziękowało. Oto film z dwójką znanych aktorów i budżetem tak niskim, że nie ma siły, żeby nie przyniósł zysków, a mimo to wszyscy w tym mieście nam podziękowali. Wprost niebywałe!

– Scenariusz im się nie podoba – stwierdziłem.

– Na to wygląda.

– A mnie się oni nie podobają. Nie podobają mi się ani trochę.

– Cóż, będziemy próbować dalej. Muszą być jeszcze jacyś ludzie, którym nie proponowaliśmy filmu…

– To brzmi ponuro…

– Jakoś damy sobie radę.

– Cieszy mnie twój optymizm.

– Nie przejmuj się.

– Dobra…

Wróciłem na dywan bawić się z kotem w polowanie na kawałek sznurka.

– Znów z filmu nic nie wyszło – powiedziałem Sarze. – Nikomu się nie podoba scenariusz.

– A tobie się podoba?

– Myślę, że jest lepszy niż większość scenariuszy, jakie miałem w ręku, ale mogę się mylić. Przede wszystkim jest mi żal Jona.

Kot nie trafił w sznurek, za to wbił pazury w wierzch mojej dłoni. Pociekła krew. Poszedłem do łazienki i zalałem skaleczenie wodą utlenioną. Z lustra wyjrzała moja twarz; ot zwykły starszy pan, który napisał scenariusz. Niech to szlag.

Na wyścigach nigdy nie dopadały mnie żadne złe wiadomości, bo byłem poza domem i nie było mnie jak łapać.

Tor z powrotem upomniał się o swoje prawa. Co dzień jeździłem na wyścigi, szło mi nie najgorzej. Kiedy miałem już dosyć, wracałem do domu, jadłem coś niecoś, oglądałem telewizję z Sarą i szedłem na górę, gdzie już czekały butelki z winem i maszyna. Pracowałem nad wierszami. Wiersze nie przynoszą zbyt dużo szmalu, ale pozwalają się wyżyć.

Po paru tygodniach Jon odezwał się.

– Znów jesteśmy udupieni – oświadczył. – I to gorzej niż kiedykolwiek!

– Co się stało?

– Wyobraź sobie, znaleźliśmy producenta, któremu wszystko się podobało, nawet scenariusz. „Dobra – mówi. – Bierzemy ten film. Przynieś dokumenty, podpiszę umowę i wystartujemy z produkcją.” Ustaliliśmy termin podpisania umowy, ale facet zadzwonił wcześniej. „Nie mogę wziąć filmu”. Cóż się okazuje? Pewien znany reżyser twierdzi, że posiada prawa do ekranizacji wszystkich utworów poświęconych Henry'emu Chinaskiemu. „Jestem bezsilny – mówi mi. – Nie mogę podjąć się roboty.”

W niejednej powieści nazwałem głównego bohatera Henry Chinaski.

Posłużyłem się tym nazwiskiem również w scenariuszu.

– Co ty pieprzysz? – zaniepokoiłem się.

– Nic nie pieprzę. Sprzedałeś prawa do postaci Henry'ego Chinaskiego.

– Nieprawda – powiedziałem – ale nawet gdyby tak było, wystarczy zmienić imię i nazwisko bohatera.

– Niestety, umowa przyznaje mu prawo do postaci, obojętne pod jakim nazwiskiem występuje. Na zawsze.

– Nie wierzę…

– Obawiam się, że sprzedając powieść Spedytor reżyserowi Hectorowi Blackfordowi, sprzedałeś również prawa do ekranizacji postaci.

– Sprzedałem mu prawa do filmu, fakt, za marne 2 tysiące dolarów. Przymierałem głodem i wydawało mi się, że to kupa forsy. Blackford nigdy nie nakręcił Spedytora.

– To nie ma znaczenia. W umowie stoi, że dozgonnie uzyskał prawa do tej postaci.

– Skąd się o tym wszystkim dowiedziałeś?

– Otóż pewien adwokat, niejaki Fletcher Jaystone, poszedł do łóżka z pewną montażystką. Zrobili swoje, a kiedy było po wszystkim, wzrok adwokata padł na scenariusz spoczywający na stoliku nocnym. Adwokat wziął scenariusz do ręki i czyta: Taniec Jima Beama. Odkłada scenariusz na stolik i mówi montażystce: „HENRY CHINASKI! PRZECIEŻ TEN TYP NALEŻY DO MOJEGO KLIENTA! SAM PRZYGOTOWYWAŁEM DLA NICH UMOWĘ!” Po chwili wiadomość obiega całe Hollywood. Koniec z Tańcem Jima Beama. Nikt nie tknie filmu palcem, bo Blackford ze swoim adwokatem są właścicielami postaci Henry'ego Chinaskiego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Hollywood»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Hollywood» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Charles Bukowski - Post Office
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Women
Charles Bukowski
libcat.ru: книга без обложки
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Factotum
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Szmira
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Faktotum
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Listonosz
Charles Bukowski
libcat.ru: книга без обложки
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Essential Bukowski - Poetry
Charles Bukowski
Отзывы о книге «Hollywood»

Обсуждение, отзывы о книге «Hollywood» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x