Aleksander Filonow - Opowiadania
Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Filonow - Opowiadania» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Opowiadania
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Opowiadania: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opowiadania»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Opowiadania — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opowiadania», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– ... do nas! – niepewnie zadźwięczał w ciszy, która nastąpiła, głos Lenki...
... i w kącie pojawiła się blady, rozmyty obłok – postać. Wysoka, bezcielestnie chwiała się lewitując nad podłogą. Na siedzących powiało lodowatym chłodem, i ich dusze zamarły z przerażenia. Świeca zgasła. Ktoś głośno czknął.
– Zjawiłam się u was na zaproszenie – czego chcecie ode mnie – miarowo, rytmicznie obwieścił duch. Jego głos był wysoki, łamiący się, z wyraźnie nie-rosyjskim akcentem.
Pierwszy oprzytomniał Barcew:
– A może Pani odpowiedzieć na pytanko?
– Jestem gotowa dać wam odpowiedź, jeśli pytanie będzie prawidłowo zadane...
– Jaka jutro będzie pogoda?
– Ty co, zgłupiałeś?! – pisnął Paramonow. – Nic mądrzejszego ci do głowy nie przyszło?!
– Ciiiii! – przerwała mu Lenka. I w tym momencie postać ni to zaskrzeczała, ni to zazgrzytała – jakby po powierzchni płyty ktoś przejechał igłą, i wybębniła metalicznym głosem, zupełnie nie podobnym do poprzedniego:
– Burza, porywisty wiatr, od umiarkowanego do silnego, przypuszczalny poziom opadów dwadzieścia milimetrów, siła burzy w skali : dziesięć do minus czwartej, poziom naruszenia continuum trzy przecinek zero osiem na dziesięć minus pięćdziesiąty pierwszy, poziom wody w rzekach w granicach normy, poziomy graniczne w normie, aria Toski w "Normie", toska – jednostka, moment skrętu – 12 niutonów na metr, Niuton to... – znowu zazgrzytała i zamilkła.
– Mówiłem przecież, że to wszystko bzdura, smażona na rybim tłuszczu! – wydął wargi Arbuz. – Burza! Teraz, kiedy na dworze minus trzydzieści!..
– Minus dwadzieścia osiem i dwie dziesiąte w skali Celsjusza, dwieście czterdzieści setnych wedle skali Kelvina, minus osiemnaście i osiem dziesiątych według skali Fahrenheita (z zaokrągleniem do dziesiętnych) – postać usłużnie podpowiedziała pięknym, głębokim kontr-altem. Arbuz ugryzł się w język.
– A można jeszcze jedno pytanie? – wmieszał się Paramonow. – Zawsze wpychasz się z jakimiś bzdurami! – szepnął do Barcewa.
– Pytanie nie można jedno życzenie spełnię przed pożegnaniem...
Zapanowało milczenie.
Potem, jak letni wiaterek, zaszeleścił głosik Lenki:
– A jeśli...
Potem zahuczał żarliwy, dudniący szept Paramonowa:
– Po "Mercu" dla każdego! Niech będzie po równo!
W nasyconej elektrycznością atmosferze przeskoczyła iskra, i rozgorzały jaskrawym płomieniem pragnienia .
– Może jeszcze o "Wołgę" poprosisz! Na cholerę mi wielka rosyjska rzeka?! – trzeźwym i wrednym głosem odgryzł się Barcew.
– A może, lepiej poprosić o video i telewizor 50cio calowy, to, jak je nazywają, kino domowe!.. – nieśmiało podpowiedział Arbuz.
– Lepiej poprosiłbyś dla siebie o knebel, żeby bzdur nie wygadywać – osadziła go żona.
– Trzeba po milionie zielonych na łeb, – gorączkowo zaszeptał Paramonow – wtedy na wszystko starczy – i na "Merca", i na "Wołgę", i na 50-cio calowe wideo...
– A Urzędowi Skarbowemu jak się wytłumaczysz? Powiesz, że wróciłeś Ojczyźnie pieniądze ze szwajcarskich banków, te, które objęła amnestia? – zmroził go Arbuz.
– Ale, przypuśćmy, po melonie możemy wziąć bezpośrednio w banku szwajcarskim i w ogóle go nie wwozić... Jednakże, dlaczego po melonie?.. Można i po pięć miliardów, wtedy będzie dostatecznie dużo... – marzycielsko rzekł Barcew. – Kupić "zieloną kartę"... Willę na Korsyce...
– A dlaczego na Korsyce? A może lepiej będzie każdemu po własnym hotelu na Hawajach? Wtedy maż milionowe zyski i jakby wille za jednym zamachem – sprzeciwił się Paramonow.
– A coście się tak uczepili tej forsy?! Na cholerę tobie willa? "Dusz to najważniejsze w człowieku"! – złośliwie zacytowała Lenka. – Teraz to bardzo modne! Chodzimy do cerkwi, jak na partyjne zebrania... Ale to nic, zamiast duszy przyda się i tusz, a najlepiej – jakuzi!
– No, ty to jesteś walnięta! – spokojnie, ze smakiem rzekł Barcew. – Ale – generalnie – to jest sens w jej słowach. Prosić trzeba nie tylko o mamonę, a i o sławę, i tytuły!
– Po co tytuły?! Nie trzeba tytułów! A to ona może pojąć dosłownie, i zostaniemy Bohaterami Związku Radzieckiego. Pośmiertnie! – wystraszył się Arbuz.
– Forsa i sława zarazem – to przecież nagroda Nobla! – ożywił się Paramonow. – Cholera, przestań mnie szarpać za rękaw!
– A za co Tobie przyznać nagrodę Nobla? Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie zgarniania do siebie wszystkiego obiema łapami? – przenikliwie uśmiechnęła się Lenka. – Ty lepiej o talent poproś! Tak! Ale teraz tego nie kupują! Teraz ocenia się geniusz w proporcji do jego finansowych dochodów! Całkiem już zgłupieliście z tymi sukcesami... Ludziom jest potrzebne dobro!
– Słowo "dobro" ma też i konsumencką wykładnię – niewzruszenie sprzeciwił się Barcew. – I co mnie obchodzą ludzie? Ja sam jestem "ludź"! I ja – akurat – potrzebuję forsy.
– Miłość jest ludziom potrzebna, cierpliwość, w końcu! – zadźwięczał głos Lenki.
– Milcz, durna! – wrzasnął Paramonow. – napytasz sobie biedy!
– Co, miłości ci się zachciało? – rozweselił się Barcew. – Chodź do drugiego pokoju, to ci taka miłość urządzę! A za mąż już dla ciebie za późno. Lepiej wtedy poproś sobie o męża! W upominkowym opakowaniu! W celofanie i z kokardką! To loteria z samymi wygrywającymi losami!
– Loteria? – wyszeptał jakby do siebie Arbuz. – Nie, nie pasuje. Można całe życie po rublu wygrywać. Kariera jest pewniejsza. Tak! polityka! Trzeba zająć się polityką! Do Sejmu! Zostać ministrem! Prezydentem!
– Żeby, wasza dostojność, przez całe życie drugim na karku siedzieć? – wycedził Paramonow. – I bez ciebie tam, na górze, durni i darmozjadów zliczyć nie można!
– Boże, o czym wy...?! Do polityki doszli! Człowiek żyje tylko dzięki miłości! Miłość jest ludziom niezbędna! Bóg z Wami! Niech Was cholera jasna! – drżącym od łez głosem krzyknęła Lenka.
– Życzenie przyjęto...- zabrzmiał wysoki, łamiący się głos...
...i nagle jakby ktoś dał po oczach – to Siemieniszkina wróciła z kuchni i włączyła światło.
– Dlaczego Lenka płacze? Ach wy, chłopy, zawsze nachlejecie się i zaczynacie! Lena, L-e-ena, no, nie trzeba, nie zwracaj na nich uwagi... – objęła przyjaciółkę.
Wszyscy milczeli jak ogłuszeni. Lenka przestała płakać i cicho wycierała chusteczką nos. W kącie, zawinięty w muślinową zasłonkę, wysokim i nienaturalnym głosem chichotał Siemieniszkin. A może czkał....
Siemieniszkina zamknęła szeroko otwarty lufcik, wyplątała męża z zasłony i poprowadziła wszystkich do kuchni na herbatę. Barcew zatrzymał się, żeby chlapnąć sobie koniaku.
Przy herbacie milczeli wszyscy, dopóki głosu nie zabrała Marina Arbuz:
– A o młodości i urodzie nie przypomnieliście sobie.
– Lenka, ty wybacz, ja na Ciebie nie potrzebnie podniosłem głos – wydudnił Paramonow.
– Taaak... – wchodząc, rzekł Barcew.
– Coście tam krzyczeli, a? – Siemieniszkina popatrzyła na męża.
– E, nic specjalnego. Takie tam, bzdury... – zmarszczył się Siemieniszkin i dodał : – Dobra, połóż gości.
... obudził się, bo coś mu nad głową hałasowało. Rzucił spojrzenie na świecące się cyferki radio-budzika. "Po siódmej", – stwierdził obojętnie Siemieniszkin. Diabli by wzięli takich sąsiadów, zaczynających przemeblowanie o takiej porze. Nie mogą poczekać? Suszyło go, ale wstawać mu się nie chciało, i pozostał w łóżku.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Opowiadania»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opowiadania» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Opowiadania» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.