Ucałowałem Pata i zostawiłem go razem z Peggy, z którą oglądał Księżniczkę Pocahontas. Naburmuszona Bianca zaszyła się w kuchni, żując bez przerwy Juicy Fruit, ponieważ nie wolno jej było palić w mieszkaniu.
– Moim samochodem czy twoim? – zapytała Cyd.
– Moim – zdecydowałem i pojechaliśmy do małej hinduskiej knajpy między Upper Street a Liverpool Road. Taśma, którą posklejałem porznięty dach MGF, wyschła i cały dach łopotał niczym żagiel na silnym wietrze.
Widok jedzenia obudził we mnie mdłości. Bez przekonania przesuwałem po talerzu kawałki kurczaka tikka masala, mając wrażenie, że wszystko zaciera mi się przed oczyma.
– Zjedz, ile chcesz, kochanie – powiedziała. – Ile masz ochotę. Ale spróbuj coś przełknąć, dobrze?
Pokiwałem głową, uśmiechając się z wdzięcznością do tej niewiarygodnej kobiety, która straciła ojca, gdy była o połowę młodsza ode mnie. O mały włos nie zwróciłem się do niej z moją prośbą od razu, w owej chwili, potem jednak uznałem, że będę trzymał się planu i zrobię to pod koniec wieczoru. Tak, lepiej trzymać się planu.
– Nie musimy oglądać dzisiaj tego filmu, jeśli nie masz nastroju – dodała. – To nie ma znaczenia. Możemy go sobie darować i spędzić czas tak, jak chcesz. Możemy po prostu pogadać. Albo nic nie robić. Nie musimy nawet rozmawiać.
– Nie, chodźmy go obejrzeć – odparłem i pojechaliśmy na Soho, żeby obejrzeć włoski film Cinema Paradiso opowiadający o przyjaźni młodego chłopca ze starym operatorem miejscowego kina.
Cyd potrafiła na ogół wybierać filmy, o których wiedziała, że mi się spodobają pod warunkiem, że dam im szansę, filmy z napisami i bez udziału wielkich gwiazd, filmy, na które jeszcze przed kilku laty nie zwróciłbym najmniejszej uwagi.
Tym razem jednak trochę zmroziło mnie zakończenie, kiedy stary operator, oślepiony w wyniku pożaru, który wybuchł w kinie, mówi chłopcu o oczach Bambi, teraz już młodzieńcowi, że powinien wyjechać z miasteczka i nigdy tam nie wracać.
Chłopak, Toto, wyjeżdża, zostaje słynnym reżyserem filmowym i nie wraca do swojego małego miasteczka przez trzydzieści lat, aż do dnia, kiedy grzebią Alfreda, starego operatora, który nauczył go kochać kino, a potem wysłał w świat.
– Dlaczego Alfredo kazał mu wyjechać na dobre? – zapytałem, kiedy szliśmy zatłoczoną Old Compton Street. – Dlaczego nie mogli przynajmniej pozostać w kontakcie? Sposób, w jaki kazał mu wyjechać, chłopcu, którego znał całe życie, wydaje się okrutny.
– Zrobił to, bo wiedział, że w tym małym miasteczku Toto nigdy nie znajdzie tego, czego potrzebuje – odparła z uśmiechem Cyd, zadowolona, że może o tym porozmawiać. – Musiał się wyrwać na wolność, żeby dowiedzieć się tego, o czym Alfredo już wiedział. Życie nie jest podobne do tego, co ogląda się w kinie… życie jest o wiele trudniejsze. – Roześmiała się i wzięła mnie pod ramię. – Lubię, jak o tym rozmawiamy – dodała.
MGF stał na dużym podziemnym parkingu przy końcu Ger-rard Street, tym za strażą pożarną na Shaftesbury Avenue w Chinatown. Wsiedliśmy do samochodu, ale nie przekręciłem kluczyka w stacyjce.
– Chcę, żebyśmy zamieszkali razem – powiedziałem. – Ty, Peggy, ja i Pat.
W oczach, które pokochałem, odbiło się autentyczne zdumienie.
– Żebyśmy razem zamieszkali?
– Twoje mieszkanie jest dla nas wszystkich za małe – stwierdziłem. – Więc najlepiej będzie, jeśli wprowadzicie się do nas. Co o tym sądzisz?
Cyd potrząsnęła z zakłopotaniem swoją śliczną głową.
– Wiele ostatnio przeszedłeś – powiedziała. – Mam na myśli twojego tatę. I Ginę. Miałeś naprawdę ciężki okres.
– To nie ma z tym nic wspólnego – oznajmiłem. – No, może trochę. Może nawet dużo. Ale to nie wszystko. Wiem, co do ciebie czuję. I myślę, że ty do mnie czujesz mniej więcej to samo. Chcę, żebyśmy byli razem.
Uśmiechnęła się i ponownie potrząsnęła głową, tym razem bardziej zdecydowanie.
– Nie, Harry.
– Nie?
– Przykro mi.
– Dlaczego nie?
To było bezsensowne pytanie, pytanie, jakie zadają dzieci. Ale musiałem je zadać.
– Ponieważ potrzebny ci jest ktoś, kto ma mniej skomplikowane życie – odparła. – Ktoś bez dziecka. Bez byłego męża. Bez pamiątek z przeszłości. Wiesz, że tak jest. Pamiętasz, jak fatalnie się czułeś na urodzinach Pata? Pamiętasz to? Oboje dobrze wiemy, że nie ma dla nas przyszłości.
– Ja o tym nic nie wiem.
– Wydaje ci się, że pragniesz kogoś, kto potrafiłby odmienić twoje życie, obdarzając cię miłością. Ale tak naprawdę ty wcale nie potrzebujesz miłości, Harry. Nie poradziłbyś sobie z prawdziwą miłością. Ty potrzebujesz romansu.
Jej słowa wywierały o wiele mocniejszy efekt przez to, że wypowiadała je z ogromną czułością. Nie było w nich śladu gniewu ani złośliwości. Brzmiały tak, jakby autentycznie mi współczuła.
– I nie mam o to żalu – dokończyła. – Taki już jesteś i pod wieloma względami to nawet dobrze. Ale nasz związek nie będzie nigdy miał przyszłości, ponieważ nie można przez całe życie bawić się w serduszka i kwiatki. Nie można, kiedy ma się dzieci. Zwłaszcza cudze dzieci.
– Moglibyśmy spróbować – upierałem się.
– Nie – odparła. – Skończylibyśmy dokładnie w tym samym miejscu, w którym skończyliście ty i Gina. A ja tego nie chcę. Nie mogę przez to wszystko przechodzić… nie z Peggy. Słodkie drobiazgi są w porządku. Romans jest w porządku. Ale mnie potrzeba kogoś, kto będzie masował mi stopy, kiedy się zestarzeję, i mówił, że mnie kocha, nawet kiedy nie będę pamiętała, gdzie położyłam klucze. Tego mi potrzeba. Potrzeba mi kogoś, z kim mogłabym się zestarzeć. Naprawdę bardzo mi przykro, ale nie sądzę, żebyś ty chciał tego samego.
Wyciągnęła rękę, żeby dotknąć mojej twarzy, ale ja odwróciłem się. Nie dawała mi spokoju myśl, że gdzieś to już kiedyś słyszałem. Siedzieliśmy w milczeniu w podziemnym garażu, przygnieceni ciężarem całego Chinatown.
– Myślałem, że nie chcesz, żeby Peggy cierpiała, obserwując twoje krótkotrwałe związki – powiedziałem.
– Wolę to, niż gdyby zobaczyła, że wali się w gruzy długotrwały związek – oświadczyła. – Pat i Peggy nadal będą się przyjaźnić. Peggy nadal będzie cię widywać. Ale w ten sposób ty i ja oszczędzimy sobie wielu cierpień.
– W ten sposób? – powtórzyłem. – Mówisz, jakbyś ze mną zrywała.
– Nie zrywam z tobą – odparła. – My też możemy dalej zostać przyjaciółmi. Ale przyglądając ci się podczas urodzin twojego syna, zdałam sobie sprawę, że Peggy i ja nie jesteśmy tym, czego chcesz. Naprawdę.
– Wiem, co to znaczy, kiedy kobieta mówi, że ona i jej facet mogą zostać przyjaciółmi – mruknąłem. – To znaczy, że ma wyjść i zamknąć za sobą drzwi. Chyba dobrze rozumiem, prawda?
– Nie upadaj na duchu, Harry – powiedziała. – Ludzie zrywają ze sobą każdego dnia. To jeszcze nie koniec świata.
* * *
Rak ma do siebie to, że zawsze przechodzi najgorsze oczekiwania. Jest coś pornograficznego w jego zdolności do przekraczania granic wyobraźni. Bez względu na to, jak okrutnie i obscenicznie dręczy i torturuje cię dzisiaj, jutro może być jeszcze gorzej.
Ojciec był naszpikowany morfiną, jego skóra nie miała już koloru żywej skóry i nawet z maską tlenową płuca unosiły się z wielkim trudem, by zaczerpnąć żałosny haust powietrza, którego było po prostu za mało.
Mgła spowijająca jego oczy, ta mgła spowodowana bólem i środkami przeciwbólowymi, czasami ustępowała. Kiedy to się stało, zobaczyłem w tych załzawionych oczach żal i strach i byłem pewien, że już po wszystkim, że to już koniec, na pewno koniec.
Читать дальше