Największym minusem zmiany taktyki obrony było dla Ellie to, że nie mogła już powołać doktor Polacci na świadka; protokół sporządzony przez psychiatrę nie nadawał się do przedłożenia prokuratorowi, ponieważ stało w nim czarno na białym, że Katie zabiła swoje dziecko, aczkolwiek nie rozumiejąc istoty ani wagi tego czynu. Oznaczało to tyle, że jeśli Ellie chciała podkopać oskarżenie o zabójstwo, to teraz miała ku temu jedyną okazję, a podkop musiał być na tyle duży, żeby mógł przejechać nim czołg.
– Ile zabój czyń noworodków badał pan w swojej karierze? – zapytała, wstając i podchodząc zamaszystym krokiem do doktora Riordana.
– Dziesięć.
– Dziesięć! – wykrzyknęła, robiąc wielkie oczy. – A miał pan być ekspertem!
– Mam opinię eksperta. Wszystko jest względne.
– Zatem bada pan jeden taki przypadek rocznie? Riordan skłonił głowę.
– Tak to właśnie wychodzi.
– A owa pańska charakterystyka oraz ustalenia, które pan poczynił na temat Katie, są oparte na rozległym doświadczeniu zebranym podczas pracy z… dziesięcioma kobietami?
– Owszem. Ellie uniosła brwi.
– W swojej publikacji zamieszczonej w „Przeglądzie Medycyny Sądowej” napisał pan, że zabój czynie noworodków to nie są osoby z gruntu złe, zgadza się, panie doktorze? Stwierdził pan, że niekoniecznie chcą one umyślnie wyrządzić komuś krzywdę.
– To prawda. Zazwyczaj te kobiety nie myślą w takich kategoriach. Chcą tylko sobie pomóc i robią to w sposób egocentryczny.
– A jednak we wszystkich sprawach, w których brał pan udział jako biegły, opowiadał się pan za pozbawieniem badanych kobiet wolności?
– Tak. Społeczeństwo musi mieć pewność, że morderców czeka kara.
– Rozumiem. Czy to prawda, panie doktorze, że zabójczynie noworodków przyznają się do tego, co zrobiły?
– Nie od razu.
– Ale ostatecznie, pod ciężarem dowodów lub presji przesłuchującego, załamują się. Mam rację?
– Tego właśnie byłem świadkiem.
– Czy podczas swojej sesji z Katie prosił ją pan o hipotetyczne wyjaśnienie tego, co się stało z dzieckiem?
– Tak.
– Co panu odpowiedziała?
– Udzieliła kilku różnych wyjaśnień.
– Czy powiedziała: „Może samo umarło, a ktoś je zabrał i schował”?
– Między innymi.
– Powiedział pan, że zabójczynie noworodków załamują się pod presją. Czy fakt, że Katie, zamiast się rozkleić i przyznać do morderstwa, sama sformułowała taką hipotezę, nie wskazuje na to, że mogło być właśnie tak, jak powiedziała?
– Równie dobrze mogła skłamać.
– Ale czy Katie chociaż raz przyznała, że zabiła to dziecko?
– Nie. Z drugiej strony, do ciąży również nie chciała się początkowo przyznać.
Ellie puściła tę uwagę mimo uszu.
– Jak dokładnie wyglądała wersja wydarzeń, którą podała panu Katie?
– Zasnęła, a kiedy się obudziła, dziecka nie było. To wszystko, co zdołała sobie przypomnieć.
– A pan na tej podstawie wysnuł wniosek, że popełniła morderstwo?
– Było to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie, wziąwszy pod uwagę ogólny wzorzec zachowań.
Taką właśnie odpowiedź Ellie chciała usłyszeć.
– Jako ekspert w dziedzinie psychiatrii wie pan na pewno, co to jest stan dysocjacji.
– Owszem, wiem.
– Czy zechce pan wyjaśnić to pojęcie tym, którzy go nie znają?
– Ze stanem dysocjacji mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś separuje fragment swojej świadomości i czyni to po to, aby przetrwać traumatyczną sytuację.
– Jak na przykład maltretowana żona, która wyłącza się mentalnie, kiedy mąż się nad nią znęca?
– Zgadza się – przytaknął Riordan.
– Czy to prawda, że osoby, które doświadczają zaburzenia dysocjacyjnego, mają luki w pamięci, chociaż udaje im się zachować pozory całkowitego zdrowia psychicznego?
– Tak.
– Stan dysocjacji nie jest świadomym zachowaniem?
– Nie jest.
– Czy to prawda, że ciężki stres psychiczny może do niego doprowadzić?
– Tak.
– Czy widok śmierci ukochanej osoby może wywołać ciężki stres psychiczny?
– Niewykluczone.
– Cofnijmy się odrobinę. Przyjmijmy na chwilę, że Katie chciała zatrzymać to dziecko, rozpaczliwie pragnęła je mieć. Urodziła, a potem na jej oczach doszło do tragedii: dziecko umarło, chociaż robiła co mogła, aby nie przestało oddychać. Czy szok po jego śmierci mógł doprowadzić do zaburzenia dysocjacyjnego?
– To możliwe – przyznał Riordan.
– Skoro zatem nie mogła przypomnieć sobie dokładnie, jak umarło jej dziecko, to czy można przypuścić, że lukę w pamięci wywołało właśnie to zaburzenie?
Riordan uśmiechnął się pobłażliwie.
– Można by tak przypuścić, gdyby to było prawdopodobne, pani Hathaway, a niestety nie jest. Jeśli chce się pani upierać przy tym, że oskarżona tego ranka weszła w stan dysocjacji – chętnie przyklasnę tej teorii. Nie ma jednak sposobu, aby dowieść, że doszło do tego z powodu śmierci – naturalnej śmierci – jej dziecka. Równie prawdopodobne jest to, że zaburzenie wywołał szok poporodowy. Albo też ogromnie stresujący czyn, jakim jest morderstwo.
Musi pani zrozumieć, że gdyby nawet to była prawda, że doszło do zaburzenia dysocjacyjnego, nie oznacza to jeszcze, że panna Fisher nie mogła zabić swojego dziecka. Człowiek w stanie dysocjacji potrafi dokonywać prawdziwie spektakularnych wyczynów. Może, na przykład, przejechać setki kilometrów, chociaż potem nie potrafi sobie przypomnieć ani jednego szczegółu krajobrazu. I podobnie kobieta w stanie dysocjacji mogła urodzić dziecko, chociaż potem nie pamięta tego z całą dokładnością. Mogła próbować je reanimować, chociaż nie pamięta tego z całą dokładnością. A także – dodał znaczącym tonem – mogła je zabić, chociaż nie pamięta tego z całą dokładnością.
– Panie doktorze – przypomniała mu Ellie – to jest dziewczyna z rodziny amiszów, a nie jakaś pochłonięta sobą i tylko sobą nastolatka, która ma w głowie zakupy i nic więcej. Proszę się wczuć w jej położenie. Czy to niemożliwe, żeby Katie Fisher chciała zatrzymać swoje dziecko, to dziecko, które umarło na jej rękach? Niemożliwe, że rozpacz po jego stracie była tak wielka, że jej umysł nieświadomie zablokował wspomnienie o tym, co się stało?
Ale Riordan zeznawał już w zbyt wielu procesach, żeby dać się tak łatwo złapać w pułapkę zastawioną przez adwokata.
– Skoro Katie Fisher aż tak bardzo pragnęła mieć to dziecko, pani Hathaway – powiedział – to dlaczego przez siedem miesięcy okłamywała wszystkich, że go nie ma?
George zerwał się z krzesła, zanim jeszcze Ellie zdążyła dojść na swoje miejsce.
– Wysoki sądzie, czy mogę ponownie zwrócić się do świadka? Doktorze Riordan, proszę o opinię biegłego: czy oskarżona we wczesnych godzinach porannych dnia dziesiątego lipca była w stanie dysocjacji?
– Nie.
– A czy pańskim zdaniem ma to w ogóle jakieś znaczenie?
– Nie.
– Dlaczego?
Riordan wzruszył ramionami.
– Jej zachowanie mówi samo za siebie, nie ma potrzeby uciekać się do tego psychologicznego bełkotu. Intryga uknuta przez nią przed porodem wskazuje na to, że kiedy dziecko przyszło już na świat, była gotowa na wszystko, aby się go pozbyć.
– Łącznie z morderstwem? Psychiatra skinął głową.
– Przede wszystkim z morderstwem.
– Mam jeszcze jedno pytanie do świadka – powiedziała Ellie. – Doktorze Riordan, jako psychiatra sądowy z pewnością pan wie, że aby wydać wyrok skazujący za zabójstwo pierwszego stopnia, oskarżony musi zostać uznany winnym umyślnego morderstwa dokonanego celowo i z premedytacją.
Читать дальше