– A może o komorę aseptyczną – mruknął George. Owen kichnął jeszcze raz.
– Spróbuję.
Sędzina pomasowała sobie skronie.
– Może pani kontynuować, mecenas Hathaway.
– Panie doktorze – zaczęłam – czy przeprowadził pan badania próbek tkanek pobranych z ciała noworodka „Fisher S”?
– Tak. Był to wcześniak płci męskiej, żywo urodzony, bez stwierdzonych wad wrodzonych. Badanie wykazało objawy ostrego zapalenia błon płodowych oraz zakażenia płodu. Przyczyną śmierci była asfiksja okołoporodowa.
– A zatem pańskie ustalenia są zgodne z orzeczeniem lekarza sądowego?
Owen uśmiechnął się.
– Zgadzamy się w kwestii przyczyny śmierci. Jednak jeśli chodzi o okoliczności pośrednie, czyli czynniki, które doprowadziły do asfiksji, w naszych analizach pojawiają się już znaczne rozbieżności.
– Czyli?
– Lekarz sądowy stwierdził, że noworodek został umyślnie pozbawiony życia, ja zaś uważam, że asfiksja nastąpiła z przyczyn naturalnych.
Dałam ławnikom chwilę, aby oswoili się z tą nową informacją.
– Z przyczyn naturalnych? Jak pan to rozumie?
– Według moich ustaleń panna Fisher nie przyłożyła ręki do śmierci swojego dziecka. Ono samo przestało oddychać.
– Proszę nam powiedzieć, co udało się panu ustalić.
– Największą zagadką była martwica wątroby.
– Czy można prosić o bliższe wyjaśnienie? Owen skinął głową.
– Martwica to inaczej śmierć komórek. W czystej postaci jest ona zazwyczaj spowodowana wrodzonymi wadami serca, których jednak u tego noworodka nie stwierdzono, lub też infekcją. Kiedy lekarz sądowy wykrył martwicę, uznał, że musiała spowodować ją asfiksja, ale wątroba ma podwójne unaczynienie, skutkiem czego jest mniej podatna na niedokrwienie niż inne narządy.
– Niedokrwienie?
– Niedotlenienie tkankowe, czyli wywołane właśnie tym niedoborem tlenu we krwi. Jednakowoż taka zmiana w tkance wątroby należy do rzadkości, a jeśli jeszcze dodać do tego zapalenie błon płodowych…
Słowem, zacząłem się zastanawiać, czy nie była to jednak wina jakiegoś czynnika zakaźnego.
– Dlaczego lekarz sądowy przeoczył coś takiego?
– Z kilku przyczyn – odparł Owen. – Po pierwsze: w wątrobie nie wykryto leukocytów wielojądrzastyeh, czyli białych krwinek, które stanowią reakcję organizmu na zakażenie bakteryjne, z tym że we wczesnym stadium zakażenia nie byłoby jeszcze odpowiedzi leukocytarnej. Lekarz sądowy wykluczył również zakażenie, ponieważ nie znalazł śladów stanu zapalnego. Tymczasem kiedy następuje śmierć komórek, może upłynąć kilka godzin, zanim organizm zareaguje stanem zapalnym – a ja właśnie sądzę, że noworodek umarł, zanim do tego doszło. Po drugie zaś, posiewy, które wykonał lekarz sądowy, nie wykazały obecności żadnego organizmu, który mógłby być odpowiedzialny za infekcję.
– Co pan zrobił?
– Zdobyłem bloczki parafiny z zatopionymi próbkami tkanek i wykonałem barwienie metodą Grama próbek tkanki wątrobowej. Okazało się wtedy, że w ciele noworodka znajdowało się sporo bakterii z gromady laseczek. Patolog zaliczył je do zanieczyszczeń i uznał, że były to maczugowce błonicy, które są pałeczkami. Laseczki często myli się z innymi bakteriami: albo z pałeczkami – na przykład z maczugowcami błonicy – albo z ziarenkowcami, do których należą gronkowce i paciorkowce. Tych organizmów w ciele noworodka namnożyło się tyle, że zacząłem się zastanawiać, czy to możliwe, żeby to nie były zwykłe zanieczyszczenia, ale na przykład czynniki infekcji. Z pomocą mikrobiologa udało mi się je zidentyfikować. Była to histeria monocytogenes , zdolna do ruchu, wielopostaciowa laseczka Gram – dodatnia.
Ławnicy patrzyli na niego zaszklonymi oczami; widać było, że całe to fachowe nazewnictwo mocno zamieszało im w głowach.
– A teraz niech pan spróbuje to powtórzyć – zażartowałam. Owen błysnął uśmiechem.
– Krótko można powiedzieć, że wdała się listerioza. Tak się nazywa infekcja, którą wywołują te bakterie.
– Czy może nam pan ją nieco przybliżyć?
– Bywa ona przyczyną, często nierozpoznaną, przedwczesnego porodu oraz śmierci w okresie okołoporodowym – powiedział Owen. – Zakażenie, jeśli dojdzie do niego w drugim lub trzecim trymestrze, zazwyczaj kończy się urodzeniem martwego dziecka albo przedwczesnym porodem, po którym wywiązuje się zapalenie płuc i posocznica.
– Chwileczkę – wtrąciłam. – Chce pan powiedzieć, że Katie zaraziła się jakąś chorobą, która była potencjalnym zagrożeniem dla życia jej dziecka jeszcze w łonie matki?
– To właśnie chcę powiedzieć. Ponadto, tę chorobę niezwykle trudno jest zdiagnozować na tyle wcześnie, aby mieć czas na rozpoczęcie leczenia. Kiedy u matki występują objawy, podobne zresztą do objawów grypy, czyli gorączka, bóle mięśni i inne łagodne bóle, zazwyczaj już kilka godzin później dochodzi do przedwczesnego porodu.
– A co się wtedy dzieje z dzieckiem?
– Następuje zamartwica okołoporodowa, gorączka oraz trudności z oddychaniem. – Przerwał na chwilę. – Studia przypadków podają, że śmiertelność noworodków poddanych leczeniu waha się w granicach trzydziestu – pięćdziesięciu procent.
– Noworodek zarażony listerią, nawet leczony, ma tylko pięćdziesiąt procent szans na to, że uda mu się przeżyć?
– Zgadza się.
– W jaki sposób dochodzi do zakażenia? – zapytałam.
– W przypadkach, o których czytałem, listerie najczęściej przenosiły się za pomocą skażonej żywności, a zwłaszcza niepasteryzowanego mleka i serów z takiego mleka.
– Niepasteryzowanego – powtórzyłam.
– Tak. A szczególnie narażeni byli ludzie przebywający na co dzień ze zwierzętami.
Położyłam dłoń na ramieniu Katie.
– Doktorze Zeigler, gdybym dała panu do przeczytania protokół z autopsji dziecka Katie Fisher, a potem poinformowała pana, że dziewczyna podczas ciąży mieszkała na farmie mleczarskiej, codziennie piła niepasteryzowane mleko, a rano i wieczorem pomagała czynnie przy udoju – to jaki byłby pański wniosek?
– Wziąwszy pod uwagę warunki jej życia i potencjalne narażenie na kontakt z bakteriami Listerią monocytogenes , powiedziałbym, że do zakażenia doszło podczas ciąży.
– Czy noworodek „Fisher S” wykazywał objawy listeriozy?
– Tak. Urodził się przedwcześnie i cierpiał na zaburzenia oddychania. Wykryto u niego ogniska ziarniakowe oraz martwicę wątroby i zapalenie płuc.
– Czy mogło to doprowadzić do śmierci?
– Bezwzględnie. Zgon nastąpiłby albo w wyniku okołoporodowej asfiksji albo po prostu na skutek zakażenia.
– Jaka, pańskim zdaniem, była przyczyna śmierci noworodka „Fisher S”? – zapytałam.
– Asfiksja na skutek przedwczesnego porodu wywołanego zapaleniem błon płodowych będącego konsekwencją listeriozy. – Uśmiechnął się pod nosem. – Wiem, że wyszedł z tego tasiemiec, ale chodzi właśnie o to, aby pokazać, że śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych w wyniku całego łańcucha wydarzeń. Ten noworodek zaczął umierać, kiedy tylko się urodził.
– Czy pańskim zdaniem Katie Fisher była odpowiedzialna za śmierć swojego dziecka?
– Formalnie rzecz biorąc, tak – odparł Owen. – Jakkolwiek by patrzeć, to jej ciało przekazało płodowi bakterie Listeria monocytogenes . Niemniej to chyba raczej oczywiste, że zakażenie nie było umyślne. Nie można obwiniać za nie panny Fisher, tak samo jak nie można winić matki, która nieświadomie przekazała swojemu dziecku wirusa HIV. – Spojrzał na Katie, siedzącą z opuszczoną głową za stołem. – To nie było zabójstwo. To był po prostu bardzo smutny przypadek.
Читать дальше