– Fizyka.
– Czy uważa się pan zatem za naukowca?
– Jak najbardziej. Wiedza naukowa uświadomiła mi konieczność istnienia zjawisk paranormalnych. Każdy fizyk może pani powiedzieć, że nie ma sposobu, aby zniszczyć energię – można ją tylko przekształcić.
– Jak poznał pan Jacoba Fishera? – zapytała Ellie.
– Na uczelni. Ja byłem asystentem i prowadziłem kursy, on robił licencjat. Od razu zwrócił moją uwagę. Był niesamowicie skoncentrowany na zajęciach.
– Proszę o tym opowiedzieć.
– Jest chyba oczywiste, że ze względu na specyfikę dziedziny, którą się zajmuję, nie mogę sobie pozwolić na to, aby lekceważyć swoją pracę. Zaobserwowałem, że najlepiej się sprawdza takie podejście, kiedy człowiek tyra jak wół, bez chwili wytchnienia i nie przejmuje się tym, co myślą inni. Jacob był pod tym względem bardzo podobny do mnie. Jak na człowieka, który jest dopiero na studiach licencjackich, wyróżniał się tym, że o wiele bardziej niż studenckie życie interesowało go zdobywanie wiedzy. Kiedy dowiedziałem się, że mam wyjechać na badania, zacząłem rozglądać się za kimś, komu mógłbym podnająć dom, i zwróciłem się z tą propozycją do niego.
– Kiedy poznał pan siostrę Jacoba Fishera?
Adam przeniósł wzrok z Ellie na Katie, a jego spojrzenie złagodniało.
– Pierwszy raz spotkałem ją tego dnia, kiedy odbierałem dyplom doktora. Przedstawił nas sobie jej brat.
– Może nam pan o tym opowiedzieć?
– Katie była piękna, rozglądała się dookoła szeroko otwartymi oczami i widać było, że się wstydzi. Wiedziałem, że jest amiszką, bo jakiś czas wcześniej sam Jacob mi o tym powiedział, nie była jednak ubrana jak amisze. – Urwał na chwilę, uniósł dłoń. – Podaliśmy sobie ręce na powitanie – nic niezwykłego, ale pamiętam, że z niechęcią ją puściłem.
– Czy miał pan okazję spotkać Katie ponownie?
– Tak, raz w miesiącu odwiedzała brata. Jacob wprowadził się do mnie kilka miesięcy przed moim wyjazdem i oficjalną wyprowadzką, więc widywałem jego siostrę za każdym razem, kiedy przyjeżdżała do State College.
– Czy wasza znajomość się rozwinęła?
– Bardzo szybko się zaprzyjaźniliśmy. Zauważyłem, że Katie interesuje moja praca. Ale nie wypytywała mnie o nią jak pismak z prasy naukowo – sensacyjnej. Odnosiła się do moich projektów z szacunkiem. Niezwykle łatwo mi się z nią rozmawiało, ponieważ była wyjątkowo otwarta i szczera. Miałem wrażenie, że rozmawiam z osobą nie z tego świata, co zresztą pod wieloma względami było prawdą. – Poruszył się na krześle. – Podobała mi się. Wiedziałem, co jest nie tak: byłem od niej o dziesięć lat starszy, miałem za sobą różne doświadczenia i w niczym nie przypominałem amisza. Ale nie mogłem przestać o niej myśleć.
– Czy zostaliście kochankami?
Adam spojrzał na twarz Katie, oblewającą się rumieńcem.
– Tak – odpowiedział.
– Czy Katie spała już wcześniej z kimś innym?
– Nie. – Adam odchrząknął. – Była dziewicą.
– Czy kochał ją pan, panie Sinclair?
– Nadal ją kocham – odpowiedział cicho.
– Dlaczego więc nie było pana przy niej, kiedy okazało się, że jest w ciąży?
Potrząsnął głową.
– Nic o tym nie wiedziałem. Dwukrotnie przekładałem wyjazd na badania, żeby zostać blisko niej, ale następnego dnia po… po tym, jak zaszła w ciążę, poleciałem do Szkocji.
– Czy od czasu tego wyjazdu był pan w Stanach?
– Nie. Gdybym tylko wrócił, to od razu odwiedziłbym Katie. Pracowałem natomiast w wioskach odległych od większych skupisk ludzkich, w niedostępnych regionach. W sobotę po raz pierwszy od roku postawiłem nogę na amerykańskiej ziemi.
– Gdyby pan wiedział o dziecku, panie Sinclair, to co by pan zrobił?
– Ożeniłbym się z Katie jeszcze tego samego dnia.
– Musiałby pan być amiszem. Czy mógłby pan przyjąć tę wiarę?
– Słyszałem o takich przypadkach, ale to chyba nie dla mnie. Nie jestem za bardzo wierzący.
– A zatem małżeństwo tak naprawdę nie wchodziło w grę. Na co jeszcze był pan gotowy? – zapytała Ellie.
– Na wszystko. Nie zabrałbym jej od rodziny i przyjaciół, ale miałbym nadzieję, że uda nam się jakoś ułożyć wspólne życie.
– W jaki sposób?
– W jaki tylko Katie by zechciała i w jaki tylko by mogła – odparł Adam.
– Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę – ciągnęła dalej Ellie – ale wspólna przyszłość amiszki i mężczyzny spoza jej świata nie rokuje wielkich szans powodzenia.
– Kaktus może zakochać się w soplu lodu – zamyślił się Adam – ale gdzie postawią sobie dom? – Westchnął. – Nie chciałem wpaść w rolę nieszczęśliwego kochanka. Bardzo by mi odpowiadało, gdybyśmy zaszyli się w jakimś zakątku wszechświata, sami, tylko we dwójkę. Ale skoro kochałem Katie, to nie mogłem jej prosić, żeby wyrze kła się wszystkiego i wszystkich. I właśnie dlatego tak stchórzyłem w zeszłym roku. Wyjechałem, żywiąc skrytą nadzieję, że kiedy mnie nie będzie, zadziałają jakieś czary i jak wrócę, będzie już inaczej.
– I było? Adam skrzywił się.
– Było, ale inaczej nie znaczy lepiej.
– Czego się pan dowiedział po powrocie, w sobotę? Przełknął z wysiłkiem.
– Że Katie urodziła moje dziecko. I że to dziecko umarło.
– To musiała być bardzo przygnębiająca wiadomość.
– Była – przytaknął Adam. – Była i jest.
– Jaka była pańska pierwsza myśl?
– Chciałem do niej jechać. Byłem pewny, że jest tak samo zdruzgotana jak ja, o ile nie bardziej. Wydawało mi się, że będziemy mogli pomóc sobie nawzajem.
– Czy wiedział pan już wtedy, że Katie została oskarżona o zamordowanie tego dziecka?
– Tak.
– Poinformowano pana, że dziecko nie żyje, że był to chłopiec, a Katie jest jedyną podejrzaną w procesie o jego morderstwo – i mimo to chciał pan jechać do niej, aby ją podtrzymać na duchu i samemu znaleźć jakąś ulgę?
– Pani Hathaway – oświadczył Adam – Katie nie zabiła naszego dziecka.
– Skąd może pan mieć taką pewność? Opuścił wzrok.
– Bo pisałem na ten temat rozprawę. Miłość to najsilniejszy rodzaj energii. Katie i ja kochaliśmy się. Nasza miłość nie miała szans na przetrwanie ani w moim świecie, ani też w jej świecie, ale ta energia musiała gdzieś się podziać. Przelała się w to dziecko. – Jego głos nagle się załamał. – Gdybyśmy nawet nie mogli mieć siebie nawzajem, mielibyśmy tego chłopczyka.
– Skoro aż tak pan ją kochał – zapytał George w połowie swojego przesłuchania – to dlaczego nie skrobnął pan do niej kilku słów co jakiś czas?
– Pisałem. Raz w tygodniu – odparł Adam, obserwując spod półprzymkniętych powiek Ellie Hathaway, która ostrzegła go, żeby nie wyjawił przed sądem, że jego listy nie docierały do Katie; gdyby się wydało, że Jacob próbował przeciwdziałać związkowi swojej siostry z Adamem, mocno ucierpiałaby na tym obrona oparta na postaci nieszczęśliwego kochanka.
– Zatem przez cały ten czas waszej słodkiej korespondencji nie powiedziała panu, że jest w ciąży?
– Jak rozumiem, nie powiedziała o tym nikomu. George uniósł brew.
– A może ukryła przed panem ten fakt dlatego, że o wiele mniej niż panu zależało jej na tym, abyście byli razem?
– Na pewno nie…
– Albo uznała, że wystarczy jej ekscesów i chciała wrócić do swojego chłopaka – amisza? Tak, żeby nikt o niczym nie wiedział?
– Myli się pan.
– Może nic panu nie powiedziała właśnie dlatego, że zamierzała pozbyć się dziecka.
Читать дальше