Gdy przyglądałam się jego szkicowi, do oczu wpadł mi kosmyk włosów. Odrzuciłam go niecierpliwie.
– Co zawierają te dodatkowe chromosomy? – Matthew poruszył sprawy wychodzące poza program nauczania biologii w college'u, toteż trudno mi było dotrzymać mu kroku.
– Materiał genetyczny, który odróżnia nas od ludzi – wyjaśnił Matthew – a także materiał, który reguluje czynności komórki. Naukowcy nazywają go „odpadowym DNA”.
– Ale to nie są śmieci – powiedział Marcus. – Cały ten materiał genetyczny jest nadmiarem pozostałym po poprzedniej selekcji albo czeka na wykorzystanie w następnym ewolucyjnym skoku. Nie wiemy dokładnie, jaką odgrywa rolę… Na razie.
– Chwileczkę – wtrąciłam. – Czarodzieje i demony rodzą się czarodziejami i demonami. Urodziłam się z dodatkową parą chromosomów, a twój przyjaciel Hamish urodził się z jednym dodatkowym chromosomem. Ale wampiry nie przychodzą na świat jako wampiry, wy powstajecie z ludzkiego DNA. Gdzie i kiedy zdobywacie dodatkową parę chromosomów?
– Gdy istota ludzka odradza się jako wampir, sprawca tego przekształcenia usuwa najpierw całą ludzką krew, co powoduje załamanie wszystkich organów. Ale zanim dojdzie do śmierci, sprawca albo sprawczyni przekazuje swoją krew osobnikowi, który ma się odrodzić – odparł Matthew. – O ile nam wiadomo, dopływ krwi wampira wymusza spontaniczne mutacje genetyczne we wszystkich komórkach ciała.
Matthew wspomniał wczoraj wieczorem o „odradzaniu się”, ale nigdy dotąd nie usłyszałam w związku z wampirami określenia „sprawca”.
– Krew sprawcy wypełnia układ krwionośny odrodzonego, niosąc ze sobą nową genetyczną informację – powiedziała Miriam. – Coś podobnego dzieje się przy transfuzji krwi stosowanej przez ludzi. Ale krew wampira powoduje setki zmian w DNA.
– Zaczęliśmy zaglądać do genomów w poszukiwaniu dowodu na takie gwałtowne zmiany – wyjaśnił Matthew. – I znaleźliśmy go… są nim mutacje dowodzące, że wchłaniając krew sprawcy, wszystkie nowe wampiry przechodzą spontaniczną adaptację, która umożliwia im przeżycie. To właśnie powoduje pojawienie się dodatkowej pary chromosomów.
– Genetyczny wielki wybuch. Jesteś jak galaktyka, która rodzi się z umierającej gwiazdy. W kilka chwil twoje geny przekształcają się w coś innego… W coś nieludzkiego – powiedziałam, spoglądając na niego ze zdumieniem.
– Dobrze się czujesz? – zapytał. – Możemy zrobić przerwę.
– Mogę napić się wody?
– Zaraz przyniosę. – Marcus zeskoczył ze swojego stołka. – Jest trochę wody w lodówce z próbkami.
– Ludzie dostarczyli pierwsze wskazówki, że ostry stres komórkowy wywołany przez bakterie i inne postaci genetycznego bombardowania może wywołać szybkie mutacje, szybsze niż powolne zmiany w procesie naturalnego doboru. – Miriam wyjęła teczkę z jednej z szuflad. Otworzywszy ją, wskazała palcem fragment czarno-białego wykresu. – Ten człowiek zmarł w 1375 roku. Przeżył ospę, ale choroba wymusiła mutację w trzecim chromosomie, gdy jego organizm musiał uporać się szybko z napływem bakterii.
Marcus wrócił z butelką wody dla mnie. Zdjęłam kapsel i napiłam się łapczywie.
– DNA wampira jest pełne podobnych mutacji, które wynikają z opierania się chorobom. Te zmiany mogłyby powoli prowadzić do naszego wyginięcia. – Na twarzy Matthew pojawił się cień niepokoju. – Obecnie staramy się skupić na tym, co takiego zachodzi w krwi wampira, że wyzwala generowanie nowych chromosomów. Odpowiedź może leżeć w mitochondriach.
Miriam pokręciła głową.
– W żadnym wypadku. Odpowiedź leży w jądrowym DNA. Gdy jakiś organizm zostaje zaatakowany przez krew wampira, to ono wywołuje reakcję, która umożliwia temu organizmowi przyjęcie i zasymilowanie zmian.
– Być może, ale jeśli tak, to musimy przyjrzeć się bliżej także „odpadowemu DNA”. To w nim musi znajdować się wszystko to, co generuje powstanie nowych chromosomów – upierał się Matthew.
Podczas gdy cała trójka prowadziła dyskusję, ja podwijałam rękaw. Gdy odsłoniłam łokieć i wystawiłam żyły w mojej ręce na chłodne powietrze laboratorium, wszyscy troje skupili na nich swoją uwagę, a ja poczułam lodowaty dotyk ich spojrzeń.
– Diano – odezwał się chłodno Matthew, dotykając znaku Łazarza – co ty wyprawiasz?
– Marcusie, ma pan nadal pod ręką swoje rękawice? – spytałam, unosząc wyżej rękaw.
Roześmiał się szeroko.
– Tak. – Wstał i wyjął parę gumowych rękawic ze stojącego obok pudełka.
– Nie musisz tego robić – powiedział Matthew przez ściśnięte gardło.
– Wiem. Ale chcę. – W laboratoryjnym oświetleniu moje żyły były jeszcze bardziej sine.
– Dobre żyły – stwierdziła Miriam, kiwając z uznaniem głową. Stojący obok mnie wysoki wampir wydał ostrzegawczy pomruk.
– Matthew, jeśli masz z tym jakiś problem, to zaczekaj na korytarzu – zaproponowałam spokojnie.
– Zanim to zrobisz, chcę, żebyś przemyślała sprawę – odparł, pochylając się nade mną w opiekuńczym geście, jak wtedy, gdy w bibliotece podszedł do mnie Peter Knox. – Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co ten test odkryje. Jest w tym całe twoje życie i historia twojej rodziny, wszystko to zamknięte w czarno-białym wykresie. Jesteś absolutnie pewna, że chcesz się poddać badaniu?
– Co masz na myśli, mówiąc o całym moim życiu? – Intensywność jego spojrzenia sprawiała, że czułam skrępowanie.
– Te testy mówią nam dużo więcej niż tylko o kolorze twoich oczu albo włosów. Wskazują, jakie inne cechy przekazali ci twoi rodzice. By nie wspomnieć o tym, co odziedziczyłaś po swoich żeńskich przodkach. – Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.
– Właśnie dlatego chcę, żebyście pobrali ode mnie próbkę – powiedziałam cierpliwie. Przez jego twarz przemknęło zakłopotanie. – Całe życie zastanawiałam się, na czym polega działanie krwi Bishopów, która płynie w moich żyłach. Deliberowali nad tym wszyscy, którzy znali moją rodzinę. Wreszcie się tego dowiemy.
Sprawa rysowała mi się bardzo prosto. Badając moją krew, Matthew mógł się dowiedzieć rzeczy, jakich wolałam nie odkrywać przypadkowo. Nie chciałam podkładać ognia pod meble, latać nad czubkami drzew ani snuć złych myśli o kimś tylko po to, żeby dwa dni później ten ktoś śmiertelnie zachorował. Matthew mógł sobie myśleć, że z badaniem mojej krwi wiąże się jakieś ryzyko. Mnie sprawa wydawała się absolutnie bezpieczna z każdego punktu widzenia.
– Poza tym powiedziałeś mi, że czarownice wymierają. Jestem ostatnia w rodzie Bishopów. Być może moja krew pomoże ci wyjaśnić przyczyny tego zjawiska.
Wpatrywaliśmy się w siebie, wampir i czarownica, podczas gdy Miriam i Marcus cierpliwie czekali. W końcu Matthew burknął coś w poirytowaniu.
– Podaj mi zestaw do pobierania próbek – zwrócił się do Marcusa.
– Ja to zrobię – odparł pojednawczo Marcus, uderzając się po nadgarstku parą gumowych rękawiczek. Miriam próbowała go powstrzymać, ale Marcus szedł już w moją stronę z pojemnikiem pełnym fiolek i igieł.
– Marcus! – rzuciła ostrzegawczo Miriam. Matthew wyrwał zestaw z rąk Marcusa. Młodszy wampir znieruchomiał pod jego groźnym spojrzeniem.
– Przykro mi, Marcusie. Jeżeli już ktoś ma pobrać krew od Diany, to tylko ja.
Ująwszy przegub mojej dłoni chłodnymi palcami, Matthew kilkakrotnie zgiął moją rękę w łokciu, a potem wyprostował ją całkowicie i oparł delikatnie na nierdzewnym blacie. W tych przygotowaniach wampira, który szykował się, żeby wbić igłę do mojej żyły, było coś niezaprzeczalnie przerażającego. Obwiązał mi rękę nad łokciem gumową rurką.
Читать дальше