Wszystkie palą, i robią to już od dłuższego czasu, bo popielniczka jest pełna petów. Domyślam się, że dzieje się coś złego i są zdenerwowane. Cindy odzywa się pierwsza.
– Zamknij drzwi i siadaj, proszę.
Robię, o co mnie prosi.
– Co się wam wszystkim stało? Dlaczego tak się zachowujecie?
– Co nam się stało? – mówi Isa.
– Nie widzisz? – dodaje Mae.
– To jakiś koszmar! – stwierdza Estefania.
– Mogę pożegnać się ze swoim mercedesem! – mówi Gina, patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem.
Jedyną, która się nie odzywa, jest Barbie. Jestem pewna, że właśnie zastanawia się nad swoją najbliższą operacją plastyczną.
– To nasz koniec! – krzyczy Cindy.
Nic z tego nie rozumiem. Co takiego strasznego mogło się stać, żeby wszystkie były tak zdenerwowane? Dlaczego przestały się nagłe kłócić? Z jakiegoś powodu wszelkie konflikty zniknęły jak za działaniem magii.
– Czemu skończone? – pytam.
Już nie mogę znieść tej tajemniczości.
– Ta kobieta… – mówi Isa.
– Z pewnością będzie odbierać nam klientów! – kończy za nią Mae.
– Ale o czym wy mówicie? To nowa nocna służąca. Dziś rano wyrzucili Angelikę, a Manolo powiedział mi, że zatrudni prawdziwą profesjonalistkę – wyjaśniam z zapałem, żeby je uspokoić. – Dlaczego miałaby odbierać nam klientów?
– Bo jest ładna – odpowiada Estefania. – I jak tylko zda sobie sprawę z tego, że płacą jej grosze, w porównaniu z tym, co my zarabiamy, zacznie nam kraść klientów. Przekonasz się! Już to kiedyś przeżyłam.
– Nie przesadzaj!
– Nigdy nie powinno się zatrudniać tak ładnej służącej. To zawsze jest ryzyko. Nie rozumiem Manola! – stwierdza Gina.
Barbie kiwa głową i gładzi włosy.
– No, skoro tak twierdzicie… To co można teraz zrobić?
– Musimy trzymać się razem – podkreśla Cindy. – I jesteśmy z tobą!
– Tak. Trzeba jej pilnować i słuchać wszystkiego, co mówi klientom. Przy najmniejszym podejrzeniu powiemy o wszystkim Manolowi – podsumowuje z przekonaniem w glosie Isa.
– Zgoda. Możecie na mnie liczyć, ale naprawdę nie sądzę, dziewczyny, żeby to było możliwe!
– Jeszcze się przekonasz! – wykrzykuje Gina. – Ale na razie udawajmy, że nic się nie stało.
Bolesna strata Angeliki zjednoczyła nas jeszcze bardziej. Zaczynamy więc organizować „straże”. Zdecydowałyśmy, że wszystkie, które są na miejscu, w burdelu, muszą obserwować Dolores. Tej nocy Dolores wywiązuje się ze swoich zadań, bardzo dobrze zachowuje się w stosunku do nas i nic nie można jej zarzucić. Ani jednego błędu! Jestem nawet gotowa zrezygnować z naszego stanu podniesionej gotowości.
4 października 1999
Dzisiaj dzwoniło wielu zagranicznych klientów, którzy w ogóle nie znają hiszpańskiego. I zaczęły się kłopoty z Dolores. Ponieważ jestem jedyną, która włada wieloma językami, Dolores budzi mnie w środku nocy, prosząc, żebym odbierała telefony. Wydaje mi się to bezczelne z jej strony, ale zgadzam się, ponieważ dziewczyny i ja wiemy, że Manolo wcześniej czy później to odkryje. To doskonały pretekst, żeby się jej pozbyć. Telefon jest na podsłuchu i pewnego dnia Manolo lub Cristina usłyszą mój glos. Dolores zapewniła, że świetnie włada angielskim i francuskim. Teraz wyjdzie na jaw, że ich okpiła.
I rzeczywiście, Manolo pojawia się następnego dnia rano, żeby porozmawiać z Dolores, a właściwie, żeby zrobić jej awanturę. Mówi jej, że to bez znaczenia jak to zorganizuje, ale to ona powinna obsługiwać klientów, a nie my. Zdając sobie sprawę, że wcześniej czy później straci pracę, Dolores kokietuje klientów przez cały dzień, po tym jak ze mną porozmawiała o mojej pracy.
– Powiedz, ile możesz zarobić tygodniowo?
– To zależy, Dolores. Nie wszystkie tygodnie są takie same.
– No, ale tak mniej więcej…
– Sześćset, siedemset tysięcy peset.
Oczywiście zawyżyłam trochę zarobki.
– Co? Co za barbarzyństwo! I pomyśleć, że mnie płacą dwieście tysięcy peset miesięcznie! To skandal!
– Tak. Ale ja oddaję się mężczyznom, a ty nie. To normalny proporcjonalny podział zysków, nie uważasz?
Zamyśla się. Sądzę, że już przyszło jej do głowy, że umawiając się z niektórymi klientami, zarobi sporo pieniędzy, zanim ją wyrzucą. Dziewczyny miały rację.
6 października 1999
Dziś złapałyśmy Dolores, jak dawała swój numer telefonu jednemu z klientów, który odwiedza nas co tydzień. Zadzwoniłyśmy do Manola i, pomimo że wszystkiemu zaprzeczyła, po południu Dolores ląduje na ulicy.
– Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się…! – wrzeszczy Manolo.
7 października 1999
Po historii z Dolores w roli głównej dziewczyny przestają wreszcie patrzeć na mnie jak na ewentualną złodziejkę rzeczy Isy. To dziwne, ale w burdelu przestały się zdarzać kradzieże.
Kiedy dziś pojawia się Sofia, jest jak zastrzyk tlenu do kartonowego pudła z małymi otworkami. Ma jakieś pięćdziesiąt lat i bardzo zabawny wygląd hipiski – nosi długie różnokolorowe spódnice, ogromne kolczyki i aksamitny kapelusz. Od razu domyślamy się, że z tą nową nocną służącą będziemy mieć bardzo dobre układy Jest wykształcona, miła, a poza tym ma w sobie coś, co przypomina mi moja babcię ze strony ojca. Jej prawdziwym powołaniem jest opieka nad zwierzętami. Uwielbia je i zabiera z ulicy każde czworonożne stworzenie.
Zawsze uważałam, że człowiek, który kocha zwierzęta, ma dobre serce i nie jest zdolny do krzywdzenia innych. W przypadku Sofii nie pomyliłam się. Jest osobą uroczą i szlachetną.
Sofia ma pieska, którego nazwała Jordi, żeby podkreślić jego katalońskie korzenie. Tak naprawdę Jordi nie ma w sobie nic z Katalończyka. To kundel znaleziony na ulicy Paryża, w którym jakieś dziesięć lat temu Sofia spędziła długi czas ze swoim kochankiem. Dla niej Jordi jest wszystkim i poprosiła Manola o pozwolenie przyprowadzania go czasem do burdelu, ponieważ jej zdaniem zwierzątko popada w depresję, kiedy jest samo w domu. Właściciel zgodził się pod warunkiem, że pies nie będzie szczekał w środku nocy. Zaczynam wierzyć, że Manolo jednak ma serce.
Spędziłam całą noc z Pedrem, a po powrocie proponuję Sofii, że przespaceruję się z Jordim. Oddając mi pieniądze zarobione w nocy, mówi:
– Nie bądź głupia. Jak skończysz spłacać długi, zaoszczędź coś. Nie rób tak jak inne dziewczyny i nie wydawaj wszystkiego na ciuchy. Zaoszczędź ile tylko możesz! I nie zakochuj się!
Ale prawdziwa miłość, gdy się zjawia, uderza jak piorun z nieba. I spotkało mnie to w najmniej odpowiednim miejscu i z najmniej spodziewaną osobą. Było to 10 października 1999.
Pierwsze spotkanie z Giovannim
10 października 1999
Po miesiącu uprawianie seksu z nieznajomymi całkowicie przestało mnie interesować. Przekształciło się w zwykłą „gimnastykę”. Zarobiłam już prawie dwa miliony peset, i to w tak krótkim czasie. Myślę, że utrzymując takie tempo, będę mogła spłacić swoje długi dużo szybciej, niż się spodziewałam. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, w ciągu pięciu miesięcy skończę spłacać zadłużenie; sądzę, że popracuję w burdelu nieco dłużej, żeby finansowo stanąć na nogi, a następnie zmienić tryb życia.
Tego popołudnia jestem w domu i sprzątam, kiedy dzwoni do mnie Susana.
– Przyjeżdżaj natychmiast, mam dwóch włoskich klientów, którzy na ciebie czekają. Musisz się pospieszyć, bo niedługo mają samolot. Dobrze, kochanie?
Читать дальше