Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W pierwszej chwili chciałem coś o nim napisać. Taką rozprawę jak on o Aleksandrze Berkmanie, tylko jeszcze lepszą, głębszą, bardziej wnikliwą. Miała to być elegia, wspomnienie pośmiertne w formie książki. Myślałem, że jeśli to zrobię, może zdołam się uwolnić od poczucia winy. I może wówczas śmierć Dimaggio nie pójdzie na marne. Oczywiście musiałbym jeździć po całym kraju, zbierać informacje, umawiać się na spotkania ze wszystkimi, których on znał, a ja potrafiłbym odszukać: z jego rodzicami, krewnymi, kolegami ze szkoły, kumplami z wojska, znajomymi z pracy, dawnymi dziewczynami, członkami Dzieci Planety, z setkami najprzeróżniejszych osób. Byłoby to ogromne przedsięwzięcie, praca na wiele lat. Ale właśnie o to chodziło. Póki poświęcałbym mu czas i uwagę, Dimaggio by żył. Oddałbym mu swoje życie, a on w zamian zwróciłby mi moje. Nawet nie proszę, Peter, żebyś starał się to zrozumieć. Sam ledwo cokolwiek rozumiałem. Wiedziałem tylko, że błądzę po omacku, rozpaczliwie szukając jakiegoś punktu oparcia, i przez chwilę pomysł napisania takiej książki wydawał mi się świetnym rozwiązaniem.

Nic jednak z niego nie wyszło. Kilka razy usiadłem do robienia notatek, ale nie mogłem się skupić, uporządkować myśli. Diabli wiedzą dlaczego. Może wciąż się łudziłem, że jakoś ułożę sobie życie z Lillian. A może nie wierzyłem, że potrafię jeszcze cokolwiek napisać. Nie mam pojęcia, co mnie powstrzymywało, ale ilekroć podnosiłem długopis i zabierałem się do pracy, natychmiast zlewałem się potem, w głowie mi się kręciło i wydawało mi się, że zaczynam spadać. Czułem się tak samo jak podczas tamtego upadku. To była ta sama panika, ta sama bezradność, ten sam pęd ku nicości.

A potem stało się coś dziwnego. Któregoś ranka szedłem po samochód, który zaparkowałem na Telegraph Avenue, kiedy nagle spostrzegłem znajomego z Nowego Jorku. Cal Stewart był wydawcą pisma, w którym na początku lat osiemdziesiątych ukazało się kilka moich artykułów. Po raz pierwszy od przyjazdu do Kalifornii zobaczyłem na ulicy kogoś, kogo wcześniej znałem. Na myśl, że mógłbym zostać rozpoznany, ogarnęła mnie trwoga. Jeśli choć jedna osoba dowie się, gdzie się ukrywam, będę skończony, zniszczony. Dałem nura w najbliższe drzwi, żeby tylko zejść z widoku. Okazało się, że za drzwiami mieścił się ogromny antykwariat składający się z sześciu czy siedmiu sal. Z walącym sercem, próbując jakoś wziąć się w garść, poszedłem na koniec pomieszczenia i schowałem się za rzędem półek sięgających aż po sufit. Miałem przed sobą góry książek, miliony nagromadzonych słów, cały wszechświat odrzuconej literatury – książki nie chciane przez ich właścicieli, odsprzedane, nikomu dłużej niepotrzebne. Z początku nie zdawałem sobie sprawy, że stoję w dziale beletrystyki amerykańskiej, ale kiedy zacząłem się rozglądać po tytułach, pierwszą książką, jaką zauważyłem – znajdowała się dokładnie na wysokości moich oczu – był Nowy kolos ; można zatem powiedzieć, że przyłożyłem rękę do powstania tego cmentarzyska. Był to niesamowity zbieg okoliczności i czułem, że coś się za tym musi kryć, jakiś znak, wróżba.

Nie pytaj, dlaczego książkę kupiłem. Nie miałem najmniejszego zamiaru jej czytać. Kiedy jednak zobaczyłem ją na półce, wiedziałem, że muszę ją mieć. Że muszę mieć akurat ten egzemplarz, ten fizyczny, namacalny przedmiot. Kosztowała tanio – tylko pięć dolarów za pierwsze wydanie w twardej oprawie, z obwolutą i fioletowymi wyklejkami. Na tylnym skrzydełku było moje zdjęcie: portret artysty jako młodego kretyna. Pamiętam, że to zdjęcie zrobiła Fanny. Miałem wówczas dwadzieścia sześć albo siedem lat, brodę, długie włosy i wpatrywałem się w obiektyw z taką niesamowicie skupioną, poważną miną. Wiesz, o którym zdjęciu mówię; widziałeś je nieraz. Ale kiedy tamtego dnia otworzyłem książkę i zobaczyłem swoją podobiznę, prawie ryknąłem śmiechem.

Po pewnym czasie, gdy znajomy już dawno minął antykwariat i znikł za dziesiątym zakrętem, wyszedłem na zewnątrz i wróciłem samochodem do domu Lillian. Zdałem sobie sprawę, że nie mogę dłużej pozostać w Berkeley. Cal Stewart napędził mi porządnego stracha: zrozumiałem, jak niepewna jest moja sytuacja, na jakie niebezpieczeństwo jestem narażony. Po powrocie do domu położyłem książkę na stoliku w salonie i usiadłem na kanapie. Nie miałem żadnego pomysłu, co mógłbym robić. Musiałem wyjechać, a z drugiej strony nie mogłem, po prostu nie umiałem się zdobyć na to, żeby zostawić Lillian. Lillian znów zaczęła żyć swoim życiem, a mimo to nie chciałem jej porzucać, nigdy więcej się z nią nie widzieć. Więc siedziałem tępo na kanapie, wpatrując się w okładkę Nowego kolosa , świadom, że znalazłem się w ślepym zaułku. Nie zacząłem pisać książki o Dimaggio; pozbyłem się ponad jednej trzeciej pieniędzy; przekreśliłem wszystkie swoje szanse. Tkwiłem bez ruchu, kompletnie przybity, nie odrywając wzroku od powieści na stoliku. Przez długi czas chyba nic do mnie nie docierało, ale potem, powolutku, coś zaczęło się zmieniać. Pewnie to trwało z godzinę, ale kiedy wreszcie pomysł zaświtał mi w głowie, nie mogłem przestać o nim myśleć. Statua Wolności. Pamiętasz ten dziwny, jakby zdeformowany wizerunek Statuy Wolności? Od tego się zaczęło, a gdy już uzmysłowiłem sobie, co chcę osiągnąć, dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie, cały szalony plan ruszył z kopyta.

Jeszcze tego samego popołudnia zlikwidowałem kilka swoich kont, a resztę nazajutrz rano. Żeby wykonać plan, potrzebowałem jak najwięcej gotówki – a to znaczyło, że niestety musiałem złamać wcześniejsze zobowiązania i zatrzymać pieniądze, które obiecałem Lillian. Trochę było mi głupio, że robię z gęby cholewę, ale nie tak głupio, jak się spodziewałem. Bądź co bądź dałem już Lillian sześćdziesiąt pięć tysięcy dolarów; mimo że jeszcze sporo się jej należało, była to jednak kupa forsy, o wiele więcej, niż myślała, że kiedykolwiek ode mnie dostanie. Dziewięćdziesiąt jeden tysięcy, które mi zostało, było całkiem pokaźną sumą, ale przecież nie zamierzałem przepuścić wszystkiego na siebie. Cel, na który postanowiłem przeznaczyć forsę, był równie doniosły jak mój pierwotny pomysł. A może nawet bardziej doniosły. Korzystając z pieniędzy kontynuowałbym dzieło Reeda Dimaggio, a jednocześnie mógłbym wyrażać własne poglądy i bronić własnych przekonań; po raz pierwszy mój głos byłby słyszalny. Nagle, całkiem nieoczekiwanie, moje życie nabrało sensu. Nie tylko kilka ostatnich miesięcy, ale w ogóle całe życie, od samego dzieciństwa. To było jakieś cudowne zrządzenie losu, niezwykła kombinacja pobudek i ambicji. Znalazłem element jednoczący i dzięki temu odkryciu mogłem zebrać do kupy wszystkie połamane kawałki samego siebie. Po raz pierwszy w życiu tworzyłbym całość.

Nie potrafię ci opisać ogromu szczęścia, jakie mnie ogarnęło. Znów poczułem się wolny, jakby decyzja, którą podjąłem, zrzuciła ze mnie pęta. Nie o to chodziło, że chciałem opuścić Lillian i małą Marię, nie, ale były ważniejsze sprawy, którymi musiałem się zająć. Kiedy to wreszcie pojąłem, cała gorycz i cierpienie, jakie w ciągu ostatniego miesiąca nagromadziły mi się w sercu, po prostu wyparowały. Urok prysł. Czułem się podniesiony na duchu, wzmocniony, oczyszczony. Niemal jak człowiek, który uwierzył w Boga. Jak człowiek, który się nawrócił. Sprawy nie dokończone przestały nagle mieć jakiekolwiek znaczenie. Byłem gotów wyruszyć w świat i głosić słowo, byłem gotów zacząć wszystko od nowa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x