Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Trucizna – wyszeptał, osuwając się na podłogę. – Hultaje mnie otruły.

Maria jeszcze głośniej zapiszczała z radości, ale kiedy Sachs zakończył przedstawienie i usiadł ponownie przy stole, natychmiast spoważniała, a w jej oczach pojawiło się zakłopotanie.

– To tylko zabawa – powiedział Ben.

– Wiem – odparła. – Chodzi o to, że nie lubię, jak ludzie umierają.

Zrozumiał swój błąd, lecz było za późno, żeby go naprawić.

– Ja nie umrę – rzekł.

– Właśnie, że umrzesz. Wszyscy umierają.

– Ale nie dziś. Ani nie jutra. Zobaczysz, nie zniknę tak szybko.

– Dlatego spałeś na kanapie? – zapytała dziewczynka. – Bo będziesz mieszkał razem z nami?

– Nie, nie zamieszkam w waszym domku. Ale będę twoim przyjacielem. I przyjacielem twojej mamy.

– Jesteś nowym narzeczonym mamusi?

– Nie, tylko zwykłym przyjacielem. Jeśli mi pozwoli, chciałbym jej pomóc.

– To dobrze – oznajmiła mata – bo ona potrzebuje pomocy. Dziś mają zakopać tatusia w ziemi i mama jest bardzo smutna.

– Tak ci powiedziała?

– Nie, nic nie mówiła, ale płakała. Stąd wiem, że jest smutna.

– I co, idziecie na cmentarz? Zobaczyć, jak tatusia zakopują w ziemi?

– Nie. Babcia i dziadek powiedzieli, że nie możemy.

– A gdzie mieszkają twoi dziadkowie? Tu, w Kalifornii?

– Nie. Daleko stąd. Leci się do nich samolotem.

– Pewnie na wschodnim wybrzeżu, co?

– W Maplewood. Nie wiem, gdzie to jest.

– Może w Maplewood w stanie New Jersey?

– Nie wiem. Wiem tylko, że to daleko stąd. Jak tatuś wspominał babcię i dziadka, to mówił, że mieszkają na drugim końcu świata.

– Przykro ci, kiedy myślisz o tatusiu, prawda, Królewno?

– Tak. Mamusia mówiła, że przestał nas kochać. Ale mnie wszystko jedno, po prostu chciałabym, żeby wrócił.

– On też na pewno tego pragnął.

– Wiem. Myślę, że chciał wrócić, ale nie mógł. Miał wypadek i zamiast przyjść do mnie, poszedł do nieba.

Jest taka mała, pomyślał Sachs, a wykazuje tak przerażające opanowanie. Kiedy siedzieli rozmawiając, jej małe roziskrzone oczka wpatrywały się w niego spokojnie; nie było w nich cienia zmieszania czy wątpliwości. Zdumiewało go, że dziecko umie tak idealnie naśladować dorosłych, że sprawia wrażenie osoby dorosłej i zrównoważonej, podczas gdy w rzeczywistości o niczym nie ma pojęcia. Żal mu było dziewczynki; wzruszała go jej odwaga, bohaterstwo malujące się na jej szczerej, żywej twarzyczce. Chciał cofnąć wszystko co powiedział, chciał, żeby Maria znów była szczerbatym dzieckiem z żółtą spinką zwisającą z loków, a nie żałosną miniatura dorosłej kobiety.

Kiedy z talerzy znikły ostatnie grzanki, Sachs zerknął na kuchenny zegar i zobaczył, że jest dopiero parę minut po wpół do ósmej. Spytał więc Marii, jak długo – jej zdaniem – Lillian będzie jeszcze spała, a gdy usłyszał, że mamusia wstanie dopiero za dwie lub trzy godziny, nagle wpadł na pewien pomysł. Zróbmy mamie niespodziankę, powiedział. Jeśli od razu weźmiemy się do roboty, to może zanim się obudzi, zdążymy sprzątnąć cały parter. Co ty na to, Królewno? Czy to nie byłoby wspaniałe? Mamusia budzi się, schodzi na dół, a tu wszystko lśni czystością. Natychmiast poprawi się jej humor, prawda? Dziewczynka uznała, że tak. Co więcej, sprawiała wrażenie autentycznie zadowolonej, jakby czuła ulgę, że wreszcie pojawił się ktoś, kto przejął nad wszystkim kontrolę. Ale musimy być cicho, powiedział Sachs, przykładając palec do ust. Cicho jak myszki.

Oboje wzięli się do pracy; szybko, bez słowa, w idealnej harmonii uprzątnęli stół, zmietli z podłogi potłuczone filiżanki, napełnili zlew ciepłą wodą i płynem do naczyń. Żeby ograniczyć hałas do minimum, gołymi rękami zeskrobywali z talerzy zeschłe resztki jedzenia i tkwiące w nich pety, wrzucając śmieci do papierowej torby. Chcąc zademonstrować swoje obrzydzenie do tak brudnej, nieprzyjemnej roboty, wystawiali języki i udawali, że wymiotują. Dziewczynka bardzo dzielnie się spisywała; kiedy zobaczyła, że w kuchni zapanował jako taki porządek, z zapałem pomaszerowała do salonu, gotowa do dalszej pracy. Dochodziła już dziewiąta, promienie słońca wpadały przez okna, oświetlając drobiny kurzu unoszące się w powietrzu. Kiedy tak stali na środku pokoju, spoglądając na bałagan i wspólnie zastanawiając się, jak najlepiej sobie z nim poradzić, Sachs zauważył, że nagle na twarzy Marii odmalował się lęk. Dziewczynka podniosła rękę i bez słowa wskazała na jedno z okien. Sachs odwrócił się i po chwili zobaczył, co ją przestraszyło: na trawniku przed domem stał młody, przedwcześnie łysiejący mężczyzna w kraciastym krawacie i brązowej sztruksowej marynarce, który wyglądał tak, jakby się zastanawiał, czy podejść do drzwi i nacisnąć dzwonek. Ben pogłaskał Marię po głowie, a następnie polecił jej, żeby poszła do kuchni i nalała sobie jeszcze jedną szklankę soku pomarańczowego. Sądząc po jej minie, dziewczynka wyraźnie zamierzała się sprzeciwić, ale potem, zapewne nie chcąc sprawić przykrości swemu nowemu przyjacielowi, skinęła głową i posłusznie ruszyła do kuchni. Omijając leżące na podłodze graty, Sachs dotarł do drzwi, otworzył je najciszej jak mógł i wyszedł na ganek.

– Czym mogę panu służyć? – zapytał faceta na trawniku.

– Tom Mueller – przedstawił się gość. – Z „San Francisco Chronicle”. Chciałbym zamienić słowo z panią Dimaggio.

– Przykro mi. Pani Dimaggio nie udziela wywiadów.

– Nie chodzi o wywiad, chcę tylko porozmawiać. Moją gazetę interesuje sprawa morderstwa, ale widziana oczami wdowy. Jesteśmy gotowi sporo zapłacić.

– Nic z tego. Pani Dimaggio nie życzy sobie rozmów z dziennikarzami.

– Może zmieniła zdanie. Nie uważa pan, że przynajmniej należy ją o to spytać?

– Nie, nie uważam – odparł Ben.

– A kim pan jest? Jej rzecznikiem prasowym?

– Przyjacielem rodziny.

– I występuje pan w jej imieniu?

– Zgadza się. Ochraniam ją przed takimi facetami jak pan. A skoro już to sobie wyjaśniliśmy, myślę, że powinien pan odejść.

– W jaki sposób mógłbym się skontaktować z panią Dimaggio?

– Listownie. Nic prostszego.

– Świetny pomysł. Ja napiszę list, a pan go wyrzuci, zanim ona nawet przeczyta.

– Cóż, panie Mueller, życie nie zawsze jest usłane różami. A teraz lepiej niech pan rusza w drogę. Chyba pan nie chce, żebym dzwonił na policję, prawda? Bo stoi pan na cudzym terenie.

– Dobra, już spadam. Pomocny to ty nie jesteś, koleś.

– Niech się pan nie przejmuje, naprawdę nie warto. Za tydzień nikt w San Francisco nie będzie o tej sprawie pamiętał. Nazwisko Dimaggio będzie się wszystkim kojarzyć wyłącznie ze sławnym baseballistą.

Rozmowa dobiegła końca, ale Sachs nawet nie drgnął z miejsca; nie zamierzał wracać do środka, dopóki dziennikarz nie zniknie mu z oczu. Mueller przeszedł przez jezdnię, wsiadł do samochodu, włączył silnik. Na pożegnanie puknął się w czoło, lecz Sachs zignorował ten obraźliwy gest, który świadczył jedynie o tym, że umiejętnie poradził sobie z przedstawicielem prasy. Kierując się do drzwi, mimo woli uśmiechnął się na myśl o tym, jaką złość wzbudził w dziennikarzu. Nie, bynajmniej nie czuł się jak rzecznik prasowy, raczej jak szeryf, i ta rola całkiem mu się podobała.

Kiedy wszedł do domu, ujrzał stojącą na schodach Lilian. Potargana, o zapuchniętych oczach, ubrana w biały szlafrok frotte, jeszcze nie zdołała do końca otrząsnąć się ze snu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x